Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś ważyłam 60 kg... Potem nastało 7 lat tłustych... A teraz przyszła pora na 7 lat chudych... Mam nadzieję, że uda się szybciej ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9505
Komentarzy: 339
Założony: 16 stycznia 2013
Ostatni wpis: 6 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieNitka

kobieta, 51 lat, Warszawa

173 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 marca 2013 , Komentarze (12)

Dzisiejsze menu:

Śniadanie: 4 pełnoziarniste bułeczki makowe z odrobiną masła, kiełkami rzodkiewki i pomidorem, moja herbata (400 KCal)

Drugie śniadanie: gruszka, 3 mandarynki, moja herbata (200 KCal)

Obiad: zupa z dyni i soczewicy, 3 pełnoziarniste bułeczki makowe, moja herbata (400 KCal)

Kolacja: koktajl truskawkowy z jogurtem waniliowym, kilka orzechów włoskich, moja herbata (500 KCal)

Wkurzyłam się dziś na mój czajnik elektryczny, gdyż nie dość, że zakamienia się w tempie ekspresowym i ma pełno zakamarków, z których nie sposób ten kamień usunąć to jeszcze chyba się zepsuł i przestaje się wyłączać i zakupiłam tradycyjny czajnik z gwizdkiem do gotowania na kuchence (w Carrefour za całe 19 PLN), piękny ciemno-czerwony metalik. Zobaczymy jak się będzie sprawował na płycie ceramicznej ;)

Dziewczyny, chciałam Wam powiedzieć, że nie jestem może zbyt wylewna, ani w swoich wpisach pamiętnikowych, ani w komentowaniu Waszych pamiętników, ale z wielką przyjemnością czytam każdy nowy wpis w Waszych pamiętnikach i nawet sukcesywnie podczytuję je od samego początku i cieszę się bardzo, że mam Was wśród moich znajomych. Wybaczcie, ale czasem po prostu nie chcę zanudzać Was nic nie wnoszącymi komentarzami. Adekwatny byłby tu dowcip o młodzieńcu, który odezwał się do swoich rodziców po raz pierwszy w wieku lat 21, gdyż wcześniej po prostu wszystko było w porządku (nie pamiętam niestety jak ten dowcip brzmiał w oryginale, ale sens był podobny). :)))

 

12 marca 2013 , Komentarze (6)

Nie zmieniam ostatnio paska, gdyż ważenie nie daje pożądanych rezultatów, tzn. stoję w miejscu, a właściwie to waham się jednego dnia 92 drugiego 93 potem znów 92, więc mało optymistycznie.

A dziesiejsze menu:

Śniadanie: pełnoziarnisty paluch z kiełkami rzodkiewki, kawałkiem oscypka i pomidorem, moja herbata (500 KCal)

Drugie śniadanie: banan, moja herbata (150 KCal)

Obiad: makaron pełnoziarnisty z pieczarkami, cebulą i kapustą kiszoną, moja herbata (500 KCal)

Kolacja: koktajl jogurtowo-truskawkowy z miodem, 3 figi (450 KCal)

A na jutrzejsze śniadanie upiekłam właśnie fantastyczne pełnoziarniste bułeczki makowe, jako że mak ma najwięcej wapnia ze wszystkich możliwych produktów spożywczych .

Pełnoziarniste bułeczki makowe

750 g. mąki pełnoziarnistej

500 ml. jogurtu naturalnego

50 g. maku

2 jajka

1 łyżeczka soli

2 łyżeczki sody

Mieszamy wszystko w malakserze, a następnie robimy w dłoniach kulki (mniej więcej wielkości dużego orzecha włoskiego), które spłaszczamy i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w temperaturze 180 stopni aż się ładnie zrumienią, czyli około 25 minut. Mi wyszło 50 sztuk i jak skrzętnie wyliczyłam jedna ma 60 KCal.

Dokonałam już degustacji i są naprawdę pyszne, a do tego łatwiutkie, więc polecam.

