Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem pracującą mamą :) Mam chorą tarczycę (hashimoto) oraz insulinooporność i chcę pokazać ludziom, którzy chorują i mają ograniczony czas wolny że "nie mam czasu", "nie dam rady" to głupie wymówki jednak się DA SIĘ !!!! ;p Pracuję od poniedziałku do soboty po 8 godzin, czasami w niedziele i święta. Do tego spędzam dużo czasu z córką, której szczęście i wychowanie jest dla mnie priorytetem. Poza tym typoe obowiązki jak gotowanie i sprzątanie, zakupy i inne. I nieraz jest ciężko znaleźć czas na dodatkowy ruch w postaci treningu, ale się da.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 29830
Komentarzy: 380
Założony: 20 maja 2012
Ostatni wpis: 22 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
anula65

kobieta, 35 lat, Hel

168 cm, 76.70 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: styczeń - czerwiec zgubić przynamniej 7 kg !!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 lutego 2013 , Skomentuj

już z rana tak sie wkurzyłam!!!!! przez faceta z busa nie zdąże pomaszerować w obie strony!!!! ide z psem i pytam kiedy jedzie, za 10 min (8.40 niby) ...ide na busa za chwile (8.36 na pks) a tego bałwana już nie ma !!!!!!!!!!!!!!!!!!! kolejny dopiero 9.30 to żeby wrocic do domu o 11 (pozniej nie moge bo mala musi isc spac i obiadek trzeba zacząć szykować) moge pomaszerować tylko w jedna strone (jurata-jastarnia) ...wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! pół godziny marszu mniej!!!!
ale nadrobie to wieczorkiem , znowu przedje sie chociaż godzinke szybkim krokiem z psem....albo może w dzień jakieś ćwiczenia.....jeszcze sie zobaczy :(:(

dzisiaj skończyłam na ok.2000 kcal. ale na szczęście nic niezdrowego i dużo białka. więc jest supcio :) jutro planuje jakieś 1400 kcal dla odmiany. 
byłam z mała na spacerku, niewiem czemu ale nameczylam sie pchajac ten wózek po leśnych ścieżkach, pewnie dlatego że było błoto i grzęski piach zmieszany z kałużami. spacerowałyśmy (ja tak to nazywam ale to dość czybki krok bo nie potrafie spacerować wolno) około godzinki z małym hakiem (moze 1h15-20 min) . zobacze o której Madzia pójdzie spać, może coś poćwicze...

2 lutego 2013 , Komentarze (5)

kurcze, zjadłam dzisiaj dwa kawałki razowca z dużą ilościa nutelli...obstawiam około 500-600 kcal. to bylo drugie sniadanie..kiedy normalnie jem na drugie sniadanko jakies 350 kcal :(
kupilam dzisiaj pióra lubelli ciemne (makaron) i zjadłam z łyżką pestek słonecznika i dwoma łyżkami jogurtu naturalnego na obiadek (makaronu jakies 100g). nie wiedzialam ze jest taki pyszny!!!!!!
juz mam za soba jakies 1600 kcal..trzeba pomyslec nad lekkim podwieczorkiem i kolacja...lub połącze. oby nie przekroczyć 2000 kcal.

no tak...zjadłam jakies 2300 kcal.... makrela jakieś 400 miała, może nawet 450, do tego serek bakuś po madzi...no i znowu kanapka z nutellą!!!!! wrrrrr!! musi zniknąć z lodówki!! ale za to powiedziałam sobie : o nieeee kochana, obżerasz sie?? to nie ma że 20 minutek pospacerujesz z pieskiem, półtora godziny!!! a co!!!! i to pół godziny marszobiegu (udało sie wiecej biegu niż marszu :D:D ) i godzina dość szybkiego kroku. więc tak myśle że z 500 kcal poszło. 

