Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32825
Komentarzy: 579
Założony: 4 maja 2012
Ostatni wpis: 5 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
vitalijka90

kobieta, 33 lat, Jamajka

170 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Jestem. Obiecałam, że wrócę i wróciłam. 
Wracam po wielkiej porażce. Ostatniego czasu nie można nazwać dietą i odchudzaniem. Były owszem przejawy i próby powroty, codzienne starania, żeby utrzymać coś w stylu diety, ale wiem jedno: oszukiwałam się. Praktycznie nie było dnia żebym nie poległa choć małym ciasteczkiem. Próbowałam odrabiać to na siłowni, ale co to za sens jeść i biegać za karę. 
Wiedziałam, że przytyłam, czułam to po sobie. W grudniu waga pokazywała już 79kg. Dziś zaczynam z wagą 84,5 (wszystko przez te święta - a właściwie nie przez nie, a przez moje obżarstwo, nie ma co zwalać na święta...) Zmieniam pasek, nie można się oszukiwać. Było 79, ale go nie ma, a w tydzień na pewno nie nadrobię. Zresztą to będzie uczciwe wobec mnie i Was tu wszystkich. Czysta prawda. 
Po ujrzeniu dzisiejszego porannego wyniku: SZOK TOTALNY! Jak mogłam to zrobić w 2 miesiące?? jak widać mogłam... pocieszam się tym, że jestem przed okresem, może zejdzie trochę po @...
Nagle przyszła mi do głowy dewiza Ewy Chodakowskiej: nie waż się, zacznij używać centymetra. Wzięłam więc centymetr łudząc się, że zobaczę takie same wyniki jak w październiku. Ale się zawiodłam. W wielu miejscach odnotowałam wzrost 2-5 cm.... to DUŻO. Zmieniam więc też dziś te wyniki. Muszę być uczciwa. Czysta prawda. 
Wiem czym to było spowodowane - moim obżarstwem. Przez ten czas zjadłam bardzo dużą ilość słodyczy i chipsów, woda poszła w odstawkę (wypijałam zaledwie 0,5 litra na dzień). Nie jadłam obiadów, nigdy nie miałam na to czasu. Kompletnie rozregulowałam swój dotychczas pięknie poukładany styl życia. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba wziąć się do roboty. W styczniu muszę odrobić wszystkie zaległości. Wrócić do normalnego żywienia - czego mi naprawdę brakuje - czuję to po osłabieniu, zmęczeniu i kondycji. Z braku wody, mam smocze pragnienie, a moje palce u dłoni wyglądają jak tłuściutkie baloniki. 
Najgorsze jest to, że tak się zarzekałam, że nie zawalę, że w 2012 osiągnę cel... Jest mi strasznie wstyd. :( cieszę się chociaż z tego, że nie wróciło mi wszystko,czego z trudem pozbywałam się w tamtym roku. 

Nowa energia. Nowy rok. Nowa szansa! 
Dokończę to, co zaczęłam w styczniu ubiegłego roku. Nie poddam się! 
Dążę do wymarzonej 70tki!

Pozdrawiam Was :)
życzę sukcesów w 2013: osiągnięcia wymarzonego celu, miłości i wsparcia ze strony najbliższych. nie poddawajcie się i walczcie o swoje! :)

29 grudnia 2012 , Komentarze (1)

1 stycznia tu wrócę. NA DOBRE. obiecuję

13 grudnia 2012 , Komentarze (4)

