Ostatnio dodane zdjęcia

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17649
Komentarzy: 173
Założony: 9 listopada 2012
Ostatni wpis: 10 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
helena1970

kobieta, 54 lat, Kłobukowice

163 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 listopada 2013 , Komentarze (2)
Zaczynam się ruszać. Ćwiczenia w domu ( chyba z Chodakowską), spacer z psem ( inni domownicy też się zmobilizują), joga. Przynajmniej trzy dni w tygodniu. nieodwołalnie. Niezbyt wiele, ale i tak dobrze na początek. Wiem jak to później wygląda, gdy zaplanuje się zbyt wiele. Jest tak dużo obowiązków,że trzeba coś odpuścić. Dzisiaj nie zdążyłam nagrzeszyć, było tylko śniadanko, no i kawa z mlekiem tłustym. Jajko, plasterek sera żółtego i mały szynki. Jedna kromka chleba. Nie lubię jeść w pracy, ale muszę coś wziąć ze sobą, bo będzie źle. Po powrocie jestem głodna jak wilk. Może jakieś owoce? Nie mam pomysłu. Na szczęście mam obiadek, będzie trochę czasu dla siebie. Muszę wytrwać. Muszę. Odmawiać, odmawiać, odmawiać.
Już czuję się lepiej, to najlepsza motywacja. No i te ciuchy, które leżą lepiej, jak ja do tego tęsknię. Jeszcze trochę, dwa kilogramy i poczuję luzik, ale muszę się baaardzo postarać. Pamiętnik mi pomaga.

17 listopada 2013 , Komentarze (1)
Nie wybrałam się na spacer,choć brakuje mi ruchu. Za to dziś przed południem byliśmy godzinkę na dworze, było super, zimno...Obiadek tradycyjny:rosół, a na drugie polędwiczki, marchewka, sałata, ogórek kiszony, dla każdego, coś dobrego. Dżinsy już lekko luźniejsze, ale nie ekscytuję się tym. Na początku waga spada dość łatwo. Ważne by wytrwać. Znam to wszystko prawie na pamięć. Znowu zaczyna mi smakować jedzenie. Nie podjadam miedzy posiłkami. Mało pieczywa, zero cukru, ewentualnie herbatka z miodem. Bez panierki, bez mąki, pieczywo tylko żytnie... To na razie tyle.Trzy dni 1 kg mniej. Zmieniam pasek.

16 listopada 2013 , Komentarze (1)
Udało mi się, mam wolne popołudnie, żadne kawki, herbatki, dzisiaj nie mam gości i nie wybieramy się nigdzie. Chcę trochę nadrobić zaległości, obowiązki domowe....dużo prasowania. W tygodniu jest zbyt mało czasu, boli mnie głowa, w weekendy, gdy uda nam się być w domku, czas płynie wolniej, nie spieszymy się, głowa nie boli, jest super.
Z dietą nie jest źle, dzisiaj był żurek, kalafior, pieczarki, jajka, mało pieczywa, kawa, herbata, nic szczególnego, bez szaleństw, ale się pilnuję, nie jestem głodna...Najważniejsze, żeby się nie poddawać. Wytrwać w postanowieniu. Jutro będzie lepszy obiadek, na dwa dni oczywiście,żeby w poniedziałek mieć lżej. Może uda mi się wyjść na spacerek,może....

15 listopada 2013 , Komentarze (1)
Dopiero ma się zacząć, a ja myślę już o tym, że z dietą będzie ciężko. Znam te wolne dni...Ale podobno chcieć, to móc. Motywuję się. Dopiero jadę do pracy, wrócę późno, może jeszcze zajrzę, aby się wyspowiadać. Na razie były 2 kawy z mlekiem, kromka chleba i jajko, Muszę zjeść coś przed pracą, bo będzie ze mną źle. Warzywa, mam jeszcze mrożone w lodówce. Muszę ogarnąć kuchnię,podobno bałagan w kuchni to pierwsza oznaka depresji? Nic mi się nie chce, nie wiem za co się zabrać. Byłam u okulisty, mam okulary do czytania.Do tej pory nie miałam kłopotów ze wzrokiem. Oprawki plastikowe, ale delikatne granatowo-czerwone, sportowe, ale subtelne. Po prostu bomba!

14 listopada 2013 , Komentarze (2)
Tyle ważę aktualnie. Dzisiaj małe śniadanko,kawa, kromka chleba żytniego z masłem i wędzonym schabikiem, ogórek kiszony,potem długo, długo nic, w pracy tylko herbatka, po pracy ogórkowa z ziemniaczkami, ale zanim się podgrzała byłam tak głodna,że zjadłam dwie kromeczki z masełkiem. Błąd, powinnam wziąć coś do pracy. Jeszcze mrożone warzywa na masełku, teraz herbatka z miodem, bo czuję się fatalnie, przeziębienie. Skusiłam się na kilka mlekołaków , śmieci. Pierwszy dzień jeszcze nie minął, a już czuję "luzy " w żołądku. Najważniejsza jest motywacja, to już wiem. dlaczego jedni mogą, a inni nie? Dlaczego tak szybko odpuszczamy. Zajrzałam do starych znajomych. Tylko nieliczni jeszcze się nie poddali.

