Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Znalazłam się tutaj dlatego, że już mam dość "od jutra". OD tego "jutra" to mi więcej przybyło niż ubyło. Dlatego jestem tutaj aby znaleźć motywacje i trzymać się przy odchudzaniu a nie przy obżeraniu :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 64908
Komentarzy: 1349
Założony: 30 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 30 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agab2

kobieta, 36 lat, Poznań

163 cm, 57.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lutego 2016 , Komentarze (6)

Tak się wczoraj pochwaliłam brakiem ochoty na słodycze że wczoraj wieczorem mnie ssało. Zauważyłam że największy problem mam tuż po zjedzeniu obiadu, ale jak odczekam 30 min to już mi przechodzi. Wczoraj dostałam catering na cały dzień mojego brata bo wyjechał do warszawy i nie mógł już zrezygnować. Dostałam na śniadanie kanapki z serkiem i avocado, na 2 śniadanie placki ziemniaczane z porzeczką, które zjadłam wczoraj na kolacje, na obiad kaszę z selerem na który jestem akurat uczulona wiec nie zjem, jakieś jabłko z czymś tam i na kolacje zupa kalafiorowa. Nie jestem jednak zwolennikiem jedzenia z pudełek bo hymm..no wydaje mi się to mało apetyczne, ale muszę przyznać jedno. Jadąc dzisiaj do pracy nie miałam problemu żeby myśleć, co ja tu zjem, co kupić, na co mam ochotę itp. Mam pudełka, biorę, jem i nie dyskutuje :) Jest to dość dobry sposób, bo tak samo przeczytałam kiedyś odpowiedź jednej z zawodniczek fitness, która na pytanie "skąd bierze motywacje do codziennych treningów, ćwiczeń itp" odpowiedziała "decyzja została już podjęta, więc nie myślę o tym co robię tylko to robię". I powiem wam że zaczęłam to stosować na treningach, nie myślę o tym ile serii, powtórzeń, tylko skupiam się na ćwiczeniu, czasami staram się myśleć o czymś innym, a jak się nie udaje to wtedy myślę o technice i napięciach mięśni, o tym jakbym miała zrobić to jedno dane powtórzenie tak idealnie technicznie jakbym pozowała do gazety :) Może wydaje się to śmieszne, ale zwalcza to moje myśli w czasie treningu "o boże jak mi się nie chce", "nie, chyba idę do domu, nie chce mi się"

No to tyle z dzisiejszych moich przemyśleń :D

16 lutego 2016 , Komentarze (4)

Tak jak mówiłam w niedzielę jadam słodkie. Miałam zacne plany. Skończyło się w sumie na dwóch cukierkach z adwokatem i kawałkiem marcepanu i powiem Wam że nawet mi specjalnie nie smakowało. Marcepan miałam z połowę kulki i po zjedzeniu kawałka wielkości łyżeczki stwierdziłam że jest to strasznie słodkie. Czułam się jakbym jadła łyżką cukier namoczony wodą...ble :) Cieszy mnie to :) W poniedziałek wybrałam się na trening rano! Dawno tego nie robiłam, ale zauważyłam że zaczyna mi zależeć na treningach tak jak dawniej. Trening rano był udany, nie zbyt ciężkie robię teraz treningi co powoduje że mam do nich lepsze nastawienie. Dieta całkiem dobrze, ciągnęło mnie żeby jeść zdrowo. Po powrocie z pracy jechałam do nowego domu wieszać szafki kuchenne z teściami. Szafki bardzo mi się podobają i czuje że efekt końcowy będzie zadowalający. Dużo jeszcze w tym domu jest do zrobienia a coraz mniej czasu, jednak co swoje te swoje, co nasze to nasze. W domu z powrotem byłam o 22.30 i padłam jak długa nawet nie wiem kiedy.

13 lutego 2016 , Komentarze (3)

Udało się 3 dni wytrzymać bez słodyczy. Teoretycznie, jeszcze dzień dzisiejszy i jutro będę mogła pławić się tą chwilą słodkości :)  O wiele bardziej to wtedy cieszy wiecie?

Spotkanie piątkowe było udane, niestety moje przeziębienie wygrało, jestem zawalona i boli mnie głowa więc generalnie do bani. Pomimo niby kataru wczorajszy trening był bardzo dobry, nawet po nim poczułam się lepiej, niestety noc jak zawsze przy katarze jest najgorsza. 

Sobota mija mi na sprzątaniu, sprzątaniu i trochę pracy przy komputerze i na leniuchowaniu w pozostałym czasie. Musze się trochę odchorować. 

