Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 188830
Komentarzy: 3306
Założony: 14 czerwca 2012
Ostatni wpis: 24 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jeszczeimpokaze

kobieta, 33 lat, Gdańsk

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Muszę dokończyć to co zaczęłam :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 listopada 2012 , Komentarze (17)

Wizyta u mamy wyszła chyba pomyślnie. Jedzenie do dietetycznych nie należało, ale porcje zjadłam bardzo rozsądne. Na obiad zjadłam talerz białego barszczu z białą kiełbasą, 1 pieczone żeberko, kapusta kiszona. Na podwieczorek mama zrobiła galaretkę z brzoskwiniami, wszyscy pałaszowali z bitą śmietaną i wiórkami czekoladowymi, ja zjadłam samą, bez dodatków. Popijali wino, ja nie ruszyłam. Wypiłam jeszcze tylko kawę z łyżeczką cukru. Kolacji nie zjadłam... wiem, że to nie jest zbyt rozsądne, ale jakoś szczególnie głodna nie jestem, więc nie czuję takiej potrzeby.
Przed samym wyjazdem zaliczyłam jeszcze wizytę na siłowni, żeby nie było Ogólnie chyba jest ok. Waga poranna bardzo miła dla oka, jak jeszcze odrobinkę poleci to będzie całkiem sympatyczny wynik w środę, na podsumowanie tygodnia
Dobra kochanie wróciło... to idę jeszcze poczytać co u Was, upichcić sałatkę na jutro i spać, bo zapowiada się jutro ciężki dzień

Zjadłam:
śniadanie: jogobella light, banan, 3 łyżki musli, 4 suszone daktyle
II śniadanie: 2 kromki razowca z szynką i odrobiną ketchupu
obiad: barszcz biały, 1 pieczone żeberko, kapusta kiszona
podwieczorek: galaretka z brzoskwinią
kolacja: brak

Ruch:
0,5h bieżnia
1h body shape
+kawa z łyżeczką cukru i mlekiem

17 listopada 2012 , Komentarze (19)

Dzisiaj rano w końcu ujrzałam spadek! Ale ciii poczekajmy do środy na podsumowanie.

Dzisiejszy dzień w całości spędzam w domu, o ble, o fu Z krótkimi przerwami na spacer z psem. Postanowiłam, że sobotę w całości poświęcę na naukę. Muszę kuć na koło i pracować nad moim licencjatem, bo moja promotorka narzuca szalone tempo. Według niej zaraz powinnam kończyć pierwszy rozdział. No ok... szybciej napiszę, szybciej będzie z bani, szybciej się obronie.

Mam wstępne plany na Sylwestra i bardzo mi się one podobają. Mam nadzieję, że wszystko wypali. Do końca tygodnia wszystko powinno być wiadomo. Planujemy polecieć do Berlina i zostać na 3 noce. Delikatnie dodało mi to jeszcze kopa do odchudzania. Choć niestety albo stety jestem realistką i wiem, że do tego czasu jakoś niesamowicie się nie odchudzę , nie uznaje szalonego odchudzania "przed czymś tam". Jednak sam Sylwester wtedy nie był by tak "obżarty". Bo nie wiązał by się z siedzeniem przy stole, pałaszowanie i spożywaniem alkoholu w ilościach znacznych (choć na pewno alkohol i tak będzie, wiadomo). No to oby wypaliło.

Jutro obiad u mamy... wiecie co to znaczy Zjem małą porcję... zjem małą porcję... zjem małą porcję.. (oby wyszło).

Tymczasem idę zmywać naczynia, rozwiesić pranie i wracam do nauki

Zjadłam
śniadanie: banan, 2 mandarynki, 3 łyżki musli, 3 łyżki jogurtu naturalnego
II śniadanie: 2 cienkie kromki razowca z plasterkiem sera i szynką
obiad: pół piersi z kurczaka z pieczarkami, 200g warzyw na patelnię "grzyby leśne"
kolacja: pół wędzonej makreli, pomidor

16 listopada 2012 , Komentarze (16)

Tak, tak znów uruchomiła mi się niecierpliwość. Czekam, aż waga ruszy chociaż o 200g, a ona nic... może woli spadać raz a porządnie Wiedziałam, że jak założę sobie, że chce zrzucić w miesiąc 3kg to się zestresuje Mam nadzieję, że moje zmagania dadzą w końcu jakiś efekt. Tak wiem... powinnam przestać ważyć się codziennie.
Tak jak sądziłam z moich postanowień najtrudniej mi będzie dotrzymać tego odnośnie balsamowania. Wczoraj tego nie zrobiłam, bo mi się nie chciało, standard. Zazdroszczę ludziom, którzy mają do tego samozaparcie. Balsamowanie jest takie nudne
Właśnie się dowiedziałam, że w poniedziałki będę na uczelni od rana do 18:15 Umrę... No i oczywiście pojawia się problem... co sensownego zabrać ze sobą do jedzenia żeby nie być głodnym. Chodzi mi głowie jedynie jakaś sałatka.

