Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Powrót na Vitalię po kilku latach. Zmieniona, z innym podejściem. Chcę stosować NVC I Mindfulness w drodze do zdrowia z miłością i akceptacją mojego ciała.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 46645
Komentarzy: 1243
Założony: 3 lutego 2013
Ostatni wpis: 4 października 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Onigiri

kobieta, 33 lat,

173 cm, 111.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do końca roku dwie cyfry :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 kwietnia 2014 , Skomentuj

Callanetics wczoraj był. Masakra, nie wiem jak wzmocnić mięśnie brzucha, skoro nie umiem robić prawie żadnych ćwiczeń na nie, bo prawie od razu padam.

Wczoraj w ogóle to był meeeega dzień. Było cudownie, pięknie, ze wspaniałymi ludźmi, a skończyło się na tym, że się zapisałam na siłownię ( :o) i teraz to już muszę chodzić :D Na 5tego maja mam umówioną konsultację z trenerem i jedziemy! Ekscytujące, co? :P

28 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

No to jeszcze wygrzebałam porównanie z majem 2012, gdzie ważyłam w przedziale 125-121. Tu już różnica jest ewidentna.

Nie ćwiczyłam wczoraj, jakoś tak mi zeszło na czatowaniu z obcokrajowcami, że zasnęłam nad ranem :P L. mówi, żebym nie czatowała po nocach. Jak zwykle ma rację.. Ech, będę musiała przywyknąć :D

Teraz lecę na herbatkę ze znajomą, ale mam nadzieję, że wieczorek trzasnę z Callan ;)

27 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Powolutku wracam na właściwe ścieżki. I coraz bardziej do mnie dociera jak absolutnie odchudzanie powinno się zacząć od psychiki. Wszystko zaczyna się od zmiany myślenia. W nim, w znakomitej większości, leży cała siła sprawcza.

Wczoraj narozrabiałam. Zrobiłyśmy sobie imprezowy wieczorek z Justą i.. no wiecie :P Dzisiaj głowa ciężka, odwodnienie :P Nie chce więcej :P Doszłam do wniosku, że taka pseudozabawa nie jest warta obciążania organizmu. 

Od wczoraj czuję zakwasy po callanetiscie. Naturalnie wczoraj nie bawiłam się z Callan, jeszcze nie wiem czy będę miała na to siłę dzisiaj. Dzisiaj tylko 20 minut stretchingu, już mi trochę lepiej.

L. chory z gorączką. Wczoraj mówił, że nie był w pracy, bo był taki wściekły na mnie, ale moim zdaniem go po prostu już rozkładało :D No bo kto nie idzie do pracy, bo go dziewczyna zdenerwowała? :D

Tak czy inaczej wczorajsze rozmowy upewniły mnie, że nie śnię :) On mnie poważnie kocha :) I ja go też. No łał :D

26 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Waga nie ruszyła, ale.. co tam! :)
Obudziłam się dzisiaj z uśmiechem :)

Jak rozmawiałam z L. to się okazało, że znowu go wkurzyłam wczoraj :D Znaczy.. No racja, bez sensu się zachowałam, ale czułam się tak fatalnie, że tak wyszło.

Dzień zaczęłam od lekkich ćwiczeń, stretching, rowerek, trochę skoków w rytm fat burningu hiphopowego ;)

Jeszcze nic nie zjadłam :/ Przypaliłam owsiankę bo zajęłam się.. Cykaniem fot :D:D:D Zaraz sobie zrobię już bardzie obiad niż śniadanie, ale zanim..
Wiecie jakie cholernie trudne jest cyknięcie sobie foty, żeby wyszła wyraźnie? :D

Nawet chciałam je wrzucić, ale nie wiem czy ktokolwiek zobaczy różnicę..
No to jak nie wiem to zapytam - widać coś?

Przepraszam za jakość, bałagan, brudne(eufemizm?) lustro, foty mialy byc dla mnie takze mialam to w dupie jak wygladaja, ale coz.. :P

25 kwietnia 2014 , Skomentuj

Ciężkie dni. Ostatni źle się czuję. Fizycznie i psychicznie.
Co do wagi.. No, pozostaje się cieszyć, że nie jest to już 108. Ale zadowolona nie jestem i szybko nie będę :P

Ćwiczyłam callanetics. Po tych miesiącach ślimaczych kroczków jest mi milion razy łatwiej wykonywać te ćwiczenia. Co świadczyłoby o tym, że jestem w końcu gotowa do wykonania mojego wyzwania Callaneticsowego, które próbuję już od początku "diety" wykonać.
Ale nie jestem dobra w takich wyzwaniach. Dużo łatwiej mi coś wykonać kiedy myślę o tym, że mam na to kupę czasu, żadnego konkretnego terminu i mogę robić wszystko w swoim tempie. 

Zatem.. zmieniam myślenie!
Ciągle w głowie miałam ten jeden z celów: wakacje. Ciągle inny z celów - konkretna waga. Dość tego.
Przecież nie chodzi o to, żeby dojść do tego punktu i spocząć na laurach, albo - co gorsza! - wrócić do starych nawyków.

Nie dieta! Jeszcze raz: NIE DIETA!
Tryb życia!!

