Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chciałabym iść do sklepu i nie martwić się, że nie będzie mojego rozmiaru.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15999
Komentarzy: 492
Założony: 6 maja 2012
Ostatni wpis: 17 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karolaa1987

kobieta, 37 lat, Gdańsk

162 cm, 78.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 marca 2016 , Komentarze (3)

Trening zaliczony. Miałam przez chwilę wahania, iść czy nie iść. Jednak się ogarnęłam i pojechałam. Jutro już nie idę. Muszę ogarnąć w mieszkaniu, zrobić zakupy na święta. To też będzie prawie jak trening ;)

Jedzonko dzisiaj prawie zgodnie z dietą. Zjadłam malutki kawałek tortu bezowo lodowego w pracy. Kolega miał urodziny i na przerwie sobie "kawkowaliśmy" z wszystkimi pracownikami. U nas taki zwyczaj, że jak ktoś ma urodziny to składamy się po kilka złotych i w jadalni potem takie małe 20 minut razem wszyscy posiedzimy.

Oprócz tej małej słodyczy wszystko zgodnie z planem. 

Miłej nocki

23 marca 2016 , Komentarze (2)

Dzisiaj odpoczynek. Nie było siłowni. Chociaż dostałam cynk od kobitek z klubu że jest wolne miejsce na spinning i już się tak trochę zastanawiałam "A może pójdę?". Ale nie... pokursowałam po sklepach za drobiazgami dla bratanków męża. Na Wielkanoc na ogół robimy jakieś drobiazgi dla dzieci. Strasznie mnie męczy szukanie prezentów dla nich. Dzieci w tych czasach mają tyle tych zabawek a i zero prawdziwych zainteresowań. Wchodzi się do pokoju i wszystko jest to, co wyreklamowane w telewizji. Jakieś Violetty, Monster High, Minionki, Angry Birds. A w sklepie nawet głupie kredki z Minionkami kosztują dwa razy więcej niż zwykłe. Dlaczego? Bo Minionek narysowany. Co oczywiście nie zmienia faktu że to jest TYLKO kredka. W efekcie kupiłam grę edukacyjną na podobę Monopolu. Osobiście lubię różnego rodzaju gry planszowe, jest to super sposób na wieczory ze znajomymi. Ileż to można się naśmiać :) A Wy gracie w gry planszowe? Spotykacie się czasem ze znajomymi na rundkę w Scrabble albo Monopol?

Dieta dzisiaj ok.
Śniadanko: rumianek z zieloną herbatą i połowa cytryny, owsianka na izolacie z kiwi i migdały.
II śniadanko: kasza, pulpety, buraczki i mieszanka orzechów z migdałami,
Lunch: kasza, pulpety, ogórki konserwowe i mieszanka orzechów i migdałów,
Obiad: wędzona makrela, pieczywo chrupkie, orzechy, marchewka
Kolacja: koktajl białkowy z płatkami owsianymi i orzechami.
hmmmmm.....coś mało warzyw dzisiaj :/

Myślałam że Małż przyjedzie szybciej z trasy, w końcu święta a tu nic. Prawdopodobnie będzie w sobote wieczorem. Wychodzi na to, że przedświąteczne przygotowania zostaną całkowicie na mojej głowie. Ostatnio przez te ataki terrorystyczne strasznie się o niego boję :/ a nic nie poradzę że on tak strasznie lubi jeździć po Europie.

Miłej nocki
Dobranoc

22 marca 2016 , Komentarze (4)

Dzisiaj bardzo krótki wpis. Padam na pyszczek... 

Po pracy musiałam zrobić szybkie zakupy, jedzonko na następny dzień i w efekcie na siłownie poszłam przed godziną 20:00. Na sali już było całkiem luźno. Były zajęcia z CrossFit. Mega modne teraz, przynajmniej w moim mieście. Byłam na jednych zajęciach ale nie dawałam rady z ćwiczeniami na ręce. Dużo pompek, wyciskania jakiś ciężkich drążków. Zakwasy przez 4 dni a i psychicznie gorzej bo nie dawałam sobie rady. Wiadomo, motywacja na żenująco niskim poziomie. Mimo wszystko podziwiam kobietki, które chodzą, próbują i są wytrwałe. Ja odpuściłam. Raz że nie będę się bić o miejsca (liczba osób ograniczona) a dwa, wolę zrobić swój zestaw ćwiczeń w dowolnie wybranej przeze mnie godzinie i dniu w tygodniu.

