Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Znalazłam się tutaj dlatego, że już mam dość "od jutra". OD tego "jutra" to mi więcej przybyło niż ubyło. Dlatego jestem tutaj aby znaleźć motywacje i trzymać się przy odchudzaniu a nie przy obżeraniu :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 65482
Komentarzy: 1349
Założony: 30 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 30 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agab2

kobieta, 36 lat, Poznań

163 cm, 57.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 maja 2014 , Komentarze (6)

Dziękuje za wczorajsze wpisy, bardzo mobilizujące. Aż mi się łezka w oku zakręciła :) Jestem przemęczona, jestem zestresowana ale mam nadzieje że faktycznie koniec mgr zakończy ten okrutny czas...to tylko dwa miesiące, nawet już niecałe. 

Oczywiście nie rezygnuje z odchudzania, zwłaszcza ze dziś już wiem że trochę straciłam to co już uzyskałam. @ się rozpoczął wielką parą, apetytu praktycznie w ogóle nie mam. Nie wiem jak to jest, widać hormony blikują mi chyba ośrodek odczuwania sytości, bo teraz zjem obiad i jestem tak objedzona że nie mogę na nic innego dalej patrzeć, a tak przed @ to wrzucam w siebie jak w śmietnik. Za 2 miesiące też kończę terapię hormonalną którą miałam na cerę i może też to mi minie. Być może wrócę do tabletek bo boje się że trądzik wróci. Muszę powiedzieć że bardzo mi ta terapia pomogła, czuje się o wiele lepiej, nie wstydzę się tak jak wcześniej, teraz cera jest zawsze gładka a nie co dzień liczenie nowych wyprysków.

Ten tydzień znów zapowiada się dość roboczo - jutro do 21 w pracy :/ we wtorek jadę do promotor, w środę i w czwartek do 20 w pracy a w piątek chce się spotkać z kolegą z zg. W sobotę pewnie będzie praca w domu i sprzątanie a w niedziele chcemy jechać do wrocławia do ogrodu japońskiego który już widzieliśmy ale w październiku. A następny tydzień wolny i poświęcam od rana do wieczora na pisanie mgr. 

Teraz moim terminem na schudnięcie i mobilizacją jest 12 czerwiec więc dokładnie za miesiąc. Muszę spać trochę ruszyć z miejsca, wejść na dobre tory.

10 maja 2014 , Komentarze (6)

A to dlatego że wstyd, wielki wstyd mi za siebie. Wczoraj nawet nawet.Nie mogłam się wręcz doczekać kiedy do was napiszę. Miałam dzień wolny, prace domowe, praca dla pracy i praca mgr. Zrobiłam zakupy i kupiłam sobie truskawki co mnie bardzo uszczęśliwiło. Wydawało mi się że znalazłam złoty środek! Że w końcu jest wszytsko dobrze. Nawet porobiłam zdjęcia tego co zjadłam, mojej sylwetki itp. Ale dziś już wstałam z myślami że dziś sobie pojem słodycze. Do południa nawet sie trzymałam i nawet nie czułam ssania na coś słodkiego. Poszłam z psem na spacer i tak spacerując pochłonęłam lody, batonik, tabliczkę czekolady i paczkę chipsów. Nie czułam w żołądku ani głodu ani nic, zjadłam to wszystko i nadal nic nie czuje...Zjadłam chipsy i myśle sobie co by tu jeszcze zjeść...gdyby nie to że mamy 2 sklepy w okolicy i wstydziłam się przychodzić drugi raz na zakupy pewnie coś bym kupiła...ale nawet nie wiedziałam co...chciałam po prostu jeść, nie mając już ochoty na nic. Trzymając tak tego chipsa w ręce :) zastanowiłam się czemu to jem? Może jestem chora i powinnam iść do specjalisty? Bo nie jem dlatego że jestem głodna. Nie dlatego że organizm się domaga, aż gdzie,skąd. Wydaje mi się po mojej wewnętrznej analizie że to po prostu jest ucieczka. Tik nerwowy. Bo miałam wrócić i siadać do roboty - pisania mgr. Nie chciało mi sie kompletnie dlatego fajniej było coś jeść. Tik nerwowy - bo to wiem że mam ciągły nieustający stres związany z tą pracą mgr. Jak się tego pozbyć? A no nie idzie. Niestety jestem w patetycznej sytuacji. Mam jedną pracę z której mam na życie. Z niej zrezygnować nie mogę bo to stały zastrzyk gotówki. Druga moja praca to mój własny biznes - niby moja pasja!. Urlopu sobie wziąć nie mogę bo mam stałe opłaty które co miesiąc muszę opłacić, chyba ze po roku zamknę biznes i koniec. Praca mgr - jestem na półmetku..mam się teraz wycofać? A po drugiej  stronie tego wszystkiego stoję ja. Chce o siebie zadbać, chce się czuć dobrze dlatego chce ćwiczyć i trzymać dietę. Niestety to wszystko powoduje że jest tego za dużo. Oczywiście jeszcze dochodzą obowiązki domowe itp. Jak tak czytam wasze komentarze to sobie myślę że ja tak żyje już niestety bardzo długo. Wolny weekend który zaczyna się w piątek a kończy w niedziele to miałam może pod koniec liceum. Od kiedy pracuję i studiuję - zawsze coś jest do zrobienia. Gości do siebie nie zapraszam bo nie chce mi się brać kolejnego obowiązku. Zdecydowanie za dużo obowiązków...ale jak mam sie ich pozbyć? Boże no nie wiem. I tak całe szczęście nie mam obowiązku gotowania bo teściowa gotuje. Może faktycznie najlepiej było by zamknąć firmę własną i po co się tyle męczyć. 

