Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1071942
Komentarzy: 36990
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 czerwca 2023 , Komentarze (22)

Witajcie 

    Nie wiem od czego zacząć.. może od tego, że straszny upał i nic się nie chce.. Dosłownie nic, a jednak udało się zrobić trening

      Najpierw wpadł rower, ale że hałasował... to zrobiłam tylko 20 minut, a potem wskoczyłam na orbitreka ;) i pykło 40 minut. Cieszę się niesamowicie, że dałam radę. Nie było lekko, ale dzięki temu wpadła kolejna 5 do skarbonki i zaliczyłam 13 trening z rzędu. 

      Posiłkowo hmmm nie  ma tragedii, ale bez fotek. 

Śniadanie: bułka kukurydziana, pierś z kurczaka gotowana ( szynka) i ogórek 

Obiad: niestety znowu bułka kukurydziana, filet z kurczaka, ogórek i sos ( majonez z awokado i ketchup)

Kolacja: kisiel plus jogurt grecki oraz truskawki 

Do tego wleciały dwie kawy mrożone ;) Zbawienne w dniu dzisiejszym. Nie poddaje się, działam, robię dalej swoje. Waga? Po okresie zaczyna wracać do normalności ;) Jeszcze chwila i będzie dobrze. 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Głowa do góry, działamy. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Udanego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

19 czerwca 2023 , Komentarze (16)

Witajcie 

    Powiadają, że jaki poniedziałek... taki cały tydzień. Oby nie. Ten poniedziałek nie należy dla mnie do miłych, fajnych...Nawet nie chce mi się o tym pisać. Także wpis będzie krótki i zwięzły. 

    Pomimo gorszego samopoczucia, udało się zrobić trening. Może nie taki jaki chciałam....ale dobre i 40 minut na orbitreku 

    Zawsze to lepsze od leżenia na kanapie ;) Pamiętaj, że są lepsze i gorsze dni. Nie można się poddawać, po jednej czy dwóch porażkach. Działamy dalej. Podnosimy się, otrzepujemy i idziemy do przodu ;) Dasz radę. Trzymam za Ciebie kciuki. Zobacz u mnie też nie zawsze jest kolorowo, ale działam. Czasami bardziej czasami mniej, ale działam. Ja wiem, że jak człowiek chory, coś mu dolega, to nie myśli o diecie, aktywności... spokojnie. Poczekaj na lepszy czas. Nic na siłę. Rób wszystko w swoim tempie, nie na pokaz, ale dla siebie. Powodzenia. 

     Pięknego nowego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

18 czerwca 2023 , Komentarze (15)

Witajcie 

        Czemu te dni tak szybko mijają.. zapierniczają, bym powiedziała. Wczorajszy dzień zakręcony na maksa. Rano jakieś zakupu, potem wybrałam się z M na piknik wojskowy czy jakoś tak. Zwiedziliśmy co nieco i do domu. Obiad jak to mówią, gwizdany ;) Każdy co innego. Głowa mnie ćmiła, ale udało się zrobić trening

    Wczoraj padło na rower, bo jakoś nie czułam się na siłach aby stać na orbitreku. Cieszę się, że chociaż te moje minimum zrobiłam i 5 do skarbonki wpadła. 

    Dzisiejszy dzień spokojny, ale trening zrobiony. Dziś wpadł orbitrek 

    Godzinka na orbitreku, dziś miałam siłę, wenę, energię i chciało mi się ;) Cieszę się, kolejna 5 wpadła do skarbonki. Dzisiejszy trening jest jedenastym treningiem z rzędu, co cieszy jeszcze bardziej.... bo nawet w okres były treningi. Robiłam tyle ile dawałam radę, nic na siłę. 

    Mam pewne plany, na najbliższe dni. Otóż postanowiłam, jak wcześniej pisałam robić treningi codziennie. Dlaczego codziennie? Dlatego, że kiedy wypadnie mi jeden dzień lub dwa bez treningu, wtedy ciężko mi wrócić. Więc postanowiłam robić treningi codziennie. Co nie oznacza zarzynania się codziennie. Jeśli jednego dnia trening potrwa 40 minut, a drugiego godzinę, będzie ok. Chciałabym wprowadzić oprócz orbitreka, rowerka także ćwiczenia z gumą i może jakiś przysiady, wymachy...zobaczymy. 

