Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W końcu wzięłam się za siebie! :) Nie ma marudzenia, nie ma wymówek - trzeba działać! Znalazłam prezent od kumpeli z LO. Dostałam tego słonika na dowód, że różowe słonie istnieją, zwłaszcza takie z czerwonymi kokardkami ;D To mój prywatny symbol na to, że nie ma rzeczy nie możliwych ;) W kwestii odchudzania również.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 129638
Komentarzy: 2278
Założony: 30 października 2012
Ostatni wpis: 21 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kawonanit

kobieta, 38 lat, Warszawa

163 cm, 72.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 lutego 2014 , Komentarze (1)

"Próbowałam" dzisiaj poćwiczyć. Biorąc pod uwagę wczorajszą akcję z rowerkiem stwierdziłam, że żadne spływające gluty mi nie straszne 
Jakże się myliłam....
Z hantlami poszło nawet, nawet (i tak co serię robię przerwę, żeby pomachać łapkami, więc mogłam w tym czasie opróżniać nosek)
Przysiady były sporym koszmarkiem. Musiałam często przerywać. I tak cud, że zrobiłam ich 60.
Twister? Nie ma mowy... nie dało się zupełnie. Przepustowość mojego nosa osiągnęła apogeum.
Na rowerek siadałam spokojna, bo wczorajsza konstrukcja (pudełko chusteczek przyklejonych taśmą do kierownicy) okazała się być bardzo stabilna i praktyczna. Zaczęłam pedałować i co? Na to odezwała się szanowna macica, fundując mi taki skurcz, jakiego daaaawno nie miałam. Znieruchomiałam, starałam się przeczekać i zacząć znów oddychać. Dobra, przeszło. Pedałuje dalej. I co? Powtórka z rozrywki. Po 20 minutach takiej jazdy mieszanej stwierdziłam, że nie ma sensu. Oczywiście po tym jak się umyłam i zasiadłam z herbatką przed kompem, macica zaprzestała sadystycznych zabiegów....

No, ale niech mi ktoś spróbuje zarzucić, że nie próbowałam! 

Pielęgnacja ciałka ze względu na problemy techniczne leży i kwiczy.

Jedzonko:
- jajecznica (2 jajka+kromka chleba),
- sałatka (makaron, tuńczyk, kukurydza, ananas, por, majonez)
- kotlety sojowe (namoczone w curry) z warzywami na patelnię + surówka z kiszonej kapusty
- 3 kanapki z twarożkiem i rzodkiewką

I nie wiem, czy dobrze wyczułam intencje małżonka co do spędzenia późnego wieczorka. Mówił, że posiedzi dzisiaj w pracy do oporu, to jutro zrobi sobie wolne. I teraz na dwoje babka wróżyła: albo zwyczajnie wróci bardzo późno i moje podejrzenia są błędne, albo wróci bardzo późno razem z piwem....A ja mężowi nie odmawiam 

Oooooo, chyba sobie odpowiedziałam na pytanie z tematu.
Co może być gorszego od kataru i okresu??
Ano katar, okres i.... kac!!

No, zobaczymy co się jutro będzie działo....

3 lutego 2014 , Komentarze (5)

Mówi się, że nie odchudzamy się dla innych, tylko dla siebie. I prawda, zawsze lepiej być bardziej sprawnym fizycznie niż mniej. Zdrowe ciało to podstawa podstaw, a nadwaga zdrowiu nie służy.... Ale! Jak słyszę złośliwe i lekko drwiące komentarze w stylu: "ale jak to zaczęłaś ćwiczyć? Żartujesz!!", "Pewnie zaraz Ci przejdzie", "Nie wierzę, że wytrzymasz choćby 2 miesiące", "To na jakiej jesteś znowu diecie?", "Co, nie jesz parówek?...o wybacz nie chciałam Cię rozdrażnić przecież się odchudzasz i zdrowo się odżywiasz"..... 
Kurna, noooo!!!

