Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Odjechana, wyjechana,
w
ogóle jakaś taka ...Chana (nie mylić z Montanna) Typ: par
adoksalny Osobowość:
złożona Charakter:
nieprzysiadalny Uroda
: nieprzeciętnie
przeciętna Średnio wypełniony bagaż doświadczeń życiowych, Kobieta po przejściach... Oto ja... To taki ktoś, kogo się kocha, albo nienawidzi... par excellence...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25652
Komentarzy: 335
Założony: 27 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 15 września 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MagdaMaciaszek

kobieta, 46 lat, Bogatynia

163 cm, 93.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 lipca 2016 , Skomentuj

Jeśli już o polecaniu różnych ciekawostek mowa to ja polecam gorąco stronę:

https://www.fitnessblender.com

Rewelacyjna zbieranina różnych ćwiczeń, zestawów o różnym stopniu intensywności. Daniel I Kelli w sposób jasny i przystępny prowadzą każdy trening. Dodatkowo na każdym filmie dołączono czas, kalorie i podgląd na następne ćwiczenie. Można wybrać sobie zestawy na różne części ciała, całościowe, spalanie, rozciąganie, ABS, cardio, tabaty, fat burning, stretching i wiele innych. Strona i filmy w języku angielskim, ale nawet osoba nie znająca tego języka doskonale sobie poradzi. 

Po rejestracji można tworzyć listę ulubionych treningów. I wierzcie mi, nie ma tam wymówek, że "nie dam rady". Są zestawy nawet dla takich hipopotamków jak ja. :D

Miłego korzystania.

3 lipca 2016 , Komentarze (3)

Spotkałam dwie wersje tego ćwiczenia. Różnice wynikają z czasu. W poprzednim wpisie podałam link do tej wersji: 

Jest też wersja taka:

Dzień 1 – 20 sekund

Dzień 2 – 20 sekund

Dzień 3 – 30 sekund

Dzień 4 – 30 sekund

Dzień 5 – 40 sekund

Dzień 6 – Pauza

Dzień 7 – 45 sekund

Dzień 8 – 45 sekund

Dzień 9 – 60 sekund

Dzień 10 – 60 sekund

Dzień 11 – 60 sekund

Dzień 12 – 90 sekund

Dzień 13 – Pauza

Dzień 14 – 90 sekund

Dzień 15 – 90 sekund

Dzień 16 – 120 sekund

Dzień 17 – 120 sekund

Dzień 18 – 150 sekund

Dzień 19 – Pauza

Dzień 20 – 150 sekund

Dzień 21 – 150 sekund

Dzień 22 – 180 sekund

Dzień 23 – 180 sekund

Dzień 24 – 210 sekund

Dzień 25 – Pauza

Dzień 26 – 210 sekund

Dzień 27 – 240 sekund

Dzień 28 – Tak długo, jak to możliwe.

Myślę, że obie wersje są fajne. Pierwsza jest na moje oko trudniejsza. 

3 lipca 2016 , Komentarze (2)

Gdybym do końca roku miała tyle zacięcia co dziś, to pewnie w Sylwestra byłoby - 20 na wadze. Oby wystarczyło, obym wytrwała, aby tym razem się udało. Będę zadowolona z - 15 kg do końca roku. A to znaczy, że w ostatnim dniu roku waga ma wskazać 77 kg. O matko!!!! Jak ja chcę!!!

Dzisiaj kolejne 60 minut ćwiczeń za mną. Jutro odpuszczam, bo kręgosłup nie wytrzyma. Jeśli będzie czas to będzie spacer z kijkami. Dodałam jeszcze planka. A plank to: "postanowienie, że przez 30 dni każdego dnia (oprócz zaplanowanych w grafiku dni na odpoczynek) robisz plank (deskę) i systematycznie wydłużasz czas ćwiczenia. Ostatniego dnia próbujesz wytrzymać w pozycji 5 minut - to dość długo, ale wysiłek wart jest wzmocnionych, ładnie wyrzeźbionych mięśni brzucha i lepszego samopoczucia."

