Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Troche jakby jestem na zakrecie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9175
Komentarzy: 62
Założony: 5 września 2012
Ostatni wpis: 6 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
prizzy

kobieta, 36 lat,

153 cm, 57.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Jak w tytule :D. wiec moja przerwa przedswiateczna, swiateczna i poswiateczna nie wpynela na wage. Dzis nalozylam ta sukienke, o ktorej pisalam, ze tak z -2 by sie przydalo. tylko, ze jak wtedy ja nakladalam, to bylam po obfitym obiedzie i przed moimi dniami. nie jest zle ;). jeszcze spotkalam moja kumpele z roku, ktora nie widzialam z dwa miesiace i powiedziala, ze schudlam. jeden z plusow bycia krasnalem, kazde pol kg widac ;)

sniadanie: 4 sucharki z dzemem, dwie suszone sliwki, kawa z mlekiem, obiad: indyk grillowany z brokulami i jeszcze jakimis warzywami, tylko, ze nie wygladaly zabardzo dietycznie te warzywa...podwieczorek: jablko, dwie suszone sliwki, kolacja: gulasz z indyka, ciecierzyca, kalafior z sosem beszamelowym

co do ilosci kolacji, wiem, ze sporo wcinam, ale jadam kolacje kolo 19:30-20:00 i jak sie klade kolo tej 24-1wszej to zwyczajnie zaczynam byc glodna, a jak narazie nie mam mozliwosci przestawic sobie por posilkow (jedzenie na stolowce).

a co do tego goscia, no on sie nie odzywa, ja narazie nie, ale mysle, ze jakos napoczatku tyg napisze do niego ot tak ok, przed moim miesiecznym wyjazdem;)

19 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Jakos w nocy sie przebudzilam i nie moglam zasnac, skutek taki, ze budzika nie slyszalam...cholibka, wiem, ze jeszcze moge sobie pozwolic na wylegiwanie sie w lozku, ale chcialam sie troche przestawic, bo za 2 tyg zaczynam staz i bede musiala wstawac o 7mej... 

a w ogole to sie odzywa moja Prawie Milosc Mojego Zycia... ten to ma nierowno pod sufitem, wiem, ze nie powinnam mu nawet odpisywac, ale cholibka intryguje mnie, co ma do powiedzenia...nie wiem, czy pisalam o nim kiedys. historia jak z romantycznego flimu amerykanskiego: poznalismy sie na lotnisku, okazalo sie, ze mieszkamy w tym samym miescie i w ogole wracamy tym samym lotem, pare randek, pare wyjsc i romantyczny film amerykanski przemienia sie w komedie: on mnie caluje, pozniej mowi, ze to byl blad, pozniej znowu mnie caluje, pozniej znika na 5 miesiecy, by napisac pare sms, pozniej znika na kolejne 2 miesiace, by znowu zaczac pisac.

sniadanie: brak, zapozno wstalam, obiad: couscous z osmiornicami, ziemniakami, pomidorami, ciecierzyca i sosem tzatziki, dwie suszone sliwki, kawa, podwieczorek: jablko, kolacja: kurcze pieczone, pure z ziemniakow, fasolka, kawa, dwie suszone sliwki 

kurcze jestem do tylu z praca mgr... narazie zrobilam schemat I rozdzialu... na zatydzien chce przedstawic caly schemat, dzisiaj zamowilam dwie ksiazki w bibliotece (moja biblioteka ich nie ma, ale jest mozliwosc, ze wypozycza z innej biblioteki dla mnie). musze sie zabrac za ta prace, bo na stazu raczej nie bede miala czasu, albo i checi do pisania, pozniej moze uda mi sie zalapac na 150 godz pracy w strukturach uniwersytetu, pozniej chcialam zalapac sie juz na sezon no i od 22 czerwca obrony...

18 stycznia 2015 , Komentarze (2)

i ja wracam z podkulonem ogonem po swietach, waga z wczoraj 62,4 wiec przez swieta tylko +0.5 jestem w szoku, bo serniczki, cukiereczki i generalnie polska kuchnia swiateczna byla, oj byla, ale tez bylo sporo chodzenia. po swietach tez zjadlam cala czekolade i cukierki czekoladowe... no ale nic, jedziemy dalej z tym koksem. dziesiejsze jedzonko co bylo i bedzie:

sniadanie: 4 sucharki z dzemem, kawa z mlekiem, dwie suszone sliwki, obiad: mix salat z tunczykiem, warzywami marynowanymi, cukinia i pomidorami, ciecierzyca, kawa, podwieczorek: jablko, pomarancz, dwie suszone sliwki, kawa, kolacja: dwa jajka na miekko, szynka parmenska, ciecierzyca

od 2 lutego zaczynam staz, mam nadzieje, ze mi pomoze w dalszej karierze zawodowej, chce wypasc jak najlepiej. kupilam sobie pare spodnic, sukienke i bluzki, do spodnic przynajmniej dwoch tak -2 kg by sie przydalo, sukienke, jak przymierzalam w sklepie wydawala mi sie mniej opieta, teraz tak na nia patrz i tak -3 by sie przydalo. mam dwa tygodnie do rozpoczecia stazu. moze tak -1,5kg sie uda.... a tam, jak pojade to nie bedzie stolowki, wiec obiady czy kolacje gotowane przeze mnie moze przyspiesza moj proces odchudzania...zobaczymy, narazie jestem dobrej mysli ;)

