Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Odjechana, wyjechana,
w
ogóle jakaś taka ...Chana (nie mylić z Montanna) Typ: par
adoksalny Osobowość:
złożona Charakter:
nieprzysiadalny Uroda
: nieprzeciętnie
przeciętna Średnio wypełniony bagaż doświadczeń życiowych, Kobieta po przejściach... Oto ja... To taki ktoś, kogo się kocha, albo nienawidzi... par excellence...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25623
Komentarzy: 335
Założony: 27 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 15 września 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MagdaMaciaszek

kobieta, 46 lat, Bogatynia

163 cm, 93.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lipca 2016 , Komentarze (4)

Urlop udany ale są też plusy ujemne. Niecały kg. Ale jeśli ktoś myśli, że się samobiczuję, to jest w błędzie. Błędy urlopowe popełniłam z pełną premedytacją i świadomością. Mając oczywiście za plecami czerwoną lampkę kontroli. Teraz do dzieła. 64 minuty ćwiczeń za mną. Tłuszcz płakał potnymi łzami a ja czuję się świetnie. Zrealizowałam już też wyzwanie 500 minut ćwiczeń w lipcu przed czasem.

Dałam czadu jak widac na fotce. Można wykręcać

16 lipca 2016 , Komentarze (2)

Urlopy mają jedną wadę - zawsze za szybko się kończą. Wróciłam i wracam do ćwiczeń. Chociaż marnie to widzę, bo dzisiaj bolało jak cholera, mimo, że odpuściłam ćwiczenia na kilka dni. No cóż, zobaczymy. Jutro ważenie z rana i zobaczymy na ile urlop mnie zrujnował. Liczę na jakieś 0,5 kg :D Pójdzie szybko.

Jezioro Niesłysz polecam. Piękne, czyste, co widać na zdjęciach rybek, które podpływają do samego brzegu. 

13 lipca 2016 , Komentarze (5)

Jak narazie sytuacja w miarę opanowana. Nawet wczoraj popedałowałam na rowerze wodnym. Voltaren i furagin moimi przyjaciółmi są. Tak wracając do mojego kręgosłupa i brzuszków, bo były komentarze na ten temat. Prawidłowo robione nie obciążają kręgosłupa. A to znaczy, że lędźwie przyklejamy do podłoża i lekko unosimy tułów. Więcej w linku

Zastanawiam się czy winny nie jest plank. Albo mi nie służy, choć wzmacnia kręgosłup, albo go robię źle. Muszę to jeszcze skonsultować. Nie znam swojej wagi. Jak wrócę do domu będzie chwila prawdy. Albo polegnę albo zwyciężę. Wolałabym sukces naturalnie.

Urlop urlopem ale poćwiczyć trzeba. Nic wielkiego powzmacniam kręgosłup.

ps. Pięknie tutaj nad jeziorem Niesłysz.

12 lipca 2016 , Komentarze (3)

Kręgosłup, nerka, kolano, szlag, the end, koniec przekazu....

9 lipca 2016 , Komentarze (4)

Status: Ładowanie baterii.

Powrót za tydzień.

Spokój, cisza, poziom zen i ying yang.

6 lipca 2016 , Komentarze (9)

No i jak się kopnęłam w tyłek to w sumie 55 minut dzisiaj. 

Jestem zajebista!

Pokonałam siebie!

Pokonałam ból!

Weszłam na tę bestię i prawie wyłam po 3 minutach z bezsilności gotowa się poddać! Bardzo pomaga mi wtedy muzyka, bo dobrze dobrana daje kopa. I nogi mnie paliły, prawie spadłam. Ale kurna wytrzymałam. Nie tak długo jak chciałam, 10 minut mniej, ale się nie poddałam!!!!!!!!!!!!!!

I kto jest debeściak????

Dzisiaj ból mógł mi skoczyć tam, gdzie słońce nie dochodzi.

6 lipca 2016 , Komentarze (14)

Ratunku, pomocy, help, hilfe!!!!

