Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Doszłam do wniosku, że w ogóle nie szanuję swojego ciała. KONIEC Z TYM!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 41838
Komentarzy: 939
Założony: 21 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 stycznia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
peggy.na.obcasach

kobieta, 37 lat, Warszawa

172 cm, 93.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Zdecydowanie MISJA BIKINI 2021 r.!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 maja 2014 , Komentarze (8)

Zamówiłam swój dietetyczny catering - zaczął się wczoraj i jak na razie daję radę, chociaż chodzę w sumie dość głodna (kreci) Ale jest do wytrzymania, także chyba chwilowo OK. Dietę zamówiłam do 08. 06. z ewentualnością przedłużenia jej, jeśli nie będę jeszcze czuła do niej jakiegoś obrzydzenia czy coś ;)

W piątek ważyłam się - waga spadła zaledwie o 0,9 kg (szloch) Ale w sumie nie byłam na diecie w ciągu tamtego tygodnia, więc czego się spodziewałam... Z drugiej strony - zmierzyłam się i centymetr pokazał w sumie dużo mniej (mysli) (uzupełnię innym, albo w ogóle następnym razem).

Wczoraj biegałam, ale dzisiaj tak mnie bolał piszczel, że nie zdecydowałam się ani na bieganie, ani na pilates.

Dziewczyny! Ile trwa kurczenie się żołądka? I kiedy chociaż troszkę przechodzi to uczucie "aż takiego" głodu?

4 maja 2014 , Komentarze (23)

Na dzień dobry tabela:

Nie mam zamiaru pisać, że już nie będę smutna; pewnie będę, bo też mam i do tego powody. Z drugiej strony od "nic nie robienia" też nic się nie zmieni. Postanowiłam więc zapanować nad tym, nad czym mogę zapanować, czyli swoją wagą.

Powyżej jest tabela mojej beznadziejności, którą zamierzam zmienić w pełen sukces. Postanowiłam dużo schudnąć do 27. 06., czyli do dnia przed moim tygodniowym urlopem. Oczywiście nie będzie to całe 25 kg, ale powiem szczerze chociaż z 12 kg byłabym super zadowolona. Zastanawiałam się długo jak to osiągnąć. Zaczęłam sobie trochę więcej biegać (zaraz aktualne wyniki), ale to za mało. Nie mam też na tyle silnej woli, ani za dużo czasu, żeby przygotowywać sobie "normalne, dietetyczne" jedzenie, więc stwierdziłam, że dobrym rozwiązaniem dla mnie w TEJ CHWILI jest po prostu dietetyczny catering "dowożony". Za jedzenie tak czy siak się płaci, a ja nie mam ani czasu ani chęci, żeby sobie przygotowywać jakieś rarytasy i w dodatku mieszczące się w 1000 kcal, zatem postanowiłam spróbować takiej diety. Na niecałe dwa miesiące, ale być może z kontynuacją na jeszcze miesiąc po urlopie. PYTANIE: Czy któraś z Was korzystała z czegoś takiego? Moja siostra kiedyś korzystała i efekty rzeczywiście były ekstra, więc może i u mnie jakieś będą...

Aktualne wyniki biegania:

Dystans: 4 km 330 m

Czas: 0:38:46

Prędkość: 6,7 km/h

Trochę mi spadła prędkość, ale jakoś się tym specjalnie nie przejmuję. W dodatku dzisiaj też zamierzam biegać. Kartka z wskazówkami co do powodu "opuszczenia treningu" wróciła na zaszczytne miejsce.

Mam nadzieję, że u Was lepiej!

23 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Powróciłam do punktu wyjścia, czyli 80 kg. Nie schudłam do sukienki, nie kupiłam nowej. Jestem beznadziejna i to wszystko. Żarłam wszystko i na potęgę, nie ćwiczyłam, w ogóle nic nie robiłam. Wiedziałam oczywiście jak to się skończy, ale co z tego? Tak dobrze już sobie wszystko ułożyłam, wymyśliłam, ale nie! Przecież trzeba zażreć problemy na śmierć, prawda? I teraz co? Nie dość, że problemy nie minęły, to jeszcze mam dodatkowy w postaci swojej obsranej wagi i braku silnej woli, albo może jakiejkolwiek woli. Mało tego - będzie gorzej, bo zaczynam od jutra przyjmować terapię hormonalną "na stałe".

