Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po wielu perypetiach związanych z odchudzaniem ktoś rzucił w mojej obecności hasło: dieta przyspieszająca metabolizm. Zaczęłam czytać i z dnia na dzień padła decyzja. Jak się okazało: zbawienna. Na diecie jestem już jakiś czas, waga leci, a ja w końcu czuję, że mogę wyglądać tak, jak w wieku dwudziestu paru lat.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49457
Komentarzy: 670
Założony: 20 września 2014
Ostatni wpis: 28 października 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aniab2205

kobieta, 41 lat, Tomaszów Mazowiecki

164 cm, 57.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 grudnia 2015 , Komentarze (4)

  Nastrój dziś taki, że lepiej nie mówić, ale walczę ze sobą, żeby się nie nakręcać jeszcze bardziej, tylko czekać, aż przyjdzie to lepsze jutro. Może ten Nowy Rok przyniesie mi w końcu spełnienie największego marzenia ostatnich 5 lat... Staram się o tym za wiele nie myśleć. Lekarstwem na doła jest sprzątanie, pichcenie dla rodziny, zakupy, odwiedziny Vitalii. 

Kupiłam mężulkowi prezent. Wymarzony. Po kilkunastu nadgodzinach i przyłączeniu się do zrzuty obu mam, w końcu zrealizuję jego małe marzenie. Oto ono:

  

   Żeby było zabawnie, przez 2 ostatnie dni gadał ze swoim kolegą, że może po nowym roku kupi sobie w końcu jakiś zegarek. Oglądali coś na necie. Wybrał taki za 1/3 ceny tego, który kupiłam, więc powinien być mega zadowolony. Od kolegi dowiedziałam się przez przypadek o temacie, bo jak nie mogłam się zdecydować na to jaki ma być pasek, zadzwoniłam do niego po poradę. Pełna konspiracja. A mąż po powrocie z pracy włączył laptopa i mówi: chodź, pokażę ci co oglądaliśmy z A..... Z trudem,ale udało mi się wykazać zainteresowanie i zachować pokerową twarz. Oczywiście wypytałam o funkcje i inne takie- poza na totalnie niezorientowaną w temacie:)

Ps. Wpis całkiem niedietetyczny, więc, żeby nie było. Kupiłam dziś do pracy taką wysoką szklankę typu long drink do picia wody. Nie wiem czemu, nie lubię pić wody z kubka, czy z dużej butelki, tak, jak nie lubię pić kawy czy herbaty ze szklanki- kawa musi być w filiżance, a herbata w kubku. No i nie wiadomo kiedy, dzięki szklaneczce, udało mi się wypić do 14.00 1 i 1/2 litra wody. Sukces:)

22 grudnia 2015 , Komentarze (3)

  Poranne ważenie, po tygodniowym zastoju, w końcu odnotowało spadek 20 dag. Liczyłam na trochę więcej, ale dziś 2 dzień @, więc jeszcze cały czas schodzi ze mnie woda. Narazie nie odnotowuję tego w pasku pomiarów, bo chcę się przekonać ja trwały będzie ten efekt. 

Wczorajsze łazikowanie po sklepach okazało się przyjemną odskocznią od normalnego dnia w stylu praca- dom-praca-dom. W jednej z sieciówek dorwałam kilka ciekawych bluzek. Za 6 ciuchów zapłaciłam 80 zł. Szafa się. Odświerzyła. Prawie wszystkie są wyjściowe, czy jak mówi dziecko moich znajomych- kościołowe. Staram się wyjść w końcu ze sportowego stylu na rzecz czegoś kobiecego, eleganckiego. Całkowicie się nie da, bo to w mojej pracy niepraktyczne, ale... Jak się już zaczęło rewolucję, to trzeba ją przeprowadzić po całości;) 

Wisienką na torcie w moich zakupach była cudna, seksowna bielizna nocna. Takiej koszulki jeszcze nigdy nie miałam. Do przymierzalni szłam sceptycznie, pomyślałam, co mi tam, najwyżej zobaczę na co zwracać uwagę przy zakupach takich rzeczy, ale kiedy zobaczyłam się w lustrze... No, Aneczka, dobrze jest, będzie jeszcze lepiej:-)  Zakup kosztował mnie całe 30 zł, więc myślę, że naprawdę okazyjnie.

Dzisiejszy plan na popołudnie- siłownia.

21 grudnia 2015 , Komentarze (6)

   Zbierałam się, zbierałam i w końcu się zmotywowałam. Zestawiłam sobie 4 zdjęcia sprzed diety z chwilą obecną. Mam nadzieję, że zmianę dostrzega ktoś więcej poza mną i koleżankami z pracy. Zdjęcia nie są super jakościowo, ale przecież służą porównaniu, a nie "lansowaniu się";) Te drugie robione w łazience, bo nie chciało mi się walczyć z samowyzwalaczem. Ps. Wiem, wiem, strasznie się garbię- efekt manii czytania. Od lat podwyższam statystyki polskiego czytelnictwa i tak to się m.in. objawia:)

Dieta trwa, nie zachłysnęłam się początkowym sukcesem. Teraz planuję powoli dania na wigilijne kolacje. Tak, zaliczę aż dwie, ale jedna w porze normalnej kolacji, druga jako podwieczorek. Będę się oszczędzać, rodzina wtajemniczona, wiedzą, że mają nie utrudniać.