Co do dietetycznego punktu widzenia - nie wiem co dalej. Czy 1800 kcal? Czy 1200? Czy w ogóle dać sobie spokój.

Chyba zaczął się też @, coś przed wcześnie i jakoś tak ten apetyt całkowicie się uciszył. 

Plan na ćwiczenia mam taki. Niestety ale jedyne co mnie zadowoli to ćwiczenia codzienne. Jak mam przerwy to po prostu w ogóle nie ćwiczę. A więc postanawiam codziennie sobie pobiegać. Ok. 30 min nie więcej. Potem ćwiczenia na nogi, brzuch i rozciąganie. Nic więcej. I tak poniedziałki, wtorki, czwartki, piątki, soboty a w środy basen.

Wstyd mi, wstyd mi...nie zdziwię się jeśli przestaniecie czytać tutaj te moje żale :)

9 maja 2014 , Komentarze (4)

Ciężko mi uwierzyć że przetrenowuje się i głodze...bo myślę że z treningów nie wychodzę wykończona tylko pozytywnie nakręcona, jem praktycznie co 2 godziny a jednak jak wracam do domu to jestem padnięta a w dni wolne mam po prostu ssanie na glukozę! Dziś to nawet nie miałam ochoty na to słodkie, ale ewidentnie mój organizm wołał "Glukozy!" więc mu go dostarczałam. Dziś odpuściłam też ćwiczenia i jak widać do 24 wytrzymałam bez problemu. Normalnie zasypiam już o 21, umycie zębów i zmycie makijażu jest dla mnie wysiłkiem niesamowitym już nie mówiąc o wyjściu z psem czego niestety często nie robię. Po 4 dniach takiego scenariusza: rano pobutka 5.05, siłownia albo rower, praca do 16.00 jazda do drugiej pracy, siedzenie do 18.00-19.00. Przyjeżdza mój T, jedziemy do sklepu, zazwyczaj też wyciągnie mnie albo do maca, albo na coś słodkiego bo też głodny i do domu na 20.00-21.00 i już głodni jak wilki jemy obiad, potem on pije kawę, słodkie zajada a ja zazwyczaj mu towarzyszę. Bohe! przecież tak nie można żyć, ale ja na prawdę już nie wiem co zrobić. Planowałam że nie będę jeść obiadu tylko zabiorę do pracy, ale w pracy stres, obiad mi nie smakuje, po prostu odpycha mnie jak otwieram taki pojemnik ze wszystkim już...ten zapach łączny jest dla mnie zbyt intensywny. Czy ja powinnam iść do psychologa? Może coś ze mną nie tak? A może jednak mam prawo być zmęczona? Tylko że często dużo osób mówi że dużo ćwiczy, wy też przecież dużo ćwiczycie i nie macie takich napadów na glukozę :) Może po prostu stres związany z pracą, magisterką i innymi + dieta + ćwiczenia to jest za dużo? Wogóle muszę sobie zrobić badania, bo u mnie w rodzinie jest dość często niedoczynność, moja mama ma hashimoto więc jestem w grupie ryzyka a jakby nie było rano to ja mam ochotę założyć kurtkę zimową. Na prawdę nie wiem czy ja już wariuje, czy nie przesadzam czy może faktycznie mam trochę racji.

