Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2773
Komentarzy: 68
Założony: 8 lipca 2012
Ostatni wpis: 5 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
pandalenka

kobieta, 33 lat, Koszalin

170 cm, 89.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: do czerwca 8 z przodu

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 czerwca 2016 , Komentarze (9)

Cześć dziewczyny! 

U mnie wszystko pozytywnie! Waga ruszyła i dzisiaj pokazała 89,0 ! Jetem mega zadowolona, bo w końcu pożegnałam 9 z przodu :) Niby to tylko jedna cyferka, ale jaką robi różnicę :D W dwa miesiące dietowania udało mi się w sumie zgubić 8 kg, to dla mnie wielki sukces i motywacja. Wszyscy w koło już mówią, że widać po mnie te zgubione kilogramy. W końcu byłam w stanie kupić sobie bluzkę, która ładnie na mnie leżała - bez wystających boczków i fałdek. We wtorek spotkanie kontrolne u dietetyczki, zobaczymy co pokaże analiza masy ciała :) Na czerwiec stawiam sobie kolejny cel: do lipca 85 kg!

Pozdrawiam!!

24 maja 2016 , Komentarze (6)

Witajcie dziewczyny!

Dzisiaj odebrałam rozpiskę mojego menu na przyszłe dwa tygodnie :) Dietka jest całkiem w porządku, żadnych udziwnień, fajne przepisy, które łatwo można przygotować w domu. Do tego Pani dietetyczka bazowała na moim dotychczasowym planie żywieniowym, trochę go ulepszyła, więc tak na prawdę opiera na tych samych lub bardzo podobnych przepisach. W końcu mam rozpiskę na kolacje, które zawsze stanowiły dla mnie duży problem - nie miała na nie pomysłu! Kalorycznie dieta zamyka się w około 1500 kcal, według mnie to całkiem spoko, biorąc pod uwagę moją umiarkowaną aktywność:) 

Jutro rano zważę się na czczo i zaczynam na 100%. Stawiam sobie mały cel: wytrzymać dwa tygodnie, bez żadnego podjadania i być fair przed samą sobą :) 

Podsumowując: dieta 1500 kcal, aktywność fizyczna: 2 razy w tyg. zumba, 1 raz crossfit, 1 raz wycieczka rowerowa (tu ze znakiem zapytania, bo zależy również od pogody w dniach wolnych).

Pozdrawiam! :)

17 maja 2016 , Komentarze (8)

Cześć dziewczyny! 

Tak oto chyba doczekałam się pierwszego zastoju wagi... Szklana stanęła między 92 i 93 kg i nie chce spadać dalej :( Utrzymuje się to już od jakiś 10 dni :( Po majówce zmotywowana postępami zapisałam się na zumbę, aby trochę dodatkowo 'pchnąć' to moje odchudzanie, niestety efekt był odwrotny! Nie wiem, czy ten zastój jest spowodowany zwiększoną aktywnością fizyczną, faktem, że jestem w drugiej połowie cyklu, czy może jednym i drugim? Jak wiadomo moja motywacja w ostatnich dniach lekko mówiąc trochę podupadła... Tu wpadnie ciasteczko, tam kostka czekolady, nadprogramowy plaster wędliny, bo dlaczego mam sobie odmawiać skoro i tak waga nie pokazuje 91? :P
Nie ze mną takie numery! Przynajmniej nie tym razem! Postanowiłam, że zapiszę się do dietetyczki.. Młoda dziewczyna, z bardzo dobrą rekomendacją wśród znajomych, do tego cenowo nie wychodzi drogo :) Pierwszą wizytę mam jutro... Zastanawiałam się nad dietą vitalii, ale ostatecznie osobisty kontakt ze specjalistką zwyciężył. Liczę na to, że będzie mi zwyczajnie wstyd pojawiać się u niej co dwa tyg. bez efektów - a zawsze to dodatkowa motywacja :) 
Jeśli macie jakieś pytania, które chciałybyście zadać dietetyczce, chętnie ją zapytam i opublikuję tu odpowiedzi. Sama przygotowuję dzisiaj listę rzeczy do wyjaśnienia :D 

Pozdrawiam :)

3 maja 2016 , Komentarze (12)

Cześć Kochane! 