Witajcie Kochani!
Pytałyście przez jaki czas schudłam te 18 kg: na diecie i siłowni jestem od stycznia 2012r (czyli jak możecie wywnioskować należę do pokolenia "od stycznia zaczynam się odchudzać" ;p). czyli już prawie ROK odchudzania za mną. Na Wigilię muszę MUSZĘ muszę ważyć te 77. powiem wszystkim, że SCHUDŁAM 20 kg. dziś waga już pokazuje 78,9 ;p 
wiem, że przez rok ludzie chudną czasami po 30-40 kg. ale ja wychodzę z założenia, że KAŻDY CHUDNIE W SWOIM TEMPIE. zwłaszcza, że miałam wiele wpadek, ale po każdej się podnosiłam i walczyłam na nowo. nie można się poddać. ja też będę kiedyś chuda!
wiem, że liczy się centymetr, nie waga i tyle z moją wiedzą. ja jeszcze nie dorosłam do tego, żeby ufać tylko i wyłącznie centymetrowi. ale jest to mój cel poboczny: zaufać centymetrowi. 
nie jestem niecierpliwa, po wielu dietowych porażkach dorosłam chociaż do tego, że na efekty trzeba czekać i tak jak się czeka, trzeba na nie pracować. nic samo się szybko nie zrobi. mam ZAŁOŻENIE ze stycznia i będę się go trzymać: daję sobie 3 lata (już teraz w sumie 2) na schudnięcie do wymarzonej sylwetki i ustabilizowanie wagi (na to poświęcę rok). Przez te 3 lata nie mogę ani razu na dłużej odpuścić. to tak jakby okres warunkowy, minimalny ;p strasznie boję się efektu jojo - chociaż wychodzę z założenia, że efekt jojo sam się nie robi. to my po kilkumiesięcznych wyrzeczeniach rzucamy się na jedzenie, bez okresu stabilizacji wagi, i masz Ci los! dupa +10kg. ale więcej o moich przemyśleniach później. gdy schudnę 20 kg, wstawię fotki porównawcze i dokładne wymiary oraz napiszę jakieś podsumowanie. o tak, trzeba to zrobić!
 
Dzisiejsze menu:
1) kaszka manna + jabłko
2) zupa jarzynowa
3) serek homo
4) soczek marchewkowy 
5) kanapki z pastą rybną i warzywami
Dziś mało jedzonka ale wstałam o 11! <szok> zrobiłam sobie dziś małe wagary :)
+ zumba i może w końcu zaryzykuję pilates? 

POZDRAWIAM GORĄCO :)




12 grudnia 2012 , Komentarze (4)

mikołajkowa wtopa poszerzyła się na grunt weekendu.
Od poniedziałku (no bo jak zawsze "od poniedziałku") trzymam dietę. nie ma to tamto i idę dziś na siłownię, chociaż pobiegać. KAŻDY DZIEŃ, Z KTÓRYM SIĘ ZWLEKA ODDALA MNIE OD OSIĄGNIĘCIA SUKCESU. a ja cel mam i do niego dążyć muszę!

dzisiejsza waga: 79 kg. jupi jej! znowu 7 z przodu, oby tym razem nie nawalić w weekend...

lubię na fejsie profil Ewki, co prawda nie ćwiczę z nią, ale kobitka daje mnóstwo motywacji - a przecież nie płacą jej za to. oto zdjęcie, jakie u niej znalazłam. 
kilogram tłuszczu i kilogram mięśni. jest różnica co?
EDIT: artosis: aha ok dzięki :) zdjęcia przedstawiają ok. 2kg (tak na oko strzeliłam ;p)  ALE I TAK JEST RÓŻNICA :)

fuuuuuuj.

dzisiejsze menu:
1) płatki zbożowe z mlekiem i łyżeczką miodu
2) kanapki z pastą z makreli i serem żółtym, sałatą i pomidorem
3) zupa jarzynowa + 100g piersi z kurczaka
4) bułka mleczna z gorącą czekoladą (już nie mogę się doczekać)
5) hymmm hymmm hymmm COŚ na pwno zjem ;)

widziałyście to? 
dobra alternatywa dla mnie (przeszłego pochłaniacza chipsów, z nawrotami) smak podobny, ale nie są z ziemniaków i nie mają tłuszczu :)

są jeszcze paprykowe, cebulowo-serowe, zielona cebulka, i fromage. cała paczka ma ok. 300 kcal (nie pamiętam dokładnie ile) więc raz na jakiś piątkowy wieczór przed tv można sobie pozwolić :)

POZDRAWIAM!

6 grudnia 2012 , Komentarze (4)

NAWALIŁAM



nie mam tyle samozaparcia, siły i motywacji jak kiedyś...

