Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co nakłoniło mnie do zrzucania nadmiernego tonażu? ano zdjęcie sprzed 10 lat gdzie mieściłam zadziszcze w rozmiar 42/44 a teraz ledwo w 50 wchodzę. Strzykające kolana też miały w tym udział. I tak sobie chudnę i tyję, tyję i chudnę i mam już dość... Albo schudnę i tak już zostanie albo.... Nie ma albo. Schudnę.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24847
Komentarzy: 275
Założony: 19 lipca 2012
Ostatni wpis: 21 grudnia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Pokusica

kobieta, 38 lat, Żywiec

173 cm, 81.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Na początek schodzimy do dwucyfrowej wagi.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 sierpnia 2012 , Skomentuj
Miał być urlop i wakacje a jest praca i nic poza tym. Nawet nie mam czasu na ważenie. Jem co popadnie i kiedy popadnie. Normalnie zwątpię. Ratunku!!!!!!!!!!!!!!!

10 sierpnia 2012 , Komentarze (2)
Faceci to jednak dziwne zjawisko optyczne. Daje mi mój D. do zrozumienia, że kilka kilogramów mogłabym zrzucić bo od razu mi się kondycha poprawi i wreszcie wyjdę na moją ulubioną górę bez zadyszki (jasne, co tam boczki, oponki i zwały tluszczu). A wczoraj wieczorem:
"Kochanie zrób mi na kolację de volaille. Proszę, proszę, proszę."
No to robię. Do tego sałatkę z papryką czerwoną, ogórkiem, cebulką i odrobiną jogurtu. To dla mojego kochania. Dla siebie w ramach powolnego zrzucania wagi sałatka bez jogurtu i do tego plasterek pieczonej piersi kurczaka. Na co moje kochanie:
"Sam tego jadł nie będę." 
Tłumaczę, że mam na talerzu niemal to samo tylko ciut mniej, a on foch i jadł nie będzie. No niech mi ktoś powie, jak ja mam go zrozumieć? Nie dałam się zwariować i zjadłam co moje z jego talerza dziobnęłam kawałek i zjadł. Ale następnym razem pójdzie spać głodny albo niech go mama karmi.
Na załagodzenie sytuacji na dzisiejszą kolację zaplanowałam grillowanego pstrąga faszerowanego bekonem i cytryna. Dla niego z tym i z tym. Dla siebie z cytryną ale o braku bekonu i masła w mojej rybce już nie musi wiedzieć.

7 sierpnia 2012 , Komentarze (5)
-śniadanko:
herbata owocowa bez cukru
bułka z serkiem topionym

-II sniadanko
lody (pokusa była silniejsza)

-obiadek
ryż z jogurtem

- kolacja
herbata bez cukru 
kanapka z ogórasem

- przekąska
150g mieszanki studenckiej

Matko, kiedy ja opanuję te pokusy? Serio nie chcę im ulegać ale nie umiem się oprzeć...

6 sierpnia 2012 , Skomentuj
Hallo kochane,
Chwile mnie tu nie było ale już wracam. Wczoraj poszłam w góry na "spacer" z D. i z moją siostrą. Kijków do nordic oczywiście zapomniałam, ale to się wytnie. Mam zakwasy jak po maratonie i jeszcze większą satysfakcję. Ruszyłam swoje wypasione 4 litery z domu i zamiast oglądać jakiś film oglądałam widoczki i podziwiałam naturę z bliska. A na koniec zamiast paść trupem na szczycie wróciłam okrężną drogą na dół i od razu na 49 przegląd twórczości regionalnej w Żywcu. Było pięknie. Było fantastycznie. Było męcząco. Było z wysiłkiem. I jest pięknie. Na koniec jeszcze moje Słońce stwierdziło, że zaczynam mieć lepszą kondycję i boczki mi spadły i są mniejsze niż Młodej a zawsze miała lepszą figurę niż ja. 
Marzenia coraz bliżej.