Pierwszy miesiąc zmagań o lepszą sylwetkę za mną, więc czas pochwalić się rezultatami :D Najważniejsze - waga na dziś: 93 kg (nawet nieśmiałe 92,9) (impreza)(puchar) Szkoda, że nie znam dokładnej wagi początkowej, ale w ciągu miesiąca na pewno udało mi się schudnąć 4 kg :):) Jestem mega zadowolona, bo chudnę tak, jak sobie zaplanowałam - 1 kg na tydzień. 
Do pozostałych zmian, które zauważyłam przez ubiegłe 30 dni należą:

- lepsze samopoczucie i więcej energii w ciągu dnia: rano wstaję rześka i gotowa do działania, nie potrzebuje już kawy ani 2 godzin na wybudzenie, a do tego nie chce mi się spać w ciągu dnia

- znaczna poprawa cery: mimo miesiączki nie miałam ani jednej krostki,  znikły też zaczerwienienia typowe dla mojej cery naczynkowej. Zasługi przypisuje redukcji kawy i przede wszystkim koktajlom na bazie pietruszki i szpinaku

A więc kwiecień mogę zaliczyć do udanych  ;)Przede wszystkim udało mi się wypracować nawyk jedzenia o regularnych godzinach - co 3 h;)Nie odmawiam sobie wszystkiego, ale jem z głową, nie przekraczam limitu kalorii i to działa!! 

W maju muszę popracować jeszcze nad: większą ilością wypijanych płynów i w końcu wskoczyć na 2 lity dziennie oraz, co najważniejsze, ćwiczeniami!!!!! 

Życzę wszystkim pięknego, słonecznego maja i duuuuuuużych spadków (slonce):)

27 kwietnia 2016 , Komentarze (11)

Cześć wszystkim! 

Ostatnio zmieniłam wagę i niestety zwątpiłam w moją wagę początkową (96 kg). Każdy kto ważył się na 'starej' szklanej zawsze mówił/mówiła, że pokazuje za mało... Chociaż ja nie przyjmowałam tego do wiadomości, bo nawet ten oszukany wynik był dla mnie zawsze za wysoki :D W związku z tym, zdecydowałam, że dodam sobie do wagi początkowej 1 kg, czyli startuję z 97 a nie z 96 (w sumie powinnam ustawić nawet na 98, ale miałabym wyrzuty sumienia, a tak wydaje mi się fair :) Wszystko dlatego, że osoby w najbliższym otoczeniu zauważyły już, że trochę mnie ubyło, z resztą sama czuję się lżej i j mam bardziej płaski brzuch. Z reguły pierwsze zmiany były u mnie zauważalne po utracie  5 kg, a różnica między wagą na starej i nowej szklanej nie dawała zbyt dużego spadku.. Pasek uaktualnię za tydzień, równo po miesiącu odchudzania. Szkoda tylko, że te całe zamieszanie z wagami nie da mi dokładnych wyników po pierwszym miesiącu, który z reguły jest najbardziej motywujący, bo kilogramy lecą najszybciej :(Buuu... No nic, walczę dalej, piję wodę, jem co 3 godziny, zielone koktajle to już stały punkt mojego menu, bez których nie wyobrażam sobie mojego dnia:) Jedyne na czym muszę się skupić to ćwiczenia... Zupełnie nie mam motywacji, moja 'ćwiczeniowa' blokada trwa i nie wiem jak mam z tym skończyć :( Codziennie mówię sobie, że od jutra zaczynam z Chodakowską, ale to 'jutro' jeszcze nigdy nie nadeszło :DMacie jakieś porady jak wziąć się w garść? :?

Pozdrawiam!