I doszłam do głupiego wniosku, że ja mi jeszcze pokażę. Odchudzanie się dla siebie, dla własnego zdrowia i samopoczucia, zeszło jakoś na dalszy plan.
Pojawiły się myśli, o chęci zaimponowania, pokazania na co mnie stać. Nie jestem przecież słabeuszem!! Mogę wypracować świetną sylwetkę, przeszkadza mi w tym jedynie lenistwo, które skutecznie zaczęłam zwalczać.
Poradzę sobie!
Na pewno się uda!!!
A ci wszyscy "bliscy" mi komentatorzy będą zbierać szczenę z podłogi!
O!!!

***

Ciągle smarkam, ale już nie tak intensywnie... 
Pojeździłam na rowerku 40 minut. Widok to musiał być przedni... W związku z brakiem miejsca na chusteczki pod ręką, przykleiłam pudełko taśmą do kierownicy  I tak pedałowałam sobie, co jakiś czas opróżniając nosek i rzucając chusteczki na podłogę.... Dobrze, że nie miałam widowni!

2 lutego 2014 , Komentarze (2)

Dzień pod kocykiem.
Z chusteczkami.
Odpuszczam dzisiaj ćwiczenia. Nawet nie to, że tak bardzo źle się czuję, ale dostałabym nerwicy przerywają co chwilę, żeby opróżnić nosek.
Jedzonko też średnio dziś wypadnie, bo wyjadam resztki resztek... Szkoda pisać...

Dzień na wielkiego minusa. 
Jednak pierwszy taki od miesiąca, także samobiczowania się nie przewiduję 

1 lutego 2014 , Skomentuj

Wiecie co będzie za 49 dni??
WIOSNA!!!! Przynajmniej ta kalendarzowa
Początkowo chciałam w tym czasie wyznaczyć sobie ilość kilogramów do zrzutu, jednak biorąc pod uwagę fanaberie mojej wagi, zaprzyjaźniam się ponownie z metrem krawieckim.

Cel do Wiosny - pozbyć się "ciąży spożywczej"
Mój aktualny obwód w brzuchu wynosi 107 cm.
W ciągu tych 7 tygodni zamierzam doprowadzić do styku końcówek metra.
Da się?.....

Aktywność:
Rowerek 40 min.

Pielęgnacja ciałka:
- masaż rozstępów,
- maseczka energetyzująca na ryjek.

Jedzonko:
- kanapki z mięskiem pieczonym i ogórkiem kiszonym
- koktajl z owocami (mrożone truskawki, porzeczki, maliny + banan + kefir)
- spaghetti z mięskiem mielonym, w sosie pomidorowym + feta,
- grzanki z camembertem, piwko.

Menu o kant tyłka potłuc, ale postaram się postarać
Serio.

31 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Edit - widzę, że Vitalii nie spodobała się tabelka i wyszło takie cuś.... Mam nadzieję, że wystarczająco czytelne. 

Zobaczcie jak ładnie się rozćwiczyłam! 

Zobaczcie jak paskudnie żarłam 

Przy ćwiczeniach nie wpisywałam rozgrzewki i rozciągania. Uznałam to za oczywiste, a ich wykonanie zajmuje mi mniej więcej tyle samo czasu. Kolorem pomarańczowym oznaczyłam spacery, które w zimowych warunkach bywają dość ekstremalne ;D (śnieg po łydki, plucha, lód...). Zawsze wracałam z dużym bólem ud....

Masaż rozstępów ? kolorek zielony ? zrobione; czerwony ? odpuściłam. 18 stycznia masowałam się już oliwką z olejkiem (do tej pory wykańczałam wszystkie stare kremy, które zalegały w łazience)

Dietka ? kolorek zielony ? jestem z siebie dumna; pomarańczowy ? była jakaś wpadka (typu z premedytacją nałożyłam sobie więcej makaronu na obiad, dołożyłam kilka pierogów do porcji, wypiłam kakao z amaretto); czerwony ? ewidentnie zgrzeszyłam piwem lub miałam niekontrolowaną gastrofazę.


Data

Ćwiczenia

Masaż rozstępów

Dietka

1.01.




2.01.




3.01.

Rowerek - 10 min.



