Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do przodu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18606
Komentarzy: 205
Założony: 31 października 2012
Ostatni wpis: 5 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sliweczka1919

kobieta, 31 lat, Lublin

176 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 października 2013 , Komentarze (1)


Hej Chudzinki.

Nadal jestem nieogarnięta życiowo. Trochę ciężko się tak ogarnąć po takim czasie, ale chcę. Nie wiem jeszcze jak, daję sobie czas żeby się przyzwyczaić, oczywiście bez jakiegoś konkretnego planu działania się nie obejdzie.

71 dni zostało do Sylwestra. Tyle czasu żeby coś ze soba zrobić i wejśc w Nowy Rok w taki sposób w jaki bym chciała.

Z innej beczki, semantyka mówi, że wszystko o czym potrafimy pomyśleć
to rzeczywistość. A więc ja chudsza, według semantyki,
to rzeczywistość. Czasami całkiem miłych rzeczy można się dowiedzieć :d

Oczywiście znaczenie tego sformułowania było zupełnie inne, ale cóż
ja tam w to wierzę.

Czuję, że przytyłam, oczywiście tekstem zwyczajowym jest, że schudłam na mózgu, kiedy tak mówię, ale ja na prawdę to czuję.
Najgorsze są wahania nastroju, raz czuję sie w porządku, innym razem, że jestem grubą świnia i powinnam zakładać na siebie tylko worek na ziemniaki...

A oto i ja. Przepraszam, robione szybko, ale bardzo dawno nie robiłam żadnych.




Swoją drogą, cycki to ja mam sporo mniejsze, kwestia stanika, a wrodzonego płaskodupia proszę nie brać pod uwagę..

9 października 2013 , Komentarze (2)


a ja? A ja znowu zawaliłam. Czuję się jednocześnie niesamowicie silna i tak strasznie słaba.
Studiując i pracując nie mam czasu na ćwiczenia czy zaplanowanego żywienia. Tak strasznie bym chciała wrócić do tego wszystkiego, wręcz tęsknie za tą samodyscypliną i kontrola własnego ciała. Czuję się gruba, beznadziejna, brzydka, brak mi pewności siebie i czuję, że każdy widzi co sidzi w mojej głowie i dlaczego.

P. mieszka u mnie, tzn mieszkamy w tym samym mieszkaniu, z oddzielnymi drzwami wejściowymi, łożkami, łazienkami whatever. Nie mamy dla siebie czasu, ja juz kompletnie na nic, a tak bardzo bym chciała. Przeciez nie może tak zostać, ograniczyłam już fast foody, tego typu rzeczy, ale przecież to samo nie przyniesie efektów, a ja właśnie tego potrzeuję żeby poczuć się lepiej...


12 września 2013 , Komentarze (2)


Tadadam, dzisiaj to już. I oczywiście jak mam wolne to jest pogoda do dupy.

Mam okropny humor, bo nie umiem sie ogarnąć.
Nie mam da sobą kontroli.
Pracuję w nocy, wstaję koło 12 i na nic nie mam czasu.
Nie przestrzegam posiłków, nie ćwiczę i jestem w dupie.
Czuję się z tym źle!

Z drugiej strony nie mam żadnej motywacji.
Rózowa sukienka już przestała nią być.

Jak patrzę na siebie to nie jestem już ani trochę szczęśliwa.
Czuję się znowu gruba i nieatrakcyjna, ale nie mam siły i samowoli walki żeby to zmienić.

10 września 2013 , Skomentuj


Brak ćwiczeń od wesela
brak diety od kiedy pracuję
codziennie wpierdalanie niezdrowej żywności
nie umiem sie ogarnąć.
P się wprowadził i nie mamy dla siebie nawet godziny,
nosz nie wiem jak sobie poradzić.

27 sierpnia 2013 , Komentarze (5)


Ostatnio nudziłam się nieziemsko i tak przeglądam i przeglądam i mam to:



Już kij z tym, że mam malowane włosy, ale buzi! o ja!

A teraz wyglądam tak :



Te pucki mi zniknęły, no i swój naturalny kolor włosów.
Co prawda jeszcze nie doszłam do wlasnej perfekcji, ale jak patrze na tamte zdjęcia ;o

Chcialam jeszcze wstawić jak jestem "zrobiona" ze studniówki P., ale nie moge ich znaleźć.

