Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1078690
Komentarzy: 36994
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 czerwca 2022 , Komentarze (11)

Witajcie 

            Zacznę od dnia wczorajszego. Zapowiadała się leniwa niedziela.. dosłownie. Ale okazała się bardzo przyjemna ;) i rodzinna. Dawno nigdzie we czwórkę w weekend nie wyjeżdżaliśmy. Ostatnio młodzież zawsze z kimś się umawiała. Tym razem udało się we czwórkę pojechać do Radzynia Chełmińskiego, zwiedzić zamek ;) Jeśli ktoś jest ciekawy zapraszam na krótki filmik ;) 

       Kroków wczoraj dużo nie zrobiłam, bo ponad 13 tyś. Ale to były głównie kroki zrobione na zamku i na mieście. Bardzo fajny wypad poza Toruń ;) nawet atmosfera była ok. Chociaż zaniepokoiłam się stanem  młodej. Znowu ma napady lęku, strachu :( Znowu zaczęło się od jazdy samochodem... że się źle czuję, że brzuch boli... I znowu założyła opaski przeciwwymiotne. Ajjj było już tak dobrze, tak spokojnie i co? Rok minął i powrót :( Co prawda dziś, udało mi się jakoś Ją przekonać, że da radę bez opasek. Dała radę. Teraz czekają nas trudne dni i ciężki lipiec... ale damy radę. Trzymajcie kciuki. 

      Posiłkowo wczoraj hmm cienko było, powiem tak. Brak liczenia, ale wiem, że zjadłam zdecydowanie za mało. Co spowodowało potworny ból głowy ( aż do wymiotów) ale też upał to spowodował. Wzięłam tabletkę i po godzinie, przeszło. Padłam jak mucha. Woda ładnie ogarnięta :) 

      Dziś pobudka o 3.40 :) Ciężki tydzień...ale muszę spiąć pośladki i przypilnować liczenie kalorii, i ogarnąć aktywność. Chociaż niewielką, ale coś wpleść. Ja wiem, dużo chodzę i aktywna jestem cały czas... ale trzeba znaleźć troszkę czasu dla siebie.  Woda dziś na +, jedzenie hmm nie liczone...ale też za mało kalorii - zdecydowanie za mało. Kroków dziś udało się nabić ponad 12 tyś. Dużo więcej nie nabiję, bo teraz ładuję opaskę a zaraz śmigam spać ;) Jutro znowu pobudka o tej samej porze :) Zawiozę M i wrócę.. może się położę, albo poćwiczę... zobaczę... Jadłospis na jutro ułożony... hmm a jak będzie z realizacją? Zobaczymy. 

     Trzymajcie za mnie kciuki, ja trzymam za Was. Nie poddajemy się :) Walczymy, działamy. Powodzenia :) Spokojnego tygodnia dla Was :) :* 

       

18 czerwca 2022 , Komentarze (16)

Witajcie 

         Znowu uciekło mi kilka dni...nie wiem jak, nie wiem kiedy. Ale tak wyszło. Boże Ciało spokojnie, bez piny, leniwy dzień ( dosłownie, bo nawet kroków miałam mało -8003 ;) jedzonko hmm nie było złe, wciągnęłam 2379 kalorii, spaliłam 212. Woda wypita. 

        Wczorajszy dzień intensywny i to dosłownie ;) Pobudka o 3.20  tym oto sposobem udało mi się wydreptać   27042 kroki... ładny wynik. 19 km :) łączne wyszło. Powiem Wam, że czułam dziś nogi ;) oj czułam. Ale tak wyszło. To była moja aktywność :) Woda wypita. Kalorie tego dnia, nie były liczone, bo dzień był chaotyczny :( niestety. 