1 sierpnia 2012 , Skomentuj
Raz jabłuszko raz buraczek Wzięła mnie chcica na warzywka i owocki... Aż jestem w szoku. Wczoraj sałatki na każdy posiłek ?(nie "do" ale "na")Siedzę sobie w ogródku i wsuwam rabarbar w najlepsze i myślę, że niedługo trzeba się znów zważyć. Chciałabym żeby było max 82 jak poprzednio ale wątpię w cuda. Chociaż D. twierdzi, że cytuję "tragedii ni ma". No i nie zabij tu drania. No ale doceniam szczerość.

25 lipca 2012 , Skomentuj
W menu 2000 kcal. Niestety, bez wafelka się nie obeszło i 226kcal za nic.. Mam straszną słabość do słodyczy, zwłaszcza przed miesiączką. Pociesza mnie myśl, że mam dziś stertę prasowania i porządki na strychu do zrobienia więc ciacho pójdzie w niepamięć. Ale to po pracy. Potem jeszcze a6w. Nie sądziłam, że to takie męczące jest. Wczoraj znów zgrzeszyłam i wypiłam z siostrą piwo. Wstydzę się, już stoję w kącie i wstydzę się strasznie.

Powiedzcie mi dziewczyny, dlaczego te przeklęte, boskie ciasteczka muszą iść w biodra a nie w biust?

Mam mały przyrost motywacji. Jak już zobaczę z przodu 7 kupuję to cudeńko. Będzie jak znalazł na urodziny. Co myślicie?

24 lipca 2012 , Komentarze (5)
OŚWIADCZYŁ SIĘ!!!!!! 
AAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jeśli kremówka daje szczęście to właśnie dostałam miliard kremówek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

24 lipca 2012 , Komentarze (2)
Dwie nocki tańca i lekkie ograniczenie i mam 2 kg mniej!!! Po prostu bosko. Ale pewnie niedługo znów spuchnę. Niedługo @ więc albo stanę w miejscu (znowu) albo się cofnę. No nic trzeba to przeżyć.

23 lipca 2012 , Skomentuj
Załamka. Poszłam w sobotę na ślub przyjaciółki z D. Dzień pierwszy był super. Mimo, że ostatnio coś zgrzytało między nami. Za to poprawiny to była masakra. Najpierw nie chciał iść i stwierdził żebym szła sama. Potem do mnie dołączył. Bawiliśmy się do czasu aż nie wypił o ten kieliszek za dużo. Zobaczył jak żegnam się z kolega - cmoknął mnie w policzek. I obraza majestatu. Awantura, że jak ja się prowadzę, że na jego żonę się nie nadaję, że jak mogłam  itd itp. Popłakałam się i poszłam do domu. Myślałam, że rano mu przejdzie i przeprosi a tu nic. Jestem tak zła, że mamusiu. I mimo, że całe wesele się ograniczałam (a pyszności tyle było...) to dziś już zwątpiłam i zjadłam ciacho GIGANTYCZNE. No i mam wyrzuty sumienia... Nie wiem na kogo jestem bardziej zła - na D. za tą scenę, czy na siebie za ciacho.

20 lipca 2012 , Komentarze (2)
Postanowiłam zabrać się od dziś za a6w. Swego czasu dało fajny efekt u mojej siostry i sama spróbuję na sobie. Mam nadzieję, że w trakcie nie zwątpię. Wczoraj zrobiłam sobie pożegnanie z fast-foodami - ostatni kawałeczek pizzy. Ale chyba największy problem to będą śniadania. Jem zawsze o 11 w pracy bo wcześniej nie mam czasu. No i lipa bo podobno to najgorsze co się da - jeść pierwszy posiłek ponad 4 godziny po wstaniu z łóżka. Ale nie poddam się nie ma bata. Na urodziny mojego D. wskoczę w mini