W pracy jest fajnie na prawdę, przynajmniej na razie ; ))
Tylko trochę mi nie pasuje fakt, że tylko w nocy, ale przemęczę ten miesiąc,
potem jak będą studia przynajmniej będę miała pracę.

Wczoraj nie ćwiczyłam, bo przyszła @. Ogólnie dietowo zawaliłam tamten tydzień.
Ćwiczeniowo właściwie idealnie gdyby nie to wczorajsze
Dzisiaj 2/3 killera, jeden trening 6 minut, 15 minut cardio i jakieś 25 minut hula hop.
Zabawne jest to, że jestem zmęczona już nie mogę, ale odpocznę dwie - trzy minuty i znowu mam siłę.
Najgorzej jak skończę trening, bo czuję zaraz, że mi ciagle mało.

Trochę mnie dziwi, że tyle ćwiczę, a  w kwestii jędrności mojego ciała nadal mam wiele do rzeczenia ;< 

Sukienkę jednak chyba kupię nową po opiniach na forum, w sumie dużo mi nie trzeba było ;D

Chudzinki! Trzymajcie się ;*

23 sierpnia 2013 , Komentarze (1)


A nie kilka kilo w tą czy w tamtą!


Dzisiaj zmotywowałam się sama.
Zaczęłam sobie mówić, że moje ciało może więcej niż wmaiwa mi mój mózg,
I wiecie co?
UDAŁO SIĘ!

Jestem dumna z siebie!
Jeszcze bardziej będę jak uda mi się nie rzucić pracy po pierwszym dniu.

No, a tak apropo to się muszę zbierać ;<


Silna wola zaczyna mi rosnąć, a ja jestem coraz bardziej zdeterminowana!


Busiolki w pysiolki moje chudzinki ;*

17 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

 Hej chudzinki ;*

Zmiana klimatu sprawiła, że zaatoki się odedzwały, ale nie dam się!
Dzisiaj czuję się już lepiej, więc zanim P. przyjedzie biorę się za ćwiczenia.

Skalpel II powrócił na yt, strasznie sie cieszę, bo to mój ulubiony zestaw ćwiczeń.

Pogodziłam sie na dobre z dawną przyjaciółką, rozpętałyśmy małą burzę wśrod znajomych i dowiedziałyśmy się kilku ciekawych rzeczy o sobie, ale to jest nie ważne.

We Włoszech upalnie i cudownie, pod koniec już nie chciało mi się wracać xd

Nie umiem robić zdjęć, więc ich nie robiłam, ale mi pstrykali, więc trochę wygrzebałam.




Nawet dwa dni spędziliśmy nad morzem :D











Buziaki Misiaki ;*

29 lipca 2013 , Komentarze (4)


Hej Chudzinki!

Tak jest gorąco, że nie moge sie zmusić do ćwiczeń,
dzisiaj jedynie hula-hop i chyba na tym poprzestanę.

Przez ostatnie dwa tygodnie w tym tydzień choroby schudłam dwa kilo,
byłoby lepiej gdyby nie to, że angina rozłożyła mnie na łopatki.

Jeszcze dwa dni i wyjazd!
Z jednej strony straszliwie się cieszę, dawno nie byłam we Włoszech, stęsknilam się za tym klimatem, pogodą wgl,
ale z drugiej boję się strasznie, bo to pierwsza długa rozłąka z P.
Już wczoraj sie popłakałam jak zaczęliśmy rozmawiać na ten temat.

Przedwczoraj byłam na chrzcinach, byłam tam też mój były przyszły niedoszły,
z którym mam zakazane kontakty, ale jakoś i ja przeżyłam i P. i On i jego dziewczyna, która została chrzestną.

A po tym chrzcie właśnie na chwilę spotkaliśmy się z kumplami P. z technikum i jeden z nich powiedział Mu, że sie wyrobiłam i zrobiłam się fajna. Widział mnie ostatnio w maju, więc trochę mnie zdziwiło, że aż taką róznicę we mnie zobaczył.
P. natomiast stwierdził, że On widuje mnie praktycznie codziennie i to zauważa,
to co dopiero ktoś kto mnie tak długo nie widział.
W sumie miło mi.