        Za to dzisiejszy dzień hmm mimo burzy domowej ;) kończę spokojnie z ilością kroków 19347  tzn. jeszcze pewnie do 20 tyś dobiję, bo niewiele zostało a do końca dnia też troszkę mamy ;) Woda ogarnięta, jedzenie wygląda tak:

ŚNIADANIE: kolagen, chleb, twaróg wędzony, kiełki rzodkiewki

II ŚNIADANIE   (drodze)  śmiej żelki, chipsy z komosą, i przekąska o smaku pizzy

OBIAD: koktajl, kluski, lód

KOLACJA: skrzydełka a'la kfc z piekarnika 

      Hmmm może niekoniecznie idealne jedzonko, ale policzone :) Co zjadłam, policzyłam, fotkę cyknełam ;) Sporo kalorii spaliłam ;) tylko chodząc :) Wiadomo robiąc domowe obowiązki też :) :) Kładę się spać, zadowolona z dnia dzisiejszego, mimo, że jako takiego treningu nie było, jedzenie nie  było w 100% idealne ;) Ale tak bywa. Grunt, to się nie poddawać :) 

      Pamiętajcie, aby działać, nawet jak upadniemy, powstańmy... Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej niedzieli. Pozdrawiam :) :* 

15 czerwca 2022 , Komentarze (9)

Witajcie 

            Co to jest za dzień... masakra... kiedy ja zwolnię?! Nie mam pojęcia. Dziś co prawda pospałam dłużej tj wstałam o 6.30 :) Jak na mnie to luksus :) Dziewczyny dziś na 10, więc luz. Śniadania ogarnięte i w drogę. W drodze powrotnej szybkie zakupy, bo przecież M trzeba odstawić do pracy. Wszystko szybko, szybko.... Wracam, zrobiłam pranie, pomyłam gary, bo dziwnym sposobem cały zlew był ;) Pytam M o której go zawożę. Mówi około 14.30-15.00 mówię, ok. Dałam mu obiad, zrobiłam kanapki do pracy.... nagle mi mówi, że nigdzie nie jedzie!!!! Pytam, co, jak ?! Okazało się, że jednak nie idzie, bo coś tam się przeciągnęło na pierwszej zmianie ...aj brak słów. Były plany, jak M pojedzie i po planach ;) Bo wiadomo facet w domu, plany na bok hihihi. Ale tak na poważnie, nie przeszkadza mi to ;) jak jest :) 

        Nie poszedł do pracy, to ogarnęliśmy zakupy, które miałam zrobić po odwiezieniu go do pracy, odebraliśmy młodzież....i była wizyta w maczku :( I tu się zawiodłam...załamałam... ale o tym za chwilę. 

       Zasypiam na stojąco, dosłownie. Jest godzina 19.35 a ja dopiero od 6.30 siadam z czterema literami :( Kroków może szałowo nie zrobiłam, bo mam ponad 11 tyś, ale cały czas jestem w ruchu. Padnięta jestem, treningu nie będzie. Trudno. Za to woda ładnie pita :) A posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: bułka grahamka, mielonka

II ŚNIADANIE: banan, wafle ryżowe, czekotubka 

OBIAD: buła z maka :(  i kawka w domku po powrocie 

       Załamana jestem tą bułą z maka... ona miała ponad 2 tyś kalorii :( szok, przesadziłam.... tyle kalorii to ja jadam przez 2 dni ;) a tu w jednym zjadłam.... Więcej tej buły nie wezmę, chociaż to było niebo w gębie. Kurczak, sałata, cebula, pomidor, ser chedar, sos słodko-pikantny. Nie powiem pychota, ale ta kaloryczność???? Mnie dobiła :( Gdybym wiedziała, to bym nie wzięła. No cóż, stało się. Jakoś przeżyję. Płakała nie będę. Mleko się rozlało ;) 

       Mimo wpadki, nie poddaje się, walczę dalej. Trzymam za Was kciuki Kochane moje :) Działamy :) Powodzenia. Spokojnego długiego weekendu, jeśli taki macie. Nie dajcie się za bardzo pokusom ;) Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

14 czerwca 2022 , Komentarze (33)

Witajcie 

         Tak...zaczął się nowy tydzień, a jak? Wcześnie ;) hihihi Wczoraj wcześnie zaczął się i późno skończył. Dziś czeka mnie to samo i tak cały tydzień.  Chyba mój organizm to czuje. Znowu mam dziwne kłucia w klatce piersiowej, częściej sięgam po psychotropy, po których jestem senna, wybita z rytmu. Nie, nie pocieszam się jedzeniem, raczej muszę się zmusić do zjedzenia czegokolwiek. To nie wróży nic dobrego. 