    Chciałabym odstawić słodycze na tydzień ( na początek) potem zobaczymy. Czy się uda, nie wiem. Ale tu znowu z pomocą przychodzi skarbonka  :) Za każdy dzień bez słodyczy, wpada złotówka. Lecz największym planem jest, powrót do planowania i cykania fotek posiłków. Teraz idzie mi to jak krew z nosa, bo M cały czas na L4. Jednak pociesza mnie fakt, że zaraz koniec roku i jest światełko w tunelu. 

    Jedno co mnie bardzooo cieszy, to, to, że znajduję czas i mówię domownikom że biorę się za trening i mnie nie ma dla nikogo. Wcześniej najpierw oni byli najważniejsi... teraz jestem ja. Owszem oni też są ważni, ale moje plany, moje życie też jest ważne. Cały czas tego się uczę :( raz jest lepiej, raz gorzej. 

     Jutro zaczynami ostatni tydzień roku szkolnego... i też zarazem wielkie wyzwanie, bo sporo będzie się działo w tym tygodniu. 

      Pamiętajcie, aby się, nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru i udanego nowego tygodnia. Pozdrawiam :):* 

     

15 czerwca 2023 , Komentarze (23)

Witajcie 

     Znowu kilka dni mnie nie było. Komentowałam, zaglądałam do Was... ale sama na wpis nie miałam siły, weny.... M w domu, więc tego czasu ciut mniej. Latanie po lekarzach, zastrzykach, przychodniach itp... trwa. Zastrzyki się skończyły, teraz tylko leki, ale w międzyczasie odbiór prześwietlenia , badań itp...Jutro kontrola u lekarza pierwszego kontaktu, zobaczymy, co powie. Podejrzewam, że jeszcze tydzień L4 będzie, bo dalej boli i kuśtyka... 

    Ogólnie mi nie przeszkadza to, że M jest w domu...ale wiecie, większość a właściwie wszystko robię ja. Nawet szoferem jestem, zawieź tam, przywieź tu ;) Ale nie oznacza, to, że zapominam o sobie... o nie ;) Tzn może posiłkowo jest nijak, bo nie cykam fotek, ale staram się patrzeć na to, co jem. Treningi są i owszem... o tym nie zapominam. I nawet jak M coś chciał, a byłam w trakcie treningu, to mówiłam mu, ile jeszcze mi zostało.. więc grzecznie czekał. Jeśli już przy treningach jestem, to wygląda to tak: 

       poniedziałek -orbitrek 40 minut, wtorek: orbitrek 50 minut, środa: orbitrek 60 minut i dziś także orbitrek 60 minut :) Dziś to mój 8 dzień treningowy ( bez przerwy) 

      Zauważyłam, że jak ćwiczę codziennie, to łatwiej mi tego pilnować. No i też mam większe chęci do aktywności. Jednak wystarczy jeden dzień, dwa dni, kiedy to, odpuszczam.... i wtedy wszystko się sypie. Ja wiem, że powinno się robić przerwy w treningach, ale póki mam siłę, chęci i wenę... będę ćwiczyła codziennie, aby na nowo złapać bakcyla. Bo wiecie, na początku zawsze jest takie wow ;) a po tygodniu czar pryska hihihi. Okres już powoli odchodzi, ale zauważyłam, że orbitrek jest dla mnie zbawienny. Słuchawki na uszy, Netfliks i czas leci ;) 

     Przyznam szczerze, że dziś strasznie, ale to strasznie mi się nie chciało robić treningu. Weszłam na orbitreka i pierwsze 10 minut, to było zmuszanie się. Dosłownie. Jednak po 10 minutach o dziwo nabrałam wiatru w żagle i  chciało mi się więcej. Szczerze, to nawet nie wiem kiedy te 60 minut zleciało. Cieszę się, że znajduję też w tym wszystkim czas na swój trening, dla siebie czas. Bo przecież ja też jestem ważna. Nawet jak wracamy do domu, to pytam dziewczyn czy coś będą chciały w ciągu najbliższej godziny, bo chce zrobić trening. Jeśli nic nie chcą, działam. 

