Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

O mnie

Nie ważne, czy biegniesz czy lecisz, czy maszerujesz, czy się czołgasz, ważne, że z każdym dniem jesteś bliżej celu. Do góry łeb!:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 191536
Komentarzy: 1725
Założony: 12 lutego 2013
Ostatni wpis: 9 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Trendgirl

kobieta, 33 lat, Gdańsk

170 cm, 102.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2014 , Komentarze (15)

Heej,

tak dzisiaj z żalem patrzyłam na swój brzuch i cyknełam fotkę.

Zobaczcie, jeszcze 10kg i będzie płaski!
Musi być.
Wczoraj byłam pierwszy raz na zumbie w Niemczech iii...

No masakra!
80% to starsze panie, które nie wyrabiały i pod nie instruktorka zrobiła układ.
Ani jednej kropli potu u siebie nie zobaczyłam.
A jeszcze musiałam tam dojechać 15km i zapłacić 5€ za zajęcia.

Po tym stwierdziłam, że kocham bieżnie, serio ją kocham. Bo nie dość że wyżyje się na niej, to jeszcze spale te cholerne kalorie no i tłuszczyk zniszcze.
To tak jak macie reklamę danone i walkę głoda z serkiem, u mnie głód to tłuszcz, a serek to bieżnia:D

A tutaj zaczęłam wyzwanie z dziewczynami i zrobiłam zdjęcia żeby było co porównywać po wyzwaniu.

Buziaki:)

8 lutego 2014 , Komentarze (12)

Hej!

W swoim ciele czuje się coraz lepiej. I w końcu zaczynam czuć się SEKSOWNIE!!!:D Z każdym kilogramem mniej, coraz bardziej:P

Z tą moją nadwagą to ja byłam jak takie nie wiadomo co. Smutne, przygnębione, kompletnie bez życia. A teraz? Teraz co chwilę łapie na sobie wzrok jakiegoś mężczyzny. Dzisiaj miałam śmieszną sytuacje bo stało dwóch chłopaków i krzyczeli do mnie czy mam zapalnicze, później zapraszali a na koniec spytał jeden skąd jestem, a ja " z innej bajki", a on " oooo ja też" :D hahaha śmiałam się strasznie :D Fajne uczucie. I wiecie co? PODOBA MI SIĘ TO!:D
Takie sytuacje dodają mi sił. No bo jak tu nad sobą nie pracować jak taki efekt to przynosi?


Wcześniej byłam dla mężczyzn niewidzialna. Nie chcieli ze mną rozmawiać i patrzyli się w drugą stronę jak szłam. A ja? Głowa w dół i byle jak najszybciej znaleźć się w domu.
Mam nadzieję, że te czasy już nie wrócą, a ja schudnę jeszcze 10kg i w końcu znajdę tą drugą połówkę.


Powiem wam dziewczyny, że mam bardzo ciężki charakter. Wiele w życiu przeszłam i mam twardą skórę. Ciężko mi jest wpuścić kogoś do mojego życia, a jak ta osoba mnie w jakiś sposób skrzywdzi to nie ma wybacz. Odcinam się od niej żeby nie bolało bo tak właśnie radze sobie z przykrymi sytuacjami.
Do tego brak pewności siebie i samoakceptacji przez długi czas też źle na mnie działał. Teraz już powoli zaczyna być lepiej, ale nadal z tym walczę. I wygram tą walkę tylko potrzebuję wsparcia i czasu.

Myślicie, że znajdzie się taki, który pokocha taką zołzę jak ja?

A poza tym...

Szóstko, szósteczko, szóstesieńkoooo... kiedy się w końcu pojawisz hmm?
Ósemeczka już dawno za nami. Siódemeczko! Sio!
Czekam i czekam i doczekać się nie mogę, ale jak już zobaczę na wadze 6 to zdjęcie zrobie i w ramkę wstawie :D Nie wspominając o tym, że będę latać, ze szczęścia:D



Znajomi i rodzina nie chcą słyszeć o kolejnych 10kg moich, ale wiecie co?