         Czuję się zagubiona, jak małe dziecko, które potrzebuje pomocy. Tylko dziecko zwykle prosi o pomoc...a ja? Ja nie. Nie umie, nie lubię, taka jestem. Znowu długo duszę w sobie za dużo i czuję, że niedługo wybuchnę. Czuję jakbym rozpadała się od środka. Dziwne uczucie. Hmmm życie. 

        Dobra, nie będę Was zanudzać, smęcić..bo to nie oto chodzi. Aktywności dziś brak, poza krokami , których uda mi się zrobić 10 tyś ;) Póki co mam 9189 :) Nie spinam się. Woda spoko. A jedzonko ? Jest i owszem policzone :) 

ŚNIADANIE: bułka grahamka, hummus, kiełki rzodkiewki

II ŚNIADANIE: precel, banan

OBIAD: makaron podsmażony z szynką i serem plus ketchup

deser: lody tiramisu, paluszki i orzeszki plus kawka ( taką miałam ochotę ) 

       Dziś sporo kalorii, zobaczymy co pokaże waga po tygodniu. Sama już nie wiem, ile kalorii zjadać aby waga ruszyła z kopyta ;) Może jakieś porady :) Czasami mam dni, że pięknie działam....za chwilę upadam, nie mam ochoty kombinować z dietetycznym menu :(  I weź bądź tu mądra ;) 

       Aaaa chciałabym jeszcze Wam pokazać moją czerwcową aktywność ;) 

         Szczerze, to myślałam że jest gorzej...ale ogólnie nie jest źle ;) Jedynie w niedzielę miałam kryzys ;) 

        Nawet jak mam upadki, to podnoszę się i działam dalej. Nie poddaje się. Walczę. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

13 czerwca 2022 , Komentarze (23)

Witajcie 

       Znowu nowy tydzień na horyzoncie ;) A gdzie weekend? Nie wiem, przeleciał mi przez palce i nie ma. Zdecydowanie za szybko, za nerwowo, płaczliwie...stresowo... Nie takich dni to ja nie chcę. Właściwie nawet dobrze, nie pamiętam weekendu...zasługa leków :( Z jednej strony dobrze. 

      Poniedziałek zaczęty hmmm o 5 rano. Zrobiłam co miałam zrobić i siup podwózka dziewczyn do miasta i powrót do domu. Nawet zakupów nie robiłam w drodze powrotnej. Wszystko miałam, a dziś usiądę i zrobię listę...ale szalała nie będę....bo nagle Boże Ciało ;) Nie ma co wariować ;) Troszkę dziś posprzątałam, ogarnęłam obiad dla M. To będzie kolejny ciężki tydzień, tydzień popołudniówek, a ja w roli kierowcy. I czuję, że od 5 do północy na nogach i jutro powtórka wrrrrrrr. Ale jak mus to mus ;) Dam radę.... chyba. Teraz popijam drugą kawkę.. Nie dałabym rady bez. Przed południem, jak zaczęło lać, patrzę, a tam grad.... burza, grzmoty....za 10 minut cisza ;) 

     Dziś powróciłam z liczeniem kalorii. Niestety weekendy bywają zgubne u mnie. A jak dojdzie stres, nerwy... to liczenie odpada :( No nic, nie poddaje się, walczę. Posiłkowo dzień dziś wygląda tak :

ŚNIADANIE: kolagen, chleb z ziarnami, sałata masłowa, salami

II ŚNIADANIE: cukinia z serem z piekarnika, bagietka czosnkowa, kawka

OBIAD: ziemniaki, jajko sadzone, ogórek, deserek ( galaretka, skyr, mus z truskawek, beziki, i piegi czekoladowe oraz kawka 

