Pamiętnik odchudzania użytkownika:
irena.53

kobieta, 71 lat,

165 cm, 82.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2013 , Skomentuj

Wszystko w najlepszym porządku, dieta już się wyklarowała, po tym odstępstwie, a to najważniejsze ...Były dzisiaj i brzuszki i gimnastyka, i chodzenie z kijkami... Spożywanie pokarmów też dietowe. Waga zaczyna troche spadać, bo ostatnio wzrosła.... Nie chcecie pisac do mnie , bo wydaje się Wam to dziwne co piszę...? Ano tak to może się wydawać, dla kogoś powiedzmy ,, normalnego,, albo inaczej nie interesującego sie zagadnieniami z czwartego wymiaru... To normalnego wezmę w cudzysłów, to jest do przemyslenia każdy indywidualnie.  Albo zbyt szczerze, o sobie, wiem, zdaję sobie sprawę,że piszę szczerze, zbyt szczerze, ale to ma jakiś cel.A mianowicie taki , zeby wydać świadectwo,żeby i może i kto inny nawrócił się i otworzył na ludzi i do ludzi, troche bardziej szczerze, żeby może troche sie zmienić, i stać się bardziej szczerym , otwartym człowiekiem, Pan Bóg oczekuje ,że tacy będziemy, dlatego ja tu tak - szczerze, wręcz w Waszym odczuciu naiwnie wręcz, ale ON takiej postawy oczekuje,że będziemy takie Boże dzieci. Powiecie,że tu nie miejsce na wydawanie świadectwa takiego religijnego nazwać by to można. Ano tu także jest na to miejsce, bo tu panie różne tematy poruszają, a ten jest najistotniejszy, a poza tym to nasz obowiązek, żeby innych pouczyć, żeby robić i siać dobro,żeby i innym pokazać, że inna droga i inna postawa, jest lepsza i bardziej dająca szczęście....I nawet,że nie spodziewam się,że ktoś ze mną poruszy ten temat, to i tak go zahaczę i poruszę ... bo tak trzeba i to jest warto. No tak kochani, tutaj każdy pisze o tym, o czym chce, ale są to tematy, od których nie zależy nasze życie ... Ale  nawet jak nikt do mnie nie napisze, to i tak mam do Was moc serdecznych uczuć.. Tymczasem - pozdrawiam

22 marca 2013 , Skomentuj

A mówili, że będzie padać... Mówili, nawet wczoraj nauczycielka na angielskim mówiła, ale nie myślałam,  że naprawdę, - a gadają. A tu od rana rzeczywiście spojrzałam przez okno, a tam biało... I pada - i na dodatek wiatr, bo tym śniegiem miecie co niemiara.Ładnie to wygląda, ale przeraża, bo jak się pomysli,że jest coraz gorzej na świecie i myśli się,że ludzie sami sprowadzą na siebie kataklizm, bo pogoda jest coraz gorsza, ponieważ ludzie są coraz gorsi... Tak, tak, to jedno z drugim ma do rzeczy...A więc bądźmy dobrzy... -   Wstałam dzisiaj dość wcześnie rano, jako ,że mam wolne od pracy, to mogłabym spać, a tu przed szóstą już koniec spania. Myślę sobie trzeba wstać, ,,bo czy to sie opłaca,,  -  dłużej spać, jak mawiał mój przyjaciel, którego już nie ma.  To myślę sobie , ,, a skończę czytać książkę, którą czytam, a mianowicie Najstarsza prawnuczka,, Joanny Chmielewskiej. Bardzo ciekawa ...W tamtym roku zaczęłam ją czytać, a że nie miałam czasu, to kawałek został , więc teraz w lutym zaczęłam ją czytać jeszcze raz. No i warto...Zrobiłam sobie dzbanek kawy, specjalnie w dzbanku, do tego ładna filiżanka, tak zrobiłam , czasami robię tak ładnie,żeby nie zbylejaczeć, bo to częsciej robi się w kubku, też fajnie. Kawa oczywiście bezkofeinowa, bo innej nie piję, a i tą to może raz na dwa tygodnie, raz kiedyś, bo też uważam,że się nie opłaca...   To wracam za chwilę do Chmielewskiej, tylko pokreślę sobie totolotka, lubię czasami sobie pograć, też w lotto, euromilionsa i thunderbala. I nawet sporo tu w Anglii wygrałąm, To moje trzecie żźycie, jak ja mówię, tamte dwa zostawiłam w Polsce. T o ma być niebo, tamte to było życie na ziemi,  drugie to było piekło, a to ma być to ostatnie. Zdziwieni?.. Co ona pisze .... A nie dziwcie się , jeżeli czegoś nie można sprawdzić to nie znaczy ,że tego nie ma ... Tak, jestem już dzisiaj po brzuszkach, zaraz po poczytaniu ze dwie godziny (może skończe książkę) będę ćwiczyć, bo odrabiam co przybyło i też sie nie opłacało jeść więcej... To tymczasem do usłyszenia... pa ,,

