Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę, tyję i tak bez końca- widać efekt jojo jest mi potrzebny

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55320
Komentarzy: 973
Założony: 26 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 2 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
fiolkowaglowa

kobieta, 39 lat, Takieladnenamapie

164 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Piękny, wypłaszczony brzuszek na lato

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lutego 2013 , Komentarze (2)

Boję się dziewczyny. Wiem, że to będzie bardzo męcząca podróż. Poza tym jakoś zaczynam wątpić żebyśmy się jeszcze przed podróżą zdążyli solidnie przespać. 


Co do diety... Tutaj tabelka za pierwszą połowę miesiąca. Mało szczegółowa ale widać o co chodzi:

16 lutego 2013 , Skomentuj

Cześć i czołem!


Melduję się po bardzo wyczerpującym piątku i bardzo zajętej sobocie. 


Z dobrych wiadomości to tyle, że dobrze mi poszła prezentacja- tzn ja wcale nie czułam żeby mi dobrze poszła ale dużo osób mi podziękowało, że dowiedzieli się nowych rzeczy, rozśmieszyłam ich w pewnych momentach więc też na plus że się nie nudzili. Przyszło sporo osób, więc dziewczyna która to organizuje i musi się potem rozliczać z liczby obecnych przed ministerstwem też była bardzo zadowolona. 

Nie przeszkadzał im mój słaby czeski nawet ;) 


Ogólnie wyjazd mi się udał. Tylko to syfowe żarcie- żadne fast foody - po prostu jedzenie w restauracji jest inne niż domowe. 


I takim o to sposobem dzisiaj boli mnie brzusio- wiem, że jest smutny bo dzisiaj w przerwie kursu skoczyliśmy na obiad do pobliskiej obleśnej knajpy i chyba coś mi nie posłużyło :( 



Pomierzyłam się dzisiaj i zważyłam. Jest ok 60.4 kg chociaż już wczoraj rano było 60.1 kg. 

No niestety, ostatnio miałam mniej ruchu (dużo mniej) i pewnie się za wiele nie poruszam do środy co najmniej. Mam nadzieję, że waga za wiele nie wzrośnie- muszę się bardzo pilnować z jedzeniem chociaż wiem, że też nie będzie za wesoło- cały poniedziałek od 2.00 w nocy do nie-wiadomo-której będziemy znowu w trasie :( czyli kanapeczki....


Życzę Wam bardzo miłej niedzieli.

Buziaki.



14 lutego 2013 , Komentarze (7)

Witam,

Dopiero połowa lutego a ja już jestem tak zmęczona  tym rokiem jakby był listopad...

Już od początku roku wiedziałam, że będzie ciężko bo to przecież rok ślubu ale że wszystko nagle zacznie gnać do przodu to się nie spodziewałam...

No i tak pędzę a w tym pędzie załatwiam... sprawy związane z weselem, egzaminy, szkolną papierologię, zapisałam się na egzamin doktorski, teraz jeszcze ta prezentacja- myślałam, że odbębnię i będę miała z głowy wystąpienia publiczne na najbliższy rok. Koleżanka mnie ucieszyła, że niekoniecznie... bo się zbliża miesiąc wiedzy i mają za mało ludzi do jazdy po szkołach i opowiadania o naszym projekcie... więc będę jeździła ja na zmianę z jednym kolegą. Aż mi się płakać zachciało jak to usłyszałam...


Teraz jeszcze chcemy kupić auto, no i też szukamy, załatwiamy, a w poniedziałek urlop i jedziemy do Niemiec oglądać...


W tym wszystkim brakuje mi takie czasu na psychiczne lenistwo... 

Ale odkryłam, że ćwiczenia świetnie opróżniają głowę z myśli... Cały ten mętlik wywaliłam wczoraj z głowy na zajęciach.... i było tak pusto w tej głowie i tak spokojnie i tak miło....



Waga pokazała dzisiaj 60.4 kg 

Jeśli taką wagę utrzymam/ zmniejszę do przyszłego wtorku to cel nr 1 będę uważała za osiągnięty.


Cal nr 2- do 20 marca - 57-58 kg. Będzie ciężko ale postaram się siebie nie zawieść.

To się moja mama zdziwi jak mnie zobaczy :) Ostatnio widziała mnie z wagą 64 kg.

A powiem Wam, że widać różnicę- po twarzy i ciuchach.

Dzisiaj jadę kupić jeansy żeby jutro nie straszyć studentów portkami w które mogłabym zmieścić jeszcze jedną osobę.