jutro jade do Juraty popracować troszke, więc z Juraty do Jastarnii i z powrotem na piechotke (jakaś godzinka szybkim krokiem, bardzo szybkim) więc znowu jakieś kcal i tłuszczyk sie spali. w poniedziałek chce sprawdzić co to te turbospalanie chodakowskiej, bo tego jeszcze nie robiłam...jak mi nie podejdzie no to skalpel, a wtorek będzie wolny od ćwiczeń...a w środe powinny już przyjść buty do biegania :D:D:D więc wieczór jak mała pójdzie spać godzinka zarezerwowana na marszobiegi :D:D:D ..ciekawe kiedy bede na tyle silna żeby biec pół godzinki ciągiem...bo póki co (no w sumie dzisiaj drugi raz dopiero sobie troszke pobiegałam) to 3 minuty góra..i wtedy musze ze 2-3 pomaszerować żeby odsapnąć..ale i tak myśle że to dobrze. w internecie w planach biegania na początek znalazłam w pierwszym tyg.minuta biegu a 5 marszu...to mi sie wydaje śmieszne jednak.......

31 stycznia 2013 , Skomentuj

wstałam późno, wiec wczorajsze plany legły w gruzach. obudziłam sie przed 8 (w koncu mała dobrze spała i dała mi odespać ostatnie trzy noce).
8.50 dwie kromki razowca z przecierem pomidorowym i plastrem drobiowej szyneczki + 120 g twarogu 0%
11.40 sałatka owocowa z jabłka, mandarynki i kiwi ... ale słodka, tak se zasłodziłam że przez tydzień chyba nie tkne słodkiego ;)
na obiad bedzie tak jak mialo być : soczewica zielona, smażona na odrobinie margaryny pierś kurczaka i dużo czerwonej kapusty , do tego pewnie jeszcze zetre marchewe :),jeśli zajem sie bez niej, to będzie na podwieczorek.

no wiec marchewe zjadłam do obiadu. a na kolacjo-podwieczorek zjadłam :400g jogurt naturalny + otręby owsiane + troszke płatków kukurydzianych. 
bilans dnia to ok.1400 kcal. jutro musze conajmniej 1600.

tak dzisiaj wiało na dworzu że głowy może pourywać. 

30 stycznia 2013 , Skomentuj

dzisiaj od rana :)
sniadanie dwa kawałki chlebka z przecierem pomidorowym (lubie bo chleb jest smaczny, nie jest suchy i zamiast masła) i polędwica ze schaba i szynka drobiowa, do tego dwa małe płaty śledzia w occie (takie nasze bałtyckie małe śledziki, domowe )
sniadanie dwa : jabłko + schrupane trzy kromki chrupkiego pieczywka
obiad (  z tym dzisiaj kicha bo mała chora strasznie marudna i nie zrobiłam obiadku  na ciepło, bo byłam z nią u lekarza) : cztery kawałki razowego , dwa z makrelą wędzoną, dwa z twarogiem 0%
podwieczorko-kolacja : dwie marchewki i mały kawałek chlebka z nutella (ehh ta Madzia, nie zjadła i mama musiala zjeść ..... ;)    )
bilans około 1400. chcialam zejsc poniżej 1500 bo ostatnio kilka dni pod rząd po 1600-1700 , trzeba czasami podbudzic metabolizm.
w piątek ważenie....żeby było chociaż minus 1 kg....przez ten szpital domowy (mąż potem małą i ja ) nie miałam zbytnio ruchu, dobrze że chociaż diety sie trzymałam.....

w sumie dzisiaj porażka....mało warzyw....jeden owoc.....jutro poprawa!!!!! dobrze że chociaż troszke białka zjadłam.
na śniadanko na pewno zjem chlebka razowego z drobiową wędlinką i twaróg zero %....na drugie planuje owsianke i surówke z marchwi i jabłuszka, na obiad robie pierś kurczaka z zieloną soczewicą (jejku jak dawno nie jadłam, rano sobie ją ubzdurałam i MUSIAŁAM KONIECZNIE kupić) i surówka z czerwonej kapusty, na podwieczorek jabłuszko a na kolacje jogurt duzy naturalny z owsianymi otrębami i kiwi...mam nadzieje że sie uda!!!!

