Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

odchudzam się od zawsze... mam nadzieję, że to będzie ostatni raz.. chcę sobie zrobić prezent na 30-ste urodziny na 30-ste urodziny wyglądałam fajnie... nie idealnia, ale dobrze. imprezy nie było z takiego powodu, ze jestem a krótko przed rozwodem i chce połączyć okazję 30-ste urodziny i rozwód!! i wszystko zaczynam od nowa!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6513
Komentarzy: 90
Założony: 2 września 2012
Ostatni wpis: 1 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
asiek.joanna1983

kobieta, 41 lat, Poznań

163 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 października 2013 , Komentarze (12)

Boję się bardzo. Boję się, że nie dam rady. Nikt we mnie nie wierzy... Nie umiem tak sama w siebie uwierzyć. Nie wiem co mam robić... :(

 

dziś jedzenie było bardzo poprawne:

Śniadanie:

2 skibki chleba wieloziarnistego

ser feta

pomidor

 

II Śniadanie

Jabłko

 

Lunch

zupa jarzynowa z kurczakiem

 

Obiadokolacja

Gulasz z kurczakiem, cukinią, papryką i buraczkami

21 października 2013 , Komentarze (1)

dzień 1.

Śniadanie: 2 kromki chleba pełnoziarnistego z szynką z kurcząt i 3 rzodkiewki

II Śniadanie: kefir

Lunch: Zupa jarznowa

Obiadokolacja: gulasz z kaszy jaglanej z cukinią, papryką i kurczakiem

Wypiłam sporo wody i niestety dwie kawy, ale mam nadzieję zejść tylko do 1 kawy dziennie.

Jeśli chodzi o aktywność fizyczną to byłam z Lusią (moją labadorką) na przejażdżce rowerowej - dobry początek :)

Uroda: balsamowanie na tak

Nie było najgorzej jak na pierwszy dzień... Do perfekcji jeszcze daleko, ale jestem silna i wierzę w sukces. Motywacją jest moja czarna skórzana spódnica w rozmiarze 38, która niestety musi na mnie poczekać.

Tak jak planowałam - całość diety podzieliłam na mniejsze etapy, aby było mi łatwiej. Pierwszy etap to 72kg. Na początek powiedziałam sobie "Daj sobie miesiąc, dbaj o siebie, ciesz się sukcesami i zobaczymy co będzie"

Trzymam kciuki. Dziękuję mojej Mamie, że mnie wspiera :)

17 października 2013 , Komentarze (1)

Nawet nie wiem od czego miałabym zacząć. Od ostatniego odchudzania minął rok. tyle się w tym czasie wydarzyło... jestem rozwiedziona i znowu gruba...

Po raz kolejny przyszedł ten moment, w którym nie mam siły patrzeć na siebie w lustrze. Znowu musiałam poszukać moje większe ciuchy, znowu nie czuje się sexy, znowu zaniedbałam się. Czuję się fatalnie. Czuję się grubo.

No i przyszedł ten moment, w którym dotykam ponownie dna. Zbierałam się już od kilku tygodni, kupiłam książkę Kasi Bosadzkiej "Cudnie chudnie" i nastawiłam się na długi projekt. Nic chwilowego, zdaję sobie sprawę, że zawsze będę miała problem z nadwagą. Zawsze będę się musiała pilnować bardziej niż inni.

Kolejny krok to zakup diety na Vitalii, mam pełen pakiet z Fitnessem w domu. Przygotowuję się na MÓJ WIELKI DZIEŃ. Spisałam swoje zasady, dotyczące jedzenia, urody i aktywności fizycznej (jutro wszystkie się tu pojawią). Jestem gotowa. Jutro jest nowy dzień. Nowy początek, dam sobie szansę, ołówkowa skórzana spódnica w rozmiarze 38 czeka na mnie (była idealna jak ważyłam 65kg). Jest motywacja, jest moc, jest siła. Nikt już nie będzie ze mnie decydował, nikomu nie pozwolę decydować o tym, co sama o sobie myślę. Jestem wojownikiem.

