Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jaka jestem? Każdego dnia inna. Silna babeczka o rozchwianej woli :) Mam wiele zainteresowań m. in. robiłam biżuterię, ozdoby choinkowe, zdjęcia i ich obróbka. zdjęcia i obróbka zostały. od czasu do czasu najdzie mnie mania pieczenia. Generalnie jestem różnorodna w każdej dziedzinie. Niestety w kuchni jestem marna (jeśli chodzi o gotowanie), nie lubię, nie umiem, nie mam pomysłów ani chęci. Przekłada się to na proste, szybkie byle co do jedzenia. Do odchudzania skłoniły mnie ograniczone rozmiarowo zakupy, no i mój partner narzeka, że za mało ubieram sexy bieliznę, która MAM. ale ja w niektóre się już nie mieszczę... Więc trzeba definitywnie to zmienić. Może w końcu się oświadczy ;-P

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 35671
Komentarzy: 725
Założony: 3 stycznia 2013
Ostatni wpis: 30 grudnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Jagodazja

kobieta, 38 lat, Kędzierzyn-Koźle

168 cm, 75.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: zrobić wszystko by zadbać o zdrowie i figurę

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 lutego 2013 , Komentarze (1)

Chyba już uczę się stoicyzmu. Dobra, do tego jeszcze daleko,ale... Ostatnio usłyszałam uwagę z podtekstem groźby być może zwolnienia. Poprawiam swoje czasy na kasie, ale nie jestem w stanie wykonać wszystkich pobocznych zadań. Usłyszałam, że na dłuższą metę nikt nie będzie za mnie roboty odwalać. Ok, w pełni to rozumiem. Ja robie co mogę,staram się, jeśli mimo wszystko to co osiągnę nie będzie ich zadowalać to przecież mają prawo się ze mną pożegnać przed czasem albo po prostu nie przedłużą mi umowy, prawda? Daje z siebie ile mogę, ale samej siebie nie przeskoczę... No i nie zwolnię się przed końcem umowy. Kierowniczka stwierdziła, że fajna jestem, ale muszę się wyrabiać. Może to taki kopniak motywacyjny dla poczatkującej? Staram się być kaczką, której po piórkach wszystko spływa.

20 lutego 2013 , Komentarze (3)

Zaczęłam nową pracę i miałam tyle stresów, że zaniechałam ćwiczenia.
I wcale mi to nie pomogło. Ponoć dzięki ćwiczeniom to i psychika ma się lepiej.

Wczoraj miałam wolny dzień i zrobiłam sobie mały maraton z ghost whisperer czyli zaklinaczem duchów.
Nie śmiejcie się, ale ten serial doprowadza mnie do łez i przypomina mi o tym co jest najważniejsze.

Doprowadziło mnie to do pewnego postanowienia. 
Dziś z rana znów zaczęłam ćwiczyć.
Poukładałam sobie w głowie priorytety. I 3 pierwsze są najważniejsze, a resztę nauczę się  dyplomatycznie zlewać.
Niestety moja psychika nie wytrzyma tak dużego napięcia jak miałam przez 2 wcześniejsze tygodnie.

Koniec z tym.

17 lutego 2013 , Komentarze (5)

Witajcie. Piszę z telefonu i nie będzie to zbyt czytelnie wyglądać. Wiecie? Ostatnio z moim nie-mężem rozmawialiśmy o tym jacy jesteśmy z natury i jak to się przekłada na życie osobiste i zawodowe. Doszlismy do wniosku, ze jestem uczuciowa, mocno reaguje na otaczajace warunki zewnetrzne, najwyzszą wartością dla mnie jest rodzina, tworzenie i jej pielęgnacja. Co jest zgodne z moim znakiem zodiaku... I również ma to swoje odzwierciedlenie w mojej pracy... Zawód wyuczony pasuje do mojego usposobienia i muszę zrobić wszystko by do niego wrócic. Teraz jestem nieszczęśliwa. Zdaję sobie sprawę, że wpakowałam się w bagno i powinnam wytrzymać to jeszcze przez 2,5 miesiąca. Kiedy skończy mi się okres próbny w sieciówce to nie wiem co by musiało się zmienić bym chciała tam zostać. W żadnej pracy nie było mi tak źle... Ostatnio od kierowniczki usłyszałam, że mam coś z rękoma zrobić, bo mi się trzęsą i klienci pomuślą, że jest tyranem. Zasugerowała mi jakieś tabletki na uspokojenie. Tyle, że takie już mam... Codziennie moje plecy wołaja o pomoc, nie potrafie się wyluzować, bo już myślę o kolejnym dniu pracującym. Nogi mam tak posiniaczone, jakbym była ofiarą przemocy. Są też plusy. Schudłam przez to wszystko i zakupy na miejscu. Ale minusy mnie miażdżą. Tak,wiem. Narzekam. Ta praca mnie niszczy, ale w domu jest dobrze. Oby ta praca i tego mi nie zniszczyła...