Miłego dnia Słonka! 

13 lutego 2013 , Komentarze (4)

Czyli u mnie jak zwykle...


Znowu się najadłam po ćwiczeniach... ech.... Ja to jestem


W sobotę się zważę i zmierzę- zobaczymy jak to wyjdzie.


Buźka

13 lutego 2013 , Komentarze (4)

Dzień dobry 


Wczoraj wieczorem miałam pisać sobie co będę mówiła na wykładzie... niestety nie wyszło- mam nadzieję, że zrobię to dzisiaj w pracy. 

A nie wyszło dlatego, że dopadł mnie mega kryzys i mega dół jedzeniowy. 


Po pierwsze: Mimo, że miałam pełny brzuszek to mój organizm wrzeszczał 'jeść'. (Myślę, że to kwestia bardziej psychiki niż faktycznego głodu- wsunęłam chyba ze 3 marchewki)


Po drugie: przez cały wczorajszy dzień chciało mi się słodkiego- najlepiej pączka  Cały czas wszystko dookoła mi pachniało pączkami i tylko o tym myślałam żeby jakiegoś kupić.


Stwierdziłam, że skoro tak bardzo ciężko mi bez słodkości to jest to dobre postanowienie na  Wielki Post. Brak słodyczy i alkoholu.

Nie wiem tylko co zrobić z urodzinami koleżanki- będzie jej przykro, jak pójdę do niej na ciasto i ciasta nie tknę. Macie jakieś pomysły jak sobie radzić w takich sytuacjach?


Dzisiaj mnie czeka Body Styling. W końcu jakiś ruch po 4 dniach niećwiczenia. 


No i cały czas boję się tego wykładu...Aż mnie w brzuchu mieli jak sobie pomyślę... Jak dzisiaj sobie napiszę co mówić na prezentacji to może zdążę się tego jeszcze nauczyć....

Ech, tak bym chciała, żeby już była sobota (najlepiej wieczór bo od rana do 16 mamy kurs przedmałżeński, przed którym też się stresuje).


Miłego dnia Słonka

 

12 lutego 2013 , Komentarze (5)

Hej, 


Wczoraj nie dotarłam na Zumbe- po części brak organizacji, po części dlatego, że uległam mojemu narzeczonemu. 

Tak czy siak waga okazała się być wyrozumiała i mi to wybaczyć. Wskazała dzisiaj 61 kg

Poza tym zaczyna mnie brać trema przed piątkowym wykładem. Boję się, że znowu zawalę bardzo bym tego nie chciała. 


Miłego dnia Wam życzę. 

11 lutego 2013 , Komentarze (3)

I przywiózł mi śliczne majteczki Victoria Secret- 'S'eczki i moja dupcia się zmieściła :) 

Przywiózł też górę hAmeryczańskiej przesłodzonej czekolady, której oczywiście nie tknęłam :D 

Tknęliśmy za to wino i mini szampana a w ramach deseru była sałatka owocowa :) 


I ogólnie tak miło było.... Lubię jak do mnie wraca

9 lutego 2013 , Komentarze (7)

Dzień dobry 


Zważyłam się dzisiaj. Nic dobrego. Waga stoi. No to złapałam za centymetr i jest poprawa. 

-1 cm w brzuchu; 

w talii nie widzę wielkiej zmiany a reszty nie chciało mi się mierzyć bo centymetr bardzo zimny a ciało rozgrzane po kołderce ;)


Ale jak popatrzyłam dzisiaj na ciałko w lustrze- Dziewczynki drogie- zaczynam lubić siebie 

 No nic. Idę odmierzyć troszkę mojej granoli i zjeść śniadanko bo już brzuś się domaga. 

Miłej soboty



8 lutego 2013 , Komentarze (7)

Mega bulwers!

Na samą siebie! Jak mogłam być taka ślepa! to straszne! W ogóle nie znam się na odmierzaniu ilości na oko  Nic dziwnego, że mi starczały 3 posiłki dziennie jak ja tyle żarłam... Dzisiaj z ciekawości wszystko sobie poważyłam...i wiecie co? oko! oko mam do dupy! 

Dzisiaj np myśląc, że jem 300 ml zupy wsunęłam prawie 800 ml  A te klopsiki co to je jadłam... myślałam, że 5 małych klopsików to ok 300 gram a tu cholera jasna 550 !

Od jutra dokładnie planuję i to na cały tydzień z góry. Skrupulatnie będę liczyć, mierzyć i ważyć! Dopóki się nie nauczę :/


No już już... kończę zrzędzić buźka