Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś ważyłam 60 kg... Potem nastało 7 lat tłustych... A teraz przyszła pora na 7 lat chudych... Mam nadzieję, że uda się szybciej ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9501
Komentarzy: 339
Założony: 16 stycznia 2013
Ostatni wpis: 6 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieNitka

kobieta, 51 lat, Warszawa

173 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2013 , Komentarze (5)

Na podstawie wyliczeń z polecanej przez Was strony http://www.webmd.boots.com/ wyszło mi, że aby realizować swój plan powinnam dziennie wciągać 1550 KCal.

A więc wczoraj plan wykonałam mniej więcej w 3/4, czyli na rowerze wykręciłam 16 km / 45 min / 368 KCal.

Menu też nie do końca takie jak chciałam, niestety popłynęłam nieco przy kolacji - mąż za bardzo kusił smakołykami.

Śniadanie: jajecznica z 3 jajek, z pomidorami i cebulą, moja herbata = 400 KCal

Obiad: 4 pełnoziarniste ruskie pierogi (własnej produkcji), duża porcja surówki z kiszonej kapusty z marchewką i cebulą, moja herbata = 450 KCal

Kolacja: bagietka z serem Camembert i rukolą (560 KCal), 50 g migdałów prażonych z cukrem (360 KCal), kieliszek czerwonego wina (85 KCal), moja herbata

Jedynym usprawiedliwieniem jest fakt, że dzieci sprzedały mi swoje przeziębienia i wczoraj wieczorem dopadła mnie infekcja gardła i zatkany nos, więc wola walki nieco osłabła. No nic, dziś na pewno będzie lepiej. :)

 

28 lutego 2013 , Komentarze (6)

Wczoraj na rowerze treningowym przejechałam w kilku podejściach (z uwagi na konieczność zajmowania się pociechą) 18 km w 48 minut i spaliłam przy tym 414 KCal.

Do menu warzywno-owocowego dorzuciłam duży jogurt naturalny, 4 plasterki żółtego sera oraz 2 kromki chlebka pełnoziarnistego kminkowego własnego wypieku.

Chyba wezmę się za obliczanie kaloryczności tego co zjadam. Kiedyś próbowałam być na diecie 1000 KCal, więc mam już gotową bazę danych z tabelami kaloryczności i nawet poobliczanymi wartościami dla konkretnych potraw.

Chciałabym chudnąć około 1 kg tygodniowo, więc powinnam wytworzyć deficyt kalorii w wysokości 7000 tygodniowo. Jeśli bym codziennie spaliła na rowerze 500 i od dziennego zapotrzebowania kalorii odjęła drugie 500 to powinno zadziałać. Jestem umysłem ścisłym i wszelkie tego typu obliczenia bardzo lubię. Ale czy to zadziała w praktyce to się oczywiście przekonamy. Pobawię się dziś w różne obliczanki i zobaczę co mi z tego wyjdzie. ;)

 

27 lutego 2013 , Komentarze (5)

Ponieważ muszę na razie zawiesić mój plan codziennych marszów z kijami, wymyśliłam coś innego. Niby żadna rewelacja, ale jakoś wcześniej mi to do głowy nie przyszło. Otóż przypomniałam sobie, że moja mama zakupiła sobie jakiś czas temu rower treningowy, który to ostatnio wylądował u niej w piwnicy. A więc pożyczyłam go od niej na czas bliżej nie określony i wczoraj przy pomocy brata załadowałam do samochodu i przywiozłam do siebie. Od dziś zaczynam domową jazdę rowerową.

Tylko dziecko znowu chore i znowu nie chodzi do przedszkola, co jest jednak pewnym utrudnieniem, ale zobaczymy może jakoś da się pogodzić jedno z drugim w miarę bezboleśnie.

Słońce świeci nieśmiało na razie, ale i tak nastrój się poprawia :)))

 

26 lutego 2013 , Komentarze (6)

Niestety obawiam się, że moje złe przeczucia odnośnie bólu stopy mogą okazać się nie tylko przeczuciami. Na niedzielę umówiłam się do ortopedy. Sytuacja jest bardzo podobna do tej, z którą miałam już do czynienia pod koniec drugiej ciąży. Pisałam Wam już o zmęczeniowym złamaniu kości śródstopia, które mi się wtedy przytrafiło. Okazuje się, że takie dolegliwości lubią się powtarzać, a ponieważ moja waga jedynie nieznacznie różni się od tamtej, mam duże szanse na powtórkę. Chyba nie muszę pisać, że jestem wściekła.

W każdym razie postanowiłam przerwać dietę owocowo-warzywną i przejść na zdrowe żywienie ze szczególnym uwzględnieniem wapnia i witaminy D w diecie. Jeśli moją diagnozę potwierdzi badanie u ortopedy, będzie to chyba najrozsądniejsze rozwiązanie.

Marsze z przyczyn oczywistych są teraz niemożliwe, więc muszę znaleźć sobie takie ćwiczenia, które będę mogła robić bez obciążania stopy.

No cóż, mój pech znów sobie o mnie przypomniał...

 

25 lutego 2013 , Komentarze (4)

Weekendowe menu podobne do dni poprzednich.

Surówki (te które się do tego nadają) i potrawy gotowane przygotowuję zawsze w większej ilości i przechowuję w słoikach w lodówce lub zamrażam. Nie umiem jakoś gotować pojedynczych porcji a poza tym szkoda mi trochę na to czasu i wydaje mi się nieekonomiczne z różnych względów, nie powoduje to też chyba zbyt wielkich strat wartości odżywczych.