7 lutego 2013 , Komentarze (5)

Wczoraj waga z rana 78,2kg , wieczorem ból brzucha, myśli kierowały się tylko na temat pracy, roztrzęsienie w środku i cienka granica do płaczu.Miałam ochotę wymiotować, ale wiedziałam, że muszę coś zjeść, bo tak nie można. Zmusiłam się, zjadłam mało i powoli, żeby nie zareagować gwałtownie.Udało się. 

Dziś jak tylko się obudziłam zaczęłam szykować syna o przedszkola i znów ból brzucha, kibelek, rozdygotanie w środku.... Waga 77,9 kg.
Gdy odprowadziłam synka do przedszkola, poszłam po zakupy do swojego miejsca pracy...

  Tak, pracuję w sieciówce...

Obejrzałam to z czym największy problem... wracając wstąpiłam do apteki po tabletki na uspokojenie...mają uspokoić a nie otumanić... Ciekawe na ile to będzie placebo. Ale Placebo to siła umysłu, o której się nie wie. Więc warto spróbować...

6 lutego 2013 , Komentarze (3)

Może to nie jest normalne... A może jednak jak najbardziej.
Już sama nie wiem. Przepracowałam 2 dni i póki co to trochę czuję się jakby mnie to trochę przerastało. Ale moja psychika nie jest jeszcze na tyle zszarpana by płakać na samą myśl, że mam iść do pracy.

Obiecałam sobie, że zrezygnuję z tej pracy jeżeli przez to rozsypie mi się psychika.

a na wadze zanotowałam kolejny spadek :) W centymetrach też :)
Wczoraj moi rodzice nas niespodziewanie odwiedzili... pokazałam się mamie i mój nie-mąż się później śmiał z tego jaką minę zrobiła :) To było bardzo motywujące.
Teraz staram się ćwiczyć przynajmniej 3 razy w tygodniu - nie mniej. 

Czuję się piękniej fizycznie :) ale smutno mi, że mam taką słabą psychikę. Choć jeszcze walczę. Nie oddam meczu walkowerem.

Może to brak słońca? ale czuję się jakbym była na agrafkach. W poprzedniej pracy jakoś nie czułam się tak kiepsko.

30 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Coś naturze się pochrzaniło... Jajeczkowanie nie powinno boleć, przecież to czas na największe szanse o zapłodnienie! Naturz powinno zależeć na kopulacji w tym czasie... A nie zmuszac mnie do leżenia w łóżku zwiniętej w kłebek z bólu... :(

29 stycznia 2013 , Komentarze (12)

Wczoraj
Dostałam telefon, że mnie chcą. wróciłam do nich, dostałam dokumenty do wypełnienia, skierowania itp.itd. i w środku dalej miałam niepokój.

Mój nie-mąż się bardziej ucieszył, niż ja. a później nie mogłam książeczki sanepidowskiej znaleźć i zaczęło się...
Zaczęły wypływać ze mnie wszystkie negatywne emocje, strach, smutek...
I wtedy poczułam się taka kochana...
Ja beczę jak bóbr... nie-mąż mnie przytula... a synek wciska się miedzy nas, patrzy na moje łzy, leci do łazienki, odrywa papier toaletowy (na szczęście nie używamy szarego :-P ) i leci wycierać mi oczy... 