Wczoraj zjadłam:
śniadanie: musli z bananem i mlekiem
II śniadanie: jabłko, jogurt fruvita 0%,, garść rodzynek, 3 daktyle
obiad: pieczone udko bez skóry, duszona cukinia
kolacja: 2 kromki razowca i 2 wasy z serkiem, banan (po fitnessie byłam na maxa głodna)

Wczorajsza aktywność:
1h body pump
1h step

Dzisiaj zjadłam:
śniadanie: owsianka z 4 łyżek płatków, 3 daktyle
II śniadanie: maślanka owocowa 350ml
obiad: kawałek pieczonej ryby w sosie koperkowym z porem, kapusta kiszona
podwieczorek: 3 mandarynki, średni banan
kolacja: serek typu grani 150g, pół drobiowego kabanosa, pomidor

Aktywność:
Dzisiaj same aeroby:
30 min stepper
20 min bieżnia
10 min orbiterek

14 listopada 2012 , Komentarze (28)

Zaczynam kolejny miesiąc odchudzania- szósty. Za miesiąc będę miała małe święto- pół roku na diecie. Chciałabym wtedy odnotować ładny spadek i może wstawić kolejne zdjęcia porównawcze. Postanowiłam podejść ambitnie do tematu i zrzucić około 3kg, a może nawet więcej W związku z tym rozpisałam sobie wczoraj kilka postanowień, które wcielam od dzisiaj w życie. Nie dotyczą one tylko odchudzania, ale również dbania o ciało, żeby przed wakacjami nie robić na wariata akcji antycellulit

Moje postanowienia na ten miesiąc (od 14 listopada do 14 grudnia):
-ZERO SŁODYCZY- nie jem jakoś szczególnie często słodyczy, ale miesiąc pozbawiony zupełnie tego przysmaku będzie wyzwaniem, jednak dam radę
-ćwiczenia minimum 4 razy w tygodniu po minimum 1,5h (czyli minimum 6h ćwiczeń tygodniowo)
-codzienne balsamowanie ciała (wieczorem)+ kremowanie stóp (najlepiej dwa razy dziennie, minimum raz)- mam problemy z odciskami dlatego jest to istotne
-w soboty dokładny pedicure
-wtorki i piątki peeling kawowy (albo inne dni, ma być 2 razy w tygodniu)
-co jakiś czas masaż szorstką gąbką
-zdrowe odżywianie (regularne pory, itp, itd)
-więcej wody!- ostatnio mam z tym problem
-dopuszczalna 1 wpadka na ten miesiąc (mam na myśli alkohol lub niedozwolone jedzenie)

Dodatkowo miejska.lalunia zaproponowała rywalizację do Sylwestra, która więcej schudnie. Mamy podobną wagę i ten sam wzrost, więc czemu nie, każda dodatkowa motywacja jest ważna.

Waga na dzisiaj mnie nie zadowala: 69,5kg- niestety urodziny, Święto Zmarłych, wizyty u rodziny spowodowały nadwyżkę. Jednak w tym miesiącu na pewno to się nie powtórzy.
Trzymajcie kciuki, bo sama nie dowierzam, że dam radę

Zjadłam:
śniadanie: owsianka z 4 łyżek płatków owsianych, mleko 0,5%, średni banan
przekąska: jabłko
II śniadanie: 1 kromka razowca, 2 wasy, 4 plasterki polędwicy sopockiej, 1 plasterek sera salami, trochę ketchupu
obiad: pieczone mięso z szynki (do 7% tłuszczu) z suszonymi grzybami, surówka z pekińskiej z odrobiną oliwy
kolacja: jogurt fruvita 0%, jabłko

Ruch:
1h body shape
30min bieżnia
10min stepper



Dodam jeszcze tylko ,że wczoraj dowiedziałam się, że moje koleżanki sądziły, że ważę 60kg, dobre sobie. Pewnie chciały być miłe

13 listopada 2012 , Komentarze (18)

No właśnie, już tyle czasu się odchudzam... niech policzę, hmmm. Pięć miesięcy średnio wychodzi niecałe 2,8kg miesięcznie, jest ok . Początkowo wiadomo waga leciała szybko, później niestety zwolniła. Wiadomo zawsze tak jest, do tego nie ukrywam, że chwilami motywacja malała (bo przecież tyle już schudłam, głupie myślenie). Fajnie by było gdybym przez następny miesiąc zrzuciła jeszcze 2-3kg i żebym po pół roku odchudzania ważyła 66kg. Może się uda.
Dzisiaj bez ćwiczeń, bo mamy lenia z K. Późno wróciłam z uczelni i ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę to iść na fitness. Próbowałam przeforsować bieganie, ale usłyszałam "nie chce mi się". A że mi się też jakoś szczególnie nie chciało, to nie protestowałam. Jednak jutro idę na 2h i nie ma innej opcji.
Lekka nadwyżka po urodzinach już prawie spadła, uf. Na jutro może rozpiszę sobie plan działania na kolejny miesiąc żeby efekty były bardziej zadowalające.