     Od wczoraj wprowadziłam szczotkowanie na sucho. Dostałam taką szczotkę od córki w prezencie i czas go użyć ;) Poczytałam trochę i wczoraj było pierwsze szczotkowanie. Jestem ciekawa efektów. A może Wy szczotkujecie się na sucho, dajcie znać jakie wrażenia, efekty. 

    To byłoby na tyle :) szybki wpis i lecę czytać, co u Was :) Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki, działaj. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

11 czerwca 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

      50 dnie bez liczenia kalorii za mną. Nie wiedziałam, że dam radę, że tyle wytrzymam.. a już na pewno nie myślałam, że waga po tylu dniach bez liczenia, będzie spadła :) A jednak. Może nie jakoś zawrotnie szybko spada, ale spada. 

      Niedziela powiedzmy, że spokojna. Z rana tylko szybka akcja na zastrzyk z M i do domku. Śniadanie, potem chwila odsapnięcia, następnie trening ;) po treningu chwila oddechu i przygotowanie do obiadu. Wszystko jakoś ładnie się dziś układa. Jeśli chodzi o trening wpadł orbitrek 50 minut i na tym dziś poprzestałam, bo jednak okres dzień drugi, daje się we znaki. A nie ma co na siłę robić treningu. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka kajzerka, ogórek, jajko na twardo z majonezem z olejem z  awokado + kawa mrożona

OBIAD: ziemniaki z piekarnika, filet z piersi kurczaka i mizeria na jogurcie greckim ( niebo w gębie) + kawa mrożona

KOLACJA: chleb i polska z grilla + kawa mrożona 

   Kolacja nie była planowana, wyszła spontanicznie ale była pyszna. Kawki mrożone wyszły 3, ale ciepło i taka kawa mrożona to zbawienie ;) Woda oczywiście też była. Dzień uważam za udany. Samopoczucie dobre. Już nie mogę doczekać się końca roku. Zawsze te ostatnie dni się ciągną... a potem wakacje raz dwa mijają ;) Też tak macie? 

     Jutro znowu kombinacje, jak wszystko pogodzić, ułożyć plan dnia, tak.. aby wszystko udało się załatwić i z wszystkim wyrobić. Od rana będzie zabiegany dzień... oby tylko upału nie było :( bo okres mi w tym nie pomoże, a w ręcz przeciwnie... będę zła... Ale na pogodę nie mamy wpływu. Także działamy, walczymy. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki. Życzę miłego wieczoru i udanego nowego tygodnia. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 


10 czerwca 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

      Sobota od samego rana na wysokich obrotach. Najpierw z M na zastrzyk, potem szybkie zakupy bo biedak ledwo chodzi i do domu. Obiad na momencie zrobiłam i miałam chwilę dla siebie. Ogarnęłam trening najpierw był orbitrek 40 minut ( miało być więcej, ale M mnie zawołał, że parasol z dworu zwiało :) hahah i zakończyłam na tych 40 minutach, bądź co bądź ale 5 do skarbonki wleciała :) Potem zjedliśmy obiad , posprzątałam...pranie, mycie podłóg i chwila dla mnie ... znowu trening tym razem orbitrek 40 minut i 20 minut ciężarki

    Powiem Wam, że ciężarki dały się we znaki, oj dały. Ramiona czułam :) Pomimo okresu ( bo przyszedł przed czasem) dałam radę...100 minut zaliczone treningu. No i 10 zł wpadło w sumie. Może jeszcze 5 wpadnie za kroki bo mam już ponad 18 tyś ;) Miał być rower, ale z wiadomych przyczyn wybrałam orbitreka. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb z twarogiem wędzonym ( nie miałam kompletnie ochoty jeść) 

OBIAD: ryż o którym ostatnio pisałam plus kurczak w sobie barbequ z warzywami plus kawa mrożona 