Jutro opiszę szczegółowo cały plan. Dziś chciałam tylko powiedzieć całemu światu, że ruszam moje doopsko do roboty. NIC MNIE NIE ZATRZYMA!!!

11 marca 2013 , Komentarze (2)

No więc... Możnaby rzec nie najgorzej, na śniadanko zjadłam 2 kanapki z wędzoną makrelą, potem jabłko i trochę sałatki ryżowej z kurczakiem i ananasem, na obiad znowu kurczak i teraz znowu kanapka z makrelą (musiałam ja zjeść bo jest juz na wylocie) teraz ide na spacer z psem, a potem sesja z Ciemniejsza Stroną Greya :)

7 marca 2013 , Komentarze (1)

Dziewczęta kochane!!

Koniec! Koniec!! Koniec!! Koniec z rozpasanym trybem życia!! Wracam na dobry tor!! Zakupy robię w niedzielę tak jak Vitalia przykaże, ale od dziś uważam na to co wsadzam do buzi!! wracam do stałych godzin posiłków, list zakupów i ogólnego skupienia na jedzeniu! Wracam na aerobic i basen. Wracam do cudnego egoistycznego podejścia, w którym cały mój świat pokręci się wokół mnie :) czyli zadbam o siebie!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Motywaja jest na najwyższym poziomie, ponieważ nie chce zaprzepaścić tego co osiągnęłam jeszcze przed świętami. Do celu, brakuje mi dużo, ale gotowa znów jestem na podróż... a w sercu wiosna!!

nie ukrywam jednak, że potrzebuję dużo wsparcia!! Potrzebuję Was!!

9 listopada 2012 , Komentarze (2)

Kolejne ważenie i kolejny sukces. Przekroczyłam dziś magiczną barierę… jest 6 z przodu. Jest radość. Dodatkowo z tą 6 przyszedł półmetek mojej głównej bitwy – czyli 10 kilogramów za mną. Zdaję sobie sprawę, że teraz będzie ciężej, że waga może stanąć w miejscu, że motywacja może spaść itd., ale mam przekonanie, że to wszystko może się faktycznie udać. Moje jedzenie jest wspaniałe, fakt jest taki, że w chwili obecnej nie wydaję wcale dużo więcej niż wcześniej, no może jest to kilkanaście złotych więcej w skali tygodnia. Wcześniej kupowałam jedzenie czasem trochę chaotycznie, czasem wyrzucałam i marnowałam jedzenie tylko dlatego, że jako rasowy grubas jadłam oczami.Teraz planuję z głową każdy posiłek.

Aerobik jest w chwili obecnej dwa razy w tygodniu w moim rozkładzie zajęć. Mama bardzo pomaga mi, żebym wygospodarowała na to czas. Zajęcia są fantastyczne: Latino i boxing są najlepsze, po nich najbardziej mnie wszystko boli. Mimo kłopotów finansowych bardzo chciałabym, aby udawało mi się, co miesiąc zapłacić za aerobik. Muszę znaleźć na to fundusze, choćby nie wiem co…Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że właściwie nie odczuwam jakoś wymiernie, że jestem na diecie, tzn. jestem, ale nie jest to aż tak uciążliwe jak wcześniejsze wynalazki. Pod tym względem dieta dukana była hitem, wszędzie nosiłam ze sobą twarożki i paluszki surimi, teraz się z tego śmieję, jednak wcześniej nie było mi do śmiechu, jak cały czas byłam głodna i zła na cały świat.Podsumowując ostatnie 8 tygodni: jestem zadowolona i szczęśliwa z wyników!!!

Kolejny cel to 63kg do przyjazdu Ciemnookiego. Najprawdopodobniej widzimy się 23/12/2012, więc jest dosyć czasu. Bardzo chcialabym, aby ponownie się we mnie zakochał i odkrył w sobie pokłady siły, aby walczyć o naszą wspólną przyszłość. Nie ma dnia, żebym o nim nie myślała... wiem, że mu jest ciężko, ale mi tutaj też nie jest lekko. 