22 marca 2013 , Skomentuj

A mówili, że będzie padać... Mówili, nawet wczoraj nauczycielka na angielskim mówiła, ale nie myślałam,  że naprawdę, - a gadają. A tu od rana rzeczywiście spojrzałam przez okno, a tam biało... I pada - i na dodatek wiatr, bo tym śniegiem miecie co niemiara.Ładnie to wygląda, ale przeraża, bo jak się pomysli,że jest coraz gorzej na świecie i myśli się,że ludzie sami sprowadzą na siebie kataklizm, bo pogoda jest coraz gorsza, ponieważ ludzie są coraz gorsi... Tak, tak, to jedno z drugim ma do rzeczy...A więc bądźmy dobrzy... -   Wstałam dzisiaj dość wcześnie rano, jako ,że mam wolne od pracy, to mogłabym spać, a tu przed szóstą już koniec spania. Myślę sobie trzeba wstać, ,,bo czy to sie opłaca,,  -  dłużej spać, jak mawiał mój przyjaciel, którego już nie ma.  To myślę sobie , ,, a skończę czytać książkę, którą czytam, a mianowicie Najstarsza prawnuczka,, Joanny Chmielewskiej. Bardzo ciekawa ...W tamtym roku zaczęłam ją czytać, a że nie miałam czasu, to kawałek został , więc teraz w lutym zaczęłam ją czytać jeszcze raz. No i warto...Zrobiłam sobie dzbanek kawy, specjalnie w dzbanku, do tego ładna filiżanka, tak zrobiłam , czasami robię tak ładnie,żeby nie zbylejaczeć, bo to częsciej robi się w kubku, też fajnie. Kawa oczywiście bezkofeinowa, bo innej nie piję, a i tą to może raz na dwa tygodnie, raz kiedyś, bo też uważam,że się nie opłaca...   To wracam za chwilę do Chmielewskiej, tylko pokreślę sobie totolotka, lubię czasami sobie pograć, też w lotto, euromilionsa i thunderbala. I nawet sporo tu w Anglii wygrałąm, To moje trzecie żźycie, jak ja mówię, tamte dwa zostawiłam w Polsce. T o ma być niebo, tamte to było życie na ziemi,  drugie to było piekło, a to ma być to ostatnie. Zdziwieni?.. Co ona pisze .... A nie dziwcie się , jeżeli czegoś nie można sprawdzić to nie znaczy ,że tego nie ma ... Tak, jestem już dzisiaj po brzuszkach, zaraz po poczytaniu ze dwie godziny (może skończe książkę) będę ćwiczyć, bo odrabiam co przybyło i też sie nie opłacało jeść więcej... To tymczasem do usłyszenia... pa ,,

21 marca 2013 , Komentarze (1)