Teraz to myślałam, że rozbeczę się ze szczęścia :)

28 stycznia 2013 , Komentarze (9)

Tak, tak. Jest Poniedziałek i dziś zaczyna się walka z moimi demonami.

Przełamać Demona "już nie mogę"
Wczoraj nie-mąż zapytał kiedy wyjeżdżamy do rodziców. I w delikatny sposób dał mi wyzwanie. Do wyjazdu muszę przycisnąć z ćwiczeniami, aby pokazać się im po miesiącu z maksymalnymi efektami jakie mogę uzyskać... Może to zmobilizowałoby również moich do zmiany diety i zażywania większego ruchu. Jest im to potrzebne... Szczególnie mamie.

Przełamać Demona Strachu i Stresu
Dziś mam rozmowę w sprawie pracy. Nic specjalne, nic w zawodzie i nic dobrze opłacanego... ale jednak pieniążki by jakieś były. No i nie musiałabym dojeżdżać. Mogłabym spełnić kilka marzeń syna i byłoby troszkę lżej. Za każdym razem się spinam. Aż za bardzo. Denerwuję się w co się ubrać, jakie dokumenty wziąć, jak odpowiadać na pytania, o co będzie pytać itp. itd. 

I wiecie co? Im bardziej się staram tym mniej z tego wychodzi. 

Więc dziś postanowiłam iść na luzie. 
Dlaczego mam się stresować?
Noża na gardle nie mam
a
to
nie jest
 moja 
wymarzona praca

                                   
                          

Już po rozmowie. 
Nie wiem co jest gorsze - bać się, że Cię zatrudnią czy że Cię nie zatrudnią.
Starałam się być na luzie, ale myślę, że za dużo i być może chaotycznie mówiłam. Ale wszystko z uśmiechem. 
Najbardziej się spięłam, gdy zapytali o mój zawód wyuczony. 
Nie jestem dobra w takich rozmowach.. a kierownik pamiętał mnie z pierwszej rozmowy, kiedy planowali otworzyć punkt. Skubany.
Dlaczego boję się, że będą mnie chcieli? Bo nigdy nie pracowałam w takim miejscu. nie wiem czy dam radę. Nie wiem czy sprostam ich oczekiwaniom. Nigdy nie zostałam zwolniona z mojej winy i nie chciałabym doświadczyć tego po raz pierwszy...

Ale jak nie spróbuję to nie będę wiedzieć, prawda?

26 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Nie sądziłam, że będziemy mieć psa w naszym niedużym mieszkanku... Bo gdzie miałby spać? A gdzie miski z piciem i jedzeniem? Nasza kuchnia jest za mała... I co z wyprowadzaniem? I wogóle z codzinnym funkcjonowaniem w domu... Pieska mamy pod opieką na jakiś tydzień, bo sąsiedzi musieli pilnie wyjechać a pies nas dobrze zna, wiec to wyjście wydawało się dość logiczne. Ale w praktyce i znalazło się miejsce na legowisko, na miski, wyprowadzaniem też się podzieliliśmy. W nocy spokój, w dzień poza szczekaniem w sumie też spokój. Ale to szczekanie jest prawie non-stop jeśli się go tylko zostawi gdziekolwiek samego... Nie jestem gotowa na posiadanie zwierzaka na lata. Nie teraz... Może kiedyś... Kiedy bedziemy mieć dwoje dzieci odchowanych z pieluch. Połowa planu wykonana, później to pewnie dzieci zdecydują co za zwierzę z nami zamieszka. Do tego czasu liczę też na większy metraż...

24 stycznia 2013 , Komentarze (10)

Nie chciałam się ważyć dzisiaj, bo przecież zaraz po @ w poniedziałek wskoczyłam na wagę. No i troszkę się bałam, że ta waga z poniedziałku pójdzie w górę...

Mój nie-mąż zapytał, czy jest jakiś powód przez który miałabym się nie zważyć? I nie miałam wyjścia. On co tydzień teraz ma świeże informacje jaka jest moja waga :) Na spodniach zauważyłam spadek kilku cm, ale zawsze można to tłumaczyć poddawaniem się materiału w miarę noszenia.

Dziś moja waga to 78,7 ! pozbyłam się 9 z tyłu :D
coraz lepiej to wygląda :)