Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Stuentka ratownictwa meycznego. Marząca o pracy w wojsku i szczęściu. Ed od 5lat. Ponad 1,5 roku terpaii- bulimia. NIgdy dość dobra. Stare konto: kllamka

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 59516
Komentarzy: 1655
Założony: 3 maja 2012
Ostatni wpis: 10 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
makelifehappier

kobieta, 32 lat, Łódź

174 cm, 76.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 listopada 2012 , Komentarze (17)


Dzień 3 (Wtorek)
Śniadanie: 2x kromka chleba żytniego(70g) + pasta:makrela wędzona(30g), jajko, papryka(200g), sałata + margaryna(10g) + kawa z mlekiem(125ml)
Kalorie: 435kcal/Białko: 25,3g/Węglowodany: 55,7g/Tłuszcze: 15,5g/Błonnik: 10g

Drugie śniadanie: śliwki(300g) + 500ml wody/czerwonej herbaty
Kalorie: 140kcal/Białko: 1,8g/Węglowodany: 35,0g/Tłuszcze: 0,6g/Błonnik: 4,8g

Obiad:pierś z kurczaka(200g), warzywa chińskie(225g) + 500ml wody/czerwonej herbaty
Kalorie: 350kcal/Białko: 54,5g/Węglowodany: 14g/Tłuszcze: 8g/Błonnik: 1g

Podwieczorek: serek wiejski lekki+ kawa z mlekiem(125ml)
Kalorie: 185kcal/Białko: 20,5g/Węglowodany: 9,5g/Tłuszcze: 7g/Błonnik: 0g

Kolacja: jajko, szynka(30g), sałata, marchewka(250g) + 500ml wody/czerwonej herbaty
Kalorie: 180kcal/Białko: 15g/Węglowodany: 22,1g/Tłuszcze: 7,6g/Błonnik: 1g

Razem: Kalorie: 1290kcal; Białko: 37,9%; Węglowodany: 44,1%; Tłuszcze: 12,5%; Błonnik:5,5%

Dzień 4 (Środa)
Śniadanie: 2x kromka chleba żytniego(70g) + pasta:makrela wędzona(30g), jajko,
papryka(200g), sałata + margaryna(10g) + kawa z mlekiem(125ml)
Kalorie: 435kcal/Białko: 25,3g/Węglowodany: 55,7g/Tłuszcze: 15,5g/Błonnik: 10g

Drugie śniadanie
:
jabłko(270g) + 500ml wody/czerwonej herbaty
Kalorie: 140kcal/Białko: 0,8g/Węglowodany: 37,3g/Tłuszcze: 0,5g/Błonnik: 6,5g

Obiad: zupa: włoszczyzna mrożona(225g), żołądki z kurcząt(200g)
+ 500ml wody/czerwonej herbaty
Kalorie: 315kcal/Białko: 40,5g/Węglowodany: 11,4g/Tłuszcze: 11g/Błonnik: 1g

Podwieczorek: 2x wafel ryżowy(20g), twaróg chudy(50g), dżem truskawkowy(15g)
+ 500ml wody/czerwonej herbaty
Kalorie: 175kcal/Białko: 14,2g/Węglowodany: 26,5g/Tłuszcze: 0,9/Błonnik: 0,6g

Kolacja: serek wiejski lekki+ kawa z mlekiem(125ml)
Kalorie: 185kcal/Białko: 20,5g/Węglowodany: 9,5g/Tłuszcze: 7g/Błonnik: 0g

Razem: Kalorie: 1250kcal; Białko: 34,4%; Węglowodany: 47,6%; Tłuszcze: 11,9%; Błonnik:6,1%