      Za mało kalorii, to wiem. Ale na siłę jeść nie będę, nie oto chodzi. Tak to jest jak w weekend sobie człowiek pozwoli i poniedziałek lichy ;) Grunt to wszystko z głową, bez głodzenia się ;) ale i bez przejadania się :) Prawda? Woda ogarnięta a jak u Was z wodą? Dajecie radę? Aktywność u mnie kuleje... wczoraj nawet nie było 10 tyś kroków... Czy jestem zła? Nie :) Bo to nie są wyścigi ;) Zrobię, to super, ale jeśli nie... tzn że organizm nie chce, a ja się go słucham. 

      Pamiętajcie, nie poddajemy się, walczymy...ale nie za wszelką cenę. Cudownego nowego tygodnia dla Was. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 


10 czerwca 2022 , Komentarze (12)

Witajcie 

           Jak ja się cieszę, że to już piątek... Nie macie pojęcia. Najpierw szybki skrót dnia wczorajszego. To był ciężki dzień, minął szybko, treningu nie zrobiłam...bo spędziłam właściwie cały dzień poza domem. Jedzenie hmmm w normie i w kaloryczności się zmieściłam, ale było trochę za mało. Ale woda chociaż wypita ;) 

           Dzisiejszy dzień od samego rana na wysokich obrotach tzn. od godziny 3.20 :) 3.40 zawiozłam M na firmę, wróciłam, zdrzemnęłam się chwilę, wstałam o 6. ogarnęłam młodą i szybko odwiozłam na przystanek. Wróciłam,pokręciłam się, posprzątałam, około 12 zdrzemnęłam się bo tak mnie muliło. o 13 znowu do miasta po młodą do szkoły. Po drodze odwiedziłyśmy kilka sklepów. Pokręciłysmy się i chwilę przed 16 odebrałam M. Szybko do domu... on zjadł obiad, ja coś ogarnęłam i znowu do miasta ;) a dziewczyny w tym czasie wybrały się rowerami do miasta ;) Jeszcze nie wróciły. Co mięliśmy, załatwiliśmy, po powrocie do domu, chwila relaksu ;) czyli maseczka i pranie :) hahah 

         Posiłkowo dzisiejszy dzień bez szału

ŚNIADANIE: chleb graham, kiełki , jajecznica

II ŚNIADANIE: baton proteinowy, banan

OBIAD: veggie burger i shake ( wiem mało twórcze ale to w trakcie załatwiania spraw) i kawka w domu

kolacji brak...późny powrót do domu i brak ochoty...chociaż lekko głowa ćmi, to myślę, że ból się nie rozwinie. oby.... Woda ładnie wypita. Aktywność... dziś znowu jej brak :( co akurat dziś mnie wkurzyło. No ale cóż..samo życie. biczowała się nie będę. Wbrew pozorom, ja cały czas jestem aktywna ;)     

       Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Życzę Wam cudownego weekendu, spokojnego, bez obżarstwa ;) Weekendu z głową :) Ja zaraz zabieram się za ułożenie jadłospisu ;) Trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam :) :* 

8 czerwca 2022 , Komentarze (26)

Witajcie 

    Kolejny dzionek zakręcony strasznie...od samego rana....Na nogach od 4 z minutami, szybka podwózka M na firmę i do domu. Zdrzemnęłam się jakieś 40 minut, wstałam ogarnęłam co miałam ogarnąć. Obudziłam młodzież, szybko rozwiozłam, zakupy na momencie zrobione i siup do domu. Posprzątałam i zrobiłam trening ;) Szczerze... nie chciało mi się, lenia miałam strasznego. Do tego @....nie ułatwiała sprawy ;) Ale zrobiłam to :) Najpierw trening cardio z primaverą 20 minut, a potem hula hop 20 minut :) 

        Radość po treningu ogromna ;)  Nie wiem jak to zrobiłam, ale rozpisując treningi z Mel B....zapomniałam wpisać dzień 8 i 9 ;) Dlatego wyszukałam inny trening. Waga dziś ciut spadła. Posiłkowo dzisiejszy dzień wyglądał tak

