Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co lubię? Jeść niestety ;( No a oprócz tego puszczać muzykę (rock/metal) na cały regulator, czytać książki, fanfiki, wyciskać z siebie siódme poty nad własnego autorstwa tworami, obsesyjnie oglądać seriale (chociaż może tego akurat obsesyjnie robić nie lubię, ale nie mam też większego na to wpływu:>), grać w siatkę, kosza. Lubię też spać.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12906
Komentarzy: 167
Założony: 20 czerwca 2012
Ostatni wpis: 2 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Boczkozaurus

kobieta, 27 lat, Warszawa

175 cm, 68.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 58kg w dniu ślubu siostry (maj coraz bliżej ;_;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Mój pierwszy dzień nawrócenia mija, cóż, jako tako. Na śniadanko fantazja (fantasia? już się nie łapię w tych nazwach), w szkole dwie kanapki (podziękowania dla moich znajomych z klasy, są tacy mili i mają takie dobre kanapki), no i biały Kit-kat. Nie chciałam, upierałam się, że nie, ale mnie zmusili, przysięgam! Strasznie źle się czułam cały dzień, bolała mnie głowa (2 apapy nie pomogły -.- ), było mi zimno. Znajomi stwierdzili, że wyglądam jak trup, a oni są tak wspaniali, że w sumie kupią mi batona. Taa. W każdym razie pomógł dopiero przymusowy spacer (na tym mrozie!) z psem siostry (który nota bene zagląda mi właśnie przez ramię).
Najchętniej walnęłabym się na łóżko i poszła spać. Ale w życiu nie zawsze dostajemy to, czego chcemy. Także czeka mnie jeszcze dziś randka z matematyką, nie mogę się już doczekać:* Chociaż... niby jeden odcinek (tak, należę do grona ludu obsesyjnie oglądającego seriale) Supernatural nikomu nie zrobiłby krzywdy prawda? Tylko jeden... 


No dobra, jeden, a potem matematyka.



Ech, jeszcze podrzucę zdjęcie mojego obiadu. Makaron ze szpinakiem i fetą. Wygląda jak wygląda, ale smakuje zacnie:)


Supernatural, nadchodzę...!

21 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Do czego potrafi sprowadzić człowieka biały Kit-kat (omomom uwielbiam!), Bake Rollsy, precel, chałwa, tabliczka czekolady, pół słoika masła orzechowego i jogurt (bynajmniej nie naturalny)? No cóż, jak jeszcze do tego dołożymy wiadomość od Vitalii w skrzynce pocztowej... Do powrotu.
Cholernie irytującego powrotu.
Znowu.
Paradoksalnie jeszcze wczoraj wygłosiłam istne przemówienie, którego głównym przekazem było: KONIEC KOMPLEKSÓW I GŁUPICH DIET. Ów przekaz zakładał, że przestanę się nad sobą użalać, ale też skończę z tymi wszystkimi postanowieniami o odchudzaniu. BMI w normie, wydolność fizyczna na wfie "ponadprzeciętna" (jakby to faktycznie oznaczało nie wiem jak wielki komplement), rozmiar 40. Nie ma tragedii, więc dupa do góry, koniec mazgajenia się! Bo jednak ktoś się ze mną chyba zgodzi, że zrzygać się można, słysząc naokoło jedynie o odchudzaniu, grubych udach czy innych boczkach.
Wystarczył jeden dzień, żebym zmieniła zdanie. No kogo ja chcę oszukać?:P Marzy mi się taki i taki wygląd, taka i taka waga. Moje odżywianie również pozostawia wiele do życzenia. I pewnie nic bym z tym nie zrobiła, gdyby nie mail od portalu Vitalia. "Boczkozaurus" było jak kopniak w tyłek. Solidny i miejmy nadzieję - niepotrzebny nigdy więcej w kwestii odchudzania. Bom słowna, niesłowna, tym razem dojdę do tych 58kg. A jak w kilogramach mi się nie uda, to w centymetrach. Jak nie w centymetrach, to wyrobię sobie mięśnie brzucha. Basta.
Także no, witajcie, Vitalijki, ponownie :)


9 września 2012 , Komentarze (5)

Pierwszy tydzień szkoły i już zapowiedziana kartkówka i dwa sprawdziany -.- masakra. A piszę do Was po parodniowej nieobecności, jak zresztą zapowiedziałam;) Niestety w tym tygodniu tylko raz udało mi się pojeździć na rowerku stacjonarnym;( ale lekcje mam w większości na czwartym piętrze, także i tak trochę się poruszałam;D A co do odżywiania... Jest dobrze. Jem słodycze praktycznie codziennie, ale ograniczam się do jednego kawałka ciasta;) Oprócz nocy z piątku na sobotę - nocowanie u koleżanki^^ Pizza, ciastka, itp. Ale to taki mały wybryk;p A, że ograniczałam słodycze i wczoraj ze śmiechu doprowadziłam moje mięśnie brzucha do stanu ostatecznego, dzisiaj na wadze (po tygodniowym nieważeniu się)... tadadadam... 64,5kg!!! Czyli o cały kilogram mniej niż tydzień temu!!! Yeah!!!