Wiecie co, już dzisiaj chciałąm odkręcać pewne pojęcia ze swojego ostatniego wpisu, a na mysli mam , to ,że pracuję nawet czasem za darmo. Przejęłam się, no tak : przejęłam się ,że osądzą mnie od czci i wiary, co to za głupia kobieta, czy baba. Widzę jednak, że i inni niektórzy także robią coś takiego i wcale nie trzeba tego zaraz krytykować. Tak wiem,że jak znam życie i ludzi ( Polaków ), rodaków moich kochanych -  to skrytykują ... A może to mi sie tylko tak wydaję, może to ja mam kompleksy. Macie tez kompleksy ? ... Na złagodzenie krytyki, powiem,ze nie pracuję tak regularnie dzień w dzień tylko raz czy dwa w tygodniu.  Dobra dość samobiczowania... A właściwie nie dośc , bo jeszcze chciałąm wyjaśnić dlaczego kocham mojego zięcia... Tak  bardzo go lubię , a przede wszystkim cenię,- a otóż dlatego,że jest człowiekiem o wysokim stopniu moralności, bardzo żyje z Bogiem  w przyjaźni, Bóg jest dla niego najważniejszy,  przestrzega to w postępowaniu, jest prawy na wskrość, nie do pomyślenia by było u niego kłamstwo, cwaniactwo, jakiś fałsz , kombinowanie, - to człowiek prawy ,łągodny, cierpliwy, takie Boże dziecię,tylko cieszący się wszystkim  zarażźający innch swoją radością, pracowity sspokojny, taki co za wszystko dziękuje Bogu.I na dodatek taki jest,że ma do ludzi miłość, no bo przecież to jest najważniejsze w Bożym nakazie... Po przyjeździe to nie zajął sie gadulstwem, zaraz co to było, Oh co przez te prawie dwa lata przezył czy co,,, tylko udał sie na górę do swojego pokoju,żeby sie pomodlić, dziękować Bogu, za szczęśliwy lot, że dotarł tu szczęśliwie, ... Więc tak ... gdyby ktoś chciał coś może brzydkiego pomysleć to fee...A to po prostu tak, bo dla mnie tez bliska więź z Bogiem jest ważna...Może niepotrzebnie to piszę , bo zaraz widać,że jestem z tych przejmujących się . Tak, jestem z tych przejmujących się , przeżywających ...A teraz odbiegnę do tematu - Diety -  A zmieniłam pasek , bo to po to,że co jest już osiągnięte, to niech będzie w jakiś sposób zarejestrowane, bo żeby nie umknęło, a to dlatego, że przez to pozwolenie sobie ,co zjadłam więcej to nie tylko nie schudłam może tego kilograma przez ten tydzień, ale i jeszcze mi kilogram przybyło, a to juz niefajnie...Tak,że jestem dwa kilogramy do tyłu, i zruszony mój filozoficzny spokój trwania w diecie,co trzeba teraz naprawiać...Nie dobrze, niepotrzebnie sama sobie robię robotę , i w trudy ssie wpędzam.... Serdecznie Wam współczuję że macie wciąż zimę , śnieg i mróz . Moja przyjaciółka mieszkająca  w Niemczech też pisze, że i u nich mrozy  - 20 stopni. Wręcz całkowita obłędna ZIMA - oczywiście wszystko minie,  cierpliwości tylko potrzeba.  Życząc Wam cieplejszej aury, słoneczka , żegnam się miło, pa ,pa

20 marca 2013 , Komentarze (4)