Wiecie co będzie? Będę samotną, bezdzietną grubaską, żałosną do granic możliwości i w dodatku użalającą się nad samą sobą (tak jak robię to teraz), w depresji i bez nikogo. Nie jestem warta? Nawet nie wiem czego do końca... Odrobiny spokoju, wytchnienia? Zainteresowania? Nie wiem czego, ale jedno, co wiem na pewno - MAM WSZYSTKIEGO I WSZYSTKICH DOSYĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie mam kontroli kompletnie nad niczym! Swoim życiem, pracą, finansami, ciałem, wagą, życiem uczuciowym, a nawet możliwością posiadania dzieci, których pragnęłam od tak dawna!!!!!!!!!!!!!!! Po prostu dosyć!!!

Nie wiem co dalej...

7 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Nooo Kochanieńkie! :) Wróciłam po 14 godzinach do domu i myślę sobie tak: "No to dupa z mojego Planu Tygodniowego! JAK MI SIĘ NIE CHCE!!!", a później zerknęłam na kartkę, którą sobie wydrukowałam i powiesiłam na lustrze (ściągniętą od jednej z Was z Pamiętnika):

Następnie stwierdziłam z całą stanowczością, że będę totalnie miękką fają, jeśli nie pójdę pobiegać!!! I oto: tadąąą! Mogę się pochwalić swoim pierwszym tej wiosny biegiem! Ponieważ ostatni był w styczniu, to porzucam poprzednie biegi i ten traktuję jako pierwszy i najważniejszy, a dystans i czas jako wynik życiowy (czyli na razie kiepski, ale od czegoś trzeba zacząć i coś trzeba POPRAWIAĆ! ;)).

Dystans: 3 km 879 m

Czas: 0:31:16

Prędkość: 7,4 km/h

Ściągnęłam sobie aplikację Run-log.com, którą generalnie bardzo polecam! :PP

Z menu też dzisiaj było całkiem dobrze - bez przegięć, bez wyskoków. Hmmm... chociaż nie - kilka Mentos'ów wpadło mi do paszczy niechcący... (szloch)

A teraz jak już jestem cała zadowolona z siebie, to mogę w spokoju ducha iść i walnąć w kimono!!! Mam nadzieję, że cały tydzień będzie tak samo udany pod względem sportowania się, jak poniedziałek! (smiech)

Dobraaanoooc!!! (spi)

6 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

Trochę się już uspokoiłam z tą całą sytuacją z moją płodnością (lub właściwie aktualnie jej brakiem). Mój lekarz bardzo fajnie zareagował, bo załatwił mi ekspresem wizytę u "speca od tych spraw", co mnie bardzo cieszy. Myślę, że powinnam zostawić ten wątek, bo tak jak już wcześniej pisałam - nie należy on do tematyki tego miejsca.

Co do mnie, diety i ćwiczeń - jak widać na pasku postępu zeszło mi od zeszłego piątku ponad 4 kg! Jestem super zachwycona :D Podejrzewam, że musiałam być bardzo nawodniona, ale w ogóle mi to nie przeszkadza - grunt, że zobaczyłam na wadze to, co zobaczyłam :) Oczywiście nie ustaję w biegu - trochę w piątek i sobotę zaszalałam (było to "w miarę" kontrolowane), ale dzisiaj już spokojnie z jedzeniem. Z całego "Tygodniowego Planu" ćwiczeń niestety byłam tylko na basenie, ale i tak jestem zadowolona. Doszłam do wniosku, że nie można wszystkiego wprowadzać "na hura", tylko stopniowo. Sposobem "na hura" szybko się zmęczę i zniechęcę i taki będzie finał, jak zwykle - wszystko rzucę w kąt, stwierdzę, że w sklepach "są większe rozmiary", a ja jestem "apetyczną babką". Uważam, że stopniowo będzie rozsądniej.