 

 

19 grudnia 2015 , Komentarze (3)

  Cotygodniowe mierzenie zarejestrowało niewielkie spadki, więc to, że waga stoi na 100 % jest efektem zatrzymania wody w organizmie na skutek @. Dzisiaj od samego rana wzmożone starania o wypicie solidnej ilości wody, bo przez ostatnie zawieruchy w pracy ciężko było osiągnąć rezultat 2 litrów na dzień. Poćwiczyłam też zalecane na tę fazę cardio. Pomieszałam sobie zumbę z areobikiem i tak mi wyszło jakieś 45 minut intensywnego wyżycia się. Koszulka mokra, podobnie jak włosy, ale przynajmniej wiadomo, że bez oszukaństwa było. Jeśli ktoś lubi zumbę, polecam 2 układy, do których linki dam niżej. Może nie są najłatwiejsze, ja się nad nimi sporo na początku namęczyłam, bo prowadzący jest dosyć giętki, ale kiedy już skupiłam się na ćwiczących za nim kobietach, poszło łatwiej. Zakochałam się w tych rytmach i nie chciałam się poddać, więc w końcu opanowałam. Fireball - Pitbull ft. Jonh Ryan * Ricardo Rodrigues ...Bailando*Descemer bueno & gente de zona * Zumba Fitness

Ostatnio zrobiłam też podejście do tego: https://www.youtube.com/watch?v=VbHwB-gTChU  To trochę prostszy układ, ale można się nieźle rozruszać. Zaciekawił mnie też inny ich układ: https://www.youtube.com/watch?v=lJQFwjyaTuQ    Nie ukrywam, że zacikawiła mnie tu grzywka Neveny, a dopiero potem cała reszta.

17 grudnia 2015 , Komentarze (1)

  Każdy, kto stara się racjonalnie jeść, wie,  że wigilijne potrawy to wyzwanie. Ja co roku mam ich kilka. Zazwyczaj w pracy dwie, w tym roku z jednej się wymigałam, jutro mam właśnie tę drugą i tu już ten numer nie przejdzie. Potem zazwyczaj są jeszcze dwie- u jednych i drugich rodziców. Rozpusta. W tym momencie jestem już na takim etapie diety, że łatwo mi z czegoś zrezygnować, ale jak mnie zbombardują te wszystkie zapachy na raz, to nie ręczę za siebie. Ciast mi nie szkoda, choć kocham słodkości, ale te różne wariacje rybą po chińsku albo po grecku, pierogi, które ubóstwiam, z tym może być problem. Motywacją do grzecznego zachowania może być właśnie dzisiejsza impreza. Jak mnie koleżanki w pracy zobaczyły w sukience, na szpileczkach, to był efekt wow. Poleciały teksty: faktycznie, teraz to widać, że cię ubyło. Holender jasny, znacie to uczucie, jak się japa szczerzy w duchu z satysfakcji: A co? Nie stać mnie? Człowiek się może poczuć jak małe wydanie superbohatera. Dla motywacji, częściej muszę się wybierać na imprezy:)

Wagowo, w tym tygodniu stoję w miejscu. @, i wszystko jasne w tym temacie. Napuchnięta jestem. Inna sprawa, że moja waga została przyłapana na oszukiwaniu. Po ostatnim ważeniu był spadek, a potem następnego dnia, bez powodu nagle skok. Coś mi się to podejrzane wydało. Wyjęłam jej baterie, ustawiłam swoje parametry jeszcze raz i okazało się, że faktycznie. Pokazywała wcześniej wagę z wcześniejszego ważenia, bo tę akurat zapamiętała. Zmienię baterie. Może już szwankują i stąd takie cuda się dzieją. Jutro 2 tydzień mojej osobistej drugiej rundy. Jak rano zdążę, to będzie mierzenie. 

15 grudnia 2015 , Komentarze (1)

 W czwartek mam w pracy imprezę, no i zrobiłam dzisiaj wielką przetrzepkę szafy, bo przecież ja nie mam się w co ubrać... Znacie to? Przy okazji pokusiłam się na przymiarkę starych sukienek. W jednej luźniej, w drugiej tylko w biuście za dużo, więc skorzystałam z okazji, rozpięłam guzik tam, gdzie materiał się rozchodził i przewinęłam się przed mężem. Zamierzony efekt osiągnięty;) Zaskoczeniem była sukienka obchodzona kiedyś po wszystkich imprezach, tak fajnie marszczona na brzuchu, że nikt by się nie domyślił, że czegoś tam może być za dużo. Kiedy ją zakładałam to była taka przemiana jak u Jamie Lee Curtis w filmie Prawdziwe kłamstwa, kiedy szła na spotkanie z tajemniczym facetem w hotelu. Teraz sukienka leżała niemal idealnie:D  Mega powera dostałam, idę ćwiczyć brzuszki i nóżęta.