No i tak -  tak to z tym celebrowaniem.  W poniedziałek jak poszłam do pracy, to brudno było w restauracji, bo oczywiście celebrowali.  Anglicy świętowali, celebrowali Dzień  Świętego Patryka, ale nie to ,że narzekam, ja nigdy nie narzekam, co najwyżej poruszam sprawę, ażeby otworzyc do dyskusji, jako,żeby sobie pogadać... Narzekać ? Nie, nigdy w życiu, ja bardzo sobie chwalę sprzątanie, ale to bardzo. Naprawdę bardzo lubię,i nawet dodatkowo robię od siebie pogodzinach prawie godzinę dłużej i nawet mi za to nie płacą, choć nie wiem, no ale jak i kiedy zrobić to braso, czyli mosiądze?...Na dole u drzwi, są takie mosiężne pasy, ku ozdobie, i muszą być czyste. Zanim ja tam nastałam, to nie wiem kiedy i czy ktś to robił... Nikt tego nie robił. A robię, bo nawet jesli mi nie płaćą to wszechświat mi zapłaci, jako ,że w tym otaczającym nas Świecie istnieje równowaga. A co , może ktoś w to nie wierzy? Istnieje równowaga, jeżeli coś dajesz , to wróci do ciebie także coś - zapłata, dziękczynność. Ja żyję w równowadze, i doświadczam w swoim życiu różnych takich cudownych doświadczeń... Ale nie o tym chciałam pisać...bo to temat dla zainteresowanych tematem wszechświata i przeróżnych energii otaczających nas... Wiecie co ?... A ciężko jest wrócić po takim świętowaniu i objadaniu się przez dwa dni. Dwa dni niby tylko, ale już to nie łatwe, ale już dzisiaj chyba się uda zacząć dietowo. Od rana były tylko owoce , trzy mandarynki i jabłko. I picie herbatki z cytryną... Byłam też na kijkach i ćwiczylam przez pół godziny swoje ćwiczenia z Leisą Hart. Mam taką płytę. Więc wszystko wchodzi na dobre tory..A wracając do pracy, to niestety ale za granicą konkretnie w Anglii to większość ludzi musi robić takie podrzędne rzeczy takie prace nie wiem , czy mogę powiedzieć gorsze >?..bo przez nieznajomość języka. To nic,że ludzie rozmawiają , większość rozmawia, dogaduje się , ale nie jest to język perfekcyjny, taki żeby w jakiejś poważniejszej pracy, móc naprawdę rozmawiać. Moja córka ( jedna ) rozmawia naprawdę pięknie i oczywiście gramamtycznie, ale ona mówi,że jeszcze nie będzie sie starała o pracę gdzieś w biurze, bo jeszcze nie. Takie ma wobec siebie wymagania. I wciąż się uczy bardzo pilnie, bo to niestety trzeba i wymaga czasu. Uczy sie idiomów, i wszystkiego pisze najprzeróżniejsze zdania, no wogóle -  uczy się . I tak wszyscy, a do tej pory ludzie pracują gdziekolwiek, sprzątają, w restauracjach, hotelach, na polu, tutaj jest taka fabryka jedzenia dla psów, - albo leki, pakują w takiej medycznej firmie. Słowem wszędzie ... To tak na razie , na tyle. Na razie - jak mówi ten mój manager.  Do zobaczenia, do usłyszenia, pa  ,pa  

17 marca 2013 , Komentarze (4)

No i tak, dzisiaj nie napiszę, bo  zaraz będzie trzeba iść spać , poniewaz o piątej wstajemy do pracy... Chciałam tylko pozdrowić znajomych i nieznajomych , bo wszyscy są znajomymi.... Nie napiszę,- tylko zajrzałam bo dwa dni miałam zajęte, ponieważ celebrowaliśmy przyjazd mojego zięcia z Afrykii...  Celebrowaliśmy - jak to Anglicy mówią, bo oni wszystkie różne okoliczności, i święta celebrują...A więc było nie dietowo, zjadłam strasznie dużo protein, różnych mięs i ryb, ale to tak trzeba było rodzinnie... no i trochę ciasta nawet, ale juz mi brakuje tego mojego dreszczyku emocji, tzn mojego tego stanu dietowego, głodnawo, pustawo, waga idzie w dół, mam nadzieję ,że przez to ustępstwo nic się nie popsuje...?  myslę, a niechby się chciało popsuć to rozprawie sie z tym chochlikiem , który czasem lubi wtrącić się i namieszać ... Jeszcze czego ! ... Bo chcę i trzeba znowu poczuć sie w swoim sosie, - prawda ? ...Patrzę, jaki stoi tu przede mną prezent od Emmanuela. Dostałam taką rzeźbioną misę , którą trzyma trzech ludzi. Jest to taka rzeźbba , a ci ludzie wyrzeźbieni sa z jednego kawałka drewna, a są splecieni, nie do rozłożenia, - ciekawe ...Cieszę się jak dziecko, bo jakoś tak wżyciu nikt mnie nie rozpieszczał, dlatego cieszy mnie każdy przejaw serdeczności, - nie to ,że nie rozpieszczał, tylko psychicznie gnębił, a wtedy nawet jak sie i cos dostawało, to wszystko utonęło w tym morzu nienawiści, i  ordynarności... Patrzcie - morze nienawiści, - aaaa, to chyba spiewa Lady Pank siódme morze nienawiści..., też ładne...  To pożegnam sie już chyba kochani,,, dobranoc ... Umiecie się tez tak cieszyć drobnymi rzeczami ?.. To fajna rzecz, kto nie potrafi, niech sie tego nauczy, naprawdę, ale mam nadzieję ,że to mi sie tak tylko wydaje,że ludzie  nie potrafią się cieszyć.... cześć