Zjadłam:
śniadanie: owsianka z bananem
II śniadanie: 2 kromki razowca z polędwicą sopocką, plasterkiem sera, musztardą, ogórkiem
III śniadanie: danone truskawkowy
obiadokolacja: pół woreczka ryżu, pół piersi z kurczaka, sos słodko-kwaśny, warzywa po chińsku
+ kaki

12 listopada 2012 , Komentarze (28)

No i po urodzinach, czas spiąć poślady i dawać z siebie 100%. Na urodzinach nie zjadłam bardzo dużo, jednak wypiłam znaczne ilości, całość zapijałam colą light Wczoraj jeszcze lekko to doprawiłam obiadem u siostry. Mam nadzieję, że przez najbliższe 2 tygodnie obędzie się bez żadnych pokus i że będzie cud, miód i malina.

Kiedy porównywałam fotki z urodzin z zeszłego roku z tymi zrobionymi w sobotę uświadomiłam sobie, że nie tylko ciało mi zeszczuplało, ale i twarz w sposób dość znaczny... Były tutaj moje fotki porównawcze twarzy, ale usunęłam je po kilku godz., bo za bardzo mnie to stresowało że ktoś znajomy zobaczy.

Jeszcze kilka kg i przestane uważać, że mam dużą twarz Zawsze miałam taki mały kompleks na tym punkcie.

Zjadłam:
śniadanie: musli z kiwi i mlekiem 1,5%, kawa z mlekiem i łyżeczką cukru trzcinowego
II śniadanie: kromka razowca z 2 plasterkami polędwicy sopockiej, banan
obiad: kasza gryczana (niepełne pół woreczka), 1,5 gołąbka (sos bez mąki itp)
podwieczorek: banan
kolacja: kefir 0% 350g

Ruch:
20 min stepper
1h zumba

10 listopada 2012 , Komentarze (33)

Skończyłam wczoraj 21 lat, a dzisiaj robię z tej okazji małe przyjęcie urodzinowe. Od rana siedzę w garach i latam ze szmatą w ręku Wiem, że będzie dzisiaj za dużo jedzenia, wiem że będzie alkohol, więc jedyne co zakładam to nie umrzeć na ból żołądka z przejedzenia Trochę żartuje, ale wole nic nie zakładać, co by się nie czuć później zawodu. Dietetycznie na pewno nie będzie.
Na dzisiaj to tyle i do jutra

8 listopada 2012 , Komentarze (19)

Mam dzisiaj wolny dzień od uczelni i uf, bo ostatnio czuję ciągłe zmęczenie. Wychodzę rano na uczelnie, wracam późnym popołudniem do domu, jem obiad, ogarniam i jedyne o czym myślę to SEN. Zalegam na kanapie i zasypiam w okolicach 22, nie czekając nawet na powrót chłopaka z pracy (normalnie chodziłam spać około 1-2). Jednym okiem patrzę, że chłopak wrócił i zero kontaktu, dzisiaj rano mówił, że nie ma możliwości o nic mnie zapytać, bo odpowiadam bełkotem.
Przez te ciągłe zmęczenie nie byłam 2 dni na fitnessie (dla mnie to sporo ), jednak dzisiaj choćby nie wiem co idę na dwie godziny i koniec!
Dzień niby wolny, ale mam kilka rzeczy do zrobienia, między innymi muszę zrobić transkrypcję godzinnego wywiadu, o ble! Na samą myśl mnie skręca. Zajmie mi to mega dużo czasu.
Jednak póki co siedzę z maską na włosach, popijam kawę i piszę ten wpis. Nie będę od rana się przemęczać

Dieta od dietetyczki średnio zdaje egzamin, trochę się na niej wzoruje, ale ja chyba nie potrafię trzymać się w 100% tego co ktoś mi karze... jak nie mam na coś ochoty to nie będę się do tego zmuszać, bo odchudzanie mimo wszystko ma być przyjemne.