A potem się rozchorowałam....
Byłam u lekarki w związku z włosami, zrobiła mi badania krwi- leukocyty podwyższone, cukier za niski- stwierdziła, że wszystko jest ok. W poniedziałek mam wizytę u dermatologa. Przeziębiłam się okropnie... Dzisiaj nie jestem w stanie zrobić zaplanowanych 7,5km biegu. Dietę zjebałam, dlaczego musiałam teraz zachorować? Czuję się fatalnie, zaczęło się od mandarynek, potem 2 jabłka, płatki z mlekiem, wafle ryżowy; skończyło się nad wc. Cóż jakby to była jakaś nowość. Dużo zajęć nam poodwoływali w tym tygodniu, spokojnie mogłabym ćwiczyć, ale nie musiałam się rozchorować i nie mam prawie siły się z łóżka ruszyć. I jeszcze robotnicy zawzięcie pracują pode mną i nawet spać się nie da bo wiercą. Wczoraj siłownie odpuściłam ale dzisiaj pierdzile muszę iść, może nie dam rady na bieżni ale chociaż rowerek... Nie wiem czy jutro pójdę na basen skoro taka "zasmarkana" jestem. Jak będę miała siłę by biegać znowu te 7km przynajmniej to wrócę do tej diety, bo było mi na niej dobrze, zaplanowane wszystko wcześniej,brałam z lodówki to co było napisane i nie musiałam się 15x zastanawiać, poza tym nie byłam głodna, nawet wręcz przeciwnie. No ale skoro na bieżni z 500kcal spalam to nie ma co jeść mniej. Ale raczej diabli wzięli moje 10km do Sylwestra, plan i tak był dość hardkorowy, więc kilka dni przerwy go zrujnuje.



A i wczoraj się zważyłam na tej nowej wadze i pokazała mi:
Waga: 85,3kg
Woda: 40,9%
Tłuszcz: 40,4%
Mięśnie: 29,6%
Kości: 9,9%
Kcal: 2271kcal
Nie ogarniam za bardzo tego o_O o co z tymi % idzie, bo tu wychodzi mi za dużo coś.
Ale może ja jestem głupia i liczyć nie umiem who cares...
Ogólnie dane jakie się wprowadza to wzrost, płeć, wiek.


26 listopada 2012 , Komentarze (14)


Jest lepiej, macie rację, nie ma co się użalać to co mogę zmienić na co mam wpływ to nad tym muszę pracować i tyle. Kupiłyśmy dzisiaj wagę z Biedronki co to niby wszystko mierzy jutro rano się zważę i zapisze wyniki, zobaczymy czy będzie różnica za tydzień, najbardziej jestem ciekawa czy od biegania coś w masie mięśniowej się zmieni ale w ciągu tygodnia to zmiany nie zauważę ale później. W cuda nie wierzę za 40zł no ale może choć orientacyjnie xD
Trochę się działo na praktykach, dzisiaj byliśmy na OIOMie dziecięcym... masakara. Przez to jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie chcę mieć dzieci.
 Jak nam babeczka powiedziała, że dziecko, które wyglądało w miarę normalnie to w zasadzie oni już nie ratują a dadzą mu umrzeć spokojnie to eh. I do mnie to nie dociera gdy mam jakąś tam wiedzę medyczną a co dopiero rodzice, którzy widzą jak to dziecko oddycha, rusza rączkami i potem usłyszą od lekarza, ze ono w zasadzie jednak umiera...
masakra.
Nie lubię dzieci no ale takie rzeczy ruszają, nie mogłabym na takim oddziale pracować.





Niedziela:
               Śniadanie: 2x kromka chleba żytniego(70g) + szynka(30g) + papryka(200g),
sałata + margaryna(10g) + kawa z mlekiem(125ml)
                    Kalorie: 325kcal/Białko: 16,5g/Węglowodany: 55,1g/Tłuszcze: 18,4g/Błonnik: 9,9g

               Drugie śniadanie: 2x wafel ryżowy(20g), twaróg chudy(50g), dżem truskawkowy(15g)
 + 500ml wody/czerwonej herbaty
Kalorie: 175kcal/Białko: 14,2g/Węglowodany: 26,5g/Tłuszcze: 0,9/Błonnik: 0,6g

               Obiad:gołąbki(220g), ogórki kiszone(150g), jajecznica(2x jajko)
+ 500ml wody/czerwonej herbaty
                   Kalorie: 410kcal/Białko: 28,8g/Węglowodany: 26,4g/Tłuszcze: 22,2g/Błonnik: 4,5g

                Podwieczorek: serek wiejski lekki+ kawa z mlekiem(125ml)
                       Kalorie: 185kcal/Białko: 20,5g/Węglowodany: 9,5g/Tłuszcze: 7g/Błonnik: 0g

                Kolacja: twaróg chudy(100g), cukier(10g) + 500ml wody/czerwonej herbaty
                     Kalorie: 155kcal/Białko: 25g/Węglowodany: 12,2g/Tłuszcze: 0,5g/Błonnik: 0g

                Razem: Kalorie: 1250kcal; Białko: 37,5%; Węglowodany: 46,3%; Tłuszcze: 10,9%; Błonnik: 5,3%