15 marca 2013 , Komentarze (5)

Tak siedzę jeszcze mimo,że wieczór późny, ale chciałąm jeszcze chwilę tu pobyć, bo miło tu pooglądać, poczytać, a tak poza tym to pewnie wielu to wciąga, tzn komputer, ze aż czyni uzaleznionymi. Mnie to raczej nie uzależni, bo ja zawsze nad soba pracuję, jeżeli cos takiego zauważam, to likwiduje. Otóż miałąm wieczorem do wyboru, albo usiąść do komputera, bo to ciągnie, - prawda,że komputer ciągnie,?... ,, a usiąć, usiąć,, więc postanowiłam sobie ,, nie kochana , nie do komputera, tylko weź i poczytaj Pismo Święte, bo cos wolno ci idzie ten raz to czytanie, i usiadłam i poczytałam - jestem na księdze Psalmów. Piękna to sprawa czytać Pismo Święte, mamy przeogromne bogactwo , skoro mamy tą księgę...Więc taki wieczór, a przyszłam z lekcji angielskiego, a przedtem spałam, bo rano krótko, poniewaz na szóstą do pracy...potem ćwiczyłam brzuszki, potem poszłam na kije, ale dzisiaj tak długo nie chodziłam z racji tej ,że byłam bardzo śpiąca i zmęczona.Jak pospałam to całkiem wszystko zrobiło się do rzeczy, córka nie poszła, bo nie wyrobiła sie ponieważ była i na solarce i potem robiła paznokcie,...W sobote przyjeżdza mój zięć, który długo starał sie o wizę, wreszcie dostał , bo nie jest Polakiem. Cieszymy się ...  - Ja z tej okazji jutro cos upiekę, choć tu w Anglii zmieniłam zwyczaje i wogóle nie piekę, bo i zresztą czasu na to nie mam, ale jutro cos zrobię, w miarę szybkiego i łatwego, może to będa kokosanki, to tylko placek, czekolada, wiórki. Myślę ,ze będzie dobrze, chyba ,że coś tam jeszcze zrobię, postanowiłam...Zobaczymy...A waga > ?... Chciałoby sie ,żeby tak szła w dół i codzień równiutko, ale czasem dzień, dwa trzy jest zastój, czy to jest inaczej, więcej wody w pracy rano potem wracam to juz waga inna , ale nie jest źle, posuwa się do dołu...pasek zmienię jak będzie bardziej widoczne, jak zejdzie z dziewięćdziesiątki, to jeszcze chwila... A to tak tymczasem, na razie, do usłyszenia kochane dziewczyny i panie...

10 marca 2013 , Komentarze (4)

Dzień Matki dzisiaj w Anglii, więc dzieci przyniosły kwiaty - nawet sie nie spodziewałam. To  znaczy nie myslałam o tym, chyba dlatego, bo zawsze przynosza kwiaty i cos tam jeszcze. Dostałam w tym  piękny sweterek, naprawde ładny, cieszę się, bo ja nawet jak mam tam jakieś pieniądze to sobie za bardzo nie kupię, chyba z czasów kiedy człowiek musiał nastarczyć dla czwórki dzieci, to tak mi zostało ...  Siedzę w domu, bo córka poszłą z druga córką do syna, i wogóle gdzies tam połazić, a niech ida, niech gdzies wychodzą,bo oni to i tak tylko w domu, nie są zabawowi, ani trunkowi -  i dobrze... A tak poza tym to nastrój mam dobry, podniosły wręcz, czyli euforyczny, bo tak już mam, mimo, że zimno dzisiaj i może wróci zima, bo coraz zimniej. Dzisiaj mimo mojej euforii, tak  przemysluję nad sprawą sylwetki po schudnięciu, bo naczytałam ssie o facecie, któremu po schudnięciu została mu strasznie duza skóra. A jak tam u Was panie, to sprawa dużo ćwiczeń,? Nie macie obaw, -  czy to sie ładnie wciąga? ...Oczywiście przy większych wagach, bo jak ktos waży 80 parę, czy 70 parę to nie ma problemu, oczywiście . I tak ciepło Was żegnam do następnego razu, pa- trzymajcie się ...

