po kontroli - po stresie :)
O kurczę, zgubiłam rachubę dni ... Nie pamiętam co już pisałam a co nie. Hmm... Rowerek jest codziennie! We wtorek było tylko 10 min, ale już wczoraj pełniutka godzinka - ok 40 km na godz. :) Jestem trochę zakręcona, bo dzisiaj miałam kontrolę ZUS-u w męża firmie, ale Pani już skontrolowała mnie :), wszystko jest dobrze więc wracam do normalnego, nudnego życia bez stresu :))
W dodatku złapały mnie plecy :( co jakiś czas powraca rwa kulszowa - nie chcę jej wiązać z rowerkiem :) tłumaczę sobie, że ruch jest dobry na plecy!! Ale fakt jest taki, że gdy zsiadam to nie wiem jak stąpnąć! I najgorzej podnieść się z krzesła :(
Dieta trochę kuleje i potrzebuję jakiegoś kopniaka w dupę, bym wskoczyła na dobre tory! Może wskoczę ...
33 dni do Świąt :)
7 dni z rowerem :)
No i przejeździłam 7 dni na rowerku!! :) Po godzince codziennie! Bardzo
mi się to spodobało, bo podobnie jak i przy kijkach nie męczę się
szalenie :) nie schodzę z wywieszonym jęzorem - to na pewno
odstraszałoby mnie i nie miałabym ochoty na codzienne treningi!
Poznajcie więc mojego nowego przyjaciela:
:)))
Efektów na razie nie zauważam :) - to dopiero tydzień, ale z samej ciekawości będę pedałować i zobaczymy co z tego wyniknie!
W sumie to już wczoraj bez problemu zapięłam prawy kozak na łydce :) Mam prawą nogę grubszą od lewej i aby zapiąć prawego musiałam trochę obniżyć kozaka i dopiero wciągnąć na maxa na górę :) I i tak zawsze był trochę niżej niż lewy - zapięty na granicy wytrzymałości :) I kozaki cudem znalezione z szerszymi cholewkami :)
Może, faktycznie idzie ku lepszemu :D
rowerkowanie - trwa :D
Wczoraj znów godzinka na rowerku - 30 km na godzinę! - takie optymalne tempo dla mnie - więcej jest uciążliwe a mniej - jakoś wydaje mi się, że się wlokę :D - 1 godzina to 3 odcinki Przyjaciół na DVD :)))
Zastanawiam się nad interwałami, ale do wczoraj nie wiedziałam co to takiego jest :), więc muszę jeszcze o tym poczytać, żeby je prawidłowo robić!
Kolacja o 18-stej i później tylko woda!!
Dziś brzuch płastszy :)
Do Świąt: 39 dni ;))
rowerkowanie :)))))
Wczoraj znów godzinka na rowerku - fajnie się jeździ!! Wieczorem, gdy się przebierałam w piżamkę mąż zapytał co ja się tak odchudzam :)) Już trochę widać ;D, ale tylko trochę!
Kuzynka
ostatnio mi powiedziała, że widać, że schudłam - uwaga - na ... buzi!!!
Co za idiotyczne miejsce do schudnięcia! Tym bardziej, że buzię mam
zawsze szczupłą :)))
No nic, wczoraj za to pożarłam 2 naleśniki
zasmażane z serem! 1 na obiad, drugi na kolację! To chyba jakaś potworna
ilość kalorii. Ale po 18-tej nic już nie ruszyłam!
Dzisiaj też
pomęczę rowerek - jeździłabym nawet dłużej - zamiast wieczorkiem na
kanapie to na rowerze, ale dupsko boli mnie niemiłosiernie - muszę je
przyzwyczaić do kształtu siodełka :)
A i jeszcze odkryłam, że na rowerku mogę czytać :))) nie skacze mi tak przed oczami jak np. na bieżni!
Dziś środa - dzień wagi - 68,4 - szału nie ma i muszę się wziąć za
realne spadki, bo będę tak sobie oscylowała około tego 68 i tak mi nie
daj Boże zostanie!!
Do Świąt: 41 dni!!! :D
jazda na rowerku stacjonarnym - potrzebne
porady!!!
Wczoraj wróciłam - a tu ... rowerek stoi!! W pudle :)
Od razu wzięłam się za rozpakowywanie i składnia, mąż mi pomógł i po małej godzince pierwsze próby! Nie mogłam się docisnąć :D Najpierw mąż, później synek - a wszyscy niby zmęczeni po nadmorskich wędrówkach :))
No, pominąwszy fakt, że zaczęło coś w nim pukać (kupiłam używany), zawzięłam się i pomyślałam, że kiedy zacząć, jak nie od razu. I przepedałowałam całych Lekarzy (50 min). Wg licznika jechałam średnio 30 km/h. Hmm pedałowałam na lekkim biegu i szczerze mówiąc nie zmęczyłam się ani ani! Tyłek mnie tylko bolał - ale to normalka - pierwszy raz. Zero upocenia! I tak się zastanawiam, czy ja te kalorie palę??
Hej dziewczyny, czy Wy się bardzo pocicie pedałując na najmniejszym obciążeniu, pedałując ok 30 km na godzinę?? Nóżki mi chodził, nie powiem szybciutko i na pewno na zwykłym rowerze bym tak nie dała rady - a to pod górkę, a to dołek itp., a tu równiutko całe 50 min, ale zero zmęczenia! Kurczę, a może to coś nie tak??
Napaliłam się na to jeżdżenie i chciałbym, żeby były efekty!!!