11 grudnia 2014 , Komentarze (1)

oj, to byl dluuuugi dzien. Najpierw bylam w czterech bankach, zeby wymienili mi pieniadze na drobne, na dodatek w 3 bankach meeeega kolejka: jutro strajk wiec, wszyscy wszystko zalatwiali dzisiaj. Pozniej porozwieszalam ulotki o naszym evencie, potem zgadalam sie z kumpela, z ktora to organizuje na fb w bibliotece, bo akurat bylam u siebie na wydziale. Zrobilysmy liste zakupow .Potem kumpel po mnie przyjechal i zawiozl do hurtowni, tam czekalam jakies 45 min na kolejnego kumpla i zrobilismy zakupy, wyrzucil mnie przed wydzialem, jeszcze zaszlam do biblioteki odkserowac jeden rozdzial ksiazki do pracy mgr, wrocilam na rowerze do domu, napisalam maila do firmy, u ktorej chce odbyc staz i teraz jestem po kolacji i tak, mysle, ze powinnam chociaz przeczytac ten rozdzial, ktory odkerowalam, chociaz nie wiem, czy dam rade, bo jestem naprawde zmeczona. aaa, czekajac na kumpla przed hurtownia, jakis facet mnie zaczepil, masakra jak ja takich nie lubie kolo 50tki bleh!

sniadanie: 4 sucharki z dzemem, kawa z mlekiem, dwie suszone swliki, obiad: piers z kurczaka grillowana, z grillowanymi warzywami, podwieczorek: jablko, 3 suszone sliwki, kolacja: zupa krem z marchwi, 3,5 plastra indyka na cieplo, papryka z ziemniakami w sosie pomidorowym

jutro jest nasz event, wiec kolacja nie bedzie dietetyczna, no i oprocz tego gotujemy, wiec cos na pewno sie podje. 

10 grudnia 2014 , Komentarze (2)

No i kumpela mi sie sfochala, nie powinno sie robic interesow z przyjaciolmi. Nie wiem, czy kiedys pisalam, ale chodzilam na kurs organizowany przez NGO i mamy zrobic projekt zbiorki funduszy. Orgazniuje to wydarzenie z byla wspolokatorka. Dzisiaj zebralo jej sie na wyrzuty, ze ona wszystko organizowala, ze ona dzwonila, ze ja nic nie robilam, ze rozumie ze, mialam egzamin, ale nie przesadzajmy. Ok, umiem byc krytyczna wobec siebe i wiem, ze ona wiecej pracy wlozyla, ale przesadza. Powiedziala, ze dwa miesiace nad tym projektem siedziala, ze ona duzo pracowala itp. Przyznalam racje, powiedzialam przepraszam, ale w myslach: laska przesadzasz. Ona dzwonila po roznych lokalach (nie mam darmowych minut), ja pisalam maila, widzialysmy dwie sale razem, do lokalu w ktorym organizujemy nasz event ja pisalam maila, ona byla gadac z jednym ksiedzem na temat wynajmu sali, ja bylam w jednym z lokali podpytac sie. Wiem, jak juz pisalam, ze ona wiecej zrobila, ale jej robienie ograniczalo sie do dzwonienia i tyle, nie mowmy ze przez dwa miesiace sie tym zajmowala, bo dzwonienie po roznych lokalach mozna bylo zrobic w jeden dzien i tyle. ona kontaktowala sie z grupa teatralna, ktora znala, ja z DJ, ktory bedzie gral. ona poszla do urzedu, ktory zajmuje sie rozpowrzechniem muzyki, ja ide do banku, zeby wymienic pieniadze na drobne.