Z jedzenia czerpiemy przyjemność, czerpiemy siły. Ma być zdrowe, smaczne i piękne. Mam się po nim dobrze czuć, ale nie być ociężała.

Z ruchu też: przyjemność, zdrowie, wytwarzamy endorfiny, rozładowujemy stres, poznajemy swoje ciało.

Dość katowania się. Czas zacząć cieszyć się życiem :)
To, że coś jest łatwiejsze i szybsze, wcale nie oznacza, że jest przyjemniejsze!!!

23 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Trochę nie pisałam. Po wadze widać efekty.
Kurczę. Już miałam niecałe 104. W te święta doszłam do 108.2
Jak o tym myślę to chce mi się płakać :D Masakra!
Nie no, nie płaczę, ale.. Jestem taka rozczarowana! I znowu mam problemy z opanowaniem jedzenia.. Kurczę! Przytyć 5 kilo w dwa tygodnie! A gdybym zamiast tyć to schudła to już bym była dwucyfrówką. I z nadzieją mogłabym wyglądać wakacji. A tu taka dupa. Czarna, czarniejsza, jeszcze czarniejsza.

Ogólnie rzecz biorąc nastrój mam.. Hm, same wulgarne określenia mi przychodzą do głowy :P No, jest kiepsko. I tak sobie nieźle radzę ze sobą jak na taki nastrój, ale kurna no.. Tak nie można!

Szukam motywacji i wracam na dobre tory.
Pomocy :(

6 kwietnia 2014 , Skomentuj

Ech. No i wahanko. No bo nie widzę przyczyn do tycia, jedyne co się mogło wydarzyć to zatrzymanie wody. Ale takie wahania to żadne wahania, prawda? W końcu mniej niż kilo.

A przynajmniej tak to sobie tłumaczę.

Jak tu się zmobilizować do ćwiczeń?

5 kwietnia 2014 , Skomentuj

No i nie wiem ile ważę. Waga czasem ma zły dzień i nie chce się zdecydować, ale żeby wahać się od 101 do 107? To już gruba przesada. Ciekawe od czego to zależy.

Obstawiam jakieś niecałe 104, wnioskując po tym jak było wczoraj. Ale zobaczymy jutro.

Nie ćwiczę. Szkoda, muszę się spiąć w końcu.
Jem normalnie. Może trochę na zasadzie MŻ, ale to przypadkiem. Nie mam apetytu. Czekam na tego endokrynologa.

4 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Chudnę. Jakoś strasznie szybko.
W przyszły poniedziałek idę do endokrynologa. W końcu. Trochę się boję, jeszcze się okaże, że mam nadczynność tarczycy i moje chudnięcie z tego wynika? Mam jakieś takie objawy, które mogłyby świadczyć o nadczynności, ale też nie do końca, nie wszystkie. Nie wiem.

Dziwne dni mam jakoś ostatnio. Niby fajnie, ale.. Nie wiem. Coś od środy jakoś tak wszystko się dziwnie rypie. Chyba się uzależniłam od L. Od środy mamy tylko po pięć minut dziennie na skypie, mijamy się z czasem wolnym. Niby nie usycham z tęsknoty (to tylko parę dni, heloł?), ale właśnie jakoś tak mi się to przekłada na codzienność. Niedobrze. Uzależnianie się nie jest dobre, od czegokolwiek (czy kogokolwiek) by nie było.

1 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Drugi stopniu otyłości!

Wspaniale było cię zobaczyć po tak długim czasie zabawy z trzecim stopniem. Spędziłam z Tobą wiele smutnych i radosnych chwil. Niestety, jak to w życiu bywa - wszystko się kończy. Na szczęście nieraz, tak jak w naszym przypadku, kończy się po to, by ustąpić miejsca lepszemu! Wchodzę w stopień pierwszy, który, miejmy nadzieję, również nie będzie za długo gościł w moim życiu. Drugi stopniu otyłości - było fajnie, ale nie wracaj już więcej, dobrze? :)

Dziewczyny, jak widzicie, waga mnie lubi ostatnio. Niby nie szaleję, ale mam takie poczucie, że powinnam stać w miejscu. Może to jeszcze powolnie dochodzą do głosu te spalone w zeszłym tygodniu kalorie? Kto to wie? Tak czy inaczej - jest pierwszy stopień!!! Coś do czego nie mogłam dość od czterech lat :D (no,.. powiedzmy trzech). Cudownie! Taki prezent na pierwszy dzień miesiąca? A ja tak uwielbiam wszystko co pierwsze! Każdy pierwszy raz, czegokolwiek by nie dotyczył, cholernie mnie ekscytuje :D Jestem sangwinikiem, więc słomiany zapał jest dla mnie typowy, stąd umiłowanie wszystkiego co pierwsze jest zrozumiałe :D A dzisiaj PIERWSZY kwietnia, PIERWSZEGO stopnia otyłości (wciąż brzmi okropnie, ale pomyślmy, że właśnie wyszłam z drugiego!), PIERWSZE w moim całym życiu odchudzanie, które staje się udane.

Jeszcze trzy miesiące do wakacji marzeń. Oby się udało!