Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chciałabym ładnie wyglądać i nie zdziadzieć w wieku 30 lat

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33536
Komentarzy: 463
Założony: 11 grudnia 2012
Ostatni wpis: 1 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beatrycja83

kobieta, 41 lat, Koszalin

171 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2013 , Komentarze (3)

Synek dzisiaj robił sałatkę warzywna, ale na szcęście niskokaloryczną, takie miał zajęcia w przedszkolu, zjadłam z miłą chęcią, dzisiaj mieli dzień warzywny, wczoraj owocowy, ta owocowa smakowała mi o wiele bardziej, można było najeść się do syta. Oostatnio biore jedzenie do pracy i przywożę z powrotem, bo jest taka mega wyżera że hej, dzisiaj zjadłam oczywiście moje chlebki wasa, jogurt truskawkowy 0 % ( bo pić mi sie strasznie chciało), sałatka jarzynowa od mojego dziecka, na obiad dwa naleśniki z twarogiem, wybrałam to z wielkimi oporami bo w ofercie był mój ukochany zraz w sosie (pychotka, uwielbiam) , ale ja wybrałm to drugie czyli naleśniki, oczywiście elegancko ściągnęłam całą śmietanę, ale zjadłam nawet rodzynki z twarogiem których wczesniej nie lubiłam, jednak za dużo było moim zdaniem cukry w farszu. Zjadłam tez jogurt z ziarnami zbóż, i bułeczke z makiem (białą bo zachciankę miałam taką). Jakoś jak tak czytam sobie to strasznie dużo zjadłam, ale pozwoliłam sobie na takie rarytasy tylko dlatego, że jutro ide na basen, mam nadzieję że wszystko wypali. Miałam dzisiaj poćwiczyć za wczoraj, ale znowu jakoś zabrakło czasu, za to mój syn spaceruje znowu z przedszkola więc pół godziny spacerujemy, nie są to szybkie kroki, ale zawsze, sztangielek nie noszę,. ale czasami podczas spaceru mój mały ma bunt więc biorę te 21 kilo+ ubranie na zimę na barki. Hehe, ale jak się tak slodko wtuli, to mi jakoś w ogóle nie jest ciężko, czekma już na tą wiosnę z upragnieniem bo fotelika nie idzie dopiąć w samochodzie z kurtkami. Dzisiaj mój czlowiek szczegół uparł się że chce swoją brązową kurteczkę, bo inaczej nie pójdzie do przedszkola i poszedł w brudnej boje się wyprać że nie wyschnie bo zrobi mi rano skandal i znowu się spóźnię po raz enty do pracy. Dzisiaj np chciał herbatkę z melisy a ja nie miałam ale była jazda. Dałam z dzikiej róży ale przeczytał że nie ma tam melisy i nie chciał pić. Ah kocham ten autyzm jego normalnie i niech mi ktos powie ze j mam fajnie, ja wiem ze mam fajnie bo budzi podziw że jest taki mądry wśród społeczeństwa, zwłaszcza że jest dość mały jak na swoje 5 lat i zaczyna wszystko wszędzie czytać i wymienia planety w kosmosie jakie są oczywiście w dobrej kolejności i czyta jakieś głupoty na ścianach i ogłoszeniach, ostatnio ktoś mi zarzucił że ja go uczę na pamięć, haha, dobe, śmieszą mnie tacy zazdrośnicy, ale jak przyjdą te natręctwa czasami to az się płakac do księżyca chce. Dobra uzewnętrzniłam się i dziękuje

24 lutego 2013 , Komentarze (1)