14 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Cześć wszystkim! 
Jak już pisałam wcześniej moim celem nie jest konkretna dieta redukcyjna, a krok w kierunku lepszego odżywiania. Tyle się słyszy o różnych chorobach, tj. rak, cukrzyca, że aż jest to przerażające. Jestem młoda, całe życie przede mną, a tak na dobrą sprawę byłam na najlepszej drodze do nabawienia się poważnego choróbstwa... Nie wspomnę już o moim sporym ograniczeniu jakim jest otyłość (choroba sama w sobie) i co za tym idzie ubieranie się w to, co jakoś na mnie leży, a nie koniecznie w to, co bym chciała. Wracając do tematu, to smutne, jakie kity wciskają nam supermarkety, a nawet lokalne sklepy (jak najbardziej wspieram lokalnych przedsiębiorców i rzadko kiedy daję zarobić zagranicznym korporacjom, ale nie oszukujmy się, że produkty są przez to od razu zdrowe). Dlatego obejrzałam większość dostępnych w sieci filmów na temat przemysłu spożywczego, tak w ramach terapii szokowej :) W rezultacie staram się robić zakupy 'z głową', czytam etykiety i nie wybieram produktów o składzie, którego nie rozumiem, a na pewno nie takich, w których znajdują się literki E. 

Co do diety wprowadziłam nowy element, na drugie śniadanie piję koktajle warzywno-owocowe, np. wczoraj skład to: szpinak, 2 jabłka i 2 pomarańcze, a dzisiaj: szpinak, pietruszka, 2 kiwi, jabłko i pomarańcza (zawsze dodaję ok 100 ml wody). W sumie wychodzi mi z tego pokaźny słoik napoju, nie wiem dokładnie o jakiej pojemności, ale tak mniej więcej 600/700 ml. Tego, czego nie dam rady wypić na II śniadanie zostawiam na kolację, jako dodatek po posiłku. Muszę wam się przyznać, że nie jestem jeszcze na etapie jedzenia zielonych liści, może poza rukolą, roszponką, sałatą itp. i na pewno nie dałabym rady zjeść pęczka pietruszki lub szpinaku! A w takiej formie jestem w stanie wypić te wszystkie zdrowe witaminki :) Dodatek jakiegoś kwaśnego owocu tj. kiwi, pomarańcza sprawia, że goryczka zieleniny jest prawie w ogóle nie wyczuwalna. Wiem, że teraz panuje moda na takie zielone koktajle, ale dlaczego jej nie ulec, skoro promuje zdrowe nawyki? 

Ah, powiem wam jeszcze co skłoniło mnie do tych koktajli. Był to film pt. "Fat, sick and nearly dead", nie wiem czy jest też w wersji polskojęzycznej, ale zachęcam do poszukania i obejrzenia. Na prawdę warto, historie tam pokazane dają wiele do myślenia i są mega motywacją :)

P.S. Nie wrzucam tu za każdym razem swojego menu, bo mam wrażenie, że jest to trochę monotonne, jednak prowadzę swój dziennik, w którym zapisuję, co danego dnia zjadłam. 

Pozdrawiam i życzę duuuuuużo dyscypliny i wytrwałości !! :)