 

12 marca 2013 , Komentarze (2)

W niedzielę dietowo było średnio zaliczyłam małą wpadkę (ciasto szwagierki), ale nic to, już nie pamiętam ;)

A wczorajsze menu:

Śniadanie: pełnoziarnisty paluch z kiełkami rzodkiewki, kawałkiem oscypka i pomidorem, moja herbata (500 KCal)

Drugie śniadanie: gruszka, moja herbata (120 KCal)

Obiad: makaron pełnoziarnisty z pieczarkami, cebulą i kiszoną kapustą, moja herbata (500 KCal)

Kolacja: koktajl z jogurtu naturalnego i mrożonych truskawek, słodzony miodem, kilka orzechów włoskich, 3 figi (500 KCal)

Dołuje mnie lekko aura za oknem i brak większej aktywności fizycznej z tytułu kontuzji stopy. Jeszcze tydzień do kontrolnego RTG, nadal trochę pobolewa, ale może to znaczy, że się goi.

 

9 marca 2013 , Komentarze (3)

No właśnie. Niestety okazuje się, że odpowiedź na to pytanie nie jest prosta a opinii na ten temat również całkiem sporo. Najwięcej tych reprezentujących podejście tradycyjne, czyli nabiał na pierwszym miejscu, ale są też inne głosy w dyskusji i muszę przyznać, że te przemawiają do mnie chyba bardziej.

W każdym razie jedno jest pewne nie chodzi tylko o dostarczenie odpowiednich dawek wapnia, ale o stworzenie warunków do jak najlepszego jego przyswojenia.

Poniżej wklejam linki, do dwóch artykułów, które wydają mi się rozsądne. Natomiast nie jestem specjalistą w dziedzinie żywienia i nie chcę nikogo do niczego namawiać ani przekonywać. Myślę, że każdy powinien sam poszukać informacji i zbadać sprawę, jeśli ma wątpliwości.

http://ekodietetyk.pl/artykuly/wapn-nie-tylko-w-mleku/

http://dziecisawazne.pl/o-wapniu-co-wzmacnia-kosci-inaczej-niz-w-telewizji/

A z innej beczki to właśnie udało mi się ululać dzieciaki i mam wolny wieczór, na który szczerze zasłużyłam. Małżonek wybył na weekend na wyjazd sportowo-narciarsko-służbowy, więc po całym dniu z pociechami głowę mam już kwadratową. ;)

 

8 marca 2013 , Komentarze (3)

Na początku chciałam bardzo Wam podziękować za wszystkie ciepłe słowa, bardzo miło jest czytać takie komentarze i od razu jakoś tak lepiej na duszy. :)

Ostatnio z uwagi na sytuację zdrowotną, w której się znalazłam zaczęłam na nowo przeglądać moje książki poświęcone dietom i zdrowemu odżywianiu w poszukiwniu informacji na temat zapotrzebowania organizu na wapń i najlepszych sposobów zaopatrywania go w tenże. I znów nie zawiodła mnie moja ulubiona pozycja w tym temacie a mianowicie książka "Kuchnia w trosce o twoje zdrowie" napisana przez G. Kuczek i B. Śleszyńską. Polecam ją wszystkim tym z Was, które chciałyby dowiedzieć się więcej o diecie wegetariańskiej, choć myślę, że znajdziecie tam także dużo informacji na temat zdrowego odżywiania w ogóle, no i mnóstwo przepisów na potrawy wegetariańskie. O wapniu też jest osobny rozdział, a do tego świetne tabele wartośći odżywczych. Naprawdę polecam.

Infekcja gardłowo-katarowa chyba wreszcie w odwrocie. Pozostaje jeszcze tylko przeczekać ten ostatni atak zimy i może wreszcie wiosna zawita do domu i zagrody ;)

 

6 marca 2013 , Komentarze (5)

Dieta pod kontrolą, ale katar mnie dobija. Pod tym względem mam Dzień Świstaka - codziennie ból głowy i zatkane zatoki. Straszne dziadowstwo! :(

 

5 marca 2013 , Komentarze (7)

Wczoraj dietowo było nieźle. Roweru nie było i okazuje się, że to dobrze, gdyż...