ŚNIADANIE: bułka kajzerka z sezamem, szynka w galarecie, ogórek

II ŚNIADANIE: napój czekoladowy

OBIAD: cukinia z serem z piekarnika, plus kiełki i sos czosnkowy,

PRZEKĄSKA: czipsy, truskawki i kawka 

           Może nie jest idealnie, ale pokazuje co jem ;) nie ukrywam, bo to nie ma sensu. Kalorycznie niestety za mało w porównaniu ze spalonymi kaloriami. Zjedzone 1735, spalone 529. Cóż tak wyszło. Większość dnia poza domem, niespodziewanie :( więc jedzenia nie zabrałam... miałam inaczej zaplanowany dzień, a inaczej przebiegał ;) Niestety cały czas kulamy się z jednym samochodem i bywa czasami hmmm bardzo napięty grafik ;) Wszystko w biegu, na szybko. Cóż, życie ;) 

         Najważniejsze aby się nie poddawać. Dziś mimo @ udało mi się zrobić trening, co bardzo mnie cieszy... baaaa cieszy mnie również to, że wydłużyłam czas tego treningu :) Robię dalej swoje. Pamiętajcie żeby działać według swoich zasad ;) Róbcie swoje, nawet wolno ale do celu. Trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

7 czerwca 2022 , Komentarze (18)

Witajcie 

        Raport będzie krótki, nie mam ani siły ni ochoty na dłuższy wpis :(   Nie dzieje się dobrze. Ale o tym innym razem. Trzymajcie kciuki za pozytywne rozstrzygnięcie. Posiłkowo jest ok, ale brak fotek, kalorie liczone w fitatu. Aktywność jest, może niewielka ale jest. Wczoraj był trening trening brzucha z Mel B a dziś trening pośladków. Miał być dziś także trening pośladków z Mel B ale niestety dostałam @ i musiałam troszkę zmienić trening. U Mel B ten trening jest na macie... a ja chwilowo nie mogę na macie ćwiczyć :( Te dni mi nie pozwalają. Nie jest to komfortowe, dlatego zamieniłam na trening na stojąco ;) również pośladków. Dał popalić ;) 

     Cieszę się, że nie zrezygnowałam. Może i trening krótki, ale kroków sporo bo już na liczniku ponad 17 tyś. Pewnie jeszcze do końca dnia, troszkę nabiję, jak tylko opaska się naładuje. Cieszy mnie fakt, że od 1 czerwca codziennie jest aktywność. Może krótka ale grunt, to wyrobić nawyk. Wodę piję, nie mam z tym problemu ;) 

       

       echhh nawet weny do pisana dziś nie mam :( Życie nie jest sprawiedliwe... Niestety kłopoty na początku roku szkolnego odbiły się na zakończeniu :( Martwię się, boję co będzie dalej. Do tego dziś byliśmy na pogrzebie ( znajomy rodziny, młody mężczyzna 68 lat) Będąc na cmentarzu zamyśliłam się, jakie to życie jest kruche :( ulotne .... wychodzisz z domu i możesz nie wrócić :( 

     Mimo wszystko trwam, działam, walczę.. to pozwala mi troszkę rozładować negatywne myśl, emocje. Dziś troszkę wspomogłam się lekami na uspokojenie. Nie lubię tych leków, bo raz nie można po nich prowadzić... a dwa jakoś szybciej po nich zasypiam... odjeżdżam.... 

    No nic, bo zaczynam smęcić. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

5 czerwca 2022 , Komentarze (15)

Witajcie 

             Weekend powoli dobiega końca, to dobrze...Nie to, żebym nie lubiła weekendu, ale nie tym razem. Jakoś m z nim tym razem nie jest po drodze ;) Sobota minęła szybko, wcześnie wstałam ogarnęłam co miałam ogarnąć. Zrobiłam nawet trening czyli Mel B abs oraz hula hop :) 

         Już zapomniałam jak abs potrafi dać w kość ;) Ale lubię te krótkie treningi, można z nimi kombinować ;) Dzień kończyłam z potwornym bólem głowy. Nerwy, stres, upał za oknem... wszystko się skumulowało, więc nic dziwnego że pojawił się ból. Poratowałam się tabletką, nie było wyjścia.. i tak długo się przed nią broniłam. 