Takich dni nie znoszę. Kryzys bólu. Po porannych 15 minutach ćwiczeń (rozbijam na razie ćwiczenia na poranne i popołudniowe) czyli: 90 brzuszkach, 90 podnoszeniach tułowia, 90 powtórzeniach ćwiczenia na kręgosłup piersiowy z ciężarkami, 30 przysiadach i 1 minucie planka stwierdzam MAM DOŚĆ!!! Nie mam siły na popołudniowe "danie sobie w kość na orbitreku w systemie interwałów przez 50 minut". NIE MA BATA. ZA CHINY LUDOWE. NIE MA TAKIEJ OPCJI!!!

I teraz mam kilka godzin na to, żeby kopnąć siebie w tyłek i tę siłę znaleźć. 

5 lipca 2016 , Komentarze (38)

Jestem gruba. Nie ma się co oszukiwać. Nie puszysta, nie "dobrze i grubokoścista", nie "z powiększoną powierzchnią erotyczną", nie "kochanego ciała nigdy dosyć". NIE. Jestem gruba i to nie jest ani fajne, ani dobre, ani zdrowe, ani estetyczne. I dlatego nie rozumiem dorabiania ideologii do nadwagi i otyłości. Nie rozumiem zadowolenia ze swojego tłuszczyku, pełnej akceptacji bez działania. Tak - można się lubić, tak, można się akceptować, tak, można być duszą towarzystwa. Ale na tym poprzestać? NIE!

Mówi się, że grubasy (otyli puszyści, okrąglejsi jak kto woli) są z natury weselsi i pogodni. Co za mit, co za bzdura. Ja myślę, że takimi siebie kreują, żeby jakoś przetrwać. Nadrabiają miną, żartem, a w samotności wyją w poduszkę. Człowiek jest pogodny bo jest pogodny z natury. Nadwaga pogodności nie dodaje. 

Czy ja lubię siebie? TAK, lubię moje JA, ale nie lubię mojego ciała. Nie jestem z tym pogodzona i mimo wielu porażek na przestrzeni lat nie zamieniam nadwagi w atut. To jest niezdrowe - zawał serca, miażdżyca, nadciśnienie, cukrzyca, bóle kręgosłupa, stawów, zadyszka... Tego chce grubas? Nie wierzę.

Z racji wieloletniej nadwagi, sporej nadwagi, interesuję się psychologią otyłości. Może nie fachowo, nie czytam książek psychologicznych, nie studiuję, nie teoretyzuję. Śledzę historie ludzi bardzo otyłych, którzy są uwięzieni w swoich domach, nie wstają, albo ledwo robią kilka kroków. Albo tych, którzy są na dobrej drodze do tego, żeby tak się załatwić. Nie oceniam. Nie znam człowieka, nie wiem co go skłoniło, dlaczego taki jest. Ale nie pojmuję, jak można doprowadzić do takiego kalectwa. Jak można nie zorientować się w porę, że za chwilę nie będzie można samemu się umyć, podetrzeć i uczesać. No i kto jest winien? Oni sami? Tak. Ale dochodzą do tego ci, co ich karmią w chwili, kiedy oni sami nie są w stanie przygotować sobie samemu posiłku. I dalej żrą. Bo mają podstawione pod nos. A jak nie mają tego co chcą i tyle, ile chcą, to się drą. Więc dostają, dla świętego spokoju. 

Nie oceniam przyczyn, są słabsi, są silniejsi. Jeden zaczyna pić, inny popada w depresję, ktoś inny zajada smutki. Jedzenie potrafi być nałogiem. Ale nic z tym nie zrobić? Może dlatego nie rozumiem, bo nie znam uczucia wejścia w nałóg. Paliłam kilka lat, ale nigdy nie nałogowo. Jak nie miałam ulubionego papierosa, to nie zapaliłam. Nie paliłam w domu, idąc po ulicy. Do piwa, w towarzystwie, w przerwie w pracy na pogaduchach. Mam słabość do białego wina i szampana, ale nie znam uczucia, kiedy ciągnie do alkoholu tak, żeby napić się byle co i byle gdzie. Kiedy mam ochotę na "bąbelki" i orientuję się, że w domu ich nie ma, często moje lenistwo wygrywa z chęcią napicia się tych kilku lampek i po prostu zostaję w domu.