4.01.

Rowerek - 10 min.



5.01.

Rowerek - 10 min.



6.01.

Rowerek -15 min.



7.01.

Rowerek - 17 min.



8.01.

Rowerek - 20 min.



9.01.

Spacer - jakieś 2 godziny



10.01.

Rowerek - 20 min.



11.01.

Rowerek  -20 min.



12.01.

Hantle (1 kg), przysiady, wymachy i inne wygibasy - ok. 20 min.

twister  -5 min.

Rowerek  -20 min.

razem- 40 min



13.01.

Rowerek - 23 min.



14.01.

Hantle  8 ćwiczeń po 10 powtórzeń, 2 serie

przysiady - 50

ćwiczenia na nogi - trochę cienko  -machałam prze 3 min.

twister  -7, 5 min

rowerek  -25 min

całość -69 min.



15.01.

Rowerek -25 min.



16.01.

Hantle - 8 ćwiczeń po 10 powtórzeń, 3 serie

przysiady - 60

ćwiczeń na nogi nie było i na razie z nich rezygnuję,

twister - 8 min.

rowerek - 30 min.

całość zajęła mi 64 min.



17.01.

Spacer - ponad 3 godziny



18.01.

Hantle - 8 ćwiczeń po 110 powtórzeń, 4 serie

przysiady-  80

twister -10 min.,

rowerek  -30 min.

całość zajęła mi 70 min.

Już z olejkiem


19.01.

Rowerek  -30 min.



20.01.

Hantle- (3kg) 8ćw. 5 powtórzeń, 2 serie

przysiady - 50

twister - 6 min

rowerek (2) - 30 min.

nie szło mi... ćwiczyłam niecałą godzinę...



21.01.

Rowerek -35 min.



22.01.

Hantle -(1kg) 8 ćw., 10 powt, 1 seria

(2 kg) 8ćw, 5 powt., 2 serie

przysiady - 60

twister  -10 min

rowerek- 35 min.

całość -jakieś 65 min.



23.01.

Hantle - j.w

przysiady  -90

twister -10 min

rowerek  -35 min.

całość  jakieś 70 min.



24.01.

Rowerek - 35 min.



25.01.

Rowerek - 35 min.



26.01.

Hantle  jak z dni poprzednich

przysiady-  90

twister  -10 min.

rowerek  -35 min

całość ok. 70 min.



27.01.

Hantle  jw

przysiady - 60

twister -10 min.

rowerek - 35

ok. godziny



28.01.

Rowerek - 40 min.



29.01.

Rowerek  -40 min.



30.01.

Hantle (3 kg) 8 ćw., 5 powt., 3 serie

przysiady - 90

twister - 10 min

rowerek - 40 min

całość - ok 80 min.



31.01.

Identycznie, jak wczoraj ;)



???


28 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Uwaga, chwalę się!
Na rowerku pedałuję już 40 minut! Tym samym plan na rozruch został zrealizowany w 100% I to na trzy dni przed terminem
Oczywiście ciągle będę dążyć do stopniowego zwiększania tego czasu, ale już teraz mam poczucie, że te moje treningi nabrały sensu. Jak to się odbywało na przestrzeni tych kilku tygodni pokażę pojutrze, w formie tabelki. Zobaczycie też wtedy jak "pięknie" zawaliłam jedzenie

Ciągle nienawidzę ćwiczyć. Nie odkryłam żadnych endorfinek, a pocenie się w trakcie i do godziny po ćwiczeniach, doprowadza mnie do takiego samego szału co wcześniej.
Nie mogę jednak zignorować zmian na plus:
- czuję się "elastyczniejsza" jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało. Łatwiej mi wskoczyć na taboret, podnieść się "z kucek". To nawet widać przy rozgrzewce jak robię wymachy nóg - grawitacja już tak mnie nie trzyma
- kolano mniej trzeszczy. Mam luzy stawowe, które wydają charakterystyczne dźwięki. Od jakiegoś czasu pojawił się nowy dźwięk, słyszany przy wchodzeniu po schodach i podnoszeniu się z krzesła (gdy cały ciężar ciała lądował na prawej nodze). W tej chwili ten nowy dźwięk pojawia się sporadycznie 
- łatwiej mi wtargać zakupy do domu,
- moje ciałko nie jest już jedną wielką galaretą. Powolutku robi się bardziej zbitą galaretą

Jeszcze tylko ogarnę żarcie i będzie idealnie

27 stycznia 2014 , Komentarze (10)

Tak, dokładnie!
Właśnie zaliczam etap marudzenia. Oby nie trwał zbyt długo!