Ostatni to mój wpis przed wyjazdem,
wrócę po 11 sierpnia, opalona, chudsza i
z całą masą rzeczy do opowiedzenia i pokazania.



Baj de łej. Mam wrażenie, że mój tyłek jest genetycznie płaski i bezkształtny. Ćwiczę i ćwiczę i nie ma żadnej poprawy. ;<<

Buziaki ;***

24 lipca 2013 , Komentarze (1)


A było tak pięknie ;<

Tamten tydzień to jeden z najbardziej udanych tygodni ostatniego czasu, cały tydzień idealnie żywieniowo i ćwiczeniowo.
 W weekend zero alkoholu czy niezdrowego jedzenia.

A w poniedziałek najpierw jakaś obrzydliwa kolka w całym ciele,
potem żołądek, a potem gorączka i koniec zabawy.
Dopadła mnie angina, ledwo żyję, a miałam założenie,
żeby jeszcze zrzucić kilogram do wyjazdu ;<<


No, ale Włochy z pewnością nie sprawią, że przytyję, zawsze gdy tam wyjeżdżam to gubię trochę siebie, więc mam nadzieję, że tym razem tak będzie.


A tymczasem, wracam do łóżeczka <3

18 lipca 2013 , Skomentuj


Dzień dobry ;*

Przeglądam sobie zdjęcia i mam dziwne wrażenie, że na początku było jakoś lepiej, że nic sie nie zmieniło.
Od roku!

Czuję się bez sensu, patrzę na to wszystko i zdaję sobie sprawę, że ta ohydna oponka będzie mi towarzyszyła przez całe moje życie. Że co bym nie zrobiła nie będę miała tego cudownego płaskiego brzucha, jakie widnieją na motywacjach.
Odpalam komputer i pojawia się tapeta z motywacją i nie radzę sobie ze sobą.

Od wprawie tygodnia nie widziałam P., siedzę w domu i nawet nie wychodziłam nigdzie, bo siedzę z chorym dzieckiem. Jestem zmęczona nie robieniem!

To co z tego, że powtarzam cały dzień te cholerne motywacje, jakieś zdania, które powinny sprawić, że będę miała siłę do działania, energię. Wiem, codziennie kiedy wstaję powtarzam sobie, że to pierwszy dzień. Tak mi łatwiej, nie oczekuję wielkich efektów, nie podchodzę do lustra, jakbym dopiero zaczynała i nie mogła tego zobaczyć. Ale kiedy w końcu jednak to robię i nie widzę nic, to łzy same cisną się na oczy pomimo wszelkich starań z mojej strony.

Dzisiaj kręciłam hula hop całą godzinę, pierwszy raz, ale jakoś się wciągnęłam w film. Teraz już nie ma efektów jak kiedyś, kręcę ponad rok praktycznie codziennie i co z tego wszystkiego. Powinnam mieć talię osy.

Jest jeszcze jeden problem, byc może zwyczajnie związany ze zbyt dużym natłokiem wolnego czasu. Ma związek trochę z tą sukienką, trochę z innymi, z każdą większą imprezą. Jak ja założyłam przy przyjaciółce stwierdziła, że jeszcze szpile i wszyscy moi. Chyba zapomina ile mam wzrostu.
Nie czuję sie kobieco, bez dlatego, że uważam, że odwalona kobieta to kobieta w szpilkach, a z dlatego, że jestem wyższa od P. kobieta wyższa od mężczyzny wygląda komicznie. P to nie przeszkadza, jak patrzę na inne kobiety to tez jakos mi to nie specjalnie ciąży, ale niestety perfekcjonizm we mnie zabija cala radość.

Dzisiaj płacze, nie to żebym nie płakała któregoś dnia od poniedziałku. Nie mam komu wygadać się z tego co mnie boli we mnie, że łapie mnie obrzydzenie jak na siebie patrzę, że  świruję w czterech ścianach.

Nie mogę dzisiaj sie zmusić do ćwiczeń, paradoksalne - patrzę na siebie i mnie to demotywuje do działania.



Szkoda, że osiągnięcie takiego celu pozostaje jedynie marzeniem.