Właśnie wróciłam od lekarzy i, powiem Wam, że jest średnio, a mianowicie: zdiagnozowałam się prawidłowo, czyli mam kolejne zmęczeniowe złamanie kości śródstopia, ale nie tej samej tylko następnej. Na szczęście jest to dopiero początkowy etap, więc jest ono niewielkie i stosunkowo szybko powinno się zagoić. Ale nie mogę przeciążać stopy, czyli żadnych marszów z kijami i niestety także rower jest na razie niedozwolony :(  Zostają mi, więc jedynie ćwiczenia w leżeniu i klęku ewentualnie. No, ale to tylko 1 miesiąc i mam nadzieję będzie po wszystkim.

Jeśli chodzi o przyczyny takich złamań to w zasadzie nie ma jakiejś jednej głównej, ale oczywiście nadwaga jest jednym z czynników a poza tym budowa stopy, nie do końca prawidłowa, mam lekkie płaskostopie poprzeczne.

No i tak to wygląda. A więc dieta pozostaje i ćwiczenia na kręgosłup też pozostają a reszta czeka 1 miesiąc. No i cóż, jak widać organizm daje mi wyraźne znaki, że nie chce tyle ważyć, a ja się z nim zgadzam w całej rozciągłości :)

 

3 marca 2013 , Komentarze (2)

No i nic na razie nie wiem. Pan doktor zbadał mi stopę i owszem w jednym miejscu boli przy ucisku całkiem porządnie, więc kazał zrobić RTG i przyjść ponownie i wtedy się okaże. Tak, więc kolejna wizyta we wtorek.

Musiałam dziś przejść spory kawałek z samochodu do przychodni i jednak nie mogę iść normalnym krokiem tylko niestety muszę utykać, bo, kurczę, trochę boli, więc zdecydowanie coś jest na rzeczy.

Na rowerku dziś nic nie wykręciłam, bo po południu mieliśmy gości i jakoś się czasowo nie wyrobiłam, a i dietowo też średnio...

 

3 marca 2013 , Komentarze (3)

Wczoraj bulgotanie w nosie i ból głowy jednak trochę dały mi w kość, więc na rowerku tylko 14 km / 42 min / 322 KCal.

A w menu:

Śniadanie: 2 grzanki pełnoziarniste, jajecznica z jednego jajka na jednej łyżeczce oliwy z oliwek, moja herbata = 370 KCal

Drugie śniadanie: duże jabłko, moja herbata = 110 KCal

Obiad: makaron pełnoziarnisty z pieczarkami, cebulą i kapustą kiszoną na odrobinie oliwy, moja herbata = 500 KCal

Kolacja: 100 g serka Capri, pomidorki koktajlowe, moja herbata, na deser 3 figi, garść  migdałów = 500 KCal

Zaraz jadę do ortopedy, zobaczymy czy moje podejrzenia się sprawdzą... Może nie do końca?

 

2 marca 2013 , Komentarze (2)

Na rowerku wykręcone wczoraj: 22 km / 66 min / 506 KCal. Dałam radę, ale też w kilku podejściach, bo nie dość że dziecko marudziło to jeszcze moje przeziębienie dawało się we znaki blokadą nosa i lekkim otępieniem ogólnym.

Menu:

Śniadanie: jogurt naturalny z wiśniami z kompotu i pałeczkami błonnikowymi, moja herbata = 350 KCal

Drugie śniadanie: duże jabłko, pomarańcza, garść migdałów, moja herbata = 320 KCal

Obiad: zupa z dyni i soczewicy, 2 kromki chlebka własnego wypieku, moja herbata = 480 KCal

Kolacja: 100 serka Capri, pomidorki koktajlowe, 3 suszone figi moja herbata = 370 KCal