PRZEKĄSKA do filmu: kuleczki czekoladowe, prażynki bekonowe i precle 

KOLACJA:  kajzerka, ogórek, śląska podsmażona i kawa mrożona   

     Średnio podoba mi się śniadanie... ale tak bywa. Kompletnie nie miałam ochoty jeść. Chciałam jak najszybciej załatwić z M ten zastrzyk i mieć z głowy. Na szczęście szybko poszło, nie czekaliśmy długo w przychodni. Jutro chyba pojedziemy do szpitala. Zobaczymy. Jeśli chodzi o przekąskę.... byłam świadoma, tego co zjadłam. Nakładam świadomie, nie była to duża porcja. Kiedyś nałożyłabym o wiele więcej, a teraz? Teraz ledwo to zjadłam. To dobry znak. Zjadłam nawet bez jakiegoś wow :) Woda oczywiście pita. Podczas samego treningu wypiłam jakieś 1,5 litra :) 

     Jestem zadowolona z tego dnia. Złapałam chyba bakcyla do treningów. Chociaż zobaczymy jutro, bo jednak wiadomo okres rządzi się swoimi prawami. Ale zobaczymy, nie ma co na zapas myśleć. 

    Także pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, każda w swoim tempie, na swoich zasadach. To nie jest wyścig, pamiętajcie. Trzyma za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

9 czerwca 2023 , Komentarze (17)

Witajcie 

      Kolejny dzień za mną i to jest mega dzień....Tzn od początku. Samopoczucie ogólne średnie, ale tylko dlatego, że M zjechał do domu i niestety jechałam z nim do lekarza. Rwa kulszowa dała się ostro we znaki plus korzonki. Dostał zastrzyki :) Skierowanie, za skierowaniem... i dziś część załatwiliśmy, a reszta po niedzieli. Ale jutro i w niedzielę kierunek szpital na zastrzyk :) Jeszcze tego  mi brakowało.... ale liczę za kilka dni będzie lepiej. To jedyny minus tego dnia. 

      Jeśli chodzi o plusy tego dnia, to.... wyglądają tak : 

     Najpierw trening z twisterem i ciężarkami ( 20 minut) Później orbitrek 45 minut i na sam koniec rower treningowy 45 minut ;) Ajjj jak mi się nie chciało, nie macie pojęcia. Ale ta radość, po treningu, bezcenna :) 10 zł wpadło do skarbonki ;) Bo tym razem postanowiłam wrzucać za każdy trening który trwa min 30 minut 5 zł....a dziś wpadł orbitrek i rower czyli 10 zł. plus pewnie za kroki wpadnie jeszcze 5 bo mam już ponad 18 tyś kroków ;) 

     Nie wiem czy jutro wstanę, ale radość ogromna. Wracam do gry, teraz będę spinała pośladki i ćwiczyła. Nie ma, że boli.... dziś  był trochę trening przez łzy...Bo serio mi się nie chciało, ale poniekąd wskoczyłam na orbitreka bo chciałam rozładować negatywne emocje i tak jakoś się rozkręciłam :) I pykło i pykło :) hihihi. 

     Aaaa miałam podać ile uzbierałam w skarbonce ;) otóż 573 zł :) mało, dużo.... zależy jak dla kogo ale dla mnie dużo. Wiadomo, gdybym bardziej się przykładała do treningów.. gdybym nie chorowała.... gdybym... Można gdybać, ale nie ma co się poddawać. Zbieram dalej. Nadal nie wiem na co to wydam :) Póki co muszę wymienić, ten bilon :) 

     Także działamy, walczymy. Trzymam za Ciebie kciuki. Pamiętaj aby się nie poddawać. Kiedyś sobie za to podziękujesz, że się nie poddałaś. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i udanego weekendu :* :) Pozdrawiam :) :* 

     

8 czerwca 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

        Kolejny dzień za mną. To był spokojny i prawie leniwy dzień. Piszę prawie leniwy,bo zrobiłam trening

      Ciężko było ruszyć 4 litery, ale watro. Kolejna 5 wleciała do skarbonki :) Muszę spiąć 4 litery i działać. Nie ma że boli... tylko te upały nie pomagają. No i czuję, że okres zbliża się.. oj zbliża.... Ale waga mnie zaskakuje ( pozytywnie) bo pokazuje 64,4 kg już jakiś czas..... a taką wagę miałam w 2021 roku :( czyli dwa lata temu. Szok. 

     Tak jak w tytule, wracam do gry, muszę zebrać się w sobie i działać. Wiem, że potrafię, wiem, że dam radę.. jeśli tylko się zepnę ;) Trzymajcie kciuki. 