Ćwiczenia: bieganie- 7km; 50 brzuszków

Poniedziałek:
  Śniadanie: 2x kromka chleba żytniego(70g), szynka(15g)/makrela wędzona(30g),
papryka(200g), sałata + margaryna(10g) + kawa z mlekiem(125ml)
                    Kalorie: 375kcal/Białko: 21g/Węglowodany: 55,4g/Tłuszcze: 11,9g/Błonnik: 10g

               Drugie śniadanie: jabłko(270g) + 500ml wody/czerwonej herbaty
                     Kalorie: 140kcal/Białko: 0,8g/Węglowodany: 37,3g/Tłuszcze: 0,5g/Błonnik: 6,5g

               Obiad:pierś z kurczaka(200g), warzywa chińskie(225g) + 500ml wody/czerwonej herbaty
                   Kalorie: 350kcal/Białko: 54,5g/Węglowodany: 14g/Tłuszcze: 8g/Błonnik: 1g

                Podwieczorek: serek wiejski lekki+ kawa z mlekiem(125ml)
                       Kalorie: 185kcal/Białko: 20,5g/Węglowodany: 9,5g/Tłuszcze: 7g/Błonnik: 0g

                Kolacja: 2x jajko, szynka(30g), sałata, ogórek kiszony(100g)
+ 500ml wody/czerwonej herbaty
                     Kalorie: 200kcal/Białko: 20g/Węglowodany: 2g/Tłuszcze: 12,5g/Błonnik: 1g

                Razem: Kalorie: 1250kcal; Białko: 39,8%; Węglowodany: 40,2%; Tłuszcze: 13,6%; Błonnik:6,4%

Ćwiczenia: bieganie- 7km; 100 brzuszków

23 listopada 2012 , Komentarze (13)


Boję się, bardzo że stara choroba wraca... i nie mam tu na myśli bulimii, bo ta przy niej jest nieistotna. W tym momencie zdaje się być zupełnie możliwa do kontrolowania. Jeśli chodzi o bulimię to wiem, ze jak chcę to potrafię przejąć nad nią kontrolę. Dzisiaj typowy dzień bulimiczny ale nawet nie próbowałam z tym walczyć, poddałam się na samym początku, bo po co? Mam problem z włosami, kiedyś o tym pisałam, jak byłam mało chorowałam na łysienie plackowate. Był okres, że praktycznie nie miałam włosów. Od kilku lat było dobrze, zaczęły mi odrastać nawet brwi i rzęsy a teraz znowu jest gorzej, boję się że wróci to co było kiedyś, ze znowu będzie aż tak źle. I jestem wściekła, bo uważam, ze sobie na to nie zasłużyłam... Dlaczego nawet przez chwilę nie mogę być "normalna", być jednocześnie szczupła i mieć włosy. Zawsze mam jedno albo drugie. Nienawidzę i boję się.




Jest mi tak cholernie źle, chciałabym móc się do kogoś teraz przytulić...
Boję się, że wszyscy się ode mnie odsuną i choć i tak trzymam ludzi na dystans to to zaboli. Pamiętam jak na jednym wykładzie z psychologi było coś na temat tej choroby, babka podobno pracuje z osobami, które  chorują na tą chorobę. Pokazała zdjęcie osoby chorej i zapytała czy ktoś nie miałby oporów usiąść obok kogoś takiego w tramwaju... jedna osoba powiedziała, że nie byłby to dla niego problem... jedna. 

21 listopada 2012 , Komentarze (24)

Byłyśmy kiedyś z moją współlokatorką na mieście i wymyśliła, że przechodzimy na dietę, więc tzw. dzień pożegnalny trzeba sobie zrobić, skończyło się na lodzi z Mc, kebabie i znowu lodzie, ja już nie miałam totalnie miejsca ale ona chciała. W myślach pojawiło się od razu, że coś może być na rzeczy. Później powiedziała, że teraz najlepiej byłoby zwymiotować i by było po problemie. Kiedyś innym razem też wspomniała, że najlepszą dietą dla niej byłoby wymiotowanie.