Wczoraj zjadłam:
śniadanie: 2 kromki razowego chleba z 2 plasterkami mierzwionego sera, łyżeczka ketchupu
II śniadanie: danio light
obiad: pół woreczka kaszy gryczanej, gulasz, pikle
kolacja: sałatka z kapusty pekińskiej, ogórka, kukurydzy, odrobina szynki, dressing z jogurtu naturalnego

Dzisiejszy jadłospis:
śniadanie: owsianka z 4 łyżek płatków owsianych, mleka 0,5%, odrobina rodzynek, tarte jabłko
II śniadanie: sałatka z kapusty pekińskiej, kukurydzy, ogórka, szynki, kromka razowego chleba z serkiem twarogowym
obiad: pół woreczka kaszy jęczmiennej, 2 małe gołąbki, ogórki
kolacja: dietetyczny deserek z białek jaj, jogurtu nat i żelatyny

Ruch:
1h body shape
1h step




6 listopada 2012 , Komentarze (23)

Byłam dzisiaj na wizycie u ginekologa, w zamiarze miałam zdobyć tylko recepty na tabletki a dodatkowo zyskałam dwa zmartwienia.
Podczas rejestracji odbyłam rozmowę z pielęgniarką, która spytała czy umiem sobie badać sama piersi. Na co ja walnęłam niezbyt inteligentny tekst "nie, bo ja myślałam, że w tym wieku jeszcze nie trzeba". Spojrzała na mnie z politowaniem i kazała rozebrać się od pasa w górę. Okazało się, że trzeba, bo guzki znalazła. Ginekolog potwierdził i dostałam skierowanie na usg piersi. Pójdę jednak prywatnie w tym tygodniu, bo chcę jak najszybciej wiedzieć co to za paskudy. Państwowo mogłabym liczyć na wizytę w przyszłym roku.
Oprócz tego w końcu ginekolog postanowił zająć się moją nadżerką (ginekolog opłacony przez NFZ), natomiast ginekolog, któremu płaciłam sporą kasę za każdym razem ignorował, mówiąc że niech sobie będzie. Dostałam skierowanie na kolposkopie i udało mi się zarejestrować na styczeń. Mam nadzieję, że w końcu po tym badaniu się jej pozbędę.
Tymi guzkami na piersiach trochę się denerwuje... bo nigdy nie można ignorować tematu. Wiem, że pewnie będzie to coś niegroźnego, ale lekki niepokój czuję. Zaraz po wyjściu od lekarza miałam ochotę, aż się rozbeczeć, jednak byłam dzielna I nie miał mnie kto przytulić

I tak oto wyszedł wpis o innej tematyce, niż odchudzanie, ale przecież człowiek nie tylko odchudzaniem żyje

Trochę mi smutno... Nie chcę się nad sobą użalać, ale choroby mnie lubią od dziecka.

Zjadłam:
śniadanie: 2 kromki grahama z 2 plasterkami sera odtłuszczonego
II śniadanie: jogurt naturalny z gruszką, 2 łyżki otrąb owsianych
III śniadanie: 2 kromki grahama z szynką
obiad: placki z tuńczyka, grzyby w occie
kolacja: kefir

+ wszamałam jabłko i kawa

Tragiczny brak warzyw... muszę jutro w końcu zrobić zapasy, bo się skończyły.

5 listopada 2012 , Komentarze (36)

Nie jestem zadowolona z kilku ostatnich dni A w zasadzie to nawet z całego tygodnia. Raz jadłam ładnie, raz gorzej. A ma być codziennie ładnie. Wniosek z tego taki, że przebywanie poza domem zdecydowanie mi nie sprzyja. Ale ogarniam się! I od dzisiaj startuje z dietą od dietetyczki. Nie wiem jak długo wytrwam na odgórnie ustalonym jadłospisie, ale będę się starać. Dopuszczam jednak jakieś mini odstępstwa. Dzisiaj np. zamiast gotowanych brokułów do obiadu zjem gotowane buraki. Wiem, że mają wysokie IG, ale mam to gdzieś. Mają też dużo żelaza
Właśnie w tej chwili czekam na placki z tuńczyka, które już wylądowały na patelni. Pachną ładnie... nawet bardzo, jednak czy będą smaczne? Mam nadzieję. Dodam tylko, że dieta jest rozpisana na 1400 kcal.
W zeszłym tygodniu ćwiczyłam żałosną ilość czasu, ogólnie zeszły tydzień był słaby. Jednak dzisiaj pędzę na fitness na co najmniej 1,5h i nie ma innej opcji.
Muszę spiąć poślady.

Zjadłam bądź zjem:
śniadanie: owsianka (4 łyżki płatków, owsianych, płaska łyżka rodzynek), szklanka mleka 0,5%
II śniadanie: 2 kromki chrupkiego pieczywa z serkiem, jabłko
III śniadanie: kromka razowego chleba z szynką, gruszka
obiad: placuszki z tuńczyka, gotowane buraczki
kolacja: serek wiejski lekki, kromka razowego pieczywa- powinnam do tego dodać warzywa, ale nic nie mam, ups

Ruch:
1h body shape
1h zumba