Wiem, ze nie powinnam sie wkurzac czy cos, bo to nie da...po prostu ten typ tak malo: wyolbrzymia swoje zaslugi i wysilek i tyle, ok pracuje max 4-5 razy w tygodniu od 18stej do ok 1wszej 1:30, ale ja tez pracowalam jako kelnerka i pracowalam mnie wiecej tyle samo, oprocz tego studiowalam, a ona pisze prace mgr od 2.5 lat i ciagla mowi, ze pisze, bo tyle pracuje i nie ma kiedy. wiecznie zmeczona. a tak naprawde konczy prace idzie do lokalu naszych znajomych, wraca do domu kolo 3-4, kladzie sie spac, ogladajac jeszcze jakis film i wstej o 13stej jak nie pozniej i tak w kolko Macieju...w piatek mamy nasz event, mam pozniej napisac sprawozdanie (ona napisala ze mna projekt, ale nie skonczylysmy, wiec ona go skonczyla) i koniec. 

druga czesc tytulu, troszke przyduzo dzisiaj zjadlam, szczegolnie na kolacje:

sniadanie: 4 sucharki z dzemem, dwie suszone sliwki, kawa z mlekiem, obiad: kasza orkiszowa w sosie pomidorowym, gulasz z kurczaka (ale duzo tego nie bylo) groszke, podwieczorek: pol granatu, trzy suszone sliwki, kolacja: zupa warzywna, dwa grillowane kotlety mielone z wolowiny, ratatuille.

aha, waga dzisiaj paskowa 61,9, wiec znajac zycie jutro bedzie 62,7 bo takie mam wahanie od prawie dwoch tygodni

strasznie zmeczona jestem, mialam dzisiaj prezentacje na uni.

jutro czeka mnie dluuugi dzien: isc do banku wymienic pieniadze, isc na uni porozdawac ulotki na nasz event, isc do kolezanki oddac jej ksiazke, zrobic zakupy w hurtowni i by sie przydalo poczytac cos na prace mgr. 

9 grudnia 2014 , Skomentuj

Mialam nalot dzisiaj z sekretariatu na internet. no bo mamy jeden kabel i jedno wejscie do rutera, a to mieszkanie jest na dwie osoby, wiec praktycznie wszycy mamy rutery, ktore z kabla robia wi-fi, ale to nie legalne, bo zakloca internet i takie tam bzdety, tylko ze ja juz wole linie zaklocona niz w ogole jej nie miec. naszczescie rano, jak ide sie kapac chowa ruter do szafki wiec mi go nie zarekwirowali, ale jak widze ile wczesniej bylo wi-fi, a ile teraz jest to widze, ze pogrom byl. 

jutro prezentcja i skoncze moja przygode z egzaminami, tylko staz, praca do napisania i koniec, finito ;).

waga nadal walnieta jak nie wiem co, dzisiaj rano pokazala 62,7. nie kumam jej, ale ok.

sniadanie: 4 sucharki z dzemem, kawa z mlekiem, 2 suszone sliwki, obiad mix salat z kalamarami, grzybkami marynowanymi, papryka, kukurydza i tzatziki,kawa, podwieczorek: herbata, pol duzego granata, mandarynka, dwie suszone sliwki, kolacja: gulasz, purè z ziemniakow, marchew gotowana

8 grudnia 2014 , Komentarze (4)

Rano 62,1 kg, widac, ze te pierogi wczorajsze i piwko nie bylo dobrym pomyslem, no ale nic, jedziem dalej z tym koksem. 

Wlasnie siedze nad srodowa prezentacja, zeby mi sie tak chcialo jak mi sie nie chce, wiem ze powinna sie zawziac jak najszybciej skonczyc i miec spokoj.

sniadanie: 4 sucharki z dzemem, kawa z mlekiem, dwie suszone sliwki, obiad: makaron z baklazanem (oliwa, zabek czosnku, cwiartka cebuli, baklazan), podwieczorek: dwie kawy, jablko z cynamonem, trzy suszone sliwki, kolacja: szynka parmenska, dwa jajka na miekko, warzywa (jak do obiadu+cukinia), herbata

strasznie spiaca jestem, chyba swieze powietrze mnie zmeczylo: kolo godziny na rowerze

8 grudnia 2014 , Komentarze (1)

Na poczatku mialam zatytulowac moj wpis: lasagna odchudza, bo pomimo wczorajszej lasagni i purè waga pokazala (w koncu) 61,9! no, ale zjadlam grzecznie sniadanie pozniej obiad, po obiedzie chcialam pojsc do muzeum, bo w pierwsza niedziele miesiaca muzeum za darmo, ale kolejka mnie przertazila (moze po 2 godzinach stania bym weszla), wiec spotkalam sie z kolezanka, pozniej wpadlam do niej, tam zostalam poczestowana makaronem (ale doslownie lyzka), a pozniej poszlismy na jarmark swiateczny i tam stanowisko z polskim jedzeniem....

sniadanie: 4 sucharki z dzemem, kawa z mlekiem, 2 suszone sliwki, obiad; makaron z tunczykiem (tunczyk, pomidory w puszcze, oliwa, zabek czosnku, cwiartka cebuli, troche pietruszki), kawa, podwieczorek: lyzka drewniana makaronu z sosem z baklazanow, pomarancz, kawa, kolacja: pol zapiekank, 3 pierogi (ku mojej zgrozie zobaczylam ze odsmazane na glebokim tluszczu), piwo tyskie duze, herbata alkoholowa, shot

na moje wytlumaczenie mam jedynie, ze mloda jestem;)