8 marca 2013 , Skomentuj

Witajcie kochani... Wyobraźcie sobie, że dwa dni temu napisałam tutaj wiadomość, ale nijak nie udało mi się tego wysłać. Nie wiem dlaczego, czyżbym nie miała tego wysłać ? ... Wprawdzie nie napisałam nic głupiego, chyba,że mi się tylko tak wydaje, a jednak było tam coś nie tak. Pisałąm,że byliśmy z córką i synem w Manchesterze, chcieliśmy być na meczu, mimo, że nie mieliśmy biletów, ale myśleliśmy, że uda nam się zakupić pod stadionem, jak to kiedyś bywało, w Polsce, na ciekawy film.  To w czasie komuny, a może i później można było dostać bilety u konika, prawdopodobnie i na koncert, choc ja w takiej sytuacji nie byłam. Więc w tym Manchesterze nic, tylko się przejechaliśmy, i prawie byliśmy świadkami jak pociąg miał accident, czyli zderzenie z człowiekiem. Rozbił mu głowę, ale może go tam uratowali, zajęli sie nim bardzo pilnie... I to tak , tyle nieszczęscia na tym świecie ...więc normalny, w miarę sprawny człowiek, to powinien zachować spokój, jak zdarzy mu sie małe niepowodzenie, a nie wpadać w złość, jak coś trochę nie idzie jak po maśle... Np mój syn złości się bo wypłaty mało dostał - ano mało, jak się mało pracowało, bo były wyjazdy, chorowanie, mało godzin. Człowiek musi dziękować Bogu i być w takiej równowadze z Kosmosem, powiedzmy to tak... Ale musi użyć rozumu, myśli swojej prosić tegoż Kosmosu, czyli Kogoś kogo nazywamy Bogiem, a wokół nas jest tyle przeróżnych energii, tychże potrzebnych nam też. Jest tyle wokół nas różnych emocji, tylko trzeba je wziąć ... A odbiegając -  przecież trzeba tu napisać coś o diecie, o odchudzaniu. Ano odchudzanie idzie dobrze, choć nie głodzę się, jak to było na początku. Waga spada, niemalże co dzień jest spadek. Aktualna waga dzisiaj to 95;900, czyli według tego co tam na pasku, to 9,100 gram spadku, a faktycznie według różnic na wagach to 12 kg. W dwa miesiące i cztery dni. Uważam,że bardzo dobrze. Cwiczę trochę, choć nie zabijam się bo prędzej te ćwiczenia by mnie zabiły, w ubiegłym tygodniu byłam na kijach trzy razy, w tym tygodniu też trzy razy, ćwiczyłam w ub.tyg dwa razy, a w tym trzy razy, brzuszki cztery razy w tygodniu, po 5 - 7 minut. I to wszystko - jutro z kijami przerwa, bo nie chcę nadwerężać nogi, a dziś to i druga mnie troszeczkę zaczęła pobolewać, więc muszę się bardzo oszczędzać ... No cóz pędziło się w życiu baaardzo aktywnie, bardzo pracowicie i oto skutki. Głupota tak pędzić, robić i robić tak na wariata. I nerwowo, bo to tak naprawdę to ta psychika szalona zabija, wykańcza człowieka ... Może źle powiedziane,że psychika, to bardzo przeżywanie wszystkiego, ale trodno było nie przeżywać jak się ma taki system nerwowy i jest się nadwrażliwym... A ma się na dodatek idiotę... Ale kochani po co ja Wam to piszę, przecież nikogo to nie zainteresuje, choć tak mówię, też napewno rózne babeczki mają różnie, byłaby to piękna baśń ,żeby nagle ludzie zrobili się zgodni, wybaczający, tolerancyjni i cierpliwi. Żeby nagle świat stał się piękny i jak z bajki. Niestety nie ma tak, choć gdybym usłyszała,że teraz jest coraz zgodniej i piękniej to byłabym bardzo szczęsliwa. To chyba na razie na tyle, postaram sie częściej napisać. Na razie, jak czasem mówi mój manager ( Anglik), na razie bo mój syn pracowal też w tej restauracji i nauczył ich troche po polsku. Pa,  pa, kocham Was