Dzisiaj był zestaw "B". A na cardio poszłam na bieżnie. Takie jakby interwały 5 minut szybkiego chodu i 3 minuty biegu. Całe Cardio 35 minut. Niestety dłużej nie daje rade biec ale na chwilę obecną dobre i to. W tym tygodniu będzie tak, a w przyszłym jeśli się wyrobię i dam radę, to zmienię na 4 minuty szybkiego chodu i 4 minuty biegu. Takimi małymi krokami może uda mi się kiedyś przebiec te 35 minut bez przerwy :)

Po treningu koktajl białkowy i świeże marchewki.

Jedzonko zgodnie z planem, nic poza wytyczne ustawionego planu żywieniowego. Na jutro do pracy przygotowane dwa zestawy:
1) kasza gryczana, pulpety z chudej szynki oraz buraczki
2) kasza gryczana, pulpety z chudej szynki oraz ogórki korniszone.
Do każdego zestawu dodatek tłuszczowy: orzechy ziemne i migdały.

W sumie to dość podobne te dania ale chciałam wykorzystać kaszę, którą ugotowałam dzisiaj na swój posiłek przedtreningowy. 

Miłej nocki

Dobranoc :)

21 marca 2016 , Komentarze (6)

Poniedziałek, początek weekendu. Na siłowni masakra, tyle ludzi to już dawno tam nie widziałam. Czyżby mężczyźni uciekali od przedświątecznych obowiązków? hihi....
Czuje że będą zakwasy jutro...ale od początku.

Dzisiejsze menu:
Rumianek z zieloną herbatą i cytryną na czczo.
Śniadanie owsianka z czereśniami i migdałami. Zdjęcia niestety nie ma :D zjadłam zanim zdążyło się zrobić hihi...
Drugie śniadanie w pracy: schab smażony bez tłuszczu, ryż, ogórki i 2 żółtka

Trzeci posiłek w pracy: pulpety z szynki, ryż i surówka z kapusty

Czwarty posiłek przetreningowy: ryż, kurczak i surówka z kapusty (fotki niestety nie mam).
Piąty posiłek potreningowy: koktajl białkowy z orzechami, migdałami i ogórki na zagryzkę ;)

Trening dzisiaj w wersji "A", mianowicie:
Rozgrzewkowa bieżnia 20 minut (nawet biegałam),
NOGI: wyprosty nóg na maszynie 3x12
NOGI: wykroki z hantlami 3x12 na każdą nogę
PLECY: przyciąganie drążka do klatki 3x12
TRICEPS: prostowanie przedramion na wyciągu 3x12
KLATKA: wyciskanie hantli na ławeczce poziomej
BARKI: unoszenie hantli w przód 3x12
BICEPS: uginanie przedramion z hantlami 3x12
BRZUCH: maszyna do brzuchów 3x12
CARDIO: 35 minut na rowerku takim bardziej leżącym.
Będzie jutro czuć oooo tak :D

Zdążyłam nawet zrobić jedzonko na jutro pracy, oto i one:
Pierś z udka kurczaka smażona bez tłuszczu, ryż, ogórki i orzechy ziemne.

I na trzeci posiłek zupa krem z pomidorów z mięsem z udka kurczaka oraz makaronem razowym.


Miłej nocki LASKI ;)

20 marca 2016 , Komentarze (12)

Dzisiaj dzień ważenia, wyniki nie są jakieś spektakularne ale ważne że w dół. Poza tym, ćwiczyłam tylko 4 dni. Wczoraj nie zdążyłam na trening bo koleżanka do mnie przyszła więc dzisiaj muszę iść i "odrobić". Śniadanie przedtreningowe zjedzone więc tylko dokończę wpis i lecę do klubu.

Waga: 81,7 kg      (zmiana: -0,6 kg)
Tłuszcz: 34,8%     bez zmian :(
Woda: 48,4%        bez zmian :(
Mięśnie: 32,8%     (zmiana + 0,1 pkt%) 
BMI: 30,8              (zmiana -0,2)

Moje śniadanie przetreningowe:

Jajecznica z 5 białek i 2 żółtek, szczypior, pomidor. Makaron bo węgle muszą być żeby mieć siłę a treningu i warzywka, tj. korniszony, pomidor, cebula, rzodkiewka. 
Przed śniadaniem na czczo standardowo oczyszczająca herbatka tj. wieczorem zaparzona zielona herbata z rumiankiem, rano podgrzane i wyciśnięte pół cytryny.

