Ostatnio dodane zdjęcia

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17893
Komentarzy: 173
Założony: 9 listopada 2012
Ostatni wpis: 10 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
helena1970

kobieta, 54 lat, Kłobukowice

163 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 listopada 2013 , Komentarze (1)
O piątku nie wspominam. Bardzo mi było źle. Dziękuję za wsparcie, nie poddałam się. Dzisiaj na śniadanie kromka żytniego chlebka, twarożek, pomidor. O 12 sok pomidorowy, a na obiadek żurek. Rano brzuch luźniejszy, o jak on mi przeszkadza, marzę by go nie było. Jak dżinsy są dopasowane, to wyłazi i czuję się fatalnie. jak nie wyłazi to spodnie wiszą. Ja po prostu go nie chcę. Przeszkadza mi , traktuje go jak ciało obce, ale przyczepiło się i nie chce odpaść. Muszę z nim powalczyć. Wskazany ruch, wiem. Od czego zacząć? Weekend bez pracy zawodowej, więc znowu mam trochę więcej siły. Praca ją ze mnie wysysa. Nie mam już siły dla siebie, boli głowa, nic się nie chce. To wszystko siedzi w głowie. To tu trzeba sobie zrobić porządek. No właśnie. Z głowy też trudno coś wyrzucić. I potem taki bałagan jak w szafie.

28 listopada 2013 , Komentarze (4)
Czuję się niezbyt dobrze. Ciężki dzień, pochmurno, ciemno, nieciekawie. Czuję się ciężka i napuchnięta. Z początkowego entuzjazmu nic nie zostało. Czy znowu jutro piątek?

27 listopada 2013 , Komentarze (2)
Jem mniej niż zwykle, trzymam dietę. Dzisiaj było mało warzyw, wieczorem pieczone ziemniaczki, ale niezbyt dużo. Zupa kalafiorowa o 14. Znowu zbyt długa przerwa, bo śniadanie jem o 7. Już o 13 zaczyna mnie boleć głowa. To sześć godzin bez jedzenia, do tego kawa. To nie jest racjonalne odżywianie. Codziennie chcę to zmienić, a potem mi się po prostu nie chce o tym myśleć. Jakoś wytrzymam, myślę sobie. Do pulpeta były buraczki i ogórek kiszony. Piję herbatę bez cukru. Nic mi się dzisiaj nie chce. Zrobiłam częściowe porządki, ale nawet półmetka nie widać. Dziś walczę znowu ze starymi ciuchami. Na wadze widziałam rano 65,5. Zobaczę, co pokaże w piątek. Czekam na 65. Już to przerabiałam. Muszę być cierpliwa.

26 listopada 2013 , Skomentuj
Małe problemy w pracy, staram się podchodzić do tego z dystansem, ale i tak czasem się wkurzam. Słaba odporność na stres, poniosło mnie dzisiaj. Jutro będzie lepiej. To przez małe zaległości... tylko po co się tak denerwować?
Z dietą w porządku, czuję się lżejsza, brzuch z pewnością mniejszy, oponki też. Jakby szczuplejsza po twarzy jestem, tak mi się zdaje.
Ruchu za mało, nie ćwiczę, ciężko się zebrać. Nabiegam się po domu, potem nie mam chęci ćwiczyć. Chyba się usprawiedliwiam. Nawet na jogę nie jadę, muszę załatwić coś " na mieście". Wstąpię do sklepu, może znajdę coś dla siebie, chociaż chyba żadnych wyprzedaży jeszcze nie ma. Przed wyjazdem porządkuję szafę, tzn. jedną część. Wyrzucam niepotrzebne, stare ciuchy, w których nie chodzę, to postanowione. Ściskam to wszystko w szafie, a na to, w czym właśnie chodzę nie mam miejsca. Myślę sobie, może to jeszcze włożę, to taka porządna rzecz, może się przyda itd., itp....Jutro zaległości zawodowe, duuuuużo pisania.......

25 listopada 2013 , Skomentuj
Dzisiaj w najlepszym porządku. Wszystkie posiłki zaliczone, zero słodkości. Całkiem szczerze to nie zero, bo robiłam koktajl truskawkowy z cukrem trzcinowym i troszkę wypiłam, tak pół małej szklaneczki. Obiadek był smaczny, pomidorowa, a na drugie schab bez panierki w jajku i dużo surówki z pekińskiej, marchwi, pora i jabłka. Dodaję też kukurydzę. Trochę majonezu też. To podobno nie szkodzi. Użyłam tylko trochę soli i pieprzu. Nie używam żadnej vegety itp. Na początku myślałam,że nic nie będzie smakowało, z czasem wszyscy się przyzwyczaili. Najczęściej, gdy jemy poza domem wszystko wydaje nam się za słone. Kwestia przyzwyczajenia. Zaczęłam małe porządki. Niedawno musiałam rozmrażać lodówkę, więc dziś tylko szybko ją uprzątnęłam i jest super. Prasowałam, prasowałam, prasowałam... I to wszystko. Muszę się zabrać za szafy, nie umiem wyrzucać , zawsze to samo. Przeglądam rzeczy i znowu chowam do szafy. Pomóżcie!