Więcej o planku:

http://wformie24.poradnikzdrowie.pl/cwiczenia/wyzw...

2 lipca 2016 , Skomentuj

No grubo, ale słowo się rzekło. Zapraszam wszystkich na wyzwanie.

Do końca roku planujemy zrzucić po 15 kg a równowartość zrzuconego balastu przekazujemy w postaci karmy dla dowolnie wybranego schroniska dla zwierząt. 

Zapraszam serdecznie, wyzwanie zaczyna się od jutra!

http://vitalia.pl/index.php/mid/139/fid/1793/wyzwa...

2 lipca 2016 , Komentarze (5)

60 minut ćwiczeń za mną. Mam nadzieję, że się jutro podniosę :D Teraz siedzę z pasem "sauna belt", popijam izotonik i odpoczywam. Nie było szaleństwa, nie było maxa, spokojnie na poziomie 130 - 150 tętna. Na razie rezygnuję z interwałów. Podczas ujeżdżania orbitreka mam dodatkowo akupresurę, bo ćwiczę na boso. 

Nie jest źle...

2 lipca 2016 , Komentarze (2)

Znacie to? Zmęczenie, nogi z waty, pot się leje i mimo wszystko radocha? Satysfakcja? Przypływ endorfin? Uwielbiam to. Dzisiaj wstałam znowu bez czucia w karku, z bólem pleców, drętwieniem rąk. A tu wyzwanie za pasem. Postanowiłam na początek ćwiczyć etapami. Najpierw 20 minut truchtu, skłonów, brzuszków, potem 30 minut orbitreka. 

Tak, tak, ja wiem, że im dłuższy wysiłek tym efektowniejsze spalanie tkanki tłuszczowej. Bo to ogólnie jest tak, że do ruchu potrzebna jest energia. Energię tworzy glukoza i kwas tłuszczowy. Przez pierwsze 20 minut 80% energii pochodzi z glukozy a 20% z kwasu tłuszczowego. Im dłużej ćwiczymy, tym więcej spalamy tłuszczu. Proporcje odwracają się po ok. 60-80 minutach.

Można więc powiedzieć - po cholerę to rozbijać, skoro nie będzie efektu? No może teraz nie, ale z czasem bym może będę mogła zwiększyć długość ćwiczeń "na raz". Najgorsze co może być to stwierdzić, że się nie opłaca. Ja myślę, że lepiej ruszyć tyłek przez 5 minut nawet, niż nie robić nic. 

1 lipca 2016 , Komentarze (3)

Każdy wie jak ważna jest dieta w życiu człowieka. Jesteś tym, co jesz – powiadają. Zgadzam się oczywiście. Ale nadziwić się nie mogę jak można świadomie robić krzywdę własnemu dziecku. Jako matka dziecka o bardzo wybiórczej diecie przez lata walczyłam i marzyłam o tym, żeby córka zajadała się warzywami, owocami, zdrowym jedzeniem i piła tylko wodę i świeże soki. W dzisiejszych czasach świat staje na głowie. Programy telewizyjne opowiadają o rodzicach, których postępowanie jeży mi włosy na głowie. A ci co mnie znają wiedzą, że mam ich nie mało, więc ma się co jeżyć.

Wpływ telewizji, reklam rujnuje zdrowie dzieci. Zestawy „super size”, XXL, wszystko „big”. Tak, USA i Anglia szokują ilością spożywanych fast food’ów, słodkich napojów itp. Dzisiaj oglądnęłam program o matkach, które wpychają z lenistwa i niechcenia hamburgery i frytki 14-sto miesięcznemu dziecku. Co gorsza nie widzi w tym nic złego. Inna zaś mądra, matka bliźniaczek ważących po 100 kg w wieku nastu lat, przekonuje, że ona tylko zdrowo gotuje. A na stole biały chleb tostowy a na patelni bekon się smaży. A czy my jesteśmy lepsi? Codziennie możemy zobaczyć, że na śniadanie najlepsze są Nutella i ciastka Lubisie. Danonki (pełne cukru) to najlepsze źródło wapnia i dzięki nim rośnie się i rozwija zdrowo. Kinder czekolada dodaje energii a zapychające soki przecierowe są najlepsze na świecie.

