Witajcie
Nie było mnie tydzień? Być może... nawet nie wiedziałam, że tydzień tak szybko minął. Zresztą te dni strasznie szybko mijają. Zdecydowani za szybko, co mnie bardzo smuci. Ten tydzień był ciężki. Zaczęło się od poniedziałku i akcji z policją. Niestety moja mama została oszukana, ale dzięki mojej czujności, udało się to wszystko wyprostować. Mama kasę odzyskała, a panią od ubezpieczeń zajmuje się już prokuratura. Oby sprawiedliwości stało się zadość.
To jednak powiedzenie " jaki poniedziałek, taki cały tydzień" u mnie tym razem się sprawdził. Pod względem samopoczucia - kiepski . Pod względem jedzenia- masakra ( zdecydowanie za mało) . Kroki spoko, te moje minimum 10 tyś robione każdego dnia ( czasami 16 tyś, czasami 12 tyś) Woda - różnie, raz było ok a innego dnia, nie.
Cieszyłam się na weekend. Chociaż wiedziałam, że nie pośpię, bo córka M szkoła, a moja córka wykłady na uniwersytecie. Liczyłam się z tym, że nie odpocznę... ale nie liczyłam, że padnę psychicznie. Przepraszam, że marudzę... ale to ewidentnie nie mój tydzień.
Zaraz koniec miesiąca, a ja w polu z kalendarzem dla młodej. Szło ładnie na początku, ale właśnie w tym tygodniu, wszystko stanęło w miejscu. Dosłownie. Dziś pewnie jeszcze ogarnę listę ( tzn w sumie lista jest, ale muszę dokupić jakieś 11 rzeczy ) Jak dziecko było małe, to wymyślanie rzeczy do kalendarza, to była łatwizna ;) Teraz jak 17 lat ma, to już ciężko ;) Może jutro Wam wstawię, to co już kupiłam dla młodej ;) Jakby ktoś szukał inspiracji.
A czy Wy robicie kalendarze adwentowe? Lub czy kupujecie gotowe? Ja lubię je robić, fakt to trochę więcej zachodu, bo trzeba zrobić listę co ma zawierać taki kalendarz, trzeba kupić i spakować :) A gotowy, tylko kupić :) Kiedyś kupowałam, ale zwykle były średnie (no ale cena też ich nie była wygórowana) Kalendarze, kalendarzami, ale przecież jakiś prezent na święta też wypadałoby kupić. Tu pomysły są, realizacja, kuleje. Czy jutro się uda coś kupić? Nie wiem. Najpierw jednak ogarnę kalendarze... a do świąt jeszcze chwila, dłuższa chwila ;)
Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Ja trwam, mimo, że nie zawsze jest lekko i przyjemnie. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
I przepraszam, za marudzenie ;)