3 grudnia 2012 , Komentarze (2)

no cóż zrobić, taka prawda i tyle.
mam nadzieję, że szybko mi to spadnie.
chcę na święta ważyć 
77.
 żeby móc wszystkim na Wigilii powiedzieć : 
SCHUDŁAM 20 KG.
a potem po świętach dojdzie pewnie ze 2-3 kg, ale tym się nie przejmuję. 
ŚWIĘTA SĄ RAZ NA RUSKI ROK!
co nie znaczy, że nie mogę zachować UMIARU. ogarnij się!

Dzisiejsze menu:
1) płatki wielozbożowe z mlekiem + banan
2) grahamka + żywiecka z indyka (ta z Biedry, bardzo dobra ;) + łyżeczka majonezu
3) soczek Kubuś
4) serek homo waniliowy
5) bułka + 100g sałatki jarzynowej
6) 2 sucharki + czekolada na gorąco
woda: 2l
sport: 10min bieżnia + 30 min TBC
WNIOSKI: za mało warzyw i owoców!!!!!!!! do poprawy!!!

Pozdrawiam Was, czytam co słychać w Waszych pamiętnikach :)
BUZIAKI :* nie poddawajcie się :)


2 grudnia 2012 , Komentarze (2)

jestem jestem, codziennie zaglądam ale nie piszę bo nie mam czasu...porażka, potrzebuję co najmniej 3-5 godzin dodatkowych na dobę....
waga: 80kg
MÓJ POZIOM TŁUSZCZU JEST W NORMIE!!! no jest to górna granica normy, ale jest! ;p czaicie? zrobiłam sobie badanie na tej profesjonalnej wadze. a co za tym idzie, mój organizm nie ma 36 lat a 32 :D i tak źle, mając w dowodzie 21.... ale dobra jest SPADEK.
podniosłam mięśnie i mogę na spoko spożywać 1700 kcal, jednak od poniedziałku trzymam się ściśle 1500. 
otłuszczenie narządów też spadło :) 
ogólnie schudłam 15 kg z samego tłuszczu ;)
czyli w środku mnie są zmiany. mam nadzieję, że w grudniu będę sumiennie pisać :)
POZDRAWIAM!!!

23 października 2012 , Komentarze (6)

aj tam, ja tam!
źle się dzieje dziewczynki
waga skacze jak tygrysek z Kubusia Puchatka... Raz 78 kg, za 3 dni 79,5 nawet pod koniec dnia 80........
i tak też z moją dietą raz dobrze, za trzy dni wtopa.
mam wrażenie, że ciągle chce mi się jeść, że zimno, że jesień, że am am am
cały czas myślę o jedzeniu i to nie o tym dobrym. tylko takim złym. baaaardzo złym. aż się sobie dziwię. bo na ogół nie ciągnie mnie do takich rzeczy. i portfel też się dziwi, że wyjmuję z niego tyle pieniędzy na złe jedzenie. oj źle!
-czy chce mnie dopaść efekt jojo??? CHOĆ BYM UMARŁA TU I TERAZ NIE DAM SIĘ CAŁKOWICIE! przecież ja jeszcze nie skończyłam odchudzania to co mi tu wyjeżdża jakiś dżodżo??? <wal sie dziadzie> 
-czy moje ciało chce odzyskać dawny tłuszcz na zimę? tak jak robią to niedźwiedzie??? ALE JA NIE JESTEM NIEDŹWIEDZIEM!
:( 
jutro lecę na cross fit, mam nadzieję, że zgubię tą mini nadwyżkę...

wesele już w sobotę!
pracuję nad brzuchem (tj. nie objadam się, żeby nie wystawał ;p)
nie podjadam od kogoś chipsów (co by jakieś pryszczaki na twarzy nie wyszły)
piję wodę (żeby nie wyglądać sucho ;p)

Pozdrawiam Was LASENCJE :* 






Boże, dlaczego chudnę z cycków???