14 grudnia 2015 , Komentarze (2)

 Ostatnie dwa dni spędziłam na zaczytywaniu się wpisami na Vitalii. Szukałam inspiracji. Motywacji mi raczej nie brakuje, tylko zapragnęło mi się poznać trochę bardziej obecnych tu zapaleńców. Szczerze mówiąc, można się na amen utopić w tych wszystkich historiach. Niektórzy przeszli taką przemianę, że ciężko ich poznać na starych zdjęciach. W tej chwili mam sobie bardzo za złe, że był czas, kiedy sobie totalnie odpuściłam. Owszem, było to związane z problemami osobistymi, ale dziś wydaje mi się, że jeśli się walczy o swój lepszy wizerunek, własną atrakcyjność i zarazem zdrowie, to cała reszta zaczyna być rzeczą do ogarnięcia. Ostatnio jakoś mi lepiej samej ze sobą. Nie szarpię się już tak emocjonalnie. Mniej we mnie agresji, skrajnych stanów uczuciowych. Zimę znoszę lepiej niż rok temu, kiedy dopadła mnie taka deprecha, że patrząc na siebie... ech, szkoda gadać. Wniosek: Różowiej się zrobiło:)

12 grudnia 2015 , Komentarze (2)

 Wczorajszy dzień to pierwszy dzień pierwszej fazy. Kolejny raz zaczynam swoje 28 dni diety przyspieszającej metabolizm. Zaczynam z wyzwaniem, jakim była wizyta rodzinna. Na stole zagościło dużo rzeczy z majonezem i po prawdzie na nic nie miałam ochoty, bo przed wyjściem z domu zjadłam normalną kolację. Zabezpieczyłam się przywożąc muffinki z płatków jęczmiennych, papryki, pieczarek i szpinaku. Od siebie dorzuciłam trochę drobno posiekanego mięsa drobiowego. Choć to danie fazy 3., to uznałam, że będzie to najbardziej zbliżone do tego, co aktualnie jem. Zachwytów nie wzbudziły, ale każdy z ciekawości spróbował i skomentował, że zawsze to coś innego. Ja, żeby nie było, że niczego nie spróbowałam, sięgnęłam po połówkę jajka z majonezem, choć majonez oczywiście z tego jajka zgarnęłam. Okropnych skurczów od niego dostałam. To była dobra wymówka, żeby mnie już nikt nie nękał: no zjedz, no spróbuj itd. Wina odmówiłam, popijałam za to herbatkę z melisy. Wyjątkowo smaczna.

Rano nie miałam zamiaru wchodzić na wagę, żeby się nie stresować, ale oczywiście nie wytrzymałam. W sumie dobrze, bo odnotowałam spadek o 70 dag i dzięki temu od rana zamiast się zastanawiać i po cichu denerwować mam powód do zadowolenia i dodatkową motywację do zaplanowanych na dziś ćwiczeń.

11 grudnia 2015 , Komentarze (2)

  Poszło łatwiej, niż się na początku wydawało i nie mogę powiedzieć: uff, udało się, bo naprawdę ta zmiana nie była okupiona wielkimi wyrzeczeniami. Czego mi brakowało? Ciasta z kremem śmietanowym. Nie żebym włosy z głowy rwała, ale w psychice zakodowane są jednak pewne schematy, nawyki itd. Kawy też mi brakowało, ale chyba jednak bardziej tęskniłam za herbatą. Trudność sprawiało też, zwłaszcza pod koniec, zjadanie całej porcji, bo wydawała się zdecydowanie za duża, a we mnie siedzi ciągle nawyk ograniczania się.

Jeśli chodzi o wagę i pomiary, jestem zadowolona, nawet bardzo, choć w brzuchu i łydce wymiary są, jakie były. W szyi i bicepsie ubyło po 2 cm, w piersi- 4 cm, w tali i biodrach po 6 cm, w udzie- 5 cm. Wniosek na przyszłość jest taki, że aby zmienił się obwód w brzuchu i łydce, konieczne są ćwiczenia. Teraz trzeba stanąć na głowie i tak zorganizować sobie czas, by było to możliwe do zrealizowania. 

8 grudnia 2015 , Komentarze (1)

 Tydzień temu skończyła mi się witamina D i co? Wieczorami zasypiam na stojąco. Z lekkim opóźnieniem, bo przecież mamy grudzień, załączył mi się syndrom misia. To powoduje, że mam mniejszy apetyt, a w diecie przyspieszającej metabolizm sporo się jednak zjada, aby organizm przestał odkładać na czarną godzinę. Normalnie ratowała mnie kawa. Teraz litrami piję ciepłą wodę z cytryną. Pomaga, ale na krótko. Dzisiaj byłam w aptece, zaopatrzyłam się w Wit. D i czekam na powrót do normalności.

W czwartek ostatni dzień 28. dniowego cyklu, który ma być obowiązkowy, żeby efekty były stabilniejsze. Na pewno moja dieta nie skończy się na tych 28 dniach. Mam swój cel i do niego będę dążyć. Ciekawa tylko jestem jaki będzie wynik po tej pierwszej rundzie:)