Kocham sport, choć wstyd się przyznać ruszam się coraz mniej. Mam bzika na punkcie mojej wagi, ale nie robię nic w tym kierunku by coś zmienić. Pomóżcie mi zacząć coś robić z moją wagą i wytrwać.
Wreszcie upragniona sobota -kocha ją każdy kto ma ją wolną.
Wstałam, zawlekłam się do łazienki gdzie czeka na mnie waga, wchodzę na nią, a ona ....
no właśnie pokazuje to co tydzień temu- wredna małpa. Ja jej jeszcze pokażę za tydzień!!!
Za niemiłą niespodziankę zrobię dziś wypad na zimowe szaleństwa do Wieżycy! Spędzę dzień w rodzinnym gronie -będzie z górki na pazurki czyli dużo ruchu na świeżym powietrzu. Może tym moją wagę pobudzę do działania.
No to do zobaczenia kochani innym razem, bo czas leci a Wieżyca- wyciąg, górki, worki -czekają. A może kulig? zobaczymy. Tylko kto wtedy się zmęczy ja czy koniki?
zaczynam się zastanawiać czy wytrzymam? Od kilku dni mam o wiele większy apetyt choć nie łasuchuję, ale porcje są większe i tego się boję. Chyba w sobotę nie wejdę na wagę, prawda mnie zaboli. ćwiczyłam w niedzielę, więc poniedziałek dzień stracony. dziś też tylko myślę o tym zamiast ruszyć się z wyra i zabrać do roboty. Może któraś z Vitalijek da mi porządnego kopa i zmotywuje do pracy nad sobą. Wstaję i zaczynam. Pozdrawiam.
Niedziela to taki dzień lenistwa. A tu trzeba wstać i się ogarnąć. Jak muszę iść do pracy to masakra, ale człowiek się motywuje i o 6.30 wygląda na wypoczętego i zadbanego. Niestety niedziela jest inna -dupy z łóżka nie chce podnieść włosy jakby piorun w nie trzasnął. Męczarnią jest pójść do kuchni i zrobić sobie aromatyczną gorąca kawusię.
Dziś moje pierwsze kroki skierowałam do łazienki żeby się zważyć to 17 dzień i nie powinnam tego robić bo to gorsze niż nałóg, ale ... nie mogłam się powstrzymać.
I jest spadek dziś mam dużo za dużo ale troszkę mniej -78,10 kg. fajniuchno.
A teraz potrzebuję mobilizacji, by wstać wyjść z psem, pójść do Kościoła. Jak mi się nie chce. Pomocy ludzie pomocy.
Ten dzień miał zacząć się lepiej, bo myślałam sobie, że jak wejdę na wagę to będzie około 78 a było 78,7 kg. Waga spadła przez 2 tygodnie 3,2kg to sukces czy porażka. odczuwam niedosyt. Mam małego doła i dziś z tego powodu podżeram i będę mocno żałować!
Będę się trzymać dalej. buziaki i dzięki za wsparcie.
13 dzień nowej ja. Dietkę trzymam dzielnie. Dzień minął na pracy w pracy. haha a w domku praca -sprzątanie, gotowanie . och my dziewczyny mamy przerąbane z tymi wiecznymi obowiązkami.
Czekam na jutrzejszy dzień z niecierpliwością:
1-ważenie
2 -córcia wraca ze Szkocji /nie było jej 14 dni a tęsknię jak cholera- a jak jest w domu to ciągle się sprzeczamy -życie/
Jestem dumna z siebie. Trzymam dietę i biegam, ćwiczę w miarę możliwości , ale systematycznie. Waga dziś pokazała 79,10 kg, następne ważenie dopiero 10 stycznia. Choć sama nie wiem jak ten czas przetrzymam, a najbardziej boję się tego okresu gdy waga stanie w miejscu. Może parę rad od Was jak to wytrwać i jak długo trwają takie przestoje?
Dziś waga poszła w ruch i jest 79,50 kg. Jest fajnie.
Do dietki doszły ćwiczenia albo bieg 30 minut dziennie.
Dziś byłam na małych zakupach i skusiłam się na wyprzedaży na śliczną tunikę, i .... kupiłam rozmiar mniejsza i nie dlatego , że już tyle schudłam a dlatego, że mam nowy cel i motywację. oby się udało.