Eh, to chyba tyle:) Następny wpis pewnie za tydzień:):) Może jeszcze "pozwiedzam" jakieś Wasze pamiętniki;) Bo w końcu wszystko lepsze niż odrabianie lekcji^^

1 września 2012 , Komentarze (4)

Tak, dzisiaj odbyły się końcowe pomiary;)

                              25.06                      01.09                      
kostka                    23cm                     22cm              -1cm
łydka                     39cm                      35cm             -4cm
udo                        57cm                      55cm             -2cm
biodra                   100cm                     96cm             -4cm
brzuch                   92cm                       89cm            -3cm
talia                       75cm                       69cm             -6cm
piersi                     92cm                       86cm             -6cm
biceps                    31cm                       28cm            -3cm
szyja                      34cm
                          33cm              -1cm

WAGA    70kg       65,5kg     -4,5kg!!!


Były wzloty i upadki;) Było podjadanie;) Była rezygnacja;)
Wiem, jeszcze trochę pracy przede mną, ale dam radę!!! Nie zmarnuje tych 6cm w talii!;D


Ale pojutrze zaczyna się rok szkolny;( Będzie pewnie ciężko z dietą i ćwiczeniami;( A tym bardziej że nie znajdę czasu, aby dodawać wpisy oraz przeglądać Wasze pamiętniki;(
Postaram się wchodzić raz w tygodniu i donosić na samą siebie;p;p

I chciałabym podziękować wszystkim vitalijkom, które czytały moje wypociny:)

Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo - trochę do tych 58kg zostało;p;p;p



31 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

To już prawie koniec wakacji;) A to oznacza pomiary!!! Nie, nie dzisiaj. Jutro. 1 września będzie dla mnie dniem podsumowań;):) Nie oczekuję wiele. Ostatnio trochę sobie odpuściłam i podejrzewam, że jutro na wadze będzie jakieś 66;/
Od razu mówię, że wyznaczyłam sobie cel;D Otóż, w styczniu mam jakiś głupi bal gimnazjalny... a że mnie nie stać na nową sukienkę to postanowiłam założyć tą, którą miałam na sobie raz w życiu pod koniec szóstej klasy. No właśnie mam problem. Ledwo się dopinam. Bo rozmiar S. Kiedy ją kupowałam ważyłam ok. 56kg. A teraz 66 i L. Heh, ale dam radę!!! - schudnę do 58 i zmieszczę się w tą kieckę!!!

O, i dzisiaj miałam dzień owsiankowy;) nie mam zielonego pojęcia czy coś to dało lub da. Wątpię;) Ale nawet nie byłam bardzo głodna na tej samej papce;) Może to ze względu na pożegnanie z @;p Aż miło;):) Od razu samopoczucie lepsze, apetyt mniejszy:) To jeszcze cera została -.-

W ogóle to postanowiłam dzisiaj wieczorem dać sobie wycisk. I to taki porządny. Nie jakieś typowe dla mnie 60min rowerku. Oj nie. Co najmniej 90 + ćwiczenia siłowe! Szczerze? Już nie mogę się doczekać^^ Tylko trochę jednak odczekam, bo przed chwilą zjadłam pape owsianą;p


30 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

od 8 do 19 poza domem - nareszcie zajebisty dzień!!!
No to tak, dzisiaj trochę połaziłam po mieście:) Co do zdrowego odżywiania to szkoda gadać, ale przynajmniej się dobrze bawiłam;D Kupiłam spodnie;D i mozzarellę;p;p
Jeszcze nie wiem co z niej zrobię, ale z pewnością COŚ mi wpadnie do głowy^^
W ogóle to chyba spróbuję z dietą owsianą jednodniową - już parę razy myślałam o niej, ale jakoś nie mogłam się zebrać. Ale hmm ostatnimi dniami się zapuściłam, nie trzymałam diety i tak sobie pomyślałam, czemu by nie??? Co sądzicie? Próbowałyście???