Powiem Wam moje drogie w takim zupełnie sekrecie, ale nie mowcie nikomu, że waga pokazała dzisiaj 70,9 kilo. Zganiam na te problemy z trawieniem moje, że co zjem to mam zgagę albo mnie mdli, ale trzeba będzie sie tym zająć, sprzeczka z mężem czepia sie bez powodu, weekend w ogóle nie upłynął pod kątem romantycznych uniesień ale jakoś mi sie tez nie chciało.Cały tydzień nic nie ćwiczyłam Zawsze się na coś zgoni to @ a to brak siły albo czasu, czekam na środę na ten basen. Pszłam dzisiaj z moim synkiem na spacer do sklepu i powiedział do mnie:,,mama kupi wóz strażacki" patrze na cenę 37zł, ale byłam taka szczęśliwa że mnie o to poprosił, dodam jak ktoś nie wie że mój syn ma 5 lat i ma autyzm, więc każda prośba jest przeze mnie traktowana Jego zupelnie wyjątkowo. Nie kupiłam mu bo nie miałam grosza przy sobie. Powiedziałam że tata mu kupi tak na odczepnego, ale on zapamiętał... wróciliśmy do domu a on mówi do męża:,, Tata się ubierze i kupi wóz strażacki", pojechał i nie dostał tańszego to kupił mu czołg z żołnierzem i mały odpowiedział:,,prezent, dziękuję" i prawie zasnął z tym czołgiem za 8 zł. Ale wyjął książkę o strażaku i drugą o remizie strażackiej, liczy na ten wóz strażacki, zapamiętał. Dzisiaj nie pojechaliśmy do teściów na weekend bo ostatnio dał mega popis i jakoś mi wstyd bylo, ale teść zawdzonił czemu nas nie ma jeszcze też mi było miło z tego powodu, ze tęsknią.Ale mi tak głupio nieraz że on tak jeździ po tych panelach a na słowo ,,nie wolno" reaguje po prostu strasznie. Teściom fajnie tłumaczyć, ale rodzeństwu męża z małymi dziećmi które wlśnie mają drzemkę już gorzej. Postanowiłam zrobić porządek w ręcznikach i wywaliłam do caritasu dwie siatki. Korzystamy tak naprawdę z 5 ulubionych ręcznikow a miałam okolo 40 sztuk, ze względu na sentyment do nich. Bez sensu sa takie sentymenty, ale ja jestem niestety typem zbieracza, wszystkiego mi szkoda wyrzucić, co do diety to zjadłam dzisiaj takie fajne dwa koktajle, jeden koktajl był z czterech kiwi i jednej pomarańczy, a drugi mleko 0,5 procent plus banan i kiwi i był mało smaczny ale szklanka jeszcze jedn jest w lodówce, oprócz tego jogurt ze zbożami i dwie wasy z wędliną w tym wszystkim gdzieś uciekł mi obiad, mąż zaprosił mnie do Kołobrzegu i przejeżdzaliśmy obok baru mlecznego i miąłm ochotę zamówić krokiety z kapusta i grzybami ale jak weszłam i poczułam smażony olej to pojechaliśmy do POLO MARKETU, teraz chyba pojeżdżę do Lidla i będę kupowała dania frosty, zobaczymy o co tam chodzi.

24 lutego 2013 , Komentarze (3)

Powiem Wam moje drogie, że jakiś głupi mechnizm wdarł się w moje życie, co zjem to mnie mdli, z jednej strony o fajnie bo ładnie chudnę, i nie ciągnie mnie do zakazanych potraw , ale dzisiaj np zladłam: bułkę z makiem, wędliną i ogórkiem na siłę, dwie kawy trzy w jednym, i gyrosa , czyli pieczony kurczak z kolorowa papryką i porem o 13 iii..... to wszystko i dwa piwka na wieczór. Nie zjadłam ani jogurtu, który kupił mi mąż ani nic na kolację bo strach przed jedzeniem u mni wystąpił, nie skusiłam się na jajko które mąż jadł na kolację, cały czas mdłości w ciąży nie jestem przynajmniej badania hormonalne tego nie wskazują i dopiero co skoczyłam miesiączkę. Mojemu Małemu udało się przemycić lek na lamblie i od razu humor ma super, pół godziny temu się zachłysnął przez sen już mam stresa, nie lubie jak kaszle. Byłam na zebraniu i posprzątałam łazienkę. Nie mam ochoty ćwiczyć. 15 marca kończy mi się abonament, cieszę się jednak z mojego sukcesu. Pozdrawiam

22 lutego 2013 , Skomentuj

jestem z siebie zadowolona ważyła 71,3 po wypiciu kubka z sokiem bo zapomniałam że dzisiaj dzień ważenia, a strasznie chciało mi się rano pić. Jestem happy, może i powinnam ważyć trochę mniej ale jak na to , że skubnę frytkę, wypiję piwko i takie tam inne grzeszki to jestem zadowolona z rezultatów. Dodatkowo nie ćwiczyłam cały tydzień . Na jutro mam przygotowana do pracy bułkę z makiem z szynką żółtym serkiem i ogórkiem zwykłym bo już się nie bawię w mega solone bo to powoduje że woda mi się wstrzymuje w organizmie, mam tez jogurt naturalny i mój kochany małżonek kupił mi gyrosa drobiowego pieczonego z papryką w róznych kolorach więc mam jutro na obiad, jestem zadowolona, jutro minie 10 tygodni od diety ( w której zrzuciłam prawie 7 kilogramów) i tyle samo czasu odkąd nie jedliśmy zapiekanki na Orlenie), ostatnio wzięłam sobie tą kanapkę z porem i bekonem bo byłam strasznie głodna a w polo markecie była straszna kolejka ale mi nie smakowała zupełnie. Tak mi żal że ten piątek już się kończy, ale z drugiej strony się cieszę bo wracają moje ulubione seriale: ,,Prawo Agaty" i ,, Przyjaciółki" będzie co oglądac bo teraz to jest porażka jutro do pracy ale ide na pieszo, dodam że mojemu synkowi się coś odwidziało i juz nie czekamy u dziadków na tatusia tylko idziemy na pieszo do domku więc mam spacerek :) pozdrawiam