Jakiś czas temu skrytykowano mnie na wiadomym portalu "twarzoksiążkowym", kiedy ośmieliłam się wyrazić sprzeciw wobec otyłej tancerki na rurze. Taniec na rurze to dla mnie estetyczne widowisko, gracja i piękno, tudzież technika, wysiłek, stalowe mięśnie. No i była technika, mięśnie, siła i nic poza tym, bo gracji ani za grosz. To było po prostu niesmaczne i nie wyglądało ładnie. Nie mnie krytykować tę osobę. Nie krytykowałam jej tuszy, ale sam występ kiedy to ze skąpego stroju wylewa się 100 kg albo i więcej fałdek. No ja mówię NIE! Przykro mi. 

Oceńcie sami. No chyba, że ja jestem okrutna i należy mi się wiadro pomyj na głowę. 

Zdarza się też, że i technika nie ma do tego wszystkiego:

I jeszcze raz podkreślę - nie wyśmiewam się z tuszy, sama jestem gruba. Ale nie jestem w stanie zrozumieć robienia z tego atutu, czegoś godnego podziwiania. "Patrzcie - jestem gruba i dobrze mi z tym!" Ja jestem gruba i jest mi z tym fatalnie. Kropka.

5 lipca 2016 , Komentarze (1)

3 dni ćwiczeń za mną. W zasadzie 2 dni godzinnych i 1 dzień wzmacniania kręgosłupa (ok. 20 minut). Żyję :D Zakwasy mam tylko na ramionach, bo dawno nie robiłam pompek, poza tym nie jest źle. 

Ból nadal mi towarzyszy. Nie jest mniejszy. Ale ćwiczenia mają taką cudowną moc, że dają powera. Produkcja endorfin działa na mózg i poprawia się ogólne samopoczucie. Energia jest, więc chęci się pojawiają. Nawet jak boli to chociaż 5, 10, 15 minut. 

U Wiedzma85 podpatrzyłam super zestaw na wzmacnianie kręgosłupa. Idealny na dzień przerwy w ćwiczeniach. Oczywiste jest, że nie należy ćwiczyć na maxa codziennie. Ale dzień przerwy nie powinien oznaczać totalnego lenistwa (według mnie). 

Jeśli ktoś ma takie poważne problemy z kręgosłupem i tak powinien uważać. Zestaw ćwiczeń należy dobrać do stanu zdrowia. Nie każde ćwiczenie odciążające kręgosłup jest dobre. Na moim przykładzie: mam przepukliny i przesunięcia kręgów. Ważne jest jak się kręgi przesuwają - ku tyłowi, ku przodowi itp. U mnie kręgi przesuwają się ku tyłowi, więc zabronione jest każde ćwiczenie, które wygina kręgosłup w "łódkę" - zero mostków i ćwiczeń na brzuchu z odginaniem kręgosłupa. W tym zestawie zauważyłam 2 - 3 ćwiczenia, których nie będę robić, zamienię je na jakieś inne. 

Do boju JA!!! :D

4 lipca 2016 , Komentarze (13)

Hit z portalu: DIETA ROZPALAJĄCA METABOLIZM!!! Chudniesz 2 kg na tydzień... I rozpoczyna się tak: "Wyobraź sobie dietę, w trakcie której możesz jeść swoje ukochane ciastka i chudnąć. Przy odpowiedniej kombinacji składników pożywienia to jest możliwe. Jeśli są dobrze dobrane, przyspieszają metabolizm i dosłownie "topią" tkankę tłuszczową."

Potem następuje menu na 6 dni (mnóstwo mięsa i ryb) a dnia 7-go: "Jesz to, co lubisz, w dowolnych ilościach: pizza, rodzynki w czekoladzie, czekolada, ciasteczka lub cokolwiek innego."

Jest jeszcze ważny komunikat. Cytuję: Na tej diecie nie trzeba ćwiczyć!

Komentarz? WTF? No chyba, że się mylę, bo się nie znam... 

http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/die...