Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ponieważ ma dość monotonii, braku wiary, że można coś zmienić, wzięła się za siebie. Lubi dobrego rocka, dobre słodycze, pierogi ruskie, dobrego drinka z colą i leniuchowanie w łóżku.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6343
Komentarzy: 51
Założony: 18 stycznia 2013
Ostatni wpis: 22 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
veronisse

kobieta, 37 lat, Poznań

168 cm, 76.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Nowa lepsza ja :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 stycznia 2013 , Komentarze (4)

dzisiaj dzień pełen refleksji i to przez jedną wizytę w Lidlu. Otóż Lidl do którego chodzę tuż w wejściu ma piekarnię. Wchodząc do sklepu automatycznie poczułam wszystkie kubki smakowe jak uzupełniają się ślinką... ślinką na... Crossaint maślany... pamiętam pamiętam jeszcze jego smak. cudowny cieplutki pachnący... lekko chrupiąca skórka i cieplutkie masełko w środku... Nie wiedziałam co ze sobą zrobić... najpierw przykleiłam się do szyby patrząc na te rogaliki i mówiąc w myślach: tęsknię.... potem zobaczyłam kapuśniaczki w cieście francuskim... jejku no czułam się jak u Walliego w fabryce czekolady. Na szczęście uratował mnie mój chłopak widząc co sie dzieje, powiedział: na pewno są niedobre :-) kubeł zimnej wody na głowę spadł na moją głowę, przecież miał na myśli WALCZ z marketingiem... i wtedy zrozumiałam, jak łatwo mną manipulowano... piekarnia tuż przy wejściu: mile pachnąco, uroczo. wystawione pyszności. przecież wiadomym jest że kupilabym 3 rogaliki i 2 kapuśniaczki i zjadłabym tuż po wyjściu ze sklepu. Do tego zwykle zaopatrywałam sie w coś "do popicia" i yu pojawił sie napój gazowany lub sztuczny sok. Do tego kokosowe batoniki (tam smakowały mi najlepiej!). A na tzw "zaś" kupowałam zestawy do hamburgerów. Bo przecież nie chce mi się kolacji szykować, a to jest szybkie i pyszne.wiadomo 2 hamburgery to minimum. A że po nich chce sie pić, to bez piwa się nie obędzie przecież. i tak zwykle wyglądały zakupy i czas po zakupach... wiec to co kupiłam zwykle w połowie było zjedzone. Mój facet to patyk to po nim nie widać, no ale ja.... widać na zdjęciu profilowym. dzisiaj na szczęście zakupy były zdrowe. Rukola, kilka liczy, pomarańcza, jabłka, jogurty, musli, mleko etc. niech już tak zostanie :-)

a bilans dnia
Bilans:
musli 162 kcal kcal
sałatka z jajkiem i oliwkami 250 kcal
zupa warzywna 120 kcal
pieczywo wasa 100 kcal
jabłko 70 kcal

aktywność
8 dzień a6w

24 stycznia 2013 , Komentarze (7)

zaraz padnę.... raz z apetytu a raz ze śmiechu. Mój kolega obok chrupie ślicznie jedząc góralki te wafelki przepyszne.... mam ślinotok nie do opanowania!!!! jak opanować parcie na słodycze? no jak?????
f***!

22 stycznia 2013 , Komentarze (2)

hej laseczki, jak Wam idzie osiąganie celów?
ja miałam dzisiaj niezłą niespodzinkę.. Jeszcze wczoraj cieszyłam się pierwszym 0,5 kg a dziś rano, po toalecie i totalnym negliżu waga mówi mi 2 kg mniej! wow! co jest powodem... po pierwsze wcześniej zawsze ważyłam w "czymś", a dwa wczorajsze A6W i mini domowe ćwiczenia miały skutek dziś rano. Jejku pierwsze sukcesy, mnie tak podnoszą na duchu, że mam ochotę skakać z radości :-)

co do dzisiejszego dnia, bilans następujący
serek wiejski z musli 100 kcal (wyjątkowo mi nie smakowało)
sałatka z tuńczykiem, sałatą kukurydzą   itp 120 kcal
banan 162 kcal
obiadek: kasza z pomidorami i indykiem 350 kcal
a to jeszcze nie koniec

21 stycznia 2013 , Komentarze (3)

po dokładnych siedmiu dniach diety doczekałam się spadku wagi :-) jupppiiiiii :-) czuję się jeszcze bardziej zmotywowana do dalszego podążania ku 55 kg :-) super super super


20 stycznia 2013 , Komentarze (3)

cieszę, sie, że po tygodniu pracy mogę powiedzieć, że dalej jestem na diecie i w nią nie zwątpiłam, ani nie miałam aż tak dużego kryzysu. Najgorsza była sobota... przyszli znajomi i trzeba było coś podać. Więc była karpatka, kurczak ze szpinakiem  i tortille z majonezem i na koniec pumpernikiel z łososiem. Wszystko przygotowywane przeze mnie. Cieszę się niezmiernie że pochłonęłam tylko jednego kurczaka i kilka kanapeczek. spokojnie doszłam do 1000 kcal i co najważniejsze nie przekroczyłam ich :-) jupiiiii :-) a kolejna zasadzka.. obiad u mamusi :-) na szczęście okazało sie, że jest na diecie antyalergicznej. :-)

wiedzieliście o tym , że te malutkie marcheweczki są tak naprawdę "strugane" z takich zwykłych dużych marchwi? czy to prawda...? nie mam pewności.. ale kto widział jak marchewki rosna to one nigdy nie przybierają takich kształtów nawet jak są malutkie...
no i najtrudniejsze... 6 waidera czwarty dzień za nami uff.. :-)

18 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Właściwie to zawsze chciałam pisać bloga, bloga pamiętnik cokolwiek.. Pierwszy raz zaczęłam pisać pamiętnik w wieku 9 lat, teraz mam 25 i odpowiedź dlaczego to robię jest zupełnie inna. Jako 9latka nie mając siostry musiałam się zwierzyć i wtedy to były kartki. Dziś zamierzam zrobić coś w końcu ze sobą a będąc tutaj zobowiązuję się do dokończenia postanowienia... Jakiego postanowienia? nie trudno zgadnąć, ze przez jesień i pół zimy przybyło mnie tu i tam... będąc tutaj zamierzam podzielić się z Wami moimi rozterkami, problemami i mam nadzieję, że będą również sukcesy... Trzymajcie kciuki za zmiany

Facet mój obiecał, że będzie mnie wspierał. Spodziewam się od niego wsparcia typu: "nie żryj". :) no jest szczery do bólu i niech tak będzie, ale oby zauważył także efekty moich starań... jak, nie to trudno, robię to dla siebie dla marzenia pt 36 :) zaczynam od postanowień i wytycznych, czego nie jem. Czas pożegnać się z:
- słodyczami, chipsami i prażynkami,
- chleba, pieczywa, bułek.
- alkohol w weekendy :)

Czyli pozostają: mięso, ryby, nabiał, warzywa, owoce, ryż, makaron w małych "zupnych" ilościach.

to już mój piąty dzień diety. moje wcześniejsze wpisy można zobaczyć na veronisse87.pinger.pl

trzymajcie kciuki :-)