Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś ważyłam 60 kg... Potem nastało 7 lat tłustych... A teraz przyszła pora na 7 lat chudych... Mam nadzieję, że uda się szybciej ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9521
Komentarzy: 339
Założony: 16 stycznia 2013
Ostatni wpis: 6 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieNitka

kobieta, 51 lat, Warszawa

173 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 lutego 2013 , Komentarze (5)

Bardzo dziękuję za pozytywne słowa, dodają energii do dalszych starań!

A do tego jeszcze przykłady z Waszego odchudzania - po prostu super!

 

Wczorajsze menu:

Śniadanie: duże jabłko, grapefruit, pomarańcza, moja herbata

Drugie śniadanie: sałatka z sałaty lodowej, papryki i pomidorków koktajlowych, moja herbata

Obiad: zupa krem z dyni, brokuły na parze z czosnkiem, moja herbata

Kolacja: sałatka ze świeżego ogórka i rzodkiewki z solą i pieprzem, 1/3 melona zielonego, moja herbata

 

Zaliczony godzinny spacer z kijami po lesie :)

 

17 lutego 2013 , Komentarze (7)

Wczoraj dokonałam pomiarów poglądowych i nie jest źle. Mininimalnie, ale jednak na minus :)))

Waga 92 kg, a wymiary pospadały następująco: biceps -1cm, biust -1cm, talia -1cm, brzuch -1cm, biodra -3cm, udo -3cm, łydka -1cm.

Zważywszy na chwilowe załamanie diety w ostatnim tygodniu, o którym już pisałam, to nie jest chyba źle. Mam nadzieję, że od tego tygodnia będę już dzielnie trzymać się moich założeń odnośnie diety OW i przy następnym pomiarze wyniki będą bardziej spektakularne.

A wczorajsze menu wyglądało następująco:

Śniadanie: sałatka z sałaty lodowej, papryki i pomidorków koktajlowych, moja herbata, pomarańcza,

Drugie śniadanie: sałatka ze świeżego ogórka i rzodkiewki z solą i pieprzem, duże jabłko, grapefruit, moja herbata

Obiad: zupa krem z dyni, grillowana cukinia posypana suszonymi pomidorkami z czosnkiem i bazylią, moja herbata

Kolacja: surówka z kiszonej kapusty, 1/3 melona zielonego, moja herbata,

Co do serniczka to wyszedł bardzo smaczny - wszystkim smakował - a ja niestety skusiłam się na jedną łyżeczkę, celem weryfikacji ;)

 

15 lutego 2013 , Komentarze (4)

Dziś nie miałam jakoś weny do wymyślania menu, więc w zasadzie powtórzyłam wczorajsze.

Z aktywności fizycznej, wysprzątałam całe mieszkanie przed jutrzejszą wizytą gości.

Teraz biorę się jeszcze za serniczek na zimno wg przepisu Ibizki1984, mam zamiar zrobić tęczowy. Mam nadzieję, że uda mi się go jutro nie spróbować ;)

PS. OdzyskacSiebie, gdzie jesteś? Dlaczego zniknęłaś?

 

 

14 lutego 2013 , Komentarze (5)

No to dziś sama sobie zafundowałam crash test silnej woli.

Po południu zabrałam się za przygotowanie Walentynkowych słodkości dla moich czekoladożerców domowych i zrobiłam im mus czekoladowy z bitą śmietaną.

Następnie płynnie przeszłam do pieczenia muffinek w 3 odsłonach dla gości zaproszonych na sobotnią popołudniową herbatkę (jedne z fistaszkami, drugie z czekoladowymi groszkami i trzecie oczywiście mega czekoladowe z kawałkami czekolady). Goście przychodzą z okazji urodzin męża, więc musi być czekoladowo, bo dla niego liczą się tylko słodycze na bazie czekolady.