Poza tym ważyłam się w środę i było 58,0...czyli w sumie od 3 tyg. przybrało mi 1,5kg. Ja nie wiem, wcześniej nie ćwiczyłam, nie jadłam zdrowo, jak zaczynam ćwiczyć i pilnować słodyczy to tyje :p No nie wiem, czuję się lepiej, wydaje mi się że mój brzuch też wygląda ciutkę lepiej więc nie zważam na liczby i jadę dalej. Teraz wiem na pewno że bardzo intensywne treningi nie służą mojej tarczycy, wolę częściej, ale mało intensywnie.

11 lutego 2016 , Komentarze (1)

Mam małe zaległości w waszych wpisach, ale obiecuje je nadrobić. Co u mnie? Cały czas tak samo czyli w wiecznym niedoczasie. Cały czas brakuje mi czasu. Remont zakończył swój I etap, czyli mój T powrócił do pracy i teraz będziemy tylko weekendami kończyć i udoskonalać swoje gniazdko, czyli zostało nam dużo drobnych acz trochę absorbujących spraw do załatwienia, ale ten stan potrwa pewno z rok tak więc można uznać że remont generalny zakończony :) Z efektów jestem zadowolona. Przeprowadzamy się za 2 tygodnie, już się nie mogę doczekać. Mój T wymyślił, żebym zorganizowała Święta i zaprosiła rodziców. Wymyśliliśmy też że chcemy podziękować teściowi za włożony czas w remont, moim za wsparcie finansowe, a teściowej za ogólną opiekę i sprzątanie tam gdzie mieszkaliśmy. Wpadłam na pomysł kupienia biletu na kabaret. Na Święta Bożego kupiliśmy bilety na koncert i bardzo im się podobało. Akurat w kwietniu ma być Ani Mru Mru z nowym repertuarem. Kto wie, może wybierzemy się wszyscy w 6 osób. Z dietą różnie. Miałam okresy wrzucania w siebie słodkości i innych badziewi, teraz z okazji postu postanowiłam odświeżyć postanowienie o niejedzeniu słodyczy. Wczorajszy dzień był bardzo kryzysowy i myślałam że nie wytrzymam, na szczęście po obiedzie zasnęłam i nic już nie zjadłam :) W poście dozwolone mam jedynie jedzenie słodyczy w 1 dzień weekendu. A z treningami już lepiej. Powróciłam do 1 treningu z trenerem w tygodniu, zakwasy są, fajnie było tam wrócić. W pracy trochę stresów, wkurzali mnie strasznie, ale sumą sumarów pracuje mi się dobrze, dobrze mi się zarabia więc na tych co mnie wkurzają, palec środkowy i nara.

Z planów na weekend - w piątek spotkanie z koleżankami, takie niby ala urodzinowe, a sobotę porządki i skręcanie mebli do kuchni a w niedziele chyba wyprawiam ala urodzinowe dla rodzinki i teściów, ostatnie w starym domu :)

2 lutego 2016 , Komentarze (2)

Dziś tak jak w temacie. Dzień jednak jak każdy inny..niestety. Praca, praca i takie tam inne domowe obowiązki.

Tak na szybko, bo od 1 lutego liczę kcal, ćwiczę i się pilnuje. Na początku grudnia mam występ taneczny i chce się dobrze zaprezentować. Jest motywacja!

Dzień 1: ok. 1600 kcal. Za mało białka. Trening na 5+

Dzień 2: ok. 1900 kcal. Wpadły urodzinowe lody. Treningu brak

21 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Od paru dnia mam mały dołek. Niby wszystko ok, ale jakoś nie jest dobrze. A wszystko oczywiście przez prace. Dostałam 2 dni temu telefon który chciał zmienić całe moje plany i marzenia związane z pracą. Już chciałam się zwolnić, co znów okazało się nie takie proste i po prostu dla mnie nieopłacalne na dłuższą chwilę. Do przynajmniej lipca-września muszę jeszcze jakoś się przemęczyć :( Cały czas myślę jak zmienić swój los, co zrobić aby było inaczej i to pochłania dużo mojej energii i chęci na cokolwiek. Przez to wszystko jem trochę byle jak. Staram się te codzienne ćwiczenia odwalić byle zrobić. Poza tym ciągle jestem w niedoczasie. Pracuje, pracuje i mam jeszcze dużo pracy przed sobą a dodatkowo jeszcze remont, sprzątanie. Już bym chciała ten koniec lutego bo powinno się to skończyć. Tak narzekam sobie i użalam ale w sumie to właśnie jest w miarę dobrze, bo remont idzie do przodu z małymi i większymi trudnościami, biznes się kręci, pieniążki się zgadzają, spełniam się zawodowo a nawet schudłam 1kg więc kurde...co jest? czego wciąż mi brak?