Lecę na trening, odezwę się później :)

*************************************************************************************************

Trening zaliczony. Miałam swoje dwa pierwsze razy, pierwszy raz biegłam na bieżni i to ponad 3 minuty oraz pierwszy raz używałam sztangi łamanej do ćwiczeń.
Na bieżni zawsze chodziłam szybkim tempem. Bałam się biegać. Oczami wyobraźni widziałam jak lecę w tył :D dzisiaj się udało, mam w planie to powtórzyć :)
Dzisiaj na siłowni był plan "B", czyli:
1) rozgrzewka 20 minut na bieżni,
2) NOGI - uginanie nóg z obciążeniem leżąc na brzuchu 3x12
3) NOGI - wchodzenie na podest z obciążeniem 3x15 na każdą nogę
4) PLECY - przyciąganie trapezowego uchwytu na lince na wyciągu siedząc 3x12
5) KLATKA - wyciskanie hantli na ławce skośnej 3x12
6) BARKI - unoszenie hantli w bok 3x12
7) BICEPS - uginanie ramion ze sztangą łamaną 3x12
8) TRICEPS - prostowanie ramion z hantlami w opadzie w dół 3x12
9) BRZUCH - maszyna do brzuchów z obciążeniem 3x12
10) Cardio 30 minut

Wróciłam do domu, zjadłam drugi posiłek:

Surówka z młodej kapusty, marchewki i koperku a do picia koktajl białkowy z kiwi i płatkami owsianymi - pycha :D

19 marca 2016 , Komentarze (2)

Długo mnie nie było. Trochę się rozbestwiłam po wakacjach. Nie mogłam się odnaleźć. W zasadzie oprócz kilku kilogramów więcej nic się nie zmieniło :) zdążyłam już trochę je zbić ale mimo wszystko nadal "8" z przodu. Od listopada chodziłam 3 razy w tygodniu na spinning. W końcu znalazłam jakieś "swoje" zajęcia w klubie fitness. Na początku było ciężko ale kupiłam karnet open na cały miesiąc więc trzeba było chodzić. Z czasem zaczęło mnie nudzić, potem przez miesiąc nie mogłam wyleczyć zapalenia ucha. Teraz kończy mi się karnet po ponad miesięcznej przerwie. Póki co wszystko było w formie zabawy. Fajni ludzie, super trener...ogólnie chodziłam tam z przyjemnością. Zaraziłam się pozytywną energią od tych ludzi. Widziałam kobietki które wręcz chudły z dnia na dzień. Dużo z nimi rozmawiałam, dużo rzeczy zrozumiałam. Od dwóch tygodni zaczęłam trochę inaczej żyć. Mam rozpisaną dietę od osoby, która się na tym zna. Nie jest to żadna głodówka, standardowo 5 posiłków dziennie ale z dokładnym wyliczeniem ile czego mam zjeść. Ponadto dwa zestawy ćwiczeń na siłowni. Nigdy nie sądziłam że ja będę na siłowni podnosić hantle albo ćwiczyć z obciążeniem. Początkowo było ciężko, a tak naprawdę to walka toczyła się w mojej głowie. Czułam się nieswojo na sali siłowni... Zresztą, nie będę ściemniać, wstydziłam się ćwiczyć wśród tych wysportowanych i super wyglądających ludzi. Moje obawy okazały się zbędne. Do kogokolwiek bym nie podeszła z pytaniem odnośnie danego ćwiczenia, jak robić, gdzie itp dostałam wyczerpującą odpowiedź. Ludzie byli mili, chętni do udzielenia odpowiedzi oraz dawania dobrych rad. Po dwóch tygodniach regularnych ćwiczeń wchodzę na sale coraz bardziej pewnie. Na spinning chodzę raz lub dwa razy w tygodniu. Na siłownie staram się chodzić codziennie, niedzielę mam wolną. Jakie są efekty? Dwa tygodnie temu ważyłam 83,9 kg. Dzisiaj rano waga była 81,7 kg. Skóra mi się napina, mam więcej energii. Mam nadzieję że to będzie się długo utrzymywać i że dam radę dłużej trzymać się swoich postanowień niż ostatnim razem. 