Tak wiem wiem...przy te aktywności 1800 kcal to wystarczająco by schudnąć...ale wiecie jak to jest :) Każdego prawie do tego przekonam, użyję takich argumentów że nie ma mowy o sprzeciwie ale jak mam to zastosować do siebie to wydaje mi się że ok...na pacjencie to zadziała ale na mnie nie (w sumie ja nie mam nadwagi i teraz to już nie będzie tak łatwo). Dwa Szczególnie że kiedyś jeszcze przed studiami odchudzałam się na 1000 kcal :p ale co z tego...przytyłam czyli to nie był dobry wybór.

Ok, poszłam o rozum do głowy i wracam mądrzejsza! Zastosuje to skubane 1800 kcal. Wydaje się że jest idealna. Ćwiczenia co 2 dni (boże jak ja to przeżyje że tak rzadko).

Plan dietetyczny:

Śniadanie: 400 kcal (płatki owsiane, kanapka z dżemem, albo kanapki z warzywami)

2 Śniadanie: 300 kcal (jogurt z płatkami, owoc)

Lunch: 450 kcal (kanapka, jogurt/kefir)

Przekąska: 200 kcal (ciastka owsiane, owoc, jogurt, sok owocowy)

Obiado-Kolacja: 450 kcal (mięso/ryba i kasze z warzywami).

Bez udziewnień, bez dziwnych zasad. 

Ćwiczenia: 

poniedziałek: bieganie 8,5 km

wtorek: wolne

środa: pływalnia

czwartek: wolne

piątek: bieganie 8,5-10 km

Sobota: ćwiczenia siłowe

Niedziela: wolne

Pewnie, jak znajdę czas to może poćwiczę więcej :) Ale póki co muszę dać sobie czas na napisanie tej mgr bo jak tak dalej pójdzie to jej nie skończę bo po prostu nie mam sił :)

Jutro mam z tego powodu wolne i mam zamiar te 3 dni ładnie wykorzystać. Jutro wstaję rano, popracuję trochę, potem pójdę pobiegać, na zakupy i dalej będę pisać i siedzieć na tyłku przed komputerem :)

To tyle z moich wywodów :)

8 maja 2014 , Komentarze (10)

Dzień

DzieńPoniedziałekWtorekŚrodaCzwartekPiątekSobotaNiedziela
Treningbieganie 45 min.
+ 15 elipsa
rower 52 km
+ Mel B brzuch
i pośladki
bieganie
interwały
+ 15 elipsa
nic



Dieta1500 kcal
(dzień
bez słodkiego)
2200 kcal

2000 kcal




Ocena4+3+3+




100 dni
szczęścia
kurczak w galarecierower + chilli zetpochwały dla mojej pracy

Dietowo jakoś nie mogę się opamiętać. Jest zdrowo ale wychodzi kalorycznie dużo, ale ja autentycznie jestem głodna! mega głodna! burczy mi w brzuchu słabo mi itp. i co wtedy? Mam się męczyć czy zjeść serek albo owoc? Wydaje mi się mądrzejsze zjeść coś zdrowego niż zemdleć :) Ale można zemdleć na 1500 kcal?

Miał być dzisiaj rano basen ale zrezygnowałam. Miałam też w planach ćwiczyć popołudniu, ale niestety jestem zmęczona wieczorami i nie mam siły pisać mgr i mam straszne zaległości. Przez tydzień nie zrobiłam nic. Dlatego z ćwiczeniami na razie zawieszam póki nie ogarnę się z pracą :/ Niestety. Będę się starać za to jeść zdrowiej ale wiem że to tez będzie trudne :/ Ciężki czas na odchudzanie niestety. Jutro biorę w pracy wolne żeby pozałatwiać zaległości.

Tak dziś myślałam co mi wczoraj sprawiło radość i myślałam już że nie będę miała co wpisać. Ale w sumie to wczoraj usłyszałam pochwały dla mojej pracy dlatego to będzie to :) Pacjenci są zadowoleni, uważają że diety są super, bomba i efekty są bardzo zadowalające. Także to na pewno dodaje skrzydeł :)

7 maja 2014 , Komentarze (10)

Wczorajszy dzień poszedł średnio na jeża ogólnie oceniam na 3+ bo jedzenia było trochę za dużo, ok. 2000-2200 kcal i obiad znów późno bo byłam jeszcze z T na wysypisku i wróciłam ok. 20.30 i obiad ok. 21.00 :/ Znów...ale za to wczoraj było dużo km na rowerze + zmobilizowałam się do ćwiczeń na pośladki (Mel B + parę innych) + brzuch (Mel B), więc można uznać za wybaczone.