10 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Cześć wszystkim! Niestety muszę was rozczarować, bo aktualizacji wagi nie będzie :P (Często czytam wpisy innych vitalijek, które właśnie mają w sobie hasło 'spadek' albo 'aktualizacja paska'. Po pierwsze lubię tę autentyczną radość, którą od razu można dostrzec w stylu pisma, a po drugie daje mi to nadzieję, że wskazówka wagi może też spadać, a nie tylko rosnąć). Wracając do moich pomiarów, dlaczego nie ma tygodniowej aktualizacji? Bo zwyczajnie nie mam zamiaru się ważyć ani teraz ani przez następne 3 tygodnie! Nauczona doświadczeniem postanowiłam, że będę aktualizować pasek raz na miesiąc. Wcześniej, częstsze ważenie sprawiało, że wpadałam w manię ciągłego kontrolowania cyferek, a co za tym idzie każdy przestój, nawet 2-3 dniowy wpędzał mnie w depresję. Na wagę wchodziłam dosłownie codziennie, jeśli nie parę razy dziennie! Myślę, że będę cieszyć się nawet bardziej jeśli raz na cztery tygodnie odejmę sobie z paska kilogramy, niż wywierać na siebie co tygodniową presję zrzucania dekagramów :) 
Niech waga będzie skutkiem ubocznym dobrego, zdrowego jedzenia, a nie obsesją i reżimem! 
Pierwsze siedem dni mogę podsumować według swoich postanowień: 
- pić jak najwięcej wody      (+) ZALICZONE: codziennie było ok 2 litrów, w tym 1 litr wody z cytryną a pozostałe to kawa i różne herbaty ziołowe: oczyszczająca, miętowa, hibiskus, morwa biała (ta ostatnia bardzo dobra na obniżenie poziomu cukru i polecania diabetykom, z resztą w internecie możecie znaleźć wiele artykułów dot. zbawiennego działania tej roślinki).
- jeść regularne posiłki      (+) ZALICZONE
- wyeliminować z diety słodycze     Hmmm... i tu dałabym sobie mocne 3+, bo w ciągu dwóch pierwszych dni zjadłam po 100/150 g lodów z truskawkami a dzisiaj wpadło 15g nutelli, niby nic wielkiego, bo kaloryczności nie przekroczyłam, ale jednak trochę słabo, że mam motywację, a byle 10 minut słodkiego potrafi wziąć górę. Na razie się tym nie dołuję, bo chcę przeznaczyć pierwszy miesiąc na 'wdrożenie się' w zdrowe jedzenie, jednak docelowo chcę żeby takie małe przyjemności zdarzały się raz na 1 lub 2 tygodnie. 
- jeść jak najwięcej warzyw i owoców    (+) ZALICZONE    Dzielnie pilnowałam, żeby zawsze na talerzu znajdowało się coś zielonego. Zrobiłam sobie nawet ściągę, które owoce i warzywa są najzdrowsze i najbogatsze w składniki odżywcze, ale o tym napiszę w innym poście :) 
- ćwiczyć godzinę dziennie   (-) NIEZALICZONE!! Przyznaję się bez bicia, ćwiczyłam tylko pierwsze dwa dni, czyli co najmniej o kolejne 2 za mało w skali tygodnia! W środę pogoda nie dopisała, miałam poćwiczyć w domu, ale nic z tego nie wyszło i tak już zleciał cały tydzień na kanapie przed laptopem. Dodatkowo mam wrażenie, że jakoś zablokowałam się psychicznie na ćwiczenia :( W tej kwestii muszę ostro wziąć się w garść i zacząć nad sobą panować :) 

Życzę wszystkim przyjemnego nadchodzącego tygodnia, a najważniejsze systematyczności i trwania w postanowieniach! Ciao, ciao belle ;)

8 kwietnia 2016 , Komentarze (8)

Wczoraj było tak: 
-śniadanie: jajecznica z 2 jaj z pomidorkami koktajlowymi i szczypiorkiem, bułka grahamka cienko posmarowana twarożkiem

- II śniadanie: 100 ml jogurt naturalny 0,1% i jabłko

- Obiad: porcja zupy kalafiorowej (ciągle zabielam zupy łyżeczką śmietany, ale nie jestem jeszcze gotowa żeby przejść na jogurt, pocieszam się tym, że jem zupy bez mięsa)

- Kolacja: dorsz, ziemniak pieczony, sałata z pomidorem, ogórkiem i rukolą, jogurt z czosnkiem 

W sumie wyszło mi ok 980 kcal, to trochę mało, ale w sumie nie byłam głodna. Może troszkę przed spaniem, ale za późno było już na jedzenie :) We wcześniejszych jadłospisach wychodziło mi ok 1600 kcal czyli mniej więcej tyle, ile sobie zaplanowałam. A dzisiaj będzie: 
- śniadanie: 5 małych placuszków z otrębami posmarowanymi ricottą i dżemem +kiwi (znalazłam super łatwy i smaczny przepis: 1 jajko, łyżka mleka, łyżka jogurtu naturalnego, pół banana i 2,5 łyżki otrębów owsianych). Chciało mi się czegoś słodkiego, a w szafce mam schowaną nutellę, więc jestem z siebie dumna, że wybrałam zdrowe śniadanie :) :) W sumie wyszło ok. 350 kcal. 