30 stycznia 2013 , Skomentuj

wpis po długim czasie :)
dietki sie trzymałam (poza jednym dniem gdzie zjadłam normalna porcje dzienna czyli jakies 2500 kcal). 
juz lada dzien zaczne biegac :D:D czekam na buty ;)
mała chora, ja chora. wiec na razie prawie żadnej aktywności, także jak w piątek na wadze zobacze chociaz kilo mniej to i tak bede zadowolona :D 

23 stycznia 2013 , Komentarze (1)

dzisiaj 1600-1700 kcal
dostałam @....więc nie mam chęci sie rozpisywać...wogóle jakiś dziwny ten dzień, senny.....

22 stycznia 2013 , Skomentuj

rano : 10 min szok trenig, 20 min cardio z mel.b.
spacer z madzia
spacery z psem

kaloryczność - 1600-1700

ogólnie cały dzień w ruchu i zupełnie wykońćzona!!  :):):)

21 stycznia 2013 , Komentarze (2)

no i dzisiaj skonczyłam na 1500 kcal.  jestem padnięta, nie potrafie odsypiac w dzień. troszke kawa podratowała. byłam z madzia na dłuuugim spacerku ..boziu jak ja wymarzłam......chodziłam z półtorej godziny i to nie spacerowym kroczkiem. spaliłam coś koło 450 kcal..nie licząc że musiałam pchać wózek przez leśne zaśnieżone drogi, więc pewnie więcej. czemu 450 ?? bo szłam jakieś 5km/h. obeszłam długość Helu ponad 3 razy (bo po lesie więc ponad - leśne drogi są dłuższe bo okrążają miasto) . może jeszcze z psem na dłuższy spacer pójdę?? chociaż wątpie, raz że jestem padnięta a dwa że madzia pewnie późno zaśnie - w dzień odsypiała nocke więc sporo spała. ale już dzień udany :)

21 stycznia 2013 , Skomentuj

ehh po ciężkiej nocy, ale wstałam o 6.10  (Madzi chyba ząbek szedł, bo nie spała od 24 do 2.30 a potem co godzine sie budziła ) , zaczęłam ćwiczyć ale nie moge :( cały czas mnie nadgarstek boli . kiedyś o tym czytałam, to od dzwigania i robienia koło dziecka czasami tak jest (nie można nim skręcić, a szczególnie jak sie zegnie kciuk ku środkowej częsci dłoni), ma jakąś dziwną nazwę i trzeba by było dłoń usztywnić gipsem żeby minęło (chociaż ostatnie czasy o wiele wiele mniej bolało więc myślałam że mogę poćwiczyć, ale od ostatniego treningu sie troszke pogorszyło ) , a gdzie tu robić przy malutkim dziecku z ręką w gipsie...koło siebie wtedy ciężko a co dopiero przy malutkiej. no więc przerywam ćwiczenia gdzie trzeba pracować dłonią..na rzecz spacerów i marszobiegów.

20 stycznia 2013 , Skomentuj

dzisiaj kalorycznie dobrze, chociaż troszke za mało ale raz na jakiś czas można - 1200 kcal.
gorzej z regularnością - pierwszy posiłek o 12 - obiad.
jakoś tak wyszło że rano szybko sprzątanko, potem mała sie obudziła, przebrać, zrobić manne, potem szybko z psem i szybko do kościółka, po kościółku do polo i do domu , byłam o 11. a skoro małżonek obiad w niedziele na 12 zawsze chce to już nie było sensu jeść po tej 11.  ruchowo dość dobrze, dużo z psem, jednak z Madzią wyszłam , ale tylko do dziadków. 
jutro z rana budzik na 6.10 i zaczynam koło 14 min szok trening na rozgrzewke i 20 min killera. w tym tygodniu tak czasowo chce to rozgrywać, w następnym przedłóże.