DzieńPoniedziałekWtorekŚrodaCzwartekPiątekSobotaNiedziela
Treningbieganie 45 min.
+ 15 elipsa
rower 52 km
+ Mel B brzuch
i pośladki
bieganie
interwały
+ 15 elipsa




Dieta1500 kcal
(dzień
bez słodkiego)
2200 kcal






Ocena4+3+

Zobaczymy jak dziś dietetycznie będzie. Ćwiczeniowo trzymam się planu i jestem zadowolona :)

U jednej z dziewczyn widziałam takie wyzwanie - żeby przez 100 dni być szczęśliwym i zrobić zdjęcie temu co lub kto wprowadził mnie w ten stan. Nie mam możliwości tak robić zdjęcia więc będę pisać. Już tak od 2 dni myślę o tym, tak jak pisałam będzie to głównie jedzenie, ale stwierdziłam tez że jest tego dość sporo więc może i też to uwiecznię,m bo sprawia to że czuje się ogólniej szczęśliwsza :)

Dzień 1

Kurczak w galarecie - baaardzo to lubię, wręcz uwielbiam :)

Dzień 2

Poranna jazda rowerem i słuchanie chilli zet i audycji o bajkach :)

Lód cornetto po przyjechaniu do domu

Dzień 3

Cafe Latte

No i dzień w dzień szczęście daje mi moja sznupka :)

Psinka już jest dorosła :) ale jest słodziak i mój ukochany skarb :)

Dzień 3

PosiłekSkładnikiKCAL


Śniadanie2 kromki chleba
masło
dżem
mleko 3,2%
kakao
cukier brązowy
200
40
40
133
40
30



2 Śniadaniebanan
jogurt Activia
mleko 3,2%
100
125
150



Lunchbułka szpinakowa
ser żółty
pomidor
ogórek kwaszony
mleko 2% 20 ml
200
60
5
5
20



Przekąskajabłko 2 szt.150





SUMA:1300 kcal

6 maja 2014 , Komentarze (9)

Wczorajszy zabieg obiady w pracy zdał egzamin tak że faktycznie nie byłam głodna i jakoś przetrwałam. Zjadłam jeszcze wieczorem mięso z obiadu i fasolkę ale na ziemniaki nie miałam ochoty. Byłam nawet w maca i tez nic nie wzięłam bo nie miałam ochoty :)

Pilatesu jak zamierzałam nie zrobiłam niestety, ale dziś za to do pracy przyjechałam rowerem, mam zamiar poćwiczyć pośladki jak wrócę.

DzieńPoniedziałekWtorekŚrodaCzwartekPiątekSobotaNiedziela
Treningbieganie 45 min.
+ 15 elipsa
rower 52 km
Dieta1500 kcal
(dzień
bez słodkiego)

5 maja 2014 , Komentarze (4)

Hej dziewczynki!

Zgodnie z planem, dziś rano siłownia, 45 min., biegu a potem 15 min. na elipsie. W sumie nie wyszłam taka zmęczona i może w tym jest setno sprawy - aby ćwiczyć częściej ale mniej intensywnie. 

Dietetycznie wymyśliłam sobie dzisiaj że nie będę jadła obiadów w domu o 21 jesli tak mam zamiar wrócić do domu, dlatego dziś kupiłam sobie kurczaka w galarecie w piotrze i pawle, mam kaszę jęczmienną, sałatkę i zupę krem.

Siedzę i czekam na jedzenie :) Jestem z lekka głodna a założyłam sobie że zjem o 13.00 a potem o 17 kanapkę i już nic więcej. 

Jadłospis:

Śniadaniepłatki owsiane z nasionami, owocami suszonymi i mlekiem,
herbata zielona b/c.
205 kcal
2 Śniadaniebanan, kawa z mlekiem150 kcal
Obiadzupa krem z pomidorów z bazylią (Marwit), kasza jęczmienna z kurczakiem
w galarecie, sałatką z warzyw, pomidor, herbata zielona b/c.
400 kcal
Przekąska2 szt. kiwi, sok marchwiowy150 kcal
Kolacja2 kromki razowca z serkiem białym250 kcal
Deserjeszcze nie wiem czy coś zjem w domu po powrocie :)SUMA
1155 kcal
Fitnessbieganie 45 min, + orbitrek 15 min-500 kcal

Śniadanie: płatki owsiane z nasionami i owocami suszonymi z mlekiem, herbata 205 kcal