23 lipca 2015 , Komentarze (11)

Czwartek, jeszcze jutro i znowu tydzień wolnego. Trochę się boję, bo po ostatnim wolnym nie mogłam się ogarnąć z jedzeniem i przytyłam trochę. 
Dzisiaj zaspałam. Obudziłam się o 7,30 a do pracy na 8,00   .  Szybciutko się ogarnęłam ale w pracy byłam o 8:03. Minimalne spóźnienie. Jak na taką pobudkę to i tak szybko się ogarnęłam. 

Zważyłam się rano, waga 78,8 kg. Aktualizuje pasek, ale w sobotę będę jeszcze raz się ważyć i mierzyć. W sobotę mam czas, żeby to wszystko na spokojnie zrobić. Zauważyłam też, że zmieniła mi się ikonka z moją sylwetką :D jestem tam chudsza, minimalnie, ale chudsza. No i jestem na pograniczu otyłości wg wskaźnika BMI. Jeszcze kilogram i nie będę miała otyłości, tylko nadwagę. :)

A sobotę ma być ładna pogoda. Pojadę sobie nad jezioro. Znalazłam taką fajną miejscówkę że szok. Nie wiem czemu dopiero teraz tam pojechałam. Jezioro, czysta plaża z mostkiem, ratownicy. Normalnie super :D oby tylko pogoda dopisała :)

17 lipca 2015 , Komentarze (14)

Jak dobrze, że już piątek :) piątek popołudniu, najlepszy czas i godzina jeśli chodzi o piątek :D

Wczoraj kupiłam sukienkę na wesele. Taka mała czarna, klasyczna kiecka. Kiedyś jeszcze będzie z pewnością okazja żeby ją założyć.

do tego, żeby rozjaśnić, wynalazłam turkusowe buciki. Bardzo, bardzo wygodne, dzisiaj miałam je w pracy i wytrzymałam 8 godzin :D 
Muszę jeszcze poszukać jakiś dodatków turkusowych. Bransoletka czy torebka... jeszcze dwa tygodnie mam czasu, coś się znajdzie. Dodatki to już pikuś. Najważniejsze mam.

Karton Lili, buty moje :D hihi...

Plan na jutro? 

Jadę nad jezioro. Czas opalić dupke :D

Miłego weekendu kochaniutkie :)

16 lipca 2015 , Komentarze (10)

Witajcie...

dzisiaj czwartek, dzień ważenia, aktualizacji pomiarów. Zmieniam pasek na 79,7 kg. Pierwsza siódemka :) jestem z siebie dumna :) Taka trochę naciągana, bo raptem 0,3 kg mniej niż paskudne 80, mimo wszystko cieszy :)

Moje ostatnie dni są dość monotonne, więc w zasadzie nie ma co opisywać. Na rano do pracy, po pracy obiad, spacer, jedzonko na następny dzień i do łóżka. Kasza gryczana zagościła chyba na stałe w moim domu. Zasmakowała mi i chyba już wiem, dlatego w tym Mlecznym tak mi smakuje. Prawie udała mi się taką zrobić, jeszcze trochę i będzie taka sama :D 