- II śniadanie: jabłko i pomarańcza

- Obiad: łosoś pieczony z jabłkami (pychooooooota!!)

- Podwieczorek: porcja zupy pomidorowej z odrobiną ryżu 

- Kolacja: jeszcze nie wiem, ale będę musiała coś wykombinować z tego co mam w lodówce, więc pewnie wyjdzie jakaś sałatka z recyklingu.

Nie rezygnujmy z celu, tylko dlatego, że jego osiągnięcie wymaga czasu... Czas i tak upłynie!!

7 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Wracam na Vitalię, bo znów się zapuściłam. Przez ostatnie 1,5 roku 'ciężko pracowałam' na swój obecny wygląd, samoocenę i psychikę. Sprawy prywatne oraz zawodowe przytłoczyły mnie i sprawiły, że nie mogłam sobie sama z nimi poradzić. W rezultacie zajadałam stresy. Tabliczka czekolady i paczka czipsów, z reguły popite colą, to taki standard ;) Normalne posiłki 2 razy dziennie: śniadanie i późny obiad, bo po co więcej skoro można nażreć się słodyczy? Fast foodami też nie gardziłam :D 

Ale koniec już  z tym !! Postanawiam raz a porządnie wziąć się za siebie!! Przeszłam już przez wiele diet, mniej i bardziej skutecznych, ale zawsze po zrzuceniu połowy zaplanowanych kilogramów wracałam do starych nawyków żywieniowych. W większości przypadków zachwycona pierwszymi rezultatami dochodziłam do wniosku, że już  wyglądam ok i nie muszę się dalej odchudzać... Wracałam do 'normalnego' jedzenia, a kilogramy jak bumerang wracały nawet z nadwyżką! Tym razem nie będę się oszukiwać, mam wiele do zrzucenia i skoro przybranie tylu kilogramów zajęło mi ponad rok to nie stracę ich w dwa miesiące! Nie narzucam też żadnej szczególnej diety, chcę jeść do 1800 kcal dziennie, ale ważne żeby były to zdrowe posiłki. Wdrażam tylko jeden schemat odżywiania: 2 dni mięso, 2 dni wege, 2 dni ryby i tak w kółko. 

Postanawiam: 
- pić jak najwięcej wody 
- jeść regularne posiłki co 2,5 lub 3 godziny
- wyeliminować z diety wszystkie słodycze 
- jeść jak najwięcej warzyw i owoców
- ćwiczyć godzinę dziennie 

Może jest wśród Was ktoś z podobnymi celami? :) 
Pozdrawiam!

13 lipca 2012 , Skomentuj

Dzisiaj mój 3 dzień odchudzania. Odebrałam jadłospis od dietetyka i chyba troche się zawiodłam... Dzienna porcja kalorii to aż 1900/2100, więc całkiem sporo jak na dietę oschudzającą. Boję się, że mogę przytyć, lub waga nie spadnie nawet o kilogram, bo w jadłospisie przewidziane są aż 4 (!) kromki chleba na dzień, do tego czuję, że posiłki są niezbilansowane. Dzisiaj postanowiłam wrócić do diety, którą stosowałam wcześniej (również pod okiem dietetyka, ale innego), tak dla samego porównania i muszę przyznać, że czuję się o wiele lepiej:) Więc chyba dalej będę ją stosować, bo wiem, że przynosi efekty, a po tej nowej sama nie wiem, czego można się spodziewać...

Moje dzisiejsze menu:

Sniadanie: grejpfrut 1 sztuka, twaróg 50g z łyżeczka płatków migdałowych  

Śniadanie II: 200g owoców, 150g jogurtu naturalnego

Obiad:  ryż brązowy 30g, z sosem potrawkowym (100g pokroić w kosteczkę, dodać cebulkę, bulion ? szklanki, 1 łyżeczke koncentratu pomidorowego)

Podwieczorek: owoce 100g 

Kolacja: brokuły zapiekane z mozzarellą 100g 

Pozdrawiam :)