Piszę o tym dlatego, że wczoraj byłyśmy na siłowni, nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
"Ja: - Wczoraj do szpitala przyjęta była dziewczyna na oddział z anoreksją, strasznie wychudzona.
Ona: - Nie wiem co lepsze, anoreksja czy bulimia.
Ja: - Anoreksje widać
Ona: - Bulimię jak się z kimś mieszka to też."
Mnie w tym momencie zamurowało, nie mam pojęcia czy "biła" w tym momencie do mnie. Nie ma opcji by widziała jak wymiotowałam. Jedynym miejscem skąd mogłaby się dowiedzieć to właśnie vitalia, wiadomo jak jestem na kompie to jak siedzi niedaleko to widać co druga osoba robi itp. Raczej nie wydaje mi się by grzebała mi po szafkach, w łóżku czasem miałam schowane resztki słodyczy, śmieci po napadzie zawsze wyrzucałam gdy jej nie było, żeby nie było ich w zwykłym śmietniku. Może wyolbrzymiam, może to nie był skierowane do mnie, nie wiem...  Początkowo myślałam, że może ona wie z autopsji co to ed, wspominała nie raz, że na wielu dietach była itp. jednak główną różnicą między mną a nią jest to, że ona gdy ma ochotę na słodkie lub coś spoza rzeczy dietetycznych po prostu kupuje i je to przy mnie, częstuje mnie itp. u mnie wygląda to tak, że jem "w ukryciu" i myślę, że to jest charakterystyczne dla ludzi z ed. Nie wiem....
W takiej sytuacji muszę zablokować pamiętnik tylko dla znajomych, wiem, ze część osób ma mnie w ulubionych nie wysyła zaproszenia ale mam nadzieję, że zrozumiecie. I tak mam tu tyle informacji, że łatwo się zorientować, że to ja a jednak piszę tu o rzeczach dość dla mnie prywatnych i wolałabym by nikt z osób które mnie znają tego nie czytał.



Dodatkowo dzisiaj tak strasznie mnie nosi, mam straszną ochotę na słodycze, musiałabym iśc do sklepu. Zapycham się marchewkami, jabłkami poza tym czekam na wujka, który ma mi kilka rzeczy z domu podrzucić, jak będzie ciasto to polegnę...
 
edit
WC x2 w przeciągu godziny



18 listopada 2012 , Komentarze (68)


Nogi to od zawsze mój największy problem. I teraz pytanie czy żeby je wyszczuplić dobrym pomysłem jest bieżnia i rowerek? Przy czy jak jeżdżę na rowerku to u mnie jest to zawsze duże obciążenie, nie umiem inaczej, jak ćwiczę to muszę czuć opór.

Z góry przepraszam za jakość zdjęć ale obecnie mam do dyspozycji tylko laptop, światła gdzie się dało pozapalałam.

     

       

edit.
Przebiegłam dzisiaj 6km na bieżni ok 45min, musiałam się pochwalić bo dla mnie to dużo =P Jeszcze niedawno 10min to była masakra xD Chciałabym do końca roku do 10km dojść ale nie wiem czy to realne, zobaczymy.


17 listopada 2012 , Komentarze (20)


Zaraz jadę na praktyki z dzieciakami. Mam totalny mętlik we łbie, choć mętlik to za mało powiedziane.... totalnie nie ogarniam i chyba nawet nie chce. Moje menu jak zawsze odzwierciedla ten burdel.
Śniadanie: sałatka +kawa

Obiad: 3/4 tabliczki czekolady kokosowej.

A tu jeszcze zdjęcie obiadu z czwartku chyba.


A w piątek rano jak się nie pojawiłam na ćwiczeniach to ludzie ode mnie z grupy chyba z dziewięć razy dzwonili, czyli chyba się martwili, czyli chyba ktoś mnie jednak lubi.
I za cholerę nie mogę się dopasować figurą do innych. Tzn patrze na człowieka i nie mam pojęcia czy jestem grubsza czy chudsza tzn. raczej w głowie myśl o ile grubsza. Ale kto normalny myśli w ten sposób o spotkanej osobie? Nikt xD Nie jestem normalna  wiem to i mimo wszystko mnie to strasznie nurtuje. A po tej tabliczce czekolady czuję się jak naćpana, chociaż nie, bo nie wiem jakie to uczucie, bardziej jakbym była pijana...