A ja tymczasem:

Śniadanie: duże jabłko, pomarańcza, grapefruit, moja herbata

Drugie śniadanie: sałatka z sałaty lodowej, papryki i pomidorków koktajlowych, moja herbata

Obiad: zupa krem z pomidorów, grillowana cukinia posypana suszonymi pomidorkami z czosnkiem i bazylią, moja herbata

Kolacja: surówka z kiszonej kapusty, 1/3 melona zielonego, moja herbata,

Słodkości pachniały tak intensywnie, że w sumie wystarczył sam zapach, żeby poczuć nasycenie, więc crash test zakończył się pozytywnie dla diety. :)

 

13 lutego 2013 , Komentarze (6)

Znów jestem na kursie kursów, czyli wracam do diety owocowo-warzywnej.

Dzieciaki wreszcie w placówkach oświatowych, więc dziarsko wyruszyłam na marsz z kijami. Jedyny feler był taki, że niepotrzebnie opiłam się wcześniej herbaty i zaplanowany marsz 6 km musiałam skrócić do 4 km i do tego ponad połowę trasy przebyć w tempie zdecydowanie szybszym niż zamierzone z przyczyn oczywistych. Niestety zostałam obdarzona przez naturę jakimś wyjątkowo mikroskopijnym pęcherzem moczowym i za każdym razem jak tylko wypuszczę się z domu gdziekolwiek muszę zaczynać od poszukiwań wiadomego przybytku. No, ale pić przecież trzeba, więc nie ma rady, taka karma jak widać ;)

Menu dzisiejsze:

Śniadanie: sałatka z sałaty lodowej, papryki, pomidorków koktajlowych i szczypiorku, pomarańcza, moja herbata

Drugie śniadanie: duże jabłko, moja herbata

Obiad: zupa krem z pomidorów, jarski bigos z kapusty kiszonej i cebuli, moja herbata

Kolacja: sałatka z kalafiora i ogórka kiszonego, duże jabłko pieczone z cynamonem, moja herbata

 

12 lutego 2013 , Komentarze (3)

Dziś chciałam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami dotyczącymi smaku potraw w diecie owocowo-warzywnej.

Ja osobiście warzywa i owoce bardzo lubię i zajadam się nimi nie tylko będąc na tej diecie, ale mam jednak problem z tym, że trudniej jest sprawić by były one tak samo smaczne. Właściwie dotyczy to tylko warzyw, bo owoce muszą być po prostu dojrzałe, żeby smakowały wyśmienicie. Natomiast warzywa w większości przypadków smakują lepiej jeśli odpowiednio się je przyprawi i doda odrobinę oliwy z oliwek. Np. zupy-kremy, które gotuję bardzo często (w zasadzie 90% zup, które gotuję) zaczynam zawsze od podduszenia warzyw na oliwie i moim zdaniem to odpowiada za ich smak. Również sałatki z surowych warzyw zdecydowanie lepiej smakują z sosem vinegrette (oliwa, ocet i przyprawy) niż bez. No i tu jest pies pogrzebany, gdyż w diecie owocowo-warzywnej tłuszcze są na 6 tygodni wykluczone. Ale na szczęście nie wykluczone a nawet wskazane są przyprawy.

Właśnie wczoraj otrzymałam paczuszkę z zamówionymi kilka dni wcześniej mieszankami przypraw, które uwielbiam i które odmienią oblicze mojej diety OW. A są to:

- czubryca zielona,

- czubryca czerwona (pikantna),

- suszone pomidorki z bazylią i czosnkiem,

- suszone pomidorki z oregano i chili

- suszone płatki kolorowej papryki.

Polecam; naprawdę warto spróbować J

11 lutego 2013 , Komentarze (2)

Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję za odzew - za komentarze, porady, wsparcie, słowa otuchy. Fajnie, że jesteście!

Dziś jeszcze dałam sobie luz (kontrolowany), ale od jutra spinam się na nowo i ... będzie dobrze!

Dołek mi minął i znowu z optymizmem patrzę w przyszłość ;)

 

10 lutego 2013 , Komentarze (7)

No i cóż.... znowu to samo, czyli klapa, klapa, klapa.

Dziś nie było diety owocowo-warzywnej. Od rana jadłam normalnie, czyli wszystko to co pozostali członkowie rodziny. Czyli bułka z oscypkiem na śniadanko, dwudaniowy niedzielny obiadek, ciasta na deser, sałatka z majonezem na kolację.