24 listopada 2013 , Komentarze (4)
Ale ten czas leci. Tylko jeden grzech- kawałek sernika. Goście byli, ale z dietą jakoś się udało, były jajka, sałatki i ten nieszczęsny, pyszny serniczek domowego wypieku, przywieźli znajomi. Ale dzisiaj wszystko dobrze. Był obiadek dość obfity, z kolacji dziś rezygnuję. Kiedyś myślałam, że na diecie się nie je. Teraz już wiem, że jeść to właśnie trzeba, tylko z głową... Mam nadzieję, że wytrzymam. Nowy tydzień, nowe wyzwania. Mielone miały być na jutro, ale syn zjadł wszystkie. Było ich chyba 8 średniej wielkości, no cóż - jutro znów gotowanie. Będzie coś konkretnego- schab, do tego dużo buraczków. Zupę na szczęście mam. Dzieci liczą dni do świąt, a ja zaczynam myśleć o sprzątaniu, lubię mieć to wcześniej za sobą, by przed samymi świętami nie stresować się porządkami. No to sprzątanie czas zacząć!

22 listopada 2013 , Skomentuj
Zmieniam pasek, rano przed śniadaniem było 66. Super! Jem mniej niż zwykle i na razie żadnych ciężkich grzechów nie mam. Wczoraj wypiłam słodzony koktajl truskawkowy, ale to przecież nie grzech? Na pewno czuję się lepiej, według mnie to powinnam ważyć już mniej, naprawdę trzymam dietę. Ale wiem, że mózg chce mnie oszukać, że mi się to nie opłaca, że nie schudnę tak szybko i żebym się poddała, bo po co ma się tak męczyć i się mobilizować? To chyba ma nawet jakiś sens. Muszę wytrzymać jeszcze ten weekend i na pewno waga spadnie i tak nie jest źle. Chciałoby się szybciej, musiałabym nic nie jeść. Piątek po południu, jak pięknie!

21 listopada 2013 , Komentarze (2)
Z jednej strony się cieszę, bo będzie trochę wolnego, ale na pewno z dietą będzie trudniej wytrzymać. Nie mogę się poddać. Jestem na dobrej drodze,żeby schudnąć. Naprawdę czuję się lepiej. Dzisiaj jadłam w pracy, ale za to wczoraj nie ćwiczyłam. Tylko krótki spacerek wieczorem. Dzisiaj były łazanki na obiad. Jutro zupa, jeszcze nie wiem jaka, może .... zapytałam rodzinkę i co? Chcą "rosołową". Może być, mnie jest to obojętne, a rosołek lubią wszyscy. Nie robię sobie planów na weekend. Najchętniej spędziłabym go w domu. jestem zmęczona i chciałabym odpocząć, a co z tego będzie, zobaczymy.

20 listopada 2013 , Skomentuj
Czuję taki fajny głód, prawdziwy. Zaraz będzie kolacja. Znowu nie zabrałam nic do pracy. Wyjechałam o 7 z domu już po śniadaniu, a drugi posiłek jadłam dopiero o 14. Jakoś dałam radę nie objeść się. Jem wolno, delektuję się. Krupnik, a na drugie pierś z kurczaka ( bardzo rzadko na moim stole), marchew gotowana, ziemniaki. Nic szczególnego, ale wszystkim smakowało! Trochę późno na kolację, ale muszę coś zjeść. Czuję się lżejsza, brzuch trochę mniejszy, boczki też. I ten fajny głodek. Nie jem nic zakazanego. Waga na razie stoi. Czuję się dobrze, fajnie coś robić. Chcę jeszcze poćwiczyć. Dzisiaj już nic nie boli. Myślę, że nie mam najgorszej kondycji, a to dzięki jodze, choć ćwiczę raz w tygodniu, są efekty. Ale to naprawdę za mało. Podobno ciało to stan naszego umysłu. No to nie jest ze mną najlepiej.

19 listopada 2013 , Komentarze (1)
Wytrzymałam 25 minut, później po prostu nie dałam rady. Na początku śmiałam się,że ćwiczenia są bardzo łatwe, ale z każdą minutą było gorzej. Na koniec nie wierzyłam własnym oczom, bo Pani Chodakowska podnosiła dwie nogi leżąc na brzuchu, a moje nie chciały drgnąć. I wtedy się poddałam i bardzo z siebie uśmiałam. Dzisiaj wiem dokładnie na co działał ten zestaw ćwiczeń, bo bolą mnie pośladki, pachwiny i całe nogi. Fajny ten ból. Dzisiaj tylko wieczorny spacer z rodzinką i psem i mam naprawdę dość. Nie lubię wtorków. Wracam późno z pracy, dzieci mają zajęcia dodatkowe, muszę je zawieść, tak mija dzień, a nic nie zrobione. Po pracy byłam głodna jak wilk i nic nie miałam przygotowanego. Szybkie placuszki z jabłkami, dopiero później zupa i warzywa z naleśnikiem na kolację-dla mnie wersja bez naleśnika. Za dużo mąki. Ciągle robię ten sam błąd i nie jem w pracy. Muszę coś z tym zrobić, choć na razie nie podjadam i nie grzeszę. To dużo, ale długo tak nie wytrzymam. Muszę brać coś do pracy, a na to potrzeba czasu i trzeba pomyśleć wcześniej, co zabrać. Chyba dobry byłby sok pomidorowy i kanapka, a może lepiej owoce? Podobno źle jeść owoce podczas odchudzania. Lepsza byłaby papryka i marchewka, ale wtedy zainteresowanie murowane, a tego nie chcę. No to chyba kanapka.