7 listopada 2012 , Komentarze (8)

Witam,

Przejdę do rzeczy, ponieważ nie mam zbyt wiele czasu na pisanie... Jest źle... Motywacja spada, ciemnooki wyjechał do Norwegii, jestem gruba i nigdy mi sie  nie uda! W weekend pochłonęłam takie ilośći jedzenia, że nadal mnie mdli na wspomnienie, do tego całe może wódki... Czy to już jest po diecie?? Czy uda mi się wrócić na szlak?? Ratunku!!!!!!!!!!!!

23 października 2012 , Komentarze (1)

Witam Was Vitalijki!

Dziś mija 51 dzień mojej walki ze zbędnymi kilogramami. Staram się jak mogę, efekty już są widoczne. Nie podejrzewałam siebie o takie pokłady zdeterminowania i siły! Chciałabym dziś napisać kilka słów o moich Ambasadorach, którzy mnie wspierają.

Moim numerem 1 jest moja Mama, rozmiar 38. Ma w sobie dużo cierpliwości i jednocześnie jest szczera, to ona pierwsza powiedziała mi prosto w twarz, że mam się wziąć w garść, za co jestem jej bardzo wdzięczna! W każdy piątek wysyłam do wszystkich moich Ambasadorów smsa z informacją jak mi idzie, ewentualnych postępach lub ich braku. Zawsze dostaje w odpowiedzi od niej smsa, że jest, że mnie dumna i jestem the Best! Widziała mnie przez ostatni rok jak bardzo się zakompleksiałam, jak zatraciłam kobiecość oraz pewność siebie i wiem, że przez moment bała się o mnie. Mama stara się zasiać we mnie spokój, wiem, że bardzo chciałaby, aby mi się udało, ale bez zbędnych nerwów oraz szarpaniny.

Kolejna osoba, która jest w moim fanklubie jest Andzia, długoletnia przyjaciółka, która także walczy z kilogramami. Ona naprawdę rozumie, jak to jest brać udział w takiej bitwie, rozumie jak można pęszyć po całym domu w poszukiwaniu choćby dropsa. Tylko Andzia podziela moja miłość do słonych paluszków, bez niej byłoby mi bardzo ciężko! Teraz Andzia musi jeść dla dwojga, aczkolwiek jesteśmy umówione, że w styczniu dołączy do mnie i na powrót będziemy się wspierać i motywować.

W ściślej czołówce jest także Dareńka, dużo młodsza ślicznotka o wymiarach modelki, dopinguje mnie na swój sposób: chcę oddać mi wszystkie za małe ciuchy, które oddalam jej jakiś czas temu... Aczkolwiek w ubiegły weekend podprowadziła mi kolejna bluzkę. Cieszą mnie jej wszystkie smsy z zagramanicy, w których daje mi reprymendę do działania! Jak znam życie w momencie ich pisania zajada się czekoladą. Niestety życie nie jest sprawiedliwe i moja kuzynka może pochłaniać góry słodyczy bez jakichkolwiek skutków ubocznych.

 Nie sposób zapomnieć o moim BigBrotherze, który sam walczy z nadwagą. Wiem, że mnie dopinguje do działania i trzyma za mnie kciuki. Mam nadzieję, że jak mi się uda to on będzie też chciał się przyłączyć. Niesamowite jest to, że rozumiemy się w kwestii jedzenia w pół słowa? Ja mówię KE, on mówi BAB? Szczerze powiedziawszy z nikim nie popełniłam tylu jedzeniowych grzechów, co z nim? Teraz jest już trochę lepiej, pracujemy nad tym, walczymy z Pepsi i Katarzynkami..