20 października 2012 , Komentarze (5)

i zmykam :) lecę na Cycling a potem ABT, muszę sobie dać wycisk, bo wczoraj była kolejna impreza i wpadła czekolada, ptasie mleczko, chipsy i piwo (boże czy mogę stać się alkoholikiem przez Somersby?) takie odstępstwo i od wczoraj +1kg na wadze. domyślam się, że są to sprawy w jelitach, no ale kurczaki! waga ostatnio z rana 77,7 -78 nie więcej! nooo do dziś xD ale jutro już będzie lepiej :) ten tydzień poświęcam siłowni, taki mam plan, ba taką ochotę mam! :D w środę idę (już drugi raz) na cross fit!!! LASKI POLECAM!!! wycisk nie z tej ziemi! spalanie + wzmocnienie mięśni + cardio! kalorie spala się do ok. 2 godzin po treningu. co się czuje! takie we mnie ADHD się obudziło, że posprzątałam cały dom 5 razy szybciej! efekt 1,5 kg mniej na wadze w 1 dzień (mówiłam Wam ostatnio, że była u mnie 1,5 kg nadwyżka z czym uporałam się, tylko dzięki tym ćwiczeniom tak szybko!) a jak potem pracują JELITA! spalanie po całej linii ;p w wc byłam w tej sprawie aż 2 razy co raczej MI się nie zdarza. 
POLECAM POLECAM POLECAM! oczywiście tym, którzy mogą takiego treningu się podjąć (są tu sztangi, pompki, pajacyki, przysiady, brzuszki itp. polega to na tym, że trzeba zaliczać pewne stacje i w jak najszybszym czasie więc Ci co moją problemy z sercem lub z kręgosłupem, niestety nie będą mogli podjąć się takich ćwiczeń, ale w sumie nie ja tu jestem trenerem :P)
dzisiejsze menu:
1) owsianka na wodzie z mlekiem i miodem
2) po treningu soczek typu Kubuś march-pom
3) obiad zupa ryżówka (kocham ją!!!)
4) jogurt + jabłko
5) ser biały z rzodkiewkami
sport: Cycling + Abt


P.S. Klaudia! narobiłaś mi ochotę na placki!

kurde lecę bo nie zdążę ;p

15 października 2012 , Komentarze (3)

Witajcie Kochane! :*
nie było mnie tu ponad tydzień, ale zaglądałam do Was i czytałam na temat Waszych zmagań: JESTEŚCIE DZIELNE :) nie zawsze może zostawiałam komentarz, ale wiedzcie - pamiętałam o Was. 
cierpię na chroniczny brak czasu.
dziś stwierdziłam nawet, że wszyscy wkoło smarkają, kichają i są chorzy, a ja dlatego nie jestem bo nie mam na to czasu. + wspomagam się tranem i witaminkami :)
waga ok - jest 78 kg po drodze bywało więcej bo nie potrafiłam się jakoś ogarnąć. ważne, że tu i teraz jest 78 kg! :) 
i co się głupku cieszysz?
26.10 miało być 75kg!
.....................
...............................
................
..............................................
..............................
taka to odezwa mojego sumienia...
no miało być, nie będzie. zawaliłam, zmarnowałam w sumie już miesiąc. waga na pasku ciągle ta sama. dawniej rzuciłabym to w pizd**u
teraz mówię "TRUDNO" 
będzie 75, ale za jakiś czas.
teraz podchodzę do diety na lajcie. i tak schudłam to, co najgorsze (wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną). na laurach więc nie osiądę!

na uczelni wszystkie dobre dusze (czyt. tym co wisi, lub te co czują się niezagrożone) mówią, że schudłam/wyszczuplałam itp. 
niektóre z nich też pochudły, inne wręcz przeciwnie spasły dupska. najgorsze jest to uczucie, jak patrzą się co ja jem, albo, że w ogóle coś jem ;p tak mi nieswojo jak wyciągam serek waniliowy i banana. pożerają mnie wzrokiem. ale na tym polega MŻ! wszystko, a z umiarem. a nie te ich warzywka czy dukany :P

na koniec wieść nie z tej ziemi! stałam się prawdziwą kobietą!!!!

(zboczuchy to nie to, o czym myślicie :D) 

KUPIŁAM SOBIE CZARNE SZPILKI! 10 cm! PIERWSZY RAZ W ŻYCIU! :D xD 



pozdrawiam Was Laseczki! Walczcie o swoje marzenia :)