Spaceruje bo sklepach w poszukiwaniu sukienki na wesele (1 sierpień). Początkowo cieszyłam się, bo schudłam i teoretycznie powinnam nie mieć problemu z zakupem. Niestety, myliłam się... nie wiem jakim cudem udało mi się wtedy wyrwać te sukienkę w rozmiarze L. Nic na mnie teraz nie pasuje... Brzuch odstaje albo się nie dopinam... Wczoraj spotkałam się z koleżanką, poszłyśmy na spacer i tak od słowa do słowa powiedziałam, że jadę jutro (czyli dziś) do Starogardu Gd. na poszukiwania sukienki. Bardzo się ucieszyła i zapytała czy może jechać ze mną, że mi doradzi i w ogóle. Z jednej strony się ucieszyłam ale z drugiej... ona jest ładna, szczupła (rozm. 38) długie nogi i w ogóle. Ona może ubrać każdą kieckę, ja nie... chyba się boję tego wspólnego wyjazdu... wczoraj przeszłyśmy się do Galerii, zaszłyśmy do kilka sklepów. Ona wyciąga sukienkę rozm.40 i mówi żebym przymierzyła... "ale to jest 40tka, ja się nie zmieszczę...". Było mi przykro. Ona nie rozumie mankamentów mojego ciała, że brzuch wystaje i np nie mogę sobie pozwolić na obcisłą sukienkę z takim ołówkowym dołem, bo wszystko będzie widać. "Weźmiesz marynarkę i nie będzie widać"-mówi. Ale ja nie chcę zakrywać się marynarką, to jest wesele! No i nie wiem... już miałam myśli, żeby do niej zadzwonić i powiedzieć, że chyba wolałabym pojechać sama.
Potem poszłyśmy oglądać buty. Ona wyciaga klasyczną szpilkę, czarną ze skóry, Lasocki - 189 zł. "Karolina, musisz mieć taki but. On jest klasyczny, ubierzesz go potem do pracy, czy na spotkania..."-mówi. No ja wiem, powinnam mieć taki but, jest bardzo ładny ale cena... przy wydatku, takim jest wesele, wolałabym nie kupować aż takich drogich butów. Tu sukienka, tam buty, do koperty trzeba coś włożyć (prezentów nie chcą, młodzi są na dorobku), męża ubrać. To nie jest wydatek na moją kieszeń. Ale ma rację, powinnam mieć taki but.

Boję się tych zakupów...

Z dobrych i miłych rzeczy to jeszcze sprawa pracy. Udało mi się załapać dwie umowy zlecenia. Cieszę się, bo dodatkowa kasa wpadnie. Oprócz 8 godzin w obecnej pracy, będę musiała poświęcić jeden/dwa wieczory albo jeden weekend na dodatkową pracę. Wszystko zgodnie z zawodem więc już w ogóle super. Mam nadzieję, że podołam...

12 lipca 2015 , Komentarze (4)

Sobota dość leniwa. Jedzonko ok. 

Wyspałam się. Kurza twarz, w końcu się wyspałam. A teraz siedzę po nocach.
Byłam dzisiaj na swoich wędrówkach. Nie wiem ile przeszłam. Na Stare Miasto jest podobno 5 km. Byłam tam i z powrotem, więc dyszka na pewno była. Zasmakowało mi jedzenie w tym Barze Mlecznym, o którym pisałam we wcześniejszych wpisach. Podoba mi się, że można samemu skomponować danie, jest do wyboru kasza i gotowane lekkie mięso. Podejrzewam, że w innych knajpach też by mi ugotowali ryż czy kaszę, ale ta w tym Mlecznym jest po prostu pyszna. Nie wiem jak oni ją robią, mi taka nie wychodzi. Nie potrafię nawet określić, co jest w niej innego. Jest strasznie sypka, sucha i jakby... rozwinięta? Nie wiem co robię nie tak ze swoją kaszą. Może za długo gotuje? Może za dużo wody? Może powinnam gotować mniej i zostawić ją na trochę w odrobinie tej wody co ją gotowałam? Kurczaki, nie wiem  co robię inaczej, ale tamta mi strasznie smakuje. No i kolejny plus, nie trzeba czekać na jedzenie. Idzie się z tacą, poproszę to, to i to, płacę, dziękuję. 

Po spacerku wróciłam do domu. Wczoraj (a raczej już przedwczoraj) skończyłam czytać książkę "Aleja Chanel No 5" i zaczęłam kilka stron "Diablicy z Wall Street". Ta "Diablica..." tak mnie wciągnęła, że dzisiaj od (chyba) godziny 17 czytałam, czytałam, czytałam... aż skończyła się książka. Tak wciągnęło mnie, że głowa mała. Zrobiłam tylko przerwę na kolację - dwa szaszłyki z kurczakiem, brzoskwinią, czerwoną cebulą i papryką. Taki misz-masz, czytaj czyszczenie lodówki :P

W Biedronce była też oferta na plastykowe pudełka na jedzenie. Jakbym miała ich za mało, kupiłam jeszcze jeden. Tym razem w formie kubka, zapinany na zastrzaski i u góry z odpowietrznikiem. Niby można go podgrzewać w mikrofali. Kupiłam go, jakby przyszła mi fantazja zabrać sobie zupę pomidorową do pracy. 

Idę spróbować zasnąć... Miłej niedzieli kochane