Pamiętam czasy mojej podstawówki, kiedy w tornistrze miałam kanapkę i pomidora (lub jabłko) a w bidonie kompot albo herbatę. W Irlandii zamiast zdrowego śniadania dzieci dostają wielkie kanapki, kupione w sklepie, z bekonem, majonezem, jajkiem, lub co gorsza – wkładają do tych bułek chipsy. Po szkole dostają kolejną bułę z kolejną porcją tłustego boczku, bo kto by tam w domu coś gotował na lunch. I narzekają dorośli, że ta młodzież teraz taka krnąbrna, że nie słuchają się, sami sobie te krzywdy robią przecież. A zapominają niestety, że to, czym skorupka za młodu nasiąknie… Jak można dopuścić, żeby 15-stolatek ważył 120 kg? To nie problemy z nadwagą, nie choroba – tylko lenistwo i brak autorytetów. Dla świętego spokoju niech się dziecko lodami napcha.

Moja córka wstaje o 5.50 rano. Nie wychodzi z domu bez I śniadania i II śniadania w tornistrze. Odprowadzam ją na busa, wpadam czasem do sklepu i codziennie widzę rodzinkę z 11-letnim może chłopakiem, który na śniadanie do szkoły dostaje dwa rogale "następca drożdżówki" i słodką oranżadę w 1,5 litrowej butelce.

Takie „życiowe” przykłady widać nie tylko w obrębie jedzenia. Kilka historii ostatnich miesięcy rozwaliło mnie na łopatki (mówię tutaj o filmach dokumentalnych z Anglii albo USA właśnie). Palący 10-latek, który dostaje pozwolenie na palenie w domu, bo lepiej, żeby pod dachem niż na ulicy (tak na marginesie chłopak pod nadzorem kuratora). Powstające salony piękności dla małych dzieci, gdzie mogą zrobić sobie wszystko to, co dorośli – od manicure, po opalanie natryskowe. Właścicielka z dumą mówi, że zaprasza dzieci w każdym wieku, nawet kilkumiesięczne. Matka fundująca córce na siódme urodziny voucher na operację biustu, którą będzie mogła sobie przeprowadzić jak skończy 18 lat! Następna mądra idzie z malutkim dzieckiem do solarium, następna robi natryskowe opalanie 4-ltniej córce. Mnie się to w głowie nie mieści.

Ostatni przykład to reklama jednej z sieci komórkowych, oferującej (podobno) internet bez limitu. Pada w niej z ust młodego człowieka: „Ile siedzę w necie? Nie liczę. Tam jest lepszy świat, ludzie mnie lubią”… Dokąd zmierzasz świecie?

1 lipca 2016 , Komentarze (5)

Padłeś, powstań!!! Załóż koronę i zapitalaj do przodu. Tak napisałam Kubie Błaszczykowskiemu. Nasi zakończyli turniej na etapie 1/4 ale nie są przegranymi. Nie jest też przegrany Kuba, który nie strzelił karnego. Loteria, fatum, los i przeznaczenie. No i trudno. Dla mnie i tak są bohaterami. Sam Kuba skomentował to tak: "W moim życiu już zbyt wiele razy leżałem na ziemi, żeby nie wiedzieć, że trzeba dalej walczyć". No nie inaczej.