22 lutego 2013 , Skomentuj

Wymiary dla modelu Uaktualnij pomiar Ostatnio Początkowo Zmiana
Masa ciała , kg 71,3 kg 78 kg -6,7 kg ( -9,4 % )
Pozostałe wymiary
Szyja cm 34.5 cm 37 cm -2.5 cm ( -7,2 % )
Biceps cm 27 cm 30 cm -3 cm ( -11,1 % )
Piersi cm 92.5 cm 102 cm -9.5 cm ( -10,3 % )
Talia cm 73.5 cm 85 cm -11.5 cm ( -15,6 % )
Brzuch cm 86 cm 98 cm -12 cm ( -14 % )
Biodra cm 99 cm 103 cm -4 cm ( -4 % )
Udo cm 54 cm 59 cm -5 cm ( -9,3 % )

21 lutego 2013 , Komentarze (3)

teraz nie ma wybacz mogę dalej ćwiczyć wczoraj mialam sprzeczkę z mężem na temat niedogotowanej i twardej białej fasoli więc nie miałam ochoty pisać, ale dzisiaj okazał się kochanym i wspaniałym mężem więc mam wenę do pisania. Zjadłam dzisiaj swoje standradowe chlebki wasa jogurt danone ze zbożami, ryz po meksykańsku na obiad i jogurt actiwia ze zbożami i znowu swoje chlebki wasa, cały tydzień bez ćwiczeń bo miesiączka, jutro na basen nie idę chyba że pojdę sama, ale mi się znając życie nie bedzie chciało, fajnie jak sie podjedzie samochodem bo na pieszo to 3 godziny schodzi a godzina na basenie tylko. Ale bardzo sobie ta wizytę chwale i aktywność. Małego leczymy dalej na tą lablię ale nie zawsze weźmie tą dawkę leku co trzeba. Dzisiaj z aktywności: gruntowne posprzątanie łazienki, wręcz na kolanach, posprzątanie szafy i idealne wręcz ułożenie ręczników, łacznie z przekazaniem do kontenera caritasu tych, do których miałam ogromny zupełnie niepotrzebny sentyment. Jutro aż strach się ważyć, trochę pofolgowałam było trochę piwka na stresujące wieczory, więc na prawdę mniejszą wagę miałam w niedzielę niż dzisiaj, bo mąż miał dużo wolnego w tym tygodniu ze względu na warunki atmosferyczne, no i oczywiście kąpiel mojego malucha i półgodzinny spacer z dzieckiem z przedszkola do domu, zrobiłam tez pranie, muszę jutro poprasować majteczki Maksia żeby je odkazić, za miesiąc muszę zrobić badanie kontrolne, żeby zobaczyć czy udało się tego pasożyta wytępić, nawaliłam mu kilogram białej fasoli bo ponoć pasożyty nie lubią warzyw strączkowych. Zobaczymy jak będzie. Pospałam sobie po południu do 19: 30, i ani mi się śni pójść teraz spać, a wymagałby tego zdrowy rozsądek bo jutro trzeba wcześnie wstać. Pozdrawiam wszystkich czytelników.