     Posiłkowo też całkiem ładnie 

ŚNIADANIE: bułka kajzerka z pomidorem, jajko na twardo z majonezem ( jakaś nowość Winiary z olejem z awokado) wszystko posypane koperkiem -pychaaaa

II ŚNIADANIE: arbuz i lód wiśniowy

OBIAD: kurczak w sosie babrequ oraz  taki gotowy ryż z warzywami z Biedronki ( pychaaaa) i dużo koperku 

KOLACJA: kisiel wiśniowy plus jogurt grecki z truskawkami 

   Do tego dwie kawy mrożone, ale chyba teraz drugiej nie dopiję... bo pełna jestem. Ogólnie jestem zadowolona z tego dnia. Niby leniwy ale niekoniecznie...  bo trening zrobiony i pranie ogarnęłam ( ja wiem święto) ale bywa i tak.     

    Nie poddaje się, działam dalej ...Ty też działaj, rób swoje w swoim tempie. Nie patrz na innych, rób to co dyktuje Tobie serducho. Nie porównuj się z nikim, bo Ty jesteś wyjątkowa na swój sposób ;) Pamiętaj o tym :) Trzymam kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

7 czerwca 2023 , Komentarze (11)

Witajcie 

  Znowu kilka di mnie nie było... ale jak w tytule, są wzloty i upadki. Samo życie, bo nie ma idealnego życia :) Pamiętajcie. Każda z nas ma lepsze i gorsze dni. Ale zawsze po gorszych dniach, przychodzą lepsze ;) 

     Poniedziałek, dzień w biegu...dosłownie. I powiem szczerze, że nie wiem jak zakończył się ten dzień ;) Padłam jak mucha. Wczorajszy dzień nie był spokojniejszy ale przeżyłam, dałam radę. Dzisiejszy też jakiś taki na wysokich obrotach ale bardziej senny. Całkiem możliwe, że pogoda daje się we znaki. Plus zbliżający się okres..... Posiłkowo te 3 dni średnie  tzn nie rzucałam się na jedzenie, ale nie robiłam zdjęć . Owszem pilnowałam aby nie jeść byle czego, ale odstępy między posiłkami... też dały się we znaki. Dlatego dziś ułożyłam jadłospis na jutro i MUSZĘ się tego trzymać. Nie pozostaje mi nic innego jak układać cały czas dzień wcześniej jadłospis, inaczej ginę .Jestem tego świadoma ,ale bywają dni, kiedy zwyczajnie nie mam ochoty układać jadłospisu ..... a potem o wiele dłużej zastanawiam się co zjeść... lub zjem coś w biegu. 

   Refluks odpuszcza powoli. Siemię piję, ale nie notuję posiłków, nie czuję teraz potrzeby. Woda ładnie pita, pamiętam o niej...a Ty ? Pamiętasz o nawodnieniu? Treningi hmmm to koki, jakoś nie mogę się rozbujać z treningami. Jest mi z tym źle, nie ukrywam, ale ciężko się rozbujać. Jak wracam do domu, to najchętniej bym poszła spać...ale zanim ogarnę domowe obowiązki trochę zejdzie i czas do spania. Ta końcówka roku szkolnego jest szalona, męcząca... Moja córka robi wszystko aby mieć jak najlepsze oceny, nawet śmiała się do pani z angielskiego, że Ona może zaśpiewać, wyrecytować coś po angielsku, alby dostać 4 na koniec roku ;) I tak też się udało... zrobiła 3 plakaty za które zarobiła trzy szóstki i ma 4 na koniec... W sumie bez problemu miałaby tę 4 ale jeden spr nie poszedł i lipa ( teraz jak są te oceny ważone- to lipa po całości) Szczerze to podziwiam ją bo wszystko co ogląda czy słucha to po angielsku. Jak film na netflixie oglądamy to po angielsku ( a dla mnie z napisami, bo nie wszystko rozumiem)  Młoda ma ambicje... dodatkowo będzie chciała robić pozwolenie na broń... Mało tego zapisałam ją na uniwersytet dla młodzieży  na kierunek kryminalistyka-kryminologia ( zaczyna od września ) tylko 1800 zł :) Miałą rok temu chodzić ale niestety miała blokadę a teraz jest lepiej więc czemu nie... Chce niech się rozwija. Ten papierek jej się przyda, jak będzie chciała iśc na studia bo teraz jest w szkole policyjnej na kierunku psychologiczno-pedagogicznym... ale od kilku lat interesuje się kryminalistyką itp. Jedna ma ambicje... a druga ( czyli córka M) już nie... od jakiegoś roku ma na wszystko wywalone.. dużo kłopotów z nią :( Teraz też problemy, bo kończy szkołę branżową i ma 16 lat i jest problem aby dąć ją dalej do szkoły... bo wszędzie są zaocznie.. a co w tygodniu ma robić? Do pracy nie pójdzie bo może tylko jaki młodociany pracownik... a takich teraz nie chcą przyjmować... po szkole. Oj ile wizyt w kuratoriu miałam , ile się nadzwoniłam.. szok... a tu czas leci.. bo do 18 roku jest obowiązek nauki. Lekko nie mamy. 