16 listopada 2012 , Komentarze (7)


Wczoraj miałam taką ochotę się spić, że to zrobiłam. Impreza była świetna mimo, że część osób jak zawsze się rozmyśliła, niech żałują. Gorzej że nie poszłam dzisiaj ani na ćwiczenia ani na wykład z farmakologi.... ale nie byłam w stanie wstać na ósmą rano, jak ja się obudziłam dopiero z godzinę temu o_O mój nowy rekord normalnie. znowu jechaliśmy "wesołym autobusem", potem musieliśmy się przesiąść do innego w którym jakoś nikt nie chciał podchwycić naszych piosenek ale co tam xD Dotarliśmy do klubu to się okazało, że jest tyle ludzi w Pomarańczy, że nie wpuszczają, bo to była fuksówka uniwerku, no cóż. Poszliśmy a w zasadzie to podjechaliśmy taxi do innego klubu. Po drodze oczywiście kolejna połówka co by przypadkowo nie dotrzeć trzeźwym. Poznałam kolejne dwie dwie koleżanki i kolegę z grupy mojej współlokatorki. Świetni ludzie :) Potańczyliśmy, potem było piwo, kamikadze i znowu piwo. Wcześniej ponad 1,5l wódki w zasadzie na 4-5 osób  Nawet nie chce myśleć ile kasy poszło. Ale dzisiaj powinnam dostać przelew. W ogóle okazało się, że to jakieś single party było czy coś. Wytańczyłam się, ogólnie humor miałam świetny, dawno się tak dobrze nie bawiłam. Niestety pod sam koniec mój żołądek się zbuntował ;/ więc troche przypał no ale czasu nie cofnę. Ale wódki to do Sylwestra nie mam już zamiaru pić xD Heh i wychodziliśmy z klubu z ochroniarzami :) Koleżanka jeszcze szpagat się nauczyła robić przypadkowo po drodze. Kolega zasnął w autobusie podobno jak wracał więc :) No ciekawie było. Tylko jedna osoba poszła na zajęcia podobno xD



Jedzeniowo lipa, kilka dni dobrze, kompuls z wizytą w wc i tak na okrągło. Sama nie wiem jak mam jeść. Dzisiaj z racji tego, że obudziłam się po 18 to zjedzone tylko: 3x cukierek czekoladowy, bułka z serem żółtym i dżemem. Nic zdrowszego nawet nie było w lodówce.





13 listopada 2012 , Komentarze (28)


Wczorajszy odwołany wykład zaowocował ponad 6-godzinnym dyżurem na SOR-ze. I szczerze mówiąc sama nie wiem czy mi się tak jakoś tam nastrój poprawił- bo poranek był masakryczny jeśli chodzi o wstanie; swoją drogą ja nie wiem co to jest i wczoraj i przedwczoraj razem z współlokatorką miałyśmy takie problemy z zaśnięciem, że poranne wstawanie po niecałych pięciu godzinach snu jest istnym dramatem, nie wiem czy jakaś taka faza księżyca czy co? No ale wracając do dyżuru, tak jakoś przyjaźnie chyba byłam nastawiona do pacjentów albo trafiałam na takich, że aż miło. Z każdym porozmawiałam w sumie nawet i z tymi co to z nimi nie byłam na żadnych badaniach ani nic. Była jedna starsza pani z dwie córkami w wieku koło 50 i tak mnie wychwaliły, ze aż tak w piórka prawie obrosłam. Ponarzekałyśmy razem na funkcjonowanie szpitala itp. usłyszałam, że mam ładną buźkę i mi ładnie z oczu patrzy, poza tym, że jestem ogarnięta i w ogóle będą ze mnie ludzie xD a na koniec jak wróciłyśmy z badania to przy wszystkich innych pacjentach i lekarzach powiedziały do mnie, żebym zawsze taka była i się tylko nie zepsuła. Obiecałam, że się postaram więc nie mogę zawieść heh.



Potem była jeszcze inna pani, starsza z bardzo ograniczonym kontaktem, pomagałam ją umyć pielęgniarce, pobrać krew itp i pani chciało się pić, przyniosłam wodę ale pielęgniarka chciała najpierw wszystko zrobić, no niby rozumiem tylko, że pani tak się rwała do tej wody jakby z tydzień nie piła i też jakby zbawiło te kilka sekund co by się ona napiła o_O a potem nam co chwilę sięgała po tą wodę, więc jej pomagałam, bo sama sobie niezbyt radziła to też usłyszałam, że jestem kochana i że mi ma Bóg wynagrodzić (w myślach- tylko nie w dzieciach hehe). No i kurcze cholernie miło mi się zrobiło słysząc takie rzeczy, no bo to jednak tak no eh. Czasem tak jest mi żal tych pacjentów, przykra jest taka starość gdy człowiek zostaje zupełnie sam lub co gorsza porzucony przez najbliższych. Był jeszcze pijaczek, który chciał wracać na front i nie chciał nam siedzieć na wózku i wielu innych pacjentów, izba praktycznie cały czas była pełna.