A co tam u Was Vitalijki? (cwaniak)

P. S. Zachorowałam na sukienkę z Orsay'a, aczkolwiek nie wiem czy już jest w sprzedaży... nooo i jak będę w niej wyglądać? (mysli)

31 marca 2014 , Komentarze (16)

Zjadłam pół melona (tak, wiem - straszny cukier mnie trawi od środka) i dużą sałatę z czerwoną papryką, grillowaną wołowiną, zielonym ogórkiem i odrobiną oscypka (TAK, WIEM - tylko dwa posiłki, ale trudno - tak pracuję, inaczej nie da rady).

Nigdzie nie biegałam, nic nie spalałam. Oprócz "się wewnętrznie". "Planu Tygodniowego" nie rozpoczęłam tak jak należy. Dlaczego? Bo opadły mi ręce i nogi i w ogóle wszystko mi k**wa opadło po informacjach od mojego ginekologa, że moja płodność właściwie nie istnieje.

Fajnie?

Szok totalny. TOTALNY.

Wiem, że to nie miejsce na gorzkie żale, ale po prostu gdzieś musiałam to ulotnić.

P. S. Dziękuję Dziewczyny za komenty do poprzedniego wpisu! Jesteście Super Babki i naprawdę podtrzymujecie mnie na duchu.

31 marca 2014 , Komentarze (6)

Kochane moje! Przede wszystkim dziękuję za tak duży odzew, zwłaszcza przy "Dniu 0.". Naprawdę - Wasze rady i życzenia powodzenia dały mi ogromnego kopa!

A teraz do rzeczy: w weekend trochę nabroiłam (ale tylko trochę - zwłaszcza w sobotę i niestety zwłaszcza alkoholem :///). Wiem, wiem - puste kalorie (niestety). No nic - było, minęło i już, postaram się nie przeginać pałki w tym zakresie.

Postanowienie na zbliżający się kwiecień: zmieścić się w moją szarą sukienkę na Święta Wielkanocne i nie wyglądać przy tym jak opakowana szynka wielkanocna. Bardzo ją lubię i, ba!, mogę się nawet w niej zapiąć w tej chwili, ale co z tego, skoro na 99% jestem pewna, że nawet w niej nie usiądę, a o swobodnym oddychaniu to w ogóle mogę zapomnieć ;( a serio, serio ją lubię. Do Świąt zostały jeszcze 3 tygodnie - myślę, że jest dość poważna szansa na wykonanie tego zadania, zwłaszcza jeśli powiedzie mi się mój "Plan Tygodniowy", czyli: Poniedziałek: Bieganie, Wtorek: Pilates, Środa: Basen, Czwartek: Total Body Conditioning, Piątek: Pilates, Sobota: Basen, Niedziela: Basen. Gdyby mi się udało... albo nie - ponieważ uda mi się to na 100%, to już za miesiąc będę wyglądać i czuć się jak Laska Nebeska, a co dopiero później!!! :D

Końcowe info z weekendu: wymyśliłam sobie mantrę. Nie jest powalająca, ale chwilowo musi mi wystarczyć, czyli: Nie jesteś GŁODNA, tylko jesteś GRUBA! Wiem - ma w sobie porządną nutę deprymowania samej siebie, ALE musiałam wymyślić (przynajmniej chwilowo) coś ostrego i kategorycznego, bo jeśli do tej pory dochodziłam do wniosku, że jestem "apetycznie zaokrąglona", a w sklepach są większe rozmiary, to w życiu bym nie schudła! Chwilowo po prostu musi być drastycznie, a później zastanowię się nad modyfikacją. Poza tym - każdy ma taką mantrę, na jaką sobie zasłużył i zapracował - ja pracowałam bardzo usilnie złym żarciem i brakiem szacunku do swojego ciała. To teraz mam!

Tym optymistycznym akcentem wkraczam w Nowy Tydzień! :)

Może później jeszcze coś dodam (chociażby co zjadłam i ile przebiegłam).