Dzisiaj zaczyna się moje wyzwanie - 500 minut ćwiczeń w lipcu". A ja drugi dzień nie mogę się praktycznie ruszać. Ledwo gotuję obiad, ledwo stoję i egzystuję. Ale kurna wiecie ci? Poćwiczyłam. 11 minut!!! Nie zalałam się potem, bo w tym czasie nie ma takiej możliwości. Nie biegałam, nie świrowałam pawiana na siłę. Skupiłam się na brzuszkach, wzmacnianiu kręgosłupa oraz truchcie w miejscu. 

Ani to wyzwanie, ani ten pamiętnik nie są po to, żeby ścigać się z innymi, ale z samą sobą. Pokonywać własne słabości. A wierzcie, 11 minut w tym stanie to jest pokonanie siebie. No i jestem dumna. Rozgrzeszam się również za wczorajszego szampana - 6 godzin emocji, kiedy to Radwańska rzutem na taśmę weszła do następnej rundy Wimbledonu, a nasza reprezentacja trzymała w napięciu do końca - nie było innej opcji!!!. 

No i w międzyczasie zrobiłam bluzeczkę dla mojej córki :D

30 czerwca 2016 , Komentarze (2)

W wolnych chwilach tworzę. Robię biżuterię, dziergam na szydełku. Relaks i spokój umysłu. Ale dzisiaj chyba nawet to nie jest mi dane przy drętwieniu rąk... 

https://www.facebook.com/magartdesign/?ref=aymt_ho...

30 czerwca 2016 , Komentarze (2)

To takie uczucie, kiedy wstajesz rano i czujesz się, jakbyś w ogóle nie spała. Nie odpoczęło ciało, nie odpoczęła głowa, nie odpoczęłam JA. Mówi się, że ból to jedna z wymówek, żeby nie ćwiczyć, żeby polec w walce, żeby usiąść i nic nie robić. 

TAK - jeśli przypadek osoby jest na tyle prosty: żarcie, zaniedbanie, lenistwo = nadwaga. Nadwaga = nie wytrzymuje ciało. Nie wytrzymuje ciało = ból.

Mnie nie pokonuje ból po ćwiczeniach, nie pokonuje mnie zadyszka, brak kondycji. Ja ten ból znam od dziecka. Teraz jest gorzej, bo oczywiście nadwaga ma wiele wspólnego z jego wzmocnieniem. Chory kręgosłup, dodatkowo obciążony kilogramami, jest podwójnie chory. Stopy jakby męczyły się 10 godzin w za małych o 3 numery butach i na wysokim obcasie. Całe nogi skręca grypowy ból mięśni, w lędźwiach ból, jakby ktoś od prawej do lewej ciął nożem. A trzymając niecałe pół kilo w ręku czujesz drętwienie. Leżysz ze sprawnym umysłem, a ciało nie ma siły na żaden ruch.

To tak, jakby organizm był na wiecznym LOW BATTERY i cholera w całym kraju nagle deficyt ładowarek. 

Gubi mnie sinusoidalna forma. Jak czuję się dobrze lecę 7 km na kijach i 50 minut dziennie na orbitreku. Potem dopada mnie stan bólowy i nie robię nic, bo nie ma jak. To nie wymówka, że się nie chce. Ale w sytuacji, kiedy ubranie się jest wyzwaniem, ćwiczenie jest niemożliwe.

Nie gubi mnie jedzenie. Nie jestem pożeraczem, nie mam zapasu słodyczy. Praktycznie ich nie ma u mnie w domu. Piję tylko wodę, jem 5 posiłków dziennie, smażę na oleju kokosowym, nie jem owoców po 14-stej, nie pochłaniam hamburgerów i frytek. Uwielbiam wszystko co zdrowe. Gotowana kukurydza, cukinia z grila i micha sałatki to dla mnie wszystko, co potrzeba do życia. Mam słabość - kubek kawy z mlekiem rano, posłodzonej cukrem trzcinowym. Uwielbiam białe wino. Pewnie nie ogarniam łączenia i niełączenia, bilansów i indeksów glikemicznych. Pewnie wiele innych błędów popełniam. Ale zdecydowanie ból to mój największy wróg.