Kto jeździ na stacjonarnym, proszę o porady, a najlepiej o potwierdzenie i pochwalenie się, że schudłyście !!! :D
Schudnę, bo chcę zobaczyć jak to jest być
szczupłą!!!
Wczoraj też męczyłam moją bieżnię! 50 min! Coś tam spaliłam :)
Rowerek
jeszcze nie przyjechał :( Facet się nie odzywa :) - mam nadzieję, że
nie będzie to mój pierwszy nieudany zakup na Allegro - kupuję od
dziewięciu lat i nigdy się nie nacięłam!
Za to ja dzisiaj
wyjeżdżam i zastanawiam się, czy realne są te 67 kg po powrocie - tyle
pokus ... Najpewniejsze są te przewidywalne dni w pracy!! No, ale długi
weekend byłby też w domku, więc pokusy też by szalały :)
Wczoraj
podjadłam trochę paluszków - tak mnie jakoś wzięło! Za to obejrzałam
sobie 2XL i Fat Killers i znów jestem pod mega wrażeniem osiągnięć tych
ludzi!!!
Szkoda, że program się kończy - chciałabym się
dowiedzieć, jak udało się schudnąć niektórym osobom dalej! Np.
Agnieszka, która waży jeszcze ponad 100 kg zapowiedziała, że schudnie do
58 kg - bo chce zobaczyć jak to jest być szczupłą!!! Bardzo mi się to
zdanie podobało!!! też chcę zobaczyć jak to jest być szczupłą!!
Jak
się wczoraj spypłałam na bieżni, to pomyślałam jak oni musieli się
męczyć przy 160 kg?? I dali radę! I mają fajne rezultaty!! I ja też tak
chcę!!! Chcę zobaczyć jak to jest być szczupłą!!
46 dni do Świąt!! ;D
brakuje mi kijków :(
Wczoraj zrobiłam zapiekanki:) i zgodnie z planem zjadłam jedną z małą ilością sera!! - i przed 18-stą. Ale moje dziecko wróciło z lofrów przed 19-stą i zjadło tylko 1/2 swojej i ja oczywiście nie powstrzymałam się i dojadłam drugie pół! Tak się z tym źle czułam (psychicznie :)), że odpaliłam bieżnię i maszerowałam szybko pod górę 40 min! A okres mi się zaczął i nie bardzo miałam siły :(
W każdym razie uznałam, że bilans wyszedł na zero (jestem księgową :)), lub tylko trochę na minusie w stronę mojej diety :)
Brakuje mi kijków!!! Pogoda fatalna, ciemnica na dworze, psy biegają - chyba zawieszamy działalność :( - do wiosny!!
Czekam, kiedy rowerek przyjedzie :) Może trochę zastąpi mi to moje marsze! Odpalę TV i pojadę w świat:)
Dziś do kawki rano zjadłam pół michałka - drugie pół - po śniadaniu - ciekawe ile też taki michałek ma kalorii - muszę sprawdzić!
Do Świąt - 47 dni! :)
I ważę 67,9!!!! - znaczy ważyłam raniutko :)
Miałam się nie ważyć dzisiaj, ale jako, że nie jadłam wczoraj kolacji :) czułam się tak szczupło dzisiaj rano, ze wtarabaniłam się na wagę i ... wyobraźcie sobie: 67,9!!! Ha! To właśnie chciałam zobaczyć we wtorek!! Więc skoro tak, to podwyższam poprzeczkę na obniżenie wagi :)))
We wtorek chcę ważyć 67 z grosikami - max 67,4!! Pół kilo mogłabym jeszcze zrzucić!
A i dostałam okres - oby się skończył do weekendu :) - marzenie!
Zważyłam się także na chodniczku :) - 65,9 - czyli różnica równiutkich 2 kg :) - fajna ta moja waga - nie ma co!
Ostatnio mój mąż chwalił mi się, że schudł 2 kg :D To ja go pytam, czy się ważył na płytkach, czy na chodniczku - a on, że różnie hahahaha. No to ja już widzę to jego schudniecie!!
Uciekam - w pracy kocioł :)
Do Świąt 48 dni :)
Do urodzin - 39 dni :)
ważyć 67 ...
Dziś słodyczy też trochę było, ale bez przesady :) I na obiad jakieś
kluski leniwe - spreparowane przez moją mamę - hmm dziwne w smaku, ale
zjadliwe. Tylko chyba kaloryczne :( Za to kolacji mi się nie chce!
Zbliża mi się okres, więc czuję się ociężała i na razie nie będę się
ważyć :))
Ale za to we wtorek planuję ... uwaga - ważyć 67!!! Może
być nawet 67,9, ale byle było 67. Taki mam plan! A łatwo nie będzie, bo
na weekend jedziemy nad morze! :) W listopadzie - to chyba na bursztyny
:) Byle nie padało! To pospacerujemy, powdychamy jodu, odwiedzimy foki w
fokarium (jedziemy na Hel) a jak pogoda dopisze, to może i zoo w
Gdańsku - byliśmy może ze 3 lata temu - bardzo ładne zoo. Były tam 2
tygrysy - Magda i Dominik :) (jak ja i mąż :D) i tylko nasz synek
ubolewał, że nie mają synka Szymonka :) Może już mają ... ?
Tak, że nie mogę sobie pozwolić na żadne słodyczowe orgie, fastfoody i inne badziewia, bo jak inaczej osiągnę 67??
Do Świąt 49 dni :)