Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Znalazłam się tutaj dlatego, że już mam dość "od jutra". OD tego "jutra" to mi więcej przybyło niż ubyło. Dlatego jestem tutaj aby znaleźć motywacje i trzymać się przy odchudzaniu a nie przy obżeraniu :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 64901
Komentarzy: 1349
Założony: 30 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 30 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agab2

kobieta, 36 lat, Poznań

163 cm, 57.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 grudnia 2015 , Skomentuj

Weekend pod wzgledem diety i ćwiczeń minął w miare ok. Nawet jak na weekend zjadlam mało slodkiego bo kawalek ciasta na wigilii, w domu 3 cukierki wiśni w czekoladzie i ciastko male korzenne (bilans 3 dni). Od dzis do czwartku jest 100% czysto. Czujr sie dobrze ale moj brzuch jest galaretka. Ogolnie zauwazam galart na udach, dole brzucha i piersiach...wrr. Macie jakies dobre sposoby na ujedrnianie?  Wczoraj pomimo lenia udalo mi sie zrobic 3 cwiczenia na brzuch w 3 seriach i pobiegac ok. 8 km. Trasa wokół domu juz jest dla mnie baaardzo ciężka, ale na razie jestem tylko na nia zdana bo biegam pozno, wczoraj od 21 do 22. No nic nie chce mi sie isc do pracy, nudy takie ale jeszcze 2-3 dni i bedzie wolne ktore w sumie spedze na remoncie. Juz za 2 miesiace sie przeprowadzam :)))

19 grudnia 2015 , Skomentuj

Wczorajszy dzień był cudowny. Po pracy pognałam na siłownie na kolejny wspólny trening z koleżanką. Trochę się spóźniła i przez to czekając na nią biegałam 30 min na bieżni, ale na szczęście dotarła. Wczoraj ja układałam plan treningu, rozliczałyśmy znów trening na 30 s co stwierdzam że bardzo mi odpowiada (aa namówiłam ją na rozliczanie na 45 s i to mi w zupełności starczy). Po treningu trochę się porozciągałyśmy i porozmawiałyśmy na temat organizacji wesela. Potem wypiłam białko i pojechałam na spotkanie Wigilijne. Było nas mniej niż zawsze. Usiadłyśmy tym razem bliżej Orła (tak przezywamy naszego trenera) i niby szybko się skończyło bo o 21 już zaczęła się znaczna część zwijać do domu, a my w kameralnym gronie rozmawiałyśmy z naszym Orłem ogólnie o życiu i co u kogo słychać. Orzeł był naszym wychowawcą w 2 i 3 klasie gimnazjum. To był najwspanialszy czas w szkole. Później niestety rozwiązali naszą klasę. Od roku trener wskrzesił dawną swoją drużynę piłki nożnej i te kontakty się odnowiły. Postanowiliśmy że w kwietniu trzeba zorganizować wspólne spotkanie właśnie aby po 15 latach się spotkać tym starym gronem naszej kasy gimnazjalne, klasy sportowej (chłopacy trenowali nogę a my koszykówkę). Przez to że było też nas dość mało to była okazja żeby ogólnie bardziej porozmawiać niż zwykle co kto robi, z kim się spotyka itp. Mam nadzieje że te kontakty nam się teraz trochę odnowią bo fajnie by było :)

Jeśli chodzi o dietę to wczoraj było bez obiadu. Po treningu wpiłam tylko białko, a na Wigilii zjadłam kawałek ciasta (bardzo mały bo nawet niedojadam ok. 2 cm na 1 cm) i 3 mandarynki. Nawet nie miała problemu żeby zrezygnować ze słodyczy z czego ogromnie się cieszę. Dziewczyny też zauważyły że jestem "taka" ze wskazaniem małego malca u ręki wiec to zawsze też buduje :D Wróciłam dość późno bo o 23.30, kolega mnie odwiózł pod dom i od razu położyłam się spać. 

Niedziela rano, śniadanie, obcinane pieska z kąpielą, posprzątanie łazienki a teraz siadam na 1h do pracy, potem zakupy i jak wrócimy znów praca, obiad i potem coś jeszcze posprzątam. Może dziś uda mi się pobiegać. Trening na razie odpuszczam, zostawiam go na jutro. W następnym tygodniu będzie ciężko z treningiem bo w poniedziałek jestem do 19.30 w pracy, we wtorek jadę po pracy na wigilie pracowniczą a w środę i czwartek pewnie już będą same przygotowania do świąt.

18 grudnia 2015 , Komentarze (5)

ale mi ten czas szybko leci. Wczoraj dzien zdecydowanie udany. Po pracy w końcu udało mi sie spotkać z koleżanką na wspólny trening. Ale miałam MOC! Jednak cwiczenie z kims jest o niebo przejemniejsze, czas leci niesamowicie szybko i przyjemnie. Uslyszalysmy nawet ze strony maszyn "kolezanki ladnie jada, nie oszczedzaja sie!" Gdy zakladalam na sztange po 10kg na strone. Kolezanka robi treningi na rozliczanie 30s i 10s przerwy. Ja jestem przyzwyczajona ze na treningu mam umrzec, ona pokazała mi ze nie koniecznie (byla pp chorobie) i powiem wam ze czuje sie rewelacyjnie. Na treningu troche sie zmeczylam, wiadomo, zrobilysmy po 12 cwiczen, niektore trodniejsze inne latwiejsze, ale czulam ze moje ciało odpoczelo. Ogolnie miałam wczoraj moc bo mi sie wszystko wydawalo za lekkie a bierznia za wolna ;)

Sniadanie: rogal z dzemem, kawa (kurde musze upiec ten slodki chleb bo ile mozna te rogale jeść :()

2 sniadanie: platki owsiane z winogronami i jogurtem, mandarynki

Lunch: 2 kromki chleba ze sledziem na pikatnie z cebula, salata, pokrzywa

Obiad: 4 ziemniaczki z maslem, gzik #uwielbiam

Wyszlo ok. 1600 kcal, 65g bialka, 55g tluszczu

Dzisiaj pewnie wpadnie cos słodkiego bo jade na wigilie absolwentow reprezentacji koszykowki. Jakby nie bylo to juz chyba 7-8 lat jak tam trenowalam a jedbak ta tradycja co roku musi byc zachowana. Bedzie tam ciasto żony naszego trenera ktore ma wartosc symboliczna - po kazdym moczu wjezdzala blacha ciasta do naszej szatni. Ah co to byly za piekne czasy. Bardzo milo wspominam czas gdy bylam w klasie sportowej, chcialabym sie do tych czasow cofnac. Na wigilii czesto gramy tez w mecz, juz niestety nie gram bo jakos tak sie juz nie czuje, od 3 lat nie mialam piłki w ręku. Po wigilii albo idziemy do miasta albo ja ide do kolezanki pogadacu. Dzisiaj w planach przed wigilia tez trening z koleżanką. No i mamy piątek! 

17 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Jeśli chodzi o slodkie to sie trzymam. Przy srodzie i czwartku nie jest lekko. Jesli chodzi o efekty - widzę ze cos spadło. Skóra niestety na brzuchy, udach i piersiach jest bardziej wiotka.W zzeszłym roku jak miałam ta wage co teraz to tez pamietam to zauwazym, po czasie jednak skora troche sie wstąpiła. To sa oczywiscie mikro zmiany i chyba tylko ja je jestem wstanie zobaczyc, ale wiecie o co chodzi. Wydaje mi sie tez ze pomimo tego ze waze podobnie jak w zeszłym roku to jednak jestem troche bardziej galaretkowata bo jednak mam mniej ćwiczeń typowo siłowych. Podjęłam w takim wypadku decyzje ze czas skupic sie na treningu. Nie bedzie juz wymowki "brak czasu". Chodzi o to ze jednak na treningubtrzeba sie zmeczyc, wyjsc za strefe komfortu a jak wiadomo jak czlowiek sam cwiczy to jakos tak sie mniej meczy, dlatego musze ułożyć plan. Chce cwiczyc gora, dol i ogolnorozwojowka. Do tego abs i bieganie. O dokladnym planie napisze później. Dodatkowo musialabym używać jakiegos balsamu.

Pojawilo mi sie przy typowej diecie niskokalorycznej brak apetytu i mozliwosc nawet nic niejedzenia. Wczoraj troche poczytalam o przestojach i musze sie miec na bacznosci. Jestem swiadoma tego ze kusi mnie zeby czegos nie zjesc, bo moze schudne bardziej (ah my kobiety) ale wiem i sama przed tym przestrzegam ze to nie dziala a wrecz jest wiecej zlego niz dobrego. Boje sie ze moj organizm ktory  wydaje mi sie ze ma latwosc adaptacji juz zaczyna adaptowac sie do mniejszej kcal i zaczyna zwalniac. Aby to poprawic nalezy znow wiecej przylozyc sie do treningu.

Plan na rok 2016 mam takie ze do wielkanocy 54 kg potem kwiecien-czerwiec stabilizacja i w lipcu-sierpniu do 52-53kg aby doszlifowac sie przed slubem. Potem mam w planach dziecko wiec motywacja do dobrego odzywiania bedzie, modle sie tylko abym nie rzucila sie na slodkie ale po to musze teraz to wypracowac aby potem bylo latwiej. Pewno po ciazy zostanie ale gdyby bylo to te 57kg to bedzie dobrze ;) no nie wiem to 52 wydaje mi sie nie realne, moze nie bede nawet chciała tyle wazyc bo za mało. Juz mi zaczyna twarz wygladac jak szczurek, oczy wielkie, pupa plaska, tylko nie plaski brzuch. Po wyzwaniu miesnie brzucha sa minimalnie widoczne, przykrywa je jeszcze tluszcz, ale tak sobie msysle ze chyba mi nie dany kest plaski brzuch, wciecie w talii itp. Mam budowe nie wiem, lizaka chyba, mysle ze mam doac fajne nogi acz tendencje do tycia w udach i plaskiej pupy. Nie mam szerokich bioder, nie mam specjalnie wciecia i przedewszystkim mam dosc krotki tulow i spore piersi. Dlatego jak chudne z piersi sie ciesze i czasami schudne 1-2 kg a ludzie mi mowia ze vhyba svhudlam 5 bo wtedy piersi maleja i pokazuje sie brzuch a nie cycki i od razu nogi. Ktos wie jaki to rodzaj budowy? 

16 grudnia 2015 , Komentarze (2)

wczoraj niestety o 13.00 kolezanka napisala ze jest chora. Wkurzyłam się bo juz sie tak nastawilam ze w końcu pójdziemy razem na siłownię. Pozostały mi ćwiczenia w domu bo juz mi się odechciało jechać na siłownię. Nie zrobilam jakiegoś ciężkiego treningu ale z 30 minutek wyszło. Tak mysle sobie ze chyba to pozostawie, mniejsza ilosc ćwiczeń ale 4-5 razy w tygodniu plus zdrowa dieta. 

Przejzalam sobie zeszloroczne postanowienia. Jak zaczelam czytac moj plan diety i ćwiczeń to pomyślałam ze chyba chciałam sie zjechać na śmierć. Codziennie a nawet dwa razy dziennie treningi po 1,5h. No cóż, wtedy tak żyłam, jak wiadomo bie pociagnelam tego cały rok. Pozostałe postanowienia spełnione po ok. 50% a niektore nie ruszone. Co udało mi sie zrobic w tym roku to to ze faktycznie troche wypoczelam i wyjezdzalam. Bylam dwa razy w gorach, dwa razy nad morzem i raz za granicą. 

Tegoroczne poatanowienia postanowilam zawrzeć w dwoch punktach. Pierwszy: wyznaczac sobie cele i wyzwania na każdy miesiąc do spełnienia i dzielic to na tygodniowe realizacje. Punkt drugi: znalezc harmonie dlatego postanowienia będą w każdej strefie życia: Styl zycia (dieta, treningi) Praca (edukacja, firma) Dom (sprzatanie, pies), Czas dla siebie (kosmetyka, czas relaksu). Dokladniej postanowienia na styczen opisze później.

Dieta

Sniadanie: bułka ciabata z pasta jajeczna wlasnej roboty, pomidor, rukola, kawa z mlekiem

2 sniadanie: mandarynki, wafle ryżowe z masłem orzechowym i bananem

Obiad: kotlety jajeczne z warzywami, kasza gryczana, marchew gotowana, sałatka z serem białym i octem balsamicznym

Kolacja: jogurt naturalny z mandarynkami, orzechy nerkowca

1400 kcal, 55g białka, 52g tluszczu

Fitnessy:

Brzuszki, skrety, pajacyki, skip A, wspinaczka gorska szybko, podpor bokiem i unoszenie bioder, wykroczki bez obciazenia, przysiadybz podskokiem. Wszytsko 3 razy.

16 grudnia 2015 , Skomentuj

wczoraj niestety o 13.00 kolezanka napisala ze jest chora. Wkurzyłam się bo juz sie tak nastawilam ze w końcu pójdziemy razem na siłownię. Pozostały mi ćwiczenia w domu bo juz mi się odechciało jechać na siłownię. Nie zrobilam jakiegoś ciężkiego treningu ale z 30 minutek wyszło. Tak mysle sobie ze chyba to pozostawie, mniejsza ilosc ćwiczeń ale 4-5 razy w tygodniu plus zdrowa dieta. 

Przejzalam sobie zeszloroczne postanowienia. Jak zaczelam czytac moj plan diety i ćwiczeń to pomyślałam ze chyba chciałam sie zjechać na śmierć. Codziennie a nawet dwa razy dziennie treningi po 1,5h. No cóż, wtedy tak żyłam, jak wiadomo bie pociagnelam tego cały rok. Pozostałe postanowienia spełnione po ok. 50% a niektore nie ruszone. Co udało mi sie zrobic w tym roku to to ze faktycznie troche wypoczelam i wyjezdzalam. Bylam dwa razy w gorach, dwa razy nad morzem i raz za granicą. 

Tegoroczne poatanowienia postanowilam zawrzeć w dwoch punktach. Pierwszy: wyznaczac sobie cele i wyzwania na każdy miesiąc do spełnienia i dzielic to na tygodniowe realizacje. Punkt drugi: znalezc harmonie dlatego postanowienia będą w każdej strefie życia: Styl zycia (dieta, treningi) Praca (edukacja, firma) Dom (sprzatanie, pies), Czas dla siebie (kosmetyka, czas relaksu). Dokladniej postanowienia na styczen opisze później.

Dieta

Sniadanie: bułka ciabata z pasta jajeczna wlasnej roboty, pomidor, rukola, kawa z mlekiem

2 sniadanie: mandarynki, wafle ryżowe z masłem orzechowym i bananem

Obiad: kotlety jajeczne z warzywami, kasza gryczana, marchew gotowana, sałatka z serem białym i octem balsamicznym

Kolacja: jogurt naturalny z mandarynkami, orzechy nerkowca

1400 kcal, 55g białka, 52g tluszczu

Fitnessy:

Brzuszki, skrety, pajacyki, skip A, wspinaczka gorska szybko, podpor bokiem i unoszenie bioder, wykroczki bez obciazenia, przysiadybz podskokiem. Wszytsko 3 razy.

15 grudnia 2015 , Komentarze (5)

W dni gdy pracuje ze slodyczami nie ma problemu...allle fajnie :) zawsze tak chcialam zjesc obiad i koniec i na reszcie mi sie udało. Żołądek minsie chyba skurczył bo po obiedzie jestem tak najedzona ze ledwo sie ruszam.

Sniadanie: rogal z maslem i dżemem, kawa

2 sniadanie: platki owsiane z bananem, orzechami, jogurt naturalny, mandarynki

Przekaska: serek wiejski z łyżką dżemu

Obiad: hamburgery z bulki z dynia, serem, kotletem z soczewicy, majonezem i ketchupem z warzywami, herbata

Aktywnosc: wyzwanie : brzuszki z 5kg, skrety z 5kg, brzuszki V, pompeczki.

1400 kcal 55g bialka 45g tluszczu

Zawsze myslalam ze musze cwiczyc na maksa zeby zobaczyc efekty. Po woli dochodze do wniosku ze nie tyle na maxa co konsekwenscja sie liczy. Wczorajszy trening nie jest moze treningiem na spalanie tluszczu, ale przez te krotkie wyzwania nauczylam sie systematycznosci i zawsze znajde gdzies 30 min na trening a nie jak kiedys musialy by to byc 2h. Oczywiscie takie pelne treningi tez sa fajne i jak tylko mam czas to wtedy sobie taki dluzszy zrobie.  Dzisiaj właśnie umowilam sie z kolezanka na trening, spodobaly mi sie treningi w parach, jest to ogromne urozmaicenie rutyny. Bardzo to tez mobilizuje, jak robilam trening z trenerem to jakos tak wiecej sily mialam zeby nie wymmiekac, zobaczymy jak z ta kolezanka pojdzie, kto kogo zajedzie :)

14 grudnia 2015 , Komentarze (1)

W piątek po pracy wybrałam się na trening do mojego trenera. Robiliśmy pośladki <3 Spotkanie było bardzo sympatyczne. Pytam się trenera "Nie pytasz mnie jak moja dieta?" (no bo chciałam się pochwalić, przecież nie po to nie jem słodyczy) A on: "No widzę, widzę że dobrze". Skrzydła urosły i trening odhaczony na 5 z plusem.

W sobotę mój T był w domu, więc sobota była prawie jak niedziela. Od rana wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, potem wzieliśmy się za sprzątanie. Jednak co dwie pary rąk to nie jedna i po godzinie już byliśmy po obowiązkach domowych. Potem usiadłam jeszcze na 2 godziny do komputera popracować a następnie pojechaliśmy z T załatwić parę jego spraw na mieście. Od czwartku jakoś bardziej mnie cisnęło na słodkie i poszliśmy do kawiarni już w piątek. Przed lodówką dostałam oczopląsu i ślinotoku. Co tam były za ciasta! Bezglutenowe czekoladowe z pomarańczą, sernik z dynią, ciasto mech, ciasto jaglane z malinową galaretką...OH i AH. Zdecydowałam się na sernik z dynią i był pyszny, acz na końcu już mi było za słodko :D Potem wróciliśmy, na obiad zjadłam fasolkę po bretońsku i tak się nią najadłam że tego dnia w sumie nie jadłam już nic więcej. Kcal i Makro się zgadzało. Że po piątku czułam niezłe zakwasy na pośladkach i pachwinach zdecydowałam że zamiast treningu i ćwiczeń pójdę pobiegać. Trasa niestety wkoło domu wychodzi mi już uszami, więc zrobiłam tylko 6 km i to w wielkich bólach. Muszę koniecznie zmienić trasę biegową.

W niedziele od rana mieliśmy trochę małą sprzeczkę o pierdoły, śniadanie i potem zaległam na tapczanie. Kurze starte, łazienka umyta, pies wykąpany, podłoga odkurzona i umyta, szafki w kuchni umyte, część umyłam też już w środku, szafki w pokoju i łazience przetarte w środku, pranie zrobione, praca skończona....i nie miałam co robić. NUDZIŁAM się. Tak szczerze powiedziawszy leżałam, siedziałam, wisiałam na tej kanapie prawie do 18 godziny. W między czasie byłam z psem, zjadłam obiad i poćwiczyłam około 40 min. ale bez spiny. O 19 namówiłam mojego T żebyśmy gdzieś pojechali i pojechaliśmy na kawę do miasta. Poszliśmy zobaczyć rzeźby lodowe, jarmark Świąteczny i potem do naszej ulubionej kawiarni. I wiem że niby CHEAT był w sobotę zamiast w niedzielę, ale ale, zamówiłam śliwki pod kruszoną i wino grzane. Ob myśleliśmy też prezenty. Dla teściów kupujemy bilety na koncert a dla brata i dziewczyny bilety do kina na 3D bo nie byli. Do tego musimy dokupić jakieś drobne upominki. Chcieliśmy jakieś słodycze, może kosmetyki. Na jarmarku widzieliśmy fajne mydła naturalne. Kupiłam takie w grecki i byłam bardzo zadowolona.Wróciliśmy ok. 22 i od razu kładłam się do łóżka. Wino baaardzo dobrze mi zrobiło tak więc z wypadu byłam zadowolona. Zdecydowanie niedziela była relaksująca.

A no właśnie, w sumie miałam co świętować:D, bo w niedziele rano waga była łaskawa i pokazała mi 56,8 kg. Ale nie ma co się podniecać. Wiem, że nie mogę odpuścić, że muszę popracować nad dietą i dalej jadę z wyzwaniem ćwiczeniowym jak i słodyczami, a raczej ich brakiem. Wczorajsze menu wyszło ok. 1500-1700 kcal, tragedii nie ma, ale słodycze znowu idą w kąt. Do Świąt nie zostało wiele czasu, wytrzymam :)

11 grudnia 2015 , Komentarze (3)

Wczoraj byl lekki kryzys slodyczowy, ale się nie dałam. Ogolnie od wczoraj odczuwam jakiś większy głód i na słodycze też, moze to znak ze chudne ;) ogolnie wczoraj dzień idany, skończyłam prace po 8h i dzień wydawał mi sie taki długi że nie wiedziałam co robić. Tak więc wczoraj odrobilam wszystkie ćwiczenia z wyzwania i dodatkowo poszlam pobiegać. Ze komórka mi sie rozladowala to biegalam bez liczenia km, kcal i czasu. Wyszło ok. 30 min i pewnie 4 km. Nie miałam też muzyki więc miałam czas na przemyślenia. Stwierdziłam ze bez sensu, calkowicie bez sensu jest u mnie koncetrowanie sie na wadze i wyglądzie. Bo co z tego ze uda mi sie osiągnąć płaski brzuch, 54kg na wadze we wrzesniu jesli w pazdzierniku przy dobrych wiatrach bede w ciąży? Postanowilam kpncetrowac sie na wartości odżywczej i przedewszysykim zdrowotnosci, zdrowych nawykach (bu pozniej w ciąży nie przytyc) i aktywnosci fizycznej ( by jesli bedzie taka mozliwosc cwiczyc troche w ciąży).

Wczoraj tez ogladalam swoje stare zdjecia na nieuzywanym komputerze i znalazlam pare z występów tanecznych czy tez takich zwyklych i kurde, bylam gruba. Pyza taka ze szok. Brzuch tez jak balon. Mam nadzieje ze juz tak nie wygladam chodz waga w sumie tylko pare kg mniejsza. Co do wyzwania na brzuch, wyglada ok, nie ma rewelacji ale zaczynam myslec ze rewelacje na brzuchu nie sa mi dane, nie ta budowa ciała i juz :)

Sniadanie: platki owsiane z bananem, mandarynka, orzechami i slonecznikiem z jogurtem, kawa

2 sniadanie: 3 mandarynki

lunch: 2 kromki z serem żółtym i sałatka jarzynowa

Obiad(to mnie uratowalo od slodkiego): 2 nalesniki z serem twarogowym, jablkiem i łyżka dzemu wisniowego (chociaz przyznam ze sie nie najadlam)

Kolacja: 3 wafle ryzowe z serem zoltym, majonezem i warzywami, herbata

Fitness: 1. Brzuszki, 2. brzuszki skosem, 3. Brzuszki z prosta noga

4. W desce skrety 5. Marsz misia 6. Pol burpress 7. W lezeniu wyprost nog naprzemiennie

Bieg ok. 4 km 

10 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Wczorajszy dzień był juz bardziej udany.

Sniadanie: kromka chlebka bananowego, płatki owsiane z 1/2 banana, orzechami, jogurt naturalny, kawa

2 Sniadanie: 4 mandarynki

Lunch: 2 kromki z jajkiem na twardo i majonezem, pomidorki cherry, kawa zbozowa

Obiad: kasza gryczana, 2 jajka na twardo, szpinak♥, salatka z serem i octem balsamicznym, herbata

1350 kcal 55g białka 50g tluszczy

Fitnessy: 1. Pajacyki 1min., 2. Wspinaczka 30s 3. Spider 20 4. Brzuch prosto 20 5. Brzuch skosnie 6. Unosy w planku bokiem.

Jeśli chodzi o slodkie to wyjatkowo mi latwo idzie. W zeszlym roku w tym czasie udalo mi sie nie jesc przez 6 dni i wydawało mi sie że umre :) myślę ze jednak teoria w ktorej mowi sie ze słodkie nakreca słodkie jest prawdziwa :) czuje się chyba tez lepiej, cera troche się poprawiła. 

Jeśli chodzi o treningi to lekko nie jest codziennie ćwiczyć. Wczoraj byłam w domu po 19. Zjadlam obiad, ogarnelam dom i byla 20.00. Nie cwiczy sie po jedzeniu, szczegolnie na brzuch a byłam dosc objedzona wiec poczekalam do 22.30, w miedzy czasie obejrzałam cos w Tv i szybkie trening w lazience zaliczony. Brakuje mi cięższych treningów ale może male, krotkie treningi ale regularne to tez dobre rozwiazanie.