Jest mi zimno, krajobraz za oknem wpędza w depresyjkę... Najchętniej bym się rozłożyła pod kaloryferem i niech nikt mnie nie rusza. Nie mam humoru, nie mam siły. Wszystko jest fuj.
O.

26 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Tak mi mówi mąż kochany
Najpierw myślałam, że mnie podejrzewa o konsumpcję delicji w łazience A to jednak nie...pachnę mu delicjami i już
Skąd wziął się ten zapach? Ano używam oliwki migdałowej z dodatkiem olejku z pomarańczy. Przez jakąś godzinkę zapach jest bardzo intensywny, z czasem się jednak ulatnia. Dobrze, że nie jesteśmy pasjonatami słodkości, inaczej bez zakupu delicji by się chyba nie obyło

***

Ciągle ćwiczę wytrwale. Spadków brak, ale to przez to, że przestałam ładnie jeść. Muszę wrócić do układania menu na dłuższy czas i przypilnować żeby makaron i pierogi pojawiały się raz w tygodniu... To mnie gubi. A skoro zdaję sobie z tego sprawę, najwyższy czas nad tym zapanować!!

Już niedługo wstawię tabelkę z podsumowaniem "miesiąca na rozruch". Kolorowo tam jest, nie ma co

21 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Wczorajszy oczywiście.
Jak mi nic nie szło!  Wszystko robiłam jakoś strasznie powoli, nawet nie tempem spacerowym! 
Niby poćwiczyłam, ale co to były za ćwiczenia... Ledwo się zmachałam....
W kuchni też utknęłam na kilka godzin, a z tym samym gotowaniem wyrabiam się max do dwóch....
Dobrze, że nie miałam nic pilnego do załatwienia, bo pewnie przed nocą bym się nie wyrobiła ze wszystkim....

A wieczorem?
Wieczorem trafiam na newsa, że jest to najbardziej depresyjny dzień w roku 
Cóż... depresji nie było, ale niemoc straszna i owszem 

19 stycznia 2014 , Komentarze (5)

To nie jest moje pierwsze podejście do odchudzania, ale zdecydowanie jest to pierwszy raz kiedy jestem taka spokojna. Minęły dwa tygodnie, w których postawiłam na aktywność fizyczną. Dwa tygodnie, po których nie ubyło mi nawet pół centymetra.... I co? Nie przeżywam, nie wyrywam włosów z głowy, nie wpadam na "genialne pomysły głodówek"... Biorę na wstrzymanie  Przecież wszystko idzie zgodnie z planem - rozruch pełną parą 

Biorę centymetr, sprawdzam i myślę " heh.."
Staję na wadze i mówię do niej "no, jakoś mnie nie zaskoczyłaś" 

I dalej robię swoje  Stopniowo zwiększam ilość ćwiczeń, dodaję minutki jeżdżąc na rowerku i już wiem, że w lutym uda mi się przeprowadzić taki trening, jak sobie założyłam na początku. Nie byłoby to możliwe, gdybym po raz kolejny zabrała się do odchudzania bez planu (jak to robiłam do tej pory). Gdybym wybrała "dawną drogę" na tym etapie pewnie byłabym już strasznie zniechęcona i zirytowana, obolała po zbyt intensywnych ćwiczeniach i zapewne nieco przegłodzona....

Jak mi się to udało? Skąd ten spokój, brak pośpiechu? Czyżbym faktycznie osiągnęła "wyższy poziom świadomości"? 
I ciekawe do kiedy ten spokój się utrzyma?