13 listopada 2013 , Skomentuj
Zatęskniłam za sobą waleczną, chcącą coś zmienić. To już pół roku? Niemożliwe!
Trochę się pozmieniało. Znowu muszę się przyzwyczaić do moich "spowiedzi". Zacząć od początku. Porzuciłam, odeszłam bez pożegnania, nie fair, ale przecież w internecie to normalne, zawsze ostrzegam dzieciaki, jesteśmy(prawie) anonimowi? A może kogoś zawiodłam, szkoda starych znajomości. Szkoda siebie, bo taka nie jestem. Ten tydzień poświęcam sobie, taki mały prezent, chwalę się za wszystko, myślę tylko o sobie, rozpieszczam się...i co? Jakoś wpadł mi laptopik pod rękę, może to jakiś znak?
Raz w tygodniu chodzę na jogę, mało się ruszam, jem tak sobie, mam dobrego fryzjera. Biorę się za siebie, połowa listopada to najlepszy czas...

13 listopada 2013 , Skomentuj
Zatęskniłam za sobą waleczną, chcącą coś zmienić. To już pół roku? Niemożliwe!
Trochę się pozmieniało. Znowu muszę się przyzwyczaić do moich "spowiedzi". Zacząć od początku. Porzuciłam, odeszłam bez pożegnania, nie fair, ale przecież w internecie to normalne, zawsze ostrzegam dzieciaki, jesteśmy(prawie) anonimowi? A może kogoś zawiodłam, szkoda starych znajomości. Szkoda siebie, bo taka nie jestem. Ten tydzień poświęcam sobie, taki mały prezent, chwalę się za wszystko, myślę tylko o sobie, rozpieszczam się...i co? Jakoś wpadł mi laptopik pod rękę, może to jakiś znak?
Raz w tygodniu chodzę na jogę, mało się ruszam, jem tak sobie, mam dobrego fryzjera. Biorę się za siebie, połowa listopada to najlepszy czas...

2 maja 2013 , Komentarze (1)
Tak, już przez moment ważyłam 63. Uspokoiłam się. Wiem,że to sposób na życie, a nie odchudzanie. Do mojego celu jeszcze 3 kg. Paska nie zmieniam, bo znowu jest 63,5, ale już wiem, że to tylko kwestia czasu. Dzisiaj rosół i wołowina z papryką na obiadek. oczywiście dużo warzyw, bez nich nie możemy racjonalnie się odżywiać, muszą być w domu i to w dużej ilości. Zakupy zrobiłam, w kominku napaliłam, czekam na słońce. Chcę się ponudzić...Nie bardzo potrafię...Zawsze mówiłam dzieciom,że inteligentni ludzie się nie nudzą, gdy narzekały, że nie mają co robić. Zmieniłam zdanie. Fajnie jest się ponudzić, wyłączyć, odłączyć, tylko kto to jeszcze umie?

29 kwietnia 2013 , Skomentuj
Już, już miałam odpuścić i odwołać wizytę u dietetyczki, ale postanowiłam jeszcze powalczyć...Powiedziałam, że już niezbyt smakuje mi mięso i potrzebuję zmiany jadłospisu.
Bolał mnie trochę brzuch. zauważyłam, że nie służy mi papryka. Przestałam ją kupować,jest zresztą bardzo droga teraz i chyba faszerowana chemią...pani zmartwiła się moimi dolegliwościami, obiecała nowy, zmodyfikowany jadłospis, minimalnie zmniejszyła kcal, dała jednak warunek,że muszę się go trzymać bez żadnych ustępstw. Od razu wiedziała,że jem mniej warzyw, bo inaczej nie miałabym awersji do mięsa... I to była najprawdziwsza prawda... tak było. Nawet M. zauważył, że coś " popsułam " się z warzywami, co znaczyło,że mniej dbam o nie w naszym jadłospisie. Po długiej rozmowie z panią i jej dość wyczerpującym wykładzie na temat zdrowego odżywiania naprawdę odechciało mi się "zapychaczy". Podczas ""kawki" z koleżankami zamówiłam zieloną herbatkę i nie zazdrościłam im dużych porcji lodów ze śmietaną. Nie kłamię. Nie miałam nawet troszeczkę ochoty. Tak działa rozmowa z panią d. Mija tydzień i waga troszkę ruszyła w dół, tak o pół kilo, ale pasek zmieniam, gdy jest całe kilo. Ale jak ja się czuję dobrze. Mam dużo rzeczy do chodzenia, wyciągam z szafy bluzkę sprzed kilku lat, pasuje jak ulał... Spodnie luźne, nawet w udach. Nie mam żadnej zbyt ciasnej rzeczy w szafie. Cudowne uczucie, z fałdek już naprawdę mało zostało, choć waga nie spada tak szybko, jak bym chciała. Aby coś osiągnąć, trzeba włożyć w to czas, serce, dużo wysiłku i cierpliwości- nikt już tak nie chce-powiedziała pani d.

19 kwietnia 2013 , Komentarze (1)
Zostało niewiele, jeszcze 4 kg do zrzucenia, a jednak nie jest to proste. Nadal jestem na diecie niskowęglowodanowej i waga zatrzymała się na 64 kg. Nie jest źle. Nie tyję. Przyznam się, że troszkę odpuściłam. Powtórka z rozrywki. Ale na szczęście to malutkie grzeszki, także wszystko da się naprawić. Nadal dużo gotuję, kupuję i dbam o dietę. M. schudł 10 kg. trzyma się i nie odpuszcza. Teraz to on mnie motywuje. To na razie tyle- miałam "trochę" problemów, ale postaram się tu bywać, pozdrawiam serdecznie i walczę...