2 Śniadanie: banan, kawa z mlekiem

Lunch: zupa krem z pomidorów z bazylią, kasza jęczmienna z kurczakiem i sałatka warzywna, herbata zielona

Przekąska: sok marchwiowy

Kolacja: 2 kromki razowca z serkiem kozim i warzywami

Zobaczymy co będzie jak wrócę do domu :)

4 maja 2014 , Komentarze (7)

Jestem w trakcie szukania motywacji, nastrajania się na zdrowe odżywianie i ćwiczenia.\

Rozpisałam sobie treningi, przymusowo muszę prowadzić oprócz areobów ćwiczenia siłowe i z tym może być najtrudniej, ale damy radę.

Moja rozpiska może się wydawać ciężka ale prawda jest taka że do ćwiczeń rano się już bardzo przyzwyczaiłam i bardzo polubiłam :)

Tak więc wgląda to nastepująco:

poniedziałek

wtorek

środa

czwartek

piątek

sobota

niedziela

Bieganie

8,5 km/h

45`

+ Orbitrek 15`

 

Bieganie

Interwały

45`

Pływalnia

45`

Bieganie

8,5km/h

45`

+ Orbitrek 15`


Bieganie 30`

Trening siłowy 45`

Odpoczynek

Pillates 15`

Trening siłowy 45`

Pilates 15`

Trening siłowy 45`

Pilates 15`

 

 Mam nadzieje że uda mi się znaleźć te 45 min i 15 min. codziennie na ćwiczenia. Jeszcze będzie rower ale to w zależności od pogody. Jeśli będzie ładnie to mogę max 2 razy w tygodniu jechać do pracy na rowerze. Nie mówię że mogą się te ćwiczenia nie zmieniać ale zależy mi abym biegała ok. 4 razy w tygodniu, aby były 3 treningi siłowe i 1 basen a dodatkowo może również dojść rower. Codzienne ćwiczenia pilatesu mają bardziej służyć rozluźnieniu, dobrej postawie i uldze w bólach kręgosupa. To jest tylko 15 min. a efekty po tym były bardzo zadowalające więc mam nadzieje że pójdzie dobrze :)

Wklejam link do pilatesu jaki robiłam:

Podoba mi się że ta babka jest taka wyciszona i właśnie fajne ćwiczenia przed położeniem się spać :)

Co do treningu siłowego to:

1. Rozgrzewka z Mel B

2. Pupa z Mel B

3. Brzuch z Mel B

4. Ramiona i klatka piersiowa z Mel B

5. Nogi z Mel B

6. Rozciąganie

Po czym mam zamiar stworzyć własną składankę ćwiczeń z paroma jeszcze ćwiczeniami z piłką, z ćwiczeniami od Ewki itp. ale to jak już sobie wyrobie jakiś schemat. A od lipca zamierzam zacząć chodzić na jakieś zorganizowane zajęcia. Bardzo chętnie bym zaczeła chodzić na jogę ale akurat nie mam nigdzie w okolicy w dogodnej godzinie niestety, chociaż czuję że zaczyna mi to być potrzebne dla wyciszenia :)

Co do diety to zdrowo ok. 1400-1600 kcal.

Śniadanie godz. 6.00 (300 kcal)

2 Śniadanie godz. 10.00 (200 kcal)

Obiad (Lunch): godz. 13.00-14.00

Przekąska: godz. 16.00

Kolacja (Obiadokolacja): godz. 19.00

Jeśli wiem że będę wracać późno do domu czyli po 19.00 (poniedziałki, środy i czwartki) to posiłek zabieram ze sobą jako obiad do pracy. Jeśli nie - to wtedy biorę kanapkę na godz. 13.00.

Maj będzie miesiącem bez słodyczy! Nie umiem się opanować, dwa mam w leczeniu 2 zęby a do leczenia jeszcze 6 więc się przyda taki post od słodkości. Tak samo z kawą i alkoholem :)

Noo...to są moje przemyślenia wczorajszego spaceru. 

Stajemy do walki!