A dlaczego??? Baaa, żebym to ja wiedziała...

Do wczoraj było super, dietka - doskonale, nastawienie - też. I nawet dziś rano waga pokazała 92 kg. A potem... do kitu.

Tak to już ze mną jest. Jestem typem "wszystko albo nic". Jak już zrobię wyłom w diecie to na całego, nie tam że jedna mała rzecz niedozwolona, tylko od razu po całości.

Pewnie, że nie jest łatwo jak się dla pozostałych członków rodziny gotuje normalne jedzenie, a ja gotować lubię, więc staram się im dogadzać różnymi smakołykami. No a sama nic z tego zjeść nie mogę, bo dieta, więc czasem wpadam we własną pułapkę i klapa gotowa. Dlatego droga do celu ciągle taka długa.

Oczywiście jestem na siebie wściekła i jest mi strasznie wstyd przed Wami :(((

Oczywiście też, jutro zaczynam od nowa dietę owocowo-warzywną. No w końcu musi się udać!

PS. Ale marsz z kijami 5 km po lesie był i rzeczywiście było fajnie. Chociaż tyle. 

 

9 lutego 2013 , Komentarze (2)

Dziesiejsze menu:

Śniadanie: duże jabłko, pomarańcza, grapefruit, moja herbata

Drugie śniadanie: sałatka z sałaty masłowej, papryki, cebuli i pomidorków koktajlowych, woda niegazowana,

Obiad: duszona biała kapusta z marchewką i cebulą, moja herbata

Kolacja: brokuł na parze z czosnkiem, 1/3 melona, moja herbata

Bytność na imprezie imieninowej mojego taty udało mi się ograniczyć jedynie do pomocy przy jej przygotowaniu (podjadałam tylko pomidorki koktajlowe). Ale po 3 godzinnym sterczeniu w kuchni nie miałam już ochoty na ćwiczenia, a popołudnie spędziłam na grach i zabawach z chorą córeczką. Za to na jutro zaplanowałam już co najmniej godzinny marsz z kijami, więc będzie fajnie. :)

Acha, dziś rano na wadze pokazało się 92,5, więc tendencja spadkowa trwa! Nie jest to może jakiś spektakularny spadek, ale gdy poprzednim razem byłam na diecie OW było podobnie, w pierwszym tygodniu spadek był nie wielki i dopiero potem tempo wzrosło, więc mam nadzieję, że i teraz tak będzie. No i oczywiście mam także nadzieję, że wreszcie będę miała okazję poruszać się więcej.

 

 

8 lutego 2013 , Komentarze (1)

Dziesiejsze menu:

Śniadanie: sałatka z sałaty masłowej, papryki, cebuli i pomidorków koktajlowych, moja herbata

Drugie śniadanie: duże jabłko, grapefruit, pomarańcza, moja herbata

Obiad: gęsta zupa krem z pomidorów (uduszona na wodzie cebula i 3 marchewki oraz dwie puszki pomidorów w kawałkach z bazylią i oregano; doprawiona na ostro: sól, pieprz, garam masala, czosnek suszony, suszone warzywa zmielone = to jest oczywiście porcja na 3 dni), sałatka z kalafiora na zimno i ogórka kwaszonego, duży kubas wody niegazowanej

Kolacja: surówka z kiszonej kapusty z marchewką i cebulą, moja herbata, na deser kilka łyżeczek powideł śliwkowych własnej produkcji (bez cukru)

Młodsze dziecko od rana ma gorączkę, więc zostało w domu i czekamy co się wylęgnie. Starsze ma jeszcze ferie, więc też siedzi w domu, a więc jak łatwo się domyślić warunki niezbyt sprzyjające do uprawiania aktywności fizycznej, czyli ćwiczeń nie było. :(

Jutro imieniny mojego taty i oczywiście huczne obchody przy suto zastawionym stole, ale ze względu na dietę chyba zgłoszę się na ochotnika do zostania w domu z chorą i nie będę dzięki temu wystawiona na pokusy i konieczność tłumaczenia wszystkim dlaczego nic nie jem. Nie ma tego złego co by na lepsze nie wyszło, jak mawiała moja babcia. ;)