          Niedziela taka, jakaś nijaka. Udało się pospać 

        Głębokiego snu nie jest dużo, ale zwykle tak mam... więc to mnie nie zdziwiło. Jednak sen lekki w szoku jestem ;) zwykle jest max 4 godziny, a tu już 6 godzin. Samo to, że obudziłam się o godzinie 8... tu jestem w szoku :) Faktycznie musiałam być padnięta po całym tygodniu ;) A tu kolejny podobny się szykuje... Posiłkowo dzień dzisiejszy wygląda tak 

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, gotowany filet z piersi kurczaka, pomidor

II ŚNIADANIE: lód 

OBIAD: zrazy, ziemniaki, buraczki 

DO FLMU: popcorn, ketchup i kawka ;) 

          Póki co więcej nie będzie raczej :( Mam ściśnięte gardło z nerwów. Z młodą zerwał chłopak. Boje się, że powróci dawne dziecko... załamane, płaczliwe, smutne, bez chęci :(    Jej smutek udziela się mi. Trzymajcie kciuki, aby nie odbiło się to teraz na nauce.. Teraz ostatnia prosta w szkole :( 

          Pamiętajcie aby się nie poddawać. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i wspaniałego nowego tygodnia :* :) 

3 czerwca 2022 , Komentarze (10)

Witajcie 

          Jak ja się cieszę, że to już piątek. Ten tydzień był szalony, zakręcony. Sypiałam po 4-5 godzin, masakra jakaś. Jutro odeśpię ;) Jeszcze wzmianka odnośnie wczorajszego dnia, a raczej treningu ;) Dodałam wpis, po czym pomyślałam zrobię trening, tak jak rozpisałam... ale tak mi się nie chciało. Spięłam 4 litery i zrobiłam Mel B nogi....oj to był ogień trening 11 minut ale ogień niesamowity ;) 

        Nawet radość na twarzy była ;) Dziś w mojej rozpisce był kolejny trening z Mel B -ramiona....choinka to było coś...plus ciężarki. Miałam wrażenie jakbym słonia dźwigała ;) Szok. Oczywiście te ćwiczenia można było wykonywać bez ciężarków lub z ciężarkami albo butelkami ;) Stwierdziłam spróbuję z ciężarkami, najwyżej przerwę ;) Udało się 

         Dziś wyszło 12 minut tego treningu, ogień niesamowity. Dorzuciłam jeszcze 20 minut hula ;) Uwierzcie...nie mogłam ramionami ruszać, szok. nawet teraz pisząc, czuję wszystko ;) Cieszę się, że ruszyłam znowu 4 litery ;) i udało się. Pewnie niejeden powie.... psttttt co to jest 11 czy 12 minut treningu ;) Ale polecam zerknąć na te treningi ;) Jak się je wykonuje dokładnie, to czuć, oj czuć :D Rozpisałam sobie treningi Mel B na cały miesiąc. I tak np. wczorajszy trening nóg, kolejny będzie 10 czerwca a dzisiejszy ramion będzie 11 czerwca ;) Zobaczymy jak pójdzie ;) Póki co wracam z krótką aktywnością. Ale tak jak napisałam te treningi dają w kość ;) Lucynka to wie, prawda :) 

      Jedzeniowo dziś nawet ok, ale nie liczyłam kalorii, bo dziś był bardzo stresujący dzień :( Nerwowy. Na szczęście udało się  i zakończył pozytywnie. Jeszcze tylko przetrwać kolejny tydzień i będzie dobrze. Trzymajcie kciuki ;) 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Każdy w swoim tempie ....bez pośpiechu, bo pośpiech to zły doradca, pamiętajcie ;) Trzymam kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki i cudownego weekendu :) Pozdrawiam :) :*