15 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Ostatnie dni sa dość zabiegane, ale nie przeszkadza mi to nawet. Powoli wchodzę w okres gdzie muszę zapisywać na karteczce takie rzeczy jak "umyć zęby". A tak na poważnie, to oczywiście praca. W firmie mieliśmy coroczną "rewolucje" i "super zmiany". Ogólnie w tym roku nawet te zmiany mi pasują, wszystko co chciałam (no może oprócz podwyższki) dostałam. Robię co lubię, pracuję w domu, nikt mi nie przeszkadza, żyć nie umierać :) Zmuszają nas trochę do nadgodzin, chociaż rozumiem tez dlaczego wiec pracuję najczęściej od 8.00-8.30 do 17.00. Styczeń jest miesiącem postanowień noworocznych więc na brak pracy w drugiej firmie też nie narzekam i pracuje po 17 do 20 i w weekendy. Z początkiem nowego roku też postanowiłam się rozwijać, nowe pomysły wdrażać w życie, co pochłania dużo czasu ale daje niesamowitego kopa. Do tego ciągnę wyzwanie noworoczne z codziennymi ćwiczeniami na fb. Są dla mnie idealne, bo jest to ok. 4-5 ćwiczeń w 3 seriach. Zabiera mi to raptem 15-20 min. Nie codziennie udaje mi się to robić, wiec potem treningi sumuje i odrabiam, wszystko notuje aby nie zapomnieć :) Póki co idzie dobrze. Choć krótkie te ćwiczenia to jestem po nich z lekka zmęczona i zasapana. Dodatkowo wpadłam w współpracę z trenerem, tworzymy nowe wspólne oferty, dodatkowo zaproponował mi robienie dla mnie treningów w super atrakcyjnej cenie, i chyba od lutego/marca się skuszę, bo efekty treningów z nim były MEGA! Sama jednak nie umiem tak dać sobie w kość i tak się zmotywować, zresztą z niektórymi ciężarami po prostu nie radze sobie aby je podnieść do ćwiczenia, a on mi je podawał :) Prawdopodobnie będę u niego ćwiczyć tylko raz w tygodniu bo i tak z kasą cienko, ale jest to zawsze zastrzyk niesamowitej motywacji do działania...serio to uzależnia. No i na koniec do tego wszystkiego remont! Jest to z jednej strony błogosławieństwo bo kurde, dostałam dom! ale inna sprawa że do remontu :) Tak więc remontujemy, a bardziej mój mąż przyszły z teściem, prace idą po woli, ciągle jakiś nowy  nowy wychodzi na wierzch ale chyba tak to jest z domami. Tak więc wiem na pewno że w "trakcie remontu" będę następne z 5 lat jak nie dłużej. Cieszy mnie jedynie myśl że zamieszkamy tam za miesiąc, w sumie pierwszy raz będziemy mieszkać sami bo od 4 lat mieszkam z teściami i chyba wiecie co mam na myśli że "już chce na swoje". Tak wiec moje życie w tym roku jest średnio ciekawe, jak nie w pracy to w Praktikerze, Castoramie itp. 

Dzisiaj mam jednak "wychodne" i idę a koleżankami na piwo i imprezę urodzinową jednej z naszej "paczki". Fajnie bo dawno się nie widziałyśmy takim dużym gronem. Plany na weekend? Jak wytrzeźwieje to będę pracować, pojadę pewno malować kuchnie i tak zleci.

Dieta? Chyba teraz nie mam żadnej diety i dobrze mi z tym. Wczoraj jak wieczorem usiadłam, zdałam sobie z tego sprawę, że ja po prostu "tak jem" i to mnie bardzo cieszy. Słodycze wpadają, niczego sobie nie zabraniam, ale tak naprawdę i tak wybieram te zdrowe rzeczy bo je po prostu lubię :) Wyzwanie słodycz-owe na pewno rozpocznę w poście. Zdecydowanie na "tej diecie" i z tymi treningami czuję się najlepiej. Nie warzyłam się, ale figura jest całkiem ok. Oczywiście jak odstawie słodycze, zacznę tez jeździć więcej na rowerze albo biegać więc myślę że coś tam spadnie, ale w sumie to bym chciała już tylko max. 2-3 kg.

Ale się rozpisałam :D

12 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Nic w sumie ciekawego do nadpisania nie mam, ale zacznę, może tak mi się uda wrócić już w pełni na dobre tory i się zmotywować.

Dzień wczorajszy:

Śniadanie: płatki owsiane z migdałami, słonecznikiem, rodzynkami i winogronami z jogurtem naturalnym, kawa z mlekiem b/c.