No, dzisiaj krótko, bo padam z nóg:D
Jeszcze przejrzę trochę pamiętników i idę lulu ;)

29 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

Matko, jeszcze chyba nigdy wakacje nie były takie nudne
Normalnie też ze względu na finanse nigdzie nie wyjeżdżam, co najwyżej na działkę do koleżanki, ale kiedyś mogłam chociaż wyjść na podwórko! Robiłam to zresztą codziennie;) A to są pierwsze wakacje w nowym domu i no cóż, ludzi w moim wieku brak. Na działkę do jednej koleżanki nie pojechałam, bo głupia nie chciałam. A druga mnie już nie zaprosiła. Oczywiście co jakiś czas przyjadę i spotkam się ze znajomymi (jutro np. mam ortodontę, więc przy okazji się z kimś umówię), ale ile? Raz na dwa tygodnie? A rok szkolny to będzie masakra. Wyjeżdżanie z domu przed 7. Powrót po 19. Chciałabym móc zamieszkać u siostry;) albo u dziadka;) niestety siostra mieszka z chłopakiem, a dziadek... no cóż, ciężki przypadek;p chociaż staram się namówić mamę na choćby miesięczną przeprowadzkę. Jakaś część mnie chyba cieszy się z końca wakacji. Nie znoszę szkoły, ale w domu tak się nudzę!
 
A tak z innej beczki to postanowiła trochę sobie odpuścić z liczeniem kalorii. Wcześniej planowałam co zjeść następnego dnia i w ogóle wszystko przeliczałam... Dzisiejszy dzień był pierwszym bez liczenia i planowania. Nie wyszło źle. Chociaż znowu zdupiłam z kolacją;( Nie tak źle jak wczoraj, ale też się nie popisałam.

1) owsianka, banan, kawa
2) dwie kanapki z polędwicą i sałatą, 400g kefiru
3) ryż ze szpinakiem, serem feta, kukurydzą, papryką i czosnkiem
4) jeszcze parę łyżek ryżu z warzywami, batonik i trochę płatków czekoladowych

Rano zrobiłam te 20 pompek + przejechałam 25km na stacjonarnym:):)
Strasznie mi się nie chce, ale zaraz też zafunduję sobie jazdę rowerkiem;)
I mam nadzieję, że jutro na spotkaniu ze znajomymi nie nagrzeszę. Przynajmniej nie bardzo;p







28 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

...
Jestem do kitu. Znowu, rozumiecie? ZNOWU. Tym razem dobrze było do godziny 15. Potem wszystko: lody, chleb, ciastka, batoniki, płatki - czyli rzeczy, które tak chętnie ostatnio kupuje moja mama. Eh, nawet nie wiem czemu to piszę. Nie czytajcie dalej jak nie macie ochoty, bo w sumie ciąg dalszy nie będzie ani trochę weselszy.
Jest mi wstyd. Budzę się pełna energii i optymizmu, a kończę dzień katastrofalnie. Ostatnio tyle lodów zjadłam rok temu, kiedy było mi bardzo, baaardzo smutno. A ten dzień wcale nie był taki zły. Raczej powiedziałabym nudny. Zjadłam całe litrowe pudełko lodów... A jak je już zjadłam to nie miałam oporów jeść dalej. I znowu, już czwarty dzień pod rząd jest mi niedobrze, bo za dużo w siebie wepchnęłam. Cholera, im bliżej rozpoczęcia roku tym gorzej. Nie wiem już jak powinnam zaczynać dzień, co jeść na śniadanie, ile ćwiczyć, byleby tylko nie rzucać się jak dzika na jedzenie! Nie wiem, może to przez @. I w ogóle zaczynam myśleć, że kiedy zacznie się rok szkolny to będzie lepiej. Teraz, wierzcie lub nie, ale cały czas myślę o jedzeniu. Szukam przepisów w internecie, zastanawiam się nad tym co zjem, czytam artykuły o poszczególnych produktach. Nie chcę robić sobie przerwy od vitalii, bo wiele osób już tak zrobiło i wracało po tygodniu, żaląc się jak to przytyli, bo nie trzymali diety.

Dzisiaj nie ćwiczę, źle się czuję. Jutro rano, OBIECUJĘ, poświęcę co najmniej godzinkę na rowerek stacjonarny, zrobię te 20 pompek i pokręcę hula hopem.
I OBIECUJĘ, że jutro nie będę się obżerać lodami, ciastkami i tego typu gównami.

Uh. Chyba trochę mi ulżyło. Dziękuję każdemu kto przeczytał do końca. I błagam, nie pocieszajcie mnie miłymi komentarzami, bo nie zasłużyłam! Wolę już chyba w tym wypadku usłyszeć jaka to jestem głupia. Może to da mi kopa.