Marsze chwilowo wstrzymane, ale za to ćwiczę na kręgosłup.

W ramach drobnego urozmaicenia zakupiłam sobie marchewkowe chipsy o smaku papryki (w składzie jest tylko marchewka i przyprawy, więc chyba nie ma tragedii).

 

22 lutego 2013 , Komentarze (6)

Pod względem nastroju to jakoś tak dziś u mnie niespecjalnie...

Menu:

Śniadanie: pomidor ze szczypiorkiem, duże jabłko, moja herbata

Drugie śniadanie: sałatka z marchewki i pietruszki (starte na tarce nitkowej, o której istnieniu dowiedziałam się dzięki Agsiag) z chrzanem, duże jabłko, moja herbata

Obiad: zupa krem z cukini z zieloną czubrycą, duszona kapusta z marchewką, moja herbata

Kolacja: pieczone talarki z marchewki i selera, pomarańcza, moja herbata

A na deser fantastyczny zapach upieczonej właśnie tarty cytrynowej z bezą (dla jutrzejszych gości) ;)

Marszo-spacerów brak, gdyż od paru dni bardzo bolą mnie stopy. W drugiej ciąży nabawiłam się zmęczeniowego złamania kości śródstopia (czyli po prostu kość pęka na skutek codziennych przeciążeń) i trochę się teraz boję czy znowu nie przytrafi mi się coś podobnego. Mam nadzieję, że nie, bo chyba by mnie to lekko dobiło. Ale może to tylko przesilenie zimowo-wiosenne...

 

22 lutego 2013 , Komentarze (4)

Wczorajsze menu:

Śniadanie: pomidor ze szczypiorkiem, 1/3 melona zielonego, 1/2 jabłka, moja herbata

Drugie śniadanie: pieczone talarki marchewkowo-selerowe, pomarańcza, moja herbata

Obiad: fasolka szparagowa z wody, ogórek kwaszony, pomidor, moja herbata

Kolacja: sałata lodowa z ogórkiem świeżym i rzodkiewką, grapefruit, moja herbata

 

Pieczone talarki marchewkowo-selerowe

Kilka marchewek i selera zetrzeć na cieniutkie plasterki, oprószyć delikatnie (ja niestety przesadziłam) solą i pieprzem i zapiekać w piekarniku w 180 stopniach na blasze wyłożonej papierem do pieczenia lub w foremce ceramicznej, szklanej lub blaszanej (jak kto ma i lubi) aż się zarumienią. Gotowe! Doskanała jest także pietruszka (korzeń oczywiście), ale ja akurat nie miałam.

 

 

21 lutego 2013 , Komentarze (3)

Wczoraj moja aktywność fizyczna wyglądała osobliwie, a mianowicie biegałam po przychodniach publicznych i nie tylko w celu odwiedzenia specjalistów maści różnej. Na szczęście nie ja byłam obiektem ich zabiegów tylko moja rodzina, niektórych musiałam zawieźć do ortopedy ze złamaną ręką a innych do ortodonty z krzywymi zębami. I tak to, jak nie dzieci to rodzice dostarczają mi rozrywki i zatrudniają w roli szofera ;)

A co do menu:

Śniadanie: 1/3 melona zielonego, duże jabłko, moja herbata

Drugie śniadanie: surówka z kiszonej kapusty z marchewką i cebulą, 500 ml soku wielowarzywnego meksykańskiego z kartonika,

Obiad: duszone warzywa śródziemnomorskie, pomarańcza, moja herbata

Kolacja: fasolka szparagowa z wody, grapefruit, jabłko, moja herbata

20 lutego 2013 , Komentarze (6)

Jednak dałam się wczoraj pokonać pogodzie i nie poszłam pomaszerować :(

Dziś chyba będzie podobnie, brodzenie w błocie śniegowym nie jest moim ulubionym zajęciem. Kiedy ta wiosna wreszcie przyjdzie???

Muszę częściej robić ćwiczenia na kręgosłup, bo ostatnio mocno daje mi się we znaki. Hmm... starość nie radość ;)

A menu wczorajsze:

Śniadanie: sałatka z pomidorków koktajlowych i papryki, grapefruit, moja herbata

Drugie śniadanie: surówka z tartej marchewki i selera, pomarańcza, moja herbata

Obiad: duszone warzywa śródziemnorskie, duże jabłko, moja herbata

Kolacja: kiszona kapusta z marchewką i cebulą, 1/3 melona zielonego, moja herbata

 

19 lutego 2013 , Komentarze (6)

Wczorajsze menu bez rewelacji, podobne do poprzednich:

Śniadanie: duże jabłko, 1/3 melona zielonego, moja herbata

Drugie śniadanie: sałatka z sałaty lodowej, papryki i pomidorków koktajlowych, moja herbata

Obiad: brokuły na parze z czosnkiem, 500 ml soku wielowarzywnego, meksykańskiego z kartonika

Kolacja: sałatka z kiszonej kapusty, marchewki i cebuli, pomarańcza, moja herbata

Może są wśród Was inne fanki diety OW (dr Ewy Dąbrowskiej) i macie jakieś fajne pomysły na proste dania z warzyw?

Jeśli chodzi o aktywność marszowo-kijową to wczoraj nic z tego, gdyż miałam dużo pracy (pracuję w domu) a dziś dla odmiany pogoda fatalna (u nas zaczęło sypać już w nocy i nie przestaje, śnieg jest mokry i wieje).

Jak co roku już od stycznia nie mogę doczekać się wiosny ;)