19 lutego 2013 , Komentarze (2)

az sama jestem zdziwiona bo jakiś wstręt do jedzenia nabrałam co zjem to boli mnie brzuch albo mam zgagę, ze zgagą męczę się jakieś pół roku, ale teraz jakoś nawet nie wiem co wybrać do jedzenia, dzisiaj zrobiłam pierś z kurczaka w ziołach w parowarze, ale i tak jej nie zjadłam bo jakiś ścisk w żołądku, albo stres, albo nie wiem co, może tez mam tą lamblię, jak będę wysyłaal za miesiąc małemu znowu te wyniki to swoje też wyślę,lek podałam Małemu,ale całego nie połknął, widze jednak ogromną poprawę w zachowaniu, siedzi przy stole, dzisiaj takiego kota narysował że byłam w szoku, to znaczy nie było to może arcydzieło,a el bez podpowiedzi można bylo dostrzec że jest to naprawde kot, zbieram sobie takie ekstra rysunki które mi się bardzo podobają ale zaraz będę musiała utworzyć segregator nowy, bo w starym nie będzie się już mieścic. Wyjątkowo jak nigdy czekam na ten piątek żeby się zważyć, ale jakoś za łatwo to idzie może jestem taka słaba i obolała przez miesiączkę. Nawet przed miesiączką byłam jakaś dziwnie wyssana a nie opuchnięta. Śnieg u nas sypie, mało zjadlam, ale głodu nie odczuwam, apetytu też nie, co zjem to mnie muli, gdyby nie to, ze mam okres to objawy typowo ciążowe. Kiedyś chyba w ,,Przyjaciółce" czytałam taki artykuł, że kobieta połknęła tasiemca celowo i strasznie dużo schudła, ale bardzo jej sie to odbiło na zdrowiu, przede wszystkim na jej układzie pokarmowym, ja mam takie bolesci dziwne brzucha, ale oczywiście połknęłam to świństwo nieświadomie. Apeluję do wszystkich matek małych dzieci, myjcie im rączki po każdej wizycie w przedszkolu, piaskownicy i ubikacji, to cholerstwo jest tak łatwo złapac a tak ciężko wytępić, zwłaszcza ze ten metrodinazol czy jak się to pisze w ogóle jest nie do podania dziecku w żadnej herbatce ani soku bo tak cholerstwo goryczki dodaje że tragedia i jak Wasze dziecko się uskarża na jakiekolwiek dolegliwosci żoładkowe ( mój się nie użalał) to nie lekceważcie tego i każcie lekarzowi dac skierowanie na badanie kału, ale z trzech próbek a nie z jednej, bo u nas w szpitalu nic nie wyszło,a wyszło w Warszawie w instytucie weterynarii. Dobra już nie przynudzam trzymajcie się . A tak ta cholera wygląda pod mikroskopem:
 

Ohydnie, prawda?

18 lutego 2013 , Komentarze (2)

tak jak mowiłam podjechałam po receptę dla Małego na lamblię, bo najpierw trzeba się zająć tym pasożytem a potem dopiero grzybami, no i dostaliśmy leki w tabletkach, piguła wielka więc nie przełknie na pewno, to zrobiliśmy z tego proszek i dosypaliśmy do herbatki, nie było nawet szans by wypił. Straszna goryczka ale jakoś przeszło ze starta gruszką rano,ale się wkurzył, wieczorem był sprytniejszy i nie dał się tak już omamić i po 40 minutach jak na chama wcisnęlam łyżeczkę po wrzaskach i szarpaninie to zaraz zwymiotował to wszystko na poduszkę, i ja naprawdę nie wiem jak ja mam to podać, a muszę coś wymysleć bo pasożyt się sam nie usunie, jak udało się wcisnąć rano to się zmienił chłopak, pięknie pracował na matematyce, ładnie wygenerował głoski, ładnie pisał , az Panie w przedszkolu były zachwycone jak ładnie pracuje, no ale wieczorem strasznie się obraził i potem jak się nawet bawił z mężem po tej próbie podania, to przed samym zaśnięciem popłakiwał bo sobie chyba przypomniał tą traumę którą mu zadaliśmy. Myślałam że nie będzie problemu bo tran łyka i wszystkie syropy i nie ma problemu, a tu taki zonk, ale jak to spróbowałam to straszne ohydztwo. Co do diety to jakoś nabrałam motywacji przez ten płaski brzuch i bardzo się pilnowałam ale zafundowałam sobie pierwszy raz od bardzo długiego czasu bułkę z makiem serem żółtym, chudą wędlinką i ogórkiem, bardzo smakowita ale zgaga paliła mnie jak diabli.
Nie ćwiczę bo wczoraj dostałam okres, czasami żal mi że nie ćwiczę bo za to zapłaciłam a mi przepadnie, muszę tez pospisywać sobie te jadłospisy, które są tak nisko kaloryczne, ale niektóre rzeczy są w ogóle nie wykonalne, albo bardzo drogie do zrobienia, dobrze może to na tyle dzisiaj uzewnętrzniłam się i już mi lepiej

17 lutego 2013 , Komentarze (6)