Mojego Ciemnookiego zostawiłam sobie na koniec. Sama nie wiem, co mam tu napisać. Z jednej strony On świetnie gotuje, jest kucharzem z zawodu i zamiłowania, ale jakoś wcześniej nie umiałam go zmobilizować żeby mi pomógł. Fakt jest taki, że największy przyrost wagi zaliczyłam po ślubie, kiedy z niewiadomych przyczyn nasze porcje obiadu (makaronów, kurczaka z rożna itd.) wyrównały się. Oszukiwałam siebie jeszcze długo długo, że jest ok i On mnie kocha taką, jaką jestem. Później już w to nie wierzyłam, ale gdy prosiłam o pomoc nie mogłam wyegzekwować żadnego wsparcia. Fakt jest taki, że tylko sama mogłam podjąć decyzję o odchudzaniu, sama zacząć o siebie dbać. W tym przypadku nie mogłam zbytnio liczyć na pomoc, jednak kilka tygodni po rozpoczęciu mojego wielkiego projektu On się przyłączył i mi pomaga. Nie jest to jeszcze takie zaangażowanie, jakie byłoby najbardziej pożądane, ale jest. Chciałabym, abyśmy z jego inicjatywy bardziej aktywnie spędzali czas. Zobaczymy jak to się ułoży.

To tyle na dziś. Podsumowując: mam dużo szczęścia, że mam takich ambasadorów obok siebie!! Bez nich mogłabym nie dać rady. Wiem, że zawsze mogę zadzwonić do mojej Brygady Nie Daj SIĘ w sytuacji gdy ze smutku chciałabym zjeść PrincePolo w rozmiarze XXXL!!

12 października 2012 , Komentarze (2)

Już nigdy nie będę się ważyć przed OFICJALNYM dniem ważenia!! Wczoraj waga pokazywała ledwie 300 gram na minusie. Dziś rano pokazywała dumny kilogram mniej!! Uśmiech mi nie schodzi z twarzy!! Oficjalnie informuję cały cywilizowany świat, że tyle, co pokazała dziś waga nie ważyłam od trzech lat!! Na Dunkanie zatrzymałam się na 72 kg i potem nastąpiła katastrofa. Teraz ważę 71.3kg!! Ubyło mnie w przeciągu półtora miesiąca o ponad 8.5 kilograma!!!

Według wszystkich prognoz, powinno mi się udać uzyskać moją wymarzoną wagę na miesiąc przed 30-stymi urodzinami!! A na huczną imprezę - Urodziny znajomych - w listopadzie powinna już być "6" z przodu! Muszę przyznać, że pragnę zobaczyć ta "6" bardziej niż cokolwiek innego w chwili obecnej?

Podsumowując- nastąpiło fantastyczne naładowanie pozytywną energią! Bardzo dziękuję Wam za ciepłe słowa. A Anikah, za wspaniale prowadzony pamiętnik, który odwiedzam codziennie, ponieważ jest dla mnie mega - motywatorem!!!

11 października 2012 , Komentarze (3)

Jestem w otchłani rozpaczy. Dopiero, co się rozkręcałam, a tu taka niemiła niespodzianka!! W zeszłym tygodniu spadek było 0.5kg. Nie mogłam już do jutra wytrzymać i zważyłam się dziś i spadek jest o 0.3!! Ryczeć się chce, bo pilnuje diety, chodzę na aerobic i w ogóle jest mi bardzo smutno z tego powodu (nie jestem przed @). Czy wy także doświadczyłyście czegoś takiego?? Wiedziałam oczywiście, że taki moment przyjdzie, ale miałam nadzieję, że za kilka kilogramów… Wychodzi na to, że nie zobaczę „6” z przodu tak jak sobie zakładałam i jest to bardzo dołujące!!! Czy to znaczy, że nigdy nie będę szczupła?? Co robić w takiej sytuacji?? Zacisnąć pasa jeszcze bardziej??

Czytam sobie „101 rzeczy lepszych od diety” – fantastyczna lektura, pełna humoru i ciepła. Autorka ma świetne poczucie humoru i niezwykły dystans do siebie. Mówi moim językiem i mam wrażenie, że czasami postępuje dokładnie tak jak ja… raźniej się robi jak wiem, że nie jestem jedynym pulchnym dziwolągiem na świecie.

Jutro oficjalne ważenie, coś mi się wydaje, że nastrój piątku zależy od tych kilku cyfr na wadze!!