     Aj to życie.....ale pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy :) Trzymam za Was kciuki i życzę udanego długiego weekendu, jeśli takowy macie. Buziaki :) Pozdrawiam :) 

4 czerwca 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

      Nie wiem jak to się stało, że nie było mnie ponad tydzień... Tzn poniekąd wiem... gdy wracałam do domu, padałam i nawet nie miałam chęci siadać do kompa. Ale już mi Was brakuje i mówię sobie... o nie dziś już dajesz wpis ;) Czytałam Was, komentowała, ale jakoś sama nie miałam weny aby coś napisać. 

     Dużo się działo, przez ten tydzień ( dobrego i gorszego). Takie to życie zmienne jest, ale działam cały czas. To, że nie było wpisów, nie oznacza, że się poddałam. Maj zakończyłam spadkiem 0,9 kg. Były wloty i upadki ale grunt to iść przed siebie i robić swoje. Wolno, bo wolno ale po swojemu. Pamiętajcie o tym. 

     Jeśli chodzi o refluks, powoli ustępuję ( tzn wyciszył się ) Nie oznacza to, że będę teraz jadła byle co.... Co prawda nie będę zapisywała tego co jem, ale będę uważała. Jeśli po danym posiłku źle się poczuję, wtedy zanotuję. 

      Treningi to kroki od początku czerwca, plus wczoraj i przedwczoraj prace koło domu. Wczoraj chyba przesadziłam, bo dziś ledwo chodzę. Albo nadciągnęłam jakiś mięsień, nie wiem... boli gdy chodzę a o schodzeniu ze schodów nie ma  mowy. Muszę kombinować aby zejść bez bólu. Posiłkowo dzisiejszy dzień prezentuje się tak: 

I posiłek : bułka serowa z ogórkiem małosonym, jajko na twardo, majonez i rzodkiewka + siemię lniane i Ezy Block

II posiłek: truskawki, kawa mrożona, wafle przekładane mlekiem w tubce ( resztki p córce zjadłam) 

III posiłek : ziemniaki, pierś z kurczaka plus mizeria na jogurcie greckim niebo w gębie 

IV posiłek: popcorn, kompot rabarbar-truskawka oraz biszkopt przekładany kremem z truskawkami ( córka robiła) 

V posiłek: bułka serowa, ogórek małosolny, papryczki nadziewane i kawa mrożona

       Te wafle kupiłam w Biedronce i powiem Wam, że fajna sprawa. Można przełożyć czym się chce ;)  i są mega chrupiące, polecam. Sezon na kawę mrożoną uważam, za otwarty. Zmieniłam tylko mleko na 1,5 % lub 0,5 % testując jak zachowa się mój żołądek. 

       Aaaa jeszcze chciałam polecić Wam książkę " Mroczne sekrety" Marcel Moss -- to jest świetna książka ( zresztą to już piąta książka, tego autora, którą przeczytałam i się nie zawiodłam) Przeczytałam w 3 godziny i 15 minut ;) Więc, możecie się domyśleć, że jest świetna :) z lekkim zabarwieniem erotycznym ;) 

    To byłoby na tyle...pamiętajcie, aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia w nowym tygodniu. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :*