Dopiero teraz do mnie dochodzi co było przyczyną mojego kilku tygodniowego zastoju.
Wiecie że prowadzę koncertowe życie ,
wyjazdy na występy gdzie wóda leje się litrami to u mnie norma.
Na początku zawzięłam się strasznie ,siedziałam o suchym pysku przy wodzie mineralnej i było mi żle ,
patrzyłam jak bawią się inni ,jakie głupoty im w głowie a mnie krew zalewała że nawet piwa nie mogę.
No i trwało to trochę ,jednak pękłam olałam całe odchudzanie i wróciłam do starych przyzwyczajeń ,
czyli dobrej zabawy na wyjazdach -efekt lekka zwyżka wagi i totalny zastój.
Z czasem doszło do mnie że po mimo braku jakoś wielkiego objadania się,
to alkohol jest odpowiedzialny za moje niepowodzenia
Ciesze się niezmiernie że na oczy przejrzałam ,
od niepamiętnych czasów pierwszy weekend na ponownej abstynencji,
jest mi dobrze ,waga spada co skrzydeł do działania daje.
Pasek dziś zmieniłam nie mogłam się oprzeć,
cel widzę coraz wyrażniej ,entuzjazm nadal się utrzymuje.
Teraz już na 100% wiem że ten kto chce schudnąć alkohol musi odstawić,
nie ma pół środków albo niższa waga albo drink.
A wybory to ludzka rzecz.
POGODNEGO CAŁEGO TYGODNIA
DO WEEKENDU TYLKO PIĘĆ DNI