Dzisiaj obudziłam się jakaś mega chuda, z wczoraj na dzisiaj zasiedzieliśmy się z mężem do 2:35, zrobiliśmy sobie taki romantyczny wieczór dla siebie i świetnie się bawiliśmy, nie wzięliśmy tylko pod uwagę tego, że mój synalek zbudzi się o 7 bardzo głodny jak zawsze zresztą:)i trzeba było wstac dac śniadanko, potem przyniósł nam do łózka ksiązki i sobie czytał potem jeździł po panelach najgłośniejszym samochodem jaki tylko ma, więc żal mi było męzulka mojegoi wstała i się z małym bawiłam a jemu zamknęłam drzwi i odespał do tej 10 rano, wypiliśmy kawkę, pojechaliśmy nakarmić wrony i mewy starym chlebem, mały miał radochę po pachy a najbardziej mnie rozbawił bo biegał z tum chlebem za tymi mewami , nawdychał sie jodu był na długim spacerze, wróciliśmy do domu mąż upiekł pizze i wzięłam tylko gryza bo prosił żebym tylko sprobowała chociaż jak mu wyszło dzieło, ja zrobiła koktajl sobie po 15 dałam dwa pomarańcza i 5 kiwi, jak wypiłam to  to już nie chciałam ani obiadu ani kolacji taka byłam syta ale mialam mega zgagę, za dużo tych pomarańczy chyba, jutro powklejam zdjęcia i pizzy i koktajli, bo dzisiaj mi się już nie chce szukać czytnika do kart. Dostałam okres jakoś za wcześnie o jakieś trzy dni, ale jest. Basen będzie dopiero w przyszłym tygodniu znowu, ubolewam bo chciałam iść jutro ale niestety nie uda się już. Mąż chrapie masakrycznie a twierdzi że wcale nie chrapie, chciałam go kiedyś nagrać ale dzisiaj tez mi się nie chce. Zważyłam się dzisiaj i mimo że @ to ważyłam mniej ale nie zdradzam ile i  nie zmieniam na pasku, zobaczymy później :) 

16 lutego 2013 , Komentarze (3)

Dzisiaj taki dziwny dzień. Pojechaliśmy do teściów, ale były inne wnuki, które spały i mój Mały zrobił taka jazdę że hej, ja wiem że to nie on tylko ten pasożyt co w nim siedzi, ale wpadł w taką furię że nie może pojeździć po panelach samochodem, że szybko wróciliśmy do domu, zdołowaliśmy się z mężem bo cała rodzina patrzyła na nas jak na kosmitów, ale jak wróciliśmy do domu, to nie to samo dziecko, więc humor nam się poprawił o 180 stopni, dzisij czułam znowu moje żebra jeszcze bardziej pewnie to po wczorajszym basenie. Nie pojadłam mega tylko parę frytek na skuchę ale za to nie zjadłam obiadu, który miałam zaplanowany, więc wielkiego grzechu nie ma, jak wróciliśmy o 17 to 3 godziny zajęło mi odkażanie pokoju małego, posprzątałam , poukładałam książki, w kolejności alfabetycznej ale przyszedł mój rozbójnik i poukładał po swojemu, dzisiaj zjadłam dwie wasy ze standardami jogurt, dwie parówki berlinki, activię i jogurt naturalny z otrębami, jak wróciliśmy do domu to miałam mega rozwolnienie nie wiem tylko czy coś zjadłam złego czy po prostu ze stresu, że zrobił taka jazdę . Byalm w empiku kupiłam Maksiowi wszystkie książki z serii: ,,mam przyjaciela..." których mu brakowało, więc w domu było ogromne szczęście bo w końcu udało nam się dostać ukochanego kosmonautę. Wiem że nie powinnam Go rozpieszczac za tak złe zachowanie, ale tak mi Go było żal, wściekła byłam na niego, ale jak spojrzalam głęboko w te Jego niewinne oczy to cała złość mi przeszła, wiem że wpis jest mało dietkowy, ale jakoś tak on dla mnie jest teraz przez ten moment najwazniejszy. Cieszę się że ze stresu nie rzucam się na jakieś dziwne jedzenie i nie zwalam winy na niego, ale jak dziecku coś sie dzieje własnemu to człowiekowi wszystkiego się odechciewa, od poniedziałku wdrażamy leczenie więc mam nadzieję że takie nieprzyjemne sytuacje i zachowania nie będą miały więcej miejsca. Idę poczytać co u Was  moje drogie. :0