8 marca 2013 , Skomentuj

Witajcie kochani... Wyobraźcie sobie, że dwa dni temu napisałam tutaj wiadomość, ale nijak nie udało mi się tego wysłać. Nie wiem dlaczego, czyżbym nie miała tego wysłać ? ... Wprawdzie nie napisałam nic głupiego, chyba,że mi się tylko tak wydaje, a jednak było tam coś nie tak. Pisałąm,że byliśmy z córką i synem w Manchesterze, chcieliśmy być na meczu, mimo, że nie mieliśmy biletów, ale myśleliśmy, że uda nam się zakupić pod stadionem, jak to kiedyś bywało, w Polsce, na ciekawy film.  To w czasie komuny, a może i później można było dostać bilety u konika, prawdopodobnie i na koncert, choc ja w takiej sytuacji nie byłam. Więc w tym Manchesterze nic, tylko się przejechaliśmy, i prawie byliśmy świadkami jak pociąg miał accident, czyli zderzenie z człowiekiem. Rozbił mu głowę, ale może go tam uratowali, zajęli sie nim bardzo pilnie... I to tak , tyle nieszczęscia na tym świecie ...więc normalny, w miarę sprawny człowiek, to powinien zachować spokój, jak zdarzy mu sie małe niepowodzenie, a nie wpadać w złość, jak coś trochę nie idzie jak po maśle... Np mój syn złości się bo wypłaty mało dostał - ano mało, jak się mało pracowało, bo były wyjazdy, chorowanie, mało godzin. Człowiek musi dziękować Bogu i być w takiej równowadze z Kosmosem, powiedzmy to tak... Ale musi użyć rozumu, myśli swojej prosić tegoż Kosmosu, czyli Kogoś kogo nazywamy Bogiem, a wokół nas jest tyle przeróżnych energii, tychże potrzebnych nam też. Jest tyle wokół nas różnych emocji, tylko trzeba je wziąć ... A odbiegając -  przecież trzeba tu napisać coś o diecie, o odchudzaniu. Ano odchudzanie idzie dobrze, choć nie głodzę się, jak to było na początku. Waga spada, niemalże co dzień jest spadek. Aktualna waga dzisiaj to 95;900, czyli według tego co tam na pasku, to 9,100 gram spadku, a faktycznie według różnic na wagach to 12 kg. W dwa miesiące i cztery dni. Uważam,że bardzo dobrze. Cwiczę trochę, choć nie zabijam się bo prędzej te ćwiczenia by mnie zabiły, w ubiegłym tygodniu byłam na kijach trzy razy, w tym tygodniu też trzy razy, ćwiczyłam w ub.tyg dwa razy, a w tym trzy razy, brzuszki cztery razy w tygodniu, po 5 - 7 minut. I to wszystko - jutro z kijami przerwa, bo nie chcę nadwerężać nogi, a dziś to i druga mnie troszeczkę zaczęła pobolewać, więc muszę się bardzo oszczędzać ... No cóz pędziło się w życiu baaardzo aktywnie, bardzo pracowicie i oto skutki. Głupota tak pędzić, robić i robić tak na wariata. I nerwowo, bo to tak naprawdę to ta psychika szalona zabija, wykańcza człowieka ... Może źle powiedziane,że psychika, to bardzo przeżywanie wszystkiego, ale trodno było nie przeżywać jak się ma taki system nerwowy i jest się nadwrażliwym... A ma się na dodatek idiotę... Ale kochani po co ja Wam to piszę, przecież nikogo to nie zainteresuje, choć tak mówię, też napewno rózne babeczki mają różnie, byłaby to piękna baśń ,żeby nagle ludzie zrobili się zgodni, wybaczający, tolerancyjni i cierpliwi. Żeby nagle świat stał się piękny i jak z bajki. Niestety nie ma tak, choć gdybym usłyszała,że teraz jest coraz zgodniej i piękniej to byłabym bardzo szczęsliwa. To chyba na razie na tyle, postaram sie częściej napisać. Na razie, jak czasem mówi mój manager ( Anglik), na razie bo mój syn pracowal też w tej restauracji i nauczył ich troche po polsku. Pa,  pa, kocham Was