II Śniadanie: 2 kromki żytnie ze smalcem roślinnym (pycha mowie Wam!) z sałatką warzywną: pomidor, ogórek, sałata, kukurydza i fasola czerwona z jogurtem z curry i papryką

Przekąska: 4 mandarynki, kawa z mlekiem b/c.

Obiad: ziemniaki puree, kotleciki jajeczne, sałatka warzywna: sałata, ogórek, pomidor, oliwa, brokuł na parze, herbata czarna b/c.

Deserek: 3 michałki, 1 wiśnia w czekoladzie, kawa z mlekiem

Średnio ok. 1500-1600 kcal było pewnie. Jak widać słodkie jeszcze jem, ale nie mam już niepohamowanego apetytu na słodycze..

Ćwiczenia: tzw. toalotowe bo odbywają się na dość szybko w łazience :)

- pajace po 30 s x6

- skip A po 30 s x6 

- wspinaczka górska po 20 na nogęx3

- burpress po 15 x 3

- przeskoki do sumo po 15x3

Nie udaje mi się, a może nawet mi się nie chce, szukać czasu aby jechać na siłownie a potem zimnym autobusem telepać się do domu o 20-21. Tak wiec wybrałam póki co aktywność w domu. Ponieważ najwięcej miejsca mam w łazience i mogę się w niej zamknąć na klucz to sobie tam ćwiczę w spokoju. Są jednak minusy. 1. często mam czas dopiero zacząć po obiedzie więc w niektórych ćwiczeniach czuje że ćwiczę po jedzeniu, 2. mam ogrzewanie podłogowe więc ćwiczę w samej bieliźnie po 5 min bo się gotuję 3. Zaczynam dość późno i jak skończę jest często 22-23 i nie chce mi się spać bo dostaje zastrzyk energii 

Nie są to treningi na 100% ani na 110%. Raczej spokojne ćwiczenia, aby coś porobić, byle systematycznie. Ważne żeby utrzymać to z dietą a efekty będą :)

5 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Od 1 grudnia szło mi nadzwyczaj lekko z dietą i ćwiczeniami. Niestety, wiedziałam że okres Świąt mi to rozwali w drobny mak. Chociaż jest 5 styczeń czyli dawno po noworocznych postanowieniach to ja jakoś nie mogę zebrać się do kupy. Już od wczoraj jest ciut lepiej a dziś walczę w pracy aby nie rzucić się na czekoladę :) Długo czekałam na @, w końcu nadeszła więc zwalam to na nią i myślę że będzie lepiej. Pewnie pare kg wróciło, czuję sie jak balon, szczególnie piersi, ale w sumie nie jest mi z tym tak źle jak zawsze :)

Tak po zatym, to można powiedzieć że remont się rozpoczął. Rozwalili mi kafelki w kuchni, łazience, porobili dziury na wylot, mają jeszcze jeden dzień pracy i myślę że nie zamierzają mi to zostawić w ładzie i porządku...ehh ciężkie 2 miesiące mnie czekają. Z aktywnością na te 2 miesiące zostają mi tylko ćwiczenia w domu. Skupie się aby było to systematycznie, może nie długo i intensywnie, ale przede wszystkim dieta, i systematyczne ćwiczenia, w grudniu to ładnie zdało egzamin więc mam nadzieje że teraz też.

28 grudnia 2015 , Komentarze (3)

Po ostatnim wyzwaniu grudniowym do niejedzenia słodyczy i ćwiczenia brzuszków w domu, stwierdzam że jest to bardzo dobra motywacja dla mnie i zamierzam to dalej kontynuować. Święta jak to Święta, lenistwo ogromne, jedzenia było dość, niby nie jakieś wielkie żarcie ale jednak parę razy zjadłam coś tylko z łakomstwa :P Ćwiczeń brak, ale nie ma co rozpamiętywać. Taki reset się należał, acz ciężko było i jest wrócić na właściwe tory :p Ze względu na to że Wielkanoc wypada w tym roku dość szybko zostało nam do niej od dziś 90! dni. Liczyć zacznę na poważnie od 1 stycznia of corse ale teraz już robię przedbiegi. Widzę że styczeń jest kolejne wyzwanie z ćwiczeniami i na pewno bym chciała wziąć w nim udział. Plan jest banalny:

1. Liczenie kcal, białka i tłuszczy. Ok. 1400-1500 kcal. ok. 1-1,5g białka i 1g tłuszczu

2. Trening 3-4 razy w tygodniu

Dodatkowo co miesiąc będę sobie stawiać nowe cele w różnych dziedzinach: praca, dom, sport, dieta, uroda, edukacja i rozpisywać na tygodnie.