Nie raz pisałam o swoich porażkach i o tym że tym razem to na poważnie się biorę do pracy nad sobą. I tyle samo razy a nawet częściej nic dobrego to nie przyniosło. Co ja poradzę. Wszyscy w pracy się zajadają słodyczami i nie tyją. Nienawidzę ich za to. Patrzę na nich i każde postanowienie nie jedzenia słodyczy legnie w gruzach. A u nas słodyczy zawsze multum bo pracuję w takim miejscu że coraz ktoś coś dobrego przyniesie. A jak ja się dorwę to i niewiele z tego zostaje. Tylko nie mam tak cudownej przemiany materii jak moi współpracownicy.Eh Chyba idzie się załamać albo się poddać w końcu. Moja motywacja ma krótkie nogi