 Gdy już miałyśmy schodzić praktycznie przywieźli karetką panią, która jak się potem okazało miała wylew do mózgu. Miałyśmy jej zrobić z pielęgniarką ekg, zmierzyć ciśnienie. Pani ogólnie też na początku jeszcze cos tam kontaktowało ale ciężko było. No i w pewnym momencie pani zaczęła nam wymiotować... jako, że byłam przy głowie to jedyne co pielęgniarka powiedziała to żebym głowę na bok i oczywiście tak się przejęłam swoją misją, że o niczym innym nie pomyślałam i skończyło się jak skończyło, moje ustawienie nie było zbyt korzystne niestety... Jeden lekarz, chirurg spojrzał na mnie i usłyszałam tylko takiej "oj" a drugi mi serdecznie współczuł, no ale cóż taki sobie przyszły zawód wybrałam. Ale po tej sytuacji jak już się ogarnęłam i dostałam "cudowną" prześwitującą bluzeczkę jakoś obaj zrobili się bardziej wygadani i żarciki zaczęły lecieć xD A ten młody lekarz jak zaczął zagadywać haha I tak oto został zwieńczony mój dyżur a tym "chrztem" zostałam przyjęta w poczet personelu heh i przynajmniej nie zostanę zapomniana xD przynajmniej tak szybko.




A i byłyśmy jeszcze przy zastrzyku domięśniowym. Tego też nie rozumiem o_O koleś krzyczał z bólu (podejrzenie piasku w nerce), był z żoną i ta wiesz mówi, że on nie jest taki, że go musi naprawdę mocno boleć a Ci mu po 2h dali domięśniowo coś przeciwbólowego, które po pół godziny zacznie działać, zamiast kroplówkę normalnie podłączyć aż pielęgniarka się dziwiła. Lekarze mają swój świat.

A tu moje dzisiejsze śniadanko:
Bułka sojowa 75g, polędwica łososiowa 20g, sałata, serek wiejski 30g, szczypiorek, 30g papryki

Drugie śniadanie: wielkie jabłko ok 400g
Obiad: 150g kurczaka, sałata z jogurtem nat, kapusta kiszona
Podwieczorek: jabłko 300g
Kolacja: 2x marchewka

Siłownia:
Bieżnia- 40min-5km (400kcal)
Rowerek- 10min

W ogóle ja Was tak zamęczam tymi opowieściami ze szpitala ale ja tym żyję, lubię to i się tym jaram strasznie, więc musicie mi wybaczyć xD

11 listopada 2012 , Komentarze (15)


Nutka na dziś. 

Ogólnie rzecz biorąc nie było źle xD Byliśmy w piątkę najpierw oczywiście akademik, skończyło się na graniu w makao na zakłady, cóż jestem w tym dobra xD więc zawsze wygrywałam =P ale nie powiem ciekawe były zadania, ciekawe a piosenka "Weekend- Ona tańczy dla mnie" zawsze będzie mi się kojarzyła z kolegą chodzącym po pokojach i śpiewającym refren  =) Później poszliśmy do klubu, było trochę drętwo ostatnio nam się bardziej podobało i nie wiemy same czy byłyśmy "zbyt trzeźwi" czy puszczali gorszą muzykę, bo potem się rozkręciliśmy jak się jeszcze coś wypiło. Choć szczerze mówiąc średnio się czułam, bo ogólnie oni znają się dłużej wszyscy, dwójka to była para, potem była jeszcze moja współlokatorka i ich kolega i w zasadzie dużo tańczyli w parach, więc... no ale cóż. Oczywiście w głowie od razu, że jakbym była chuda to by było lepiej, ktoś by ze mną chciał tańczyć itp. I wtedy zostałyśmy na chwile same dziewczyny i tańczyłyśmy sobie to podszedł do mnie jakiś chłopak z tekstem "ładnie tańczysz" o_O chwilę potańczyliśmy; no ogólnie było to miłe xD Bo w zasadzie do nich nikt nie podszedł. Czuję, że bredzę... jeszcze mnie po wczoraj nie puściło, nie bierzcie tych bzdetów zbyt poważnie. Choć mimo wszystko fajnie by było kogoś poznać. A poza tym powinnam się uczyć zamiast wypisywać tu notki dziwnej treści o_O



Wczoraj na siłowni 3km biegu, i z 20min rowerek i orbitrek. Dzisiaj też idziemy.
Z jedzenia to na razie śniadanie: 65g chleba żytniego, 25g serka, jajko, 130g papryki