Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie podobam się sobie w tej chwili. Uważam, że ważę stanowczo za dużo. Chcę schudnąć, zwłaszcza, że już raz mi się to udało. Byłam wtedy bardzo szczęśliwa i chciałabym do tego wrócić. Moje największe marzenie, to piękna figura i prowadzenie zdrowego trybu życia już na zawsze, bez głupich potknięć i naprzemiennego chudnięcia i tycia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2820
Komentarzy: 16
Założony: 29 lipca 2012
Ostatni wpis: 3 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
slimwannabe

kobieta, 34 lat, Zielona Góra

178 cm, 69.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 września 2012 , Skomentuj

Kolejny sukces za mną - udało mi się zmusić do ćwiczeń. I, co lepsze, coraz bardziej wierzę w to, że zrzucę te cholerne 14 kilo sadła! Zresztą, jak patrzę na swoje uda to odechciewa mi się jeść : (
Także w kwestii ćwiczeń: rano 20 minut rozgrzewko-gimnastyki, a wieczorem zumba z youtubem.
Żarło:
granola orzechowa z mlekiem sojowym i pestkami dyni
banan
5 orzechów włoskich
3 małe kromeczki z tofu, pomidorem i papryką
racuszki amarantusowe z sosem warzywnym, brokułem, kiełkami i buraczkami
nektarynka
grahamka z tofucznicą

Wyszło chyba trochę ponad zakładaną normę, bo ok. 1600 kcal, ale nie przejmuję się tym ze względu na zaistnienie ruchu : )

6 września 2012 , Skomentuj

Brawa dla mojej diety i żelaznych postanowień - zamiast schudnąć, przytyłam kilogram a i tak Bogu powinnam dziękować, że tylko tyle, patrząc na te moje weekendowe wariacje.
No ale nic. Dziś pierwszy dzień od dawna jest tak jak być powinno.
Zjedzone:
kaszka manna na mleku sojowym z cynamonem
5 orzechów włoskich
bułka wiejska z oliwkami
batonik musli
racuszki amarantusowe z sosem warzywnym, brokułem ugotowanym na parze i kiełkami
grahamka z tofucznicą, pomidorem i kiełkami

Oby tak dalej, mam nadzieję że jutro zmuszę się do ćwiczeń.

6 września 2012 , Skomentuj

Brawa dla mojej diety i żelaznych postanowień - zamiast schudnąć, przytyłam kilogram a i tak Bogu powinnam dziękować, że tylko tyle, patrząc na te moje weekendowe wariacje.
No ale nic. Dziś pierwszy dzień od dawna jest tak jak być powinno.
Zjedzone:
kaszka manna na mleku sojowym z cynamonem
5 orzechów włoskich
bułka wiejska z oliwkami
batonik musli
racuszki amarantusowe z sosem warzywnym, brokułem ugotowanym na parze i kiełkami
grahamka z tofucznicą, pomidorem i kiełkami

Oby tak dalej, mam nadzieję że jutro zmuszę się do ćwiczeń.

30 sierpnia 2012 , Skomentuj

Po pierwsze okazało się niestety, iż szacowana przeze mnie moja obecna waga wynosi nie 70 kg, jak przypuszczałam, ale już 73 kg. Alarm na ogarnięcie dupy więc bije tak głośno, że uszy puchną. A ja co? 2 dni diety, 2 dni obżarstwa. NO DOPRAWDY, przejęłam się widmem zatłuszczenia się na amen.
Ale koniec z tym. Patrzę na swoje tłuste uda, cellulit i wystający brzuch i przestaję myśleć: e, nie jest tak źle. BO JEST TRAGICZNIE. I nie wiem naprawdę, co ja sobie myślałam przez całe te wakacyjne miesiące. Nie wiem jak ja to robię, ale latem zawsze jestem najbardziej utyta, a zimą nie raz udaje mi się coś zrzucić i wyglądać jak człowiek, jak też było w tym roku.
Dobra, jebać. Założenia:
 - +/- 1500 kcal
 - zdrowe, pełnowartościowe wegańskie szamanie
 - warzyw i owoców tyle ile tylko się da
 - woda mineralna j. w.
 - przynajmniej 3 razy w tygodniu domowy trening zumby
 - 2-3 czerwone herbatki na dzień
 - goodbye kawo
 - goodbye piwerko i inne procenty (naprawdę okazyjnie, a nie że jak tylko najdzie mnie ochota na browar przed laptopem to lecę do sklepu)
 - dobrze by było nie jeść po 18; wiem wiem nie trzeba jeść kolacji tak wcześnie jeżeli się późno idzie spać ale jak kiedyś tak robiłam to efekty były zajebiste

Tyle chyba na ten moment. Od jutra się ogarniam, bez kitu. Liczę, spisuję, dbam żeby było dobrze. Tylko z ćwiczeniami może być przez najbliższe dni kiepa, bo jadę do domu. Ale żadnego obżarstwa tam i jak tylko wrócę, biorę się za wyciskanie z siebie siódmych potów. ZAKURWIE TEN CELLULIT JAK PSA!!!!

11 sierpnia 2012 , Skomentuj

No niestety, nie piętnasty ani dwudziesty. Dałam ciała i zaczynam od nowa.
Raport z dziś:
coś a la owsianka z kakao na wodzie
2 kanapki z białego pieczywa z pastą z soczewicy
banan
ryż brązowy z fasolką i pomidorami
uparowany brokuł (1/2)
pieczona cukinia
kiwi

Ruchu niestety brak - od 9 do 19 poza domem : |

29 lipca 2012 , Komentarze (2)

No to jestem i tutaj... Odchudzam się nie od dziś, walkę z kilogramami podejmowałam już pewnie setki razy. Gdy udało mi się ich trochę zgubić poprzednim razem, pisałam na innym portalu o odchudzaniu, jednak kilogramy wróciły a ja jakoś nie miałam chęci zaczynać tam od nowa.
Ważę w tej chwili ok. 70kg, mam 178cm wzrostu i chcę schudnąć ok. 10kg. Moje zadanie będzie mocno utrudnione, ponieważ zepsuła mi się waga i będę mogła kontrolować ją nie częściej niż raz w miesiącu, gdy będę odwiedzać rodzinę (w tej chwili bowiem studiuję w innym mieście). Ale może to i lepiej? Niech to będzie lekcja dla mnie, bym nauczyła się, że cyferki mniej znaczą niż dobre samopoczucie. Do tej pory niestety było inaczej; ważyłam się na okrągło i to waga decydowała o tym, w jaki sposób na siebie patrzę. Koniec z tym!

Dodam jeszcze, że od kilku miesięcy jestem weganką, co teoretycznie powinno trzymać w ryzach moją wagę. Niestety, takie rzeczy jak niektóre chipsy i słodycze, białe pieczywo, frytki, mogą sobie być pochodzenia roślinnego, ale niestety tuczą. Mam nadzieję, że uda mi się na zawsze odzwyczaić od spożywania ich zbyt często i w zbyt dużych ilościach.

No to po raz pińcsetny mówię sobie: TYM RAZEM SIĘ UDA! 
I co ważniejsze, wierzę w to.