27 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

To już prawie koniec;( Równo za tydzień o godzinie 18:15 będę wracać ze szkoły;) świetnie. Normalnie skaczę z radości... A w ogóle to podobno ma dojść do mojej klasy jakaś dziewczyna... Nie ukrywam, wolałabym, żeby doszedł chłopak;p Wszystko jedno, byleby nie okazała się kretynką.
A ostatnio dużo mailuję z taką koleżanką (z nią się założyłam o 10zł - która więcej schudnie;p) i w ogóle wczoraj mi coś, że tak powiem, odwaliło. Nie wiem czemu, ale zaczęłam z nią gadać o odchudzaniu... Rozumiecie, ja nawet z moją najlepszą przyjaciółką o tym nie rozmawiam! A tu nagle bam i w sumie zaczynam się zwierzać. Koleżanka przyznała potem, że ją zszokowałam, bo nigdy by mnie nie podejrzewała o takie zwierzenia i w ogóle;) Ja natomiast obudziłam się dzisiaj rano, weszłam na maila, a przypomniawszy sobie o tej sprawie nabrałam ochoty, by walić głową o ścianę. ;)
Koleżanka miała rację. Ja nie należę do osób, które się nad sobą użalają i raczej nie rozmawiam z ludźmi o tym, jak niekomfortowo czuję się w moim ciele. Eh, czasu nie cofnę;( Ale nadal nie mam pojęcia co mnie naszło;)

A co do dzisiejszego menu to jestem na siebie zła. Sami zresztą zobaczcie:
1) owsianka z orzechami nerkowca
2) jajko sadzone + 400g kefiru
3) 3 kawałki tortu

I to tyle. Było dobrze do godziny 12. A potem jeden kawałek, drugi... trzeci! W dodatku tak mi niedobrze;/ Ale sama sobie jestem winna. Dzisiaj już nic nie jem. Nie dlatego, że chcę się ukarać, ale zwyczajnie nie mogę patrzeć na jedzenie. Nie wiem, ciężki dzień. Jeszcze ta świadomość, że niedługo do szkoły;/
Czy ja przypadkiem wcześniej nie pisałam, że nie należę do ludzi, którzy się nad sobą użalają? ;p;p
A może jednak;p

Ale! Są też pozytywy dzisiejszego dnia! Po pierwsze, rano poświęciłam pół godzinki na rowerek stacjonarny i kolejne pół na rozciąganie:) Jestem zachwycona - moje ciało jest dużo bardziej rozciągnięte niż dwa miesiące temu:D:D
A drugi pozytyw to to, że rano się zważyłam. 65,6kg!!!!!!!!! Nie przytyłam po dwóch dniach podjadania!!! Podejrzewam, że to trochę zasługa stacjonarnego:D:D

Jutro będzie dużo lepiej, jak na razie to chyba się położę, niedobrze mi;(



kocham to urządzenie<3

26 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

Jak zwykle zdjęcie kiepskie;) Kiedyś zainwestuję z aparat. Znaczy mam aparat. Ale na zęby:D

Taa, to mi się żarcik udał, nie powiem -.-
;D

W ogóle gościa (bardzo mili i zabawni ludzie) chwalili i chwalili (chociaż znając ich to by chwalili nawet gdyby było paskudne;)) Kokosanek już nie ma. Babeczki też wyszły. Został tort, ale to dlatego, że był spory:) Już zapowiedziałam mamie, że nic by się nie stało, gdyby pozostałości zabrała do pracy, bo nie mam zamiaru go jutro jeść:) dieta, dieta, dieta. zdrowo, zdrowo, zdrowo.
O moim dzisiejszym jadłospisie dużo nie powiem... bo aż wstyd;p
Chociaż powiem Wam, że na śniadanie zjadłam taką owsiankę z gotowej saszetki (mama kupiła je jakieś dwa tygodnie temu, ale nawet nie tknęłam) i Matko Boska! jakie to było słodkie! W dodatku, kiedy wysypałam jeszcze suche płatki do miseczki zobaczyłam jakiś biały proszek. Wzięłam na palec i spróbowałam. Cukier. Oczywiście. Zjadłam ale jakoś niechętnie. Uwielbiam słodycze, ale jakoś mi nie podeszła ta owsianka. Za słodka. Aż musiałam sprawdzić skład:) 77% płatki owsiane, a potem cukier, aromaty i regulatory czegośtam:):) To chyba podziękuję i zjem zwykłą owsiankę:)

No, ale zapowiedziałam zdjęcie, a nawijam:D
Tylko hmm nie dość, że komórką to w lodówce;D Bo goście przyszli, więc działałam szybko;D


Jest to tort ze zwykłym (domowym oczywiście!) jasnym biszkoptem, kremem krówkowym, kremem maślanym i odrobiną kawy. Całość obłożona jest lukrem plastycznym. Jako kolorowy dodatek posłużyła mi posypka^^
Co myślicie?
^^



Chciałabym przypomnieć, że nigdy wcześniej nie robiłam tortów! :D

Edit: biszkopt, krem maślany i lukier są domowej roboty:):)