6 grudnia 2014 , Komentarze (1)

Wczoraj nic nie pisalam, bo jak wrocilam bylam strasznie zmeczona i juz o 9tej lezalam w lozku. Nastawilam budzik o 4tej a wstalam o 4:26, wiec skutek byl taki, ze pobilam swoj rowerowy rekord i dojechalam na dworzec w 16 min, a jechalam na zlamanie karku.

wczoraj:

sniadanie: owsianka z dzemem, sucharek z dzemem, kawa z mlekiem, II sniadanie: jablko, obiad: risotto z cukinia, marchwia, pomidorami w puszcze i oliwa, podwieczorek: jablko, kolacja: zupa pomidorowa z chlebem w srodku, troche piersi z kurczaka, groszek (ale kuraka nie skonczylam), dwie suszone sliwki.

dobrze, ze wzielam ze soba risotto, bo jak bylam na dworcu to te wszystkie knajpki, kanapki i pizze usmiechaly sie do mnie, ale jak wsiadlam do pociagu to obok mnie siedziala jakas laska z frytkami z maca i masakra, nie lubie tego zapachu...

oczywiscie padalo, tylko rano przed umowionym spotkaniem mialam czas pozwiedzac, potem doszlam do wniosku, ze bede wracac, bylam niewyspana i caly czas kropilo i z daleka grzmialo.

dzisiaj rano sie zwazylam i normalnie foch na wage 62,6 caly czas sie ta waga waha 62,3-62,6, tylko tydzien temu nastal cud i bylo 61,9... wiec foch na wage skonczyl sie moim obiadem...durna ja, ale jakie dobre ;)

sniadanie: 4 sucharki z dzemem, 2 suszone sliwki, kawa z mlekiem, obiad: lasagna, pure, troche mixu salat z papryka (ale malo tego bylo i bez oliwy, czy octu), podwieczorek: mandarynka, jablko z cynamonem, kawa, kolacja: dwa kotlety warzywne, gotowane warzywa, grillowane warzywa

przed kolacja zalozylam spodnie, w ktore nie moglam sie zapiac jeszcze przed rozpoczecie na serio odchudzania i sa tylko troszke przy male, a ja przeciez nie moglam ich w ogole zapiac! zrobilam sobie zdjecia do porownania i jak widze jak one na mnie lazaly z waga 63.3 i dzisiaj to o niebo lepiej! nie bede wstawiac tych zdjec tutaj, bo zauwazylam cos dziwnego- wiele osob wstydzi sie pokazac twarz, ale juz swojego ciala w bieliznie nie....

To zdjecie z wczorajszego dnia :)

4 grudnia 2014 , Komentarze (1)

Caly dzien przed komputerem w poszukiwaniu ksiazek do pracy mgr od 11stej do teraz. przekopywanie katalogu BUWu, szukanie publikacji online, na allegro, moze dlatego na slodkie mnie wzielo i wieczorem to juz kiszki graly mi marsza (czy jak to sie mowi). no ale grunt ze z 312 pozycji, wybralam 18 z tych 18 trzy kupilam na allgero, znalazlam 4 publikacje online i 1 ksiazke mam u siebie, wiec nie jest zle.

sniadanie: 4 sucharki z dzemem, 2 suszone sliwki, kawa z mlekiem, obiad: salata z kaszy orkiszowej, owocow morza, fasoli i cukini z tzatziki, podwieczorek: kubek gorzkiego kakao z mlekiem 0,5%, wiorkami kokosowymi i 1,5 slodzika, mandarynka dwie suszone sliwki kolacja: (bylam nie wiem czemu strasznie glodna) zupa z kaszy orkiszowej, gulasz z indyka w sosie musztardowym, groszek i bedzie herbata rumiankowa na lepsze spanie

Jutra o 5:50 mam pociag i jade do stolicy. Juz sie spakowalam, przyszykowalam ciuchy, zrobilam risotto na obiad. Jak nie bedzie padac (choc strona internetowa mowi ze bedzie lac) myslalam, zeby sobie troche pozwiedzac, nawszelki wypadek wzielam aparat. a jak bedzie padac, to pozalatwieniu, tego co mam zalatwic wracam przed 19sta do siebie. kijowo tylko, ze nie mam jutro rano autobusu, wiec musze wyjsc jakies 40 min wczesniej i dralowac na dworzec na rowerze. Najchetniej juz bym poszla spac, bo jestem strasznie spiaca, ale moja byla wspolokatorka ma wpasc, mam nadzieje, ze zaraz przyjedzie i o 22gej juz sobie pojdzie