29 marca 2014 , Komentarze (13)

Dzisiejsze menu - tragedia! Dwie kawy z mlekiem // bez cukru oczywiście, "chińczyk" ze smażonym makaronem sojowym, warzywami, białą kapustą i kurczakiem w cieście!!! Aaa!!! Jak wróciłam do domu, to do kompletu zjadłam jabłko i teraz mnie jeszcze boli brzuch oraz ssie! Nie dość, że mam wyrzuty sumienia z powodu kurczaka, to jeszcze - NO KTO SIĘ TAK NIEROZTROPNIE ODŻYWIA?!? Na usprawiedliwienie powiem, że spędziłam 13,5 h w pracy i NAPRAWDĘ nie miałam czasu na nic! :( Aaale - pierwsze śliwki robaczywki.

Rozważam wizytę u dietetyka. Ktoś był? Kogoś szczególnie polecacie?

27 marca 2014 , Komentarze (48)

Czy ktoś ma dla mnie gadkę motywacyjną?

Chociaż... za całą motywację powinna wystarczyć mi moja waga - 80 kg!!!!!!!!!!!! Jeszcze nigdy waga nie pokazała mi "8" z przodu. NIGDY!!!!!!!!!!!!

Na pierwszy tydzień, pierwsze postanowienie: przestać (totalny zakaz!) jeść (wpie*dalać) słodycze.

Ważenie za tydzień w piątek.

23 marca 2014 , Skomentuj

Jutro zważę się, ale już czuję porażkę totalną... Ile tym razem? 78 kg? 80 kg? Co ze mną jest nie tak, że nie potrafię zadbać o samą siebie? Że traktuję swoje ciało i zdrowie jak jeden wielki śmietnik i jem takie badziewie??? Coś okropnego... MUSZĘ (a nienawidzę tego wyrazu) coś zmienić, bo inaczej porażka! Przy okazji śmieciowego jedzenia - moje parametry krwi kompletnie się posypały, bo nie dość, że w wiecznym stresie i gonitwie z pracy do pracy, to jeszcze z takim odżywianiem i jedzeniem! I to tyle czasu już!!! W dodatku, tak zupełnie przy okazji, pomyślałam sobie, że chciałabym, żeby mój facet wyglądał tak, jakby sam Dawid go rzeźbił - dlaczego więc w drugą stronę to tak miałoby nie działać? Facet też by pewnie chciał, żebym wyszła spod dłuta Dawida, a ja co? Przypominam raczej piękności z płócien Rubensa... "Japie*dolę!!!" No po prostu dosyć i basta! Coś trzeba zrobić!

Kupiłam dzisiaj sobie pojemniczki na jedzenie do pracy - zestaw na jutro: pomelo o fioletowe winogrona - wiem, że mają dużo cukru, ale generalnie po tym jak odstawię słodycze, pieczywo, makarony i całą resztę, to niech chociaż owoce zostaną. Uważam, że powinnam też zadbać o zestaw witamin, mikro - i makroelementy, a winogrona zawierają fosfor, wapń, magnez, chlor, potas, cynk, miedź, żelazo i bor; działają dobrze na MÓZG (przyda mi się zarówno w sensie potocznym :D jak i dosłownym, z moimi schorzeniami neurologicznymi) ORAZ witaminę A i witaminy z grupy witamin B! (Gwoli ścisłości - to nie ja jestem taka mądra, tylko książki i Internet, którymi się właśnie posiłkuję ;)). Pomelo to z kolei totalny zastrzyk witaminy C, która pomaga wypłukiwać niedobrości z nerek! :)

No i proszę ile ładnych informacji na temat jedzonka. Zainspirował mnie też trochę film "Witaj W Klubie", kiedy Matthew McConaughey mówi o tym jakie trucizny daje się swojemu organizmowi i że ogólnie trzeba o niego dbać. Jasne - w filmie mówi to człowiek chory na AIDS, ale przecież dotyczy to w sumie każdego z nas. Nie chcę tutaj wyjść na płytką kretynkę, która w infantylny sposób zachwyca się głębokim filmem (bo film tak by the way jest NAPRAWDĘ DOBRY), ale siedząc wczoraj w kinie tak się nad tym zastanowiłam - dlaczego sama sobie to robię?

No to Kochane - na pohybel i DAJEMY RADĘ!

100% TERAZ!