3 maja 2014 , Komentarze (3)

Wpadłam coś napisać...zazwyczaj piszę do was z pracy i wtedy jakoś tak inaczej. W ogóle jak jest dzień roboczy to jest mi łatwiej. Łatwiej ćwiczyć, łatwiej trzymać diety, łatwiej chcieć. W dni wolne objadam się słodyczami aż do zamulenia, nie mam ochoty na nic. Nie mam ochoty myśleć o diecie, pisać pracy mgr, pracować przy komputerze czy pisać tutaj nawet. W ogóle właśnie to jestem zirytowana że mam "dzień wolny" ale nie jest wolny, bo albo muszę coś zrobić do szkoły, albo do pracy a po prostu nie chce mi się. Jestem zmęczona powoli tematem odchudzania, zdrowego odżywiania i w ogóle wszystkim z tym związane. Kiedyś dni wolne były dla mnie czymś super, teraz to jest nadganianie zaległym obowiązków z przeplataniem się trochę czasem dla siebie. Dlatego ćwiczeniowo i żywieniowo jest klapa i boje się żeby to nie skończyło się zrujnowaniem efektów jakie wcześniej wypracowałam. Wiem że od poniedziałku jak wrócę do pracy znów wróci wszystko do normy, rano siłownia, zdrowa dieta tp. ale ja chce mieć jakoś tak bardziej poukładane to w życiu a nie takie nie wiadomo co..praca co dzień od 5 do 21. Przecież tak nie można żyć :( Jestem po prostu zmęczona tym wszystkim :(

Myślę o tym żeby wynająć trenera na siłowni żeby mi pokazał jak używa się sprzętów, wymyślił mi właśnie ćwiczenia i żeby było dla mnie to motywacją, bo zaczynam nie widzieć sensu w tej gonitwie pracy, ćwiczeń i diety...

30 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

Hej dziewczynki! 

Dziś piąteczek :) Dodatkowo dochodzi do mnie powoli myśl że od dziś będę miała każdy weekend dla siebie :) Nie będzie już co drugiej soboty na uczelni i tego trybu co 2 tygodnie :)

Wczoraj z rana pojechałam na rowerze do poradni diabetologicznej alby przeprowadzić trochę ankiet. Była strasznie ale i zabawnie..jak człowiek jest w takich miejscach to inne podejście do życia od razu się pojawia. Jak byłam na praktykach w szpitalu onkologicznym to człowiek styka się z innym światem. I tak samo wczoraj, zetknęłam się z innym światem...chorzy, biedni i często niepełnosprawni ludzie, w długich kolejkach, smutni, nieszczęśliwi i dopiero wtedy człowiek zdaje sobie sprawę jakie czasem ma błahe problemy. Mój problem pisania pracy mgr tam nikogo nie interesował, baa nawet czułam sie że ja tu takimi głupotkami im zawracam głowę. W ogóle odkryłam w sobie taką chęć pomagania takim ludziom. Często młodzi ludzie lubią się opiekować dziećmi, a ja może i lubię dzieci ale jakoś do starszych osób mnie bardziej ciągnie. Tak samo jak przychodzą do poradni, to mam ochotę ich przytulić i się nimi zaopiekować :) Wiadomo, zdarzają się przypadki zgorzkniałych, pyskatych i wiecznie niezadowolonych staruszków. Ale tacy mnie jakoś nie obchodzą, nie przejmuje się nimi :) Oczywiście wczoraj tez się takich parę zdarzyło co to mnie wręcz wyśmiało, obróciło plecami i część. Ale byli tez wesołe staruszki, pełne poczucia humoru.

To tyle. Potem pojechałam na uczelnie na rozmowę w promotorem a potem do pracy. I to wszystko na rowerze, więc razem wyszło 52 km. Dziś miałam w planach bieganie rano ale zaspałam i znów dziś będzie rowerowo 52 km :)

Dietetycznie mam tak średnio, zdrowo ale wychodzi koło 1600-1800 kcal, ale nie chce się głodzić, szczególnie do południa.

Stwierdziłam też że muszę włączyć ćwiczenia siłowe CODZIENNIE!. Mam totalnie płaską dupę :( Nie ma za do chwycić, w co klepnąć. Nie fajnie :( Ale czy areoby z rana (bieganie, pływanie za którym się trochę już stęskniłam, i rower) a po południu ćwiczenia siłowe to nie będzie za dużo? 

Drugie, kiedy znaleźć czas na to? Po południu zazwyczaj już nie mam czasu. A wczoraj jak miałam to nie miałam siły. Dziś będę znów ok. 20-21 w domu a jeszcze chciałam popracować żeby na jutro mieć mniej pracy i obowiązków...i co tu zrobić? Niby te 30-45 min. nie jest dużo ale czasem nie mam siły iść z psem na spacer a co dopiero ćwiczyć z ciężarkami :) Chyba że na siłowni z rana się przekonam do sprzętu i będę na nim ćwiczyć po bieganiu ale ja się wstydzę :)