To moja decyzja i nie będę nikogo słuchać. Wiem, że teraz już nie wyglądam jak wieloryb, ale jeszcze daleko mi do szczupłej sylwetki.
Dlatego praca, praca i praca, a jak uda mi się schudnąć do wakacji te 10kg to...
SKOCZE ZE SPADOCHRONU:D

A tutaj wrzuce zdjęcia:D

Pamiętajcie, że nie ma cięższej walki, od walki z samym sobą.
A ja te moje słabości znokautuje!:)

Buziaki:*




5 lutego 2014 , Komentarze (9)

Hej!

Razem z  MojCelDobicDoSzescdziesiatki postanowiłyśmy zrobić 30 dniowe wyzwanie.
Po wielu dietach i naszych doświadczeniach z odchudzaniem zdecydowałyśmy to wszystko podsumować w punktach.
Będziemy pilnować się nawzajem. Razem zawsze raźniej do celu.
Zasady stosujemy od dzisiaj, a z wyzwaniem konkretne odliczanie zaczynamy w poniedziałek.
Wtedy też wymienimy się wymiarami:)

JEŚLI KTOŚ CHCE DOŁĄCZYĆ TO SERDECZNIE ZAPRASZAMY!:)

1. Picie minimalnie 1,5 litra wody.
2. Ćwiczenia nie mniej niż godzinę 4-5 razy w tygodniu.
3. Nie jedzenie 3 godziny przed snem.
4. Ważymy się RAZ w tygodniu w poniedziałek.
5. Słodycze dozwolone są tylko i wyłącznie w jeden dzień weekendu.
6. Co tydzień zdajemy sprawozdanie co nam ta nieszczęsna waga pokazała, a po miesiącu sprawdzamy wymiary.
7. Stosujemy zdrowe, racjonalne żywienie.

ZA ZŁAMANIE KTÓREGOŚ Z WYŻEJ WYMIENIONYCH PUNKTÓW PRZEWIDZIANA JEST KARA - 25 BRZUSZKÓW PRZY NASTĘPNYM TRENINGU.

Także do dzieła!

23 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Hej!

Słuchajcie dzisiaj byłam tak wściekła bo dowiedziałam się kilku rzeczy. Ogólnie, że moja rodzinna rozsiewa plotki na temat mój i brata i byłam zła jak osa!

No i gdzie można rozładować te emocje? Na bieżni! Jak zaczęłam biec tak biegłam i miałam chwilę żeby przemyśleć kilka spraw. No i biegłam i biegłam i biegłam i zmęczona nie byłam.. kurde aż tu patrze, a na bieżni 60 minut przekroczone! Dziewczyny!! Pierwszy raz udało mi się biec bez przerwy 65 minut!:D

A kobieta około 40 koło mnie mówi do drugiej dziewczyny obok " Ja to podziwiam tą dziewczyne ( i pokazuje na mnie). Biegnie już 60 minut . To trzeba mieć kondycje. Hahah śmiałam się tylko:D Ale tak mi to powera dodało!:D

 No i zrobiłam 5 minut marszu i zaczęłam dalej biec bo ogólnie biegam 100 minut, a ta pani do mnie " Dziewczyno, wykończysz się" Hahahah:D Ja już po kilkunastu treningach takich więc te 100 minut nie zwala mnie z nóg.

Wróciłam do domu zrobiłam jeszcze Mel B pośladki i rozciąganie.
Ogólnie dzień pozytywny!


I mam dodatkową motywację. Dzisiaj myślałam na tej bieżni i myślałam i zdecydowałam, że skoro już się nie męczę po takim czasie to w tym roku wezmę udział w maratonie w Warszawie. Nie tym na 40km bo nigdy bym tyle nie przebiegła, ALE w "Biegu na Piątkę" ku pamięci mojego taty:)
Takiej motywacji nic nie złamie.
A i jeszcze jedno, czego się trzymam:

21 stycznia 2014 , Komentarze (11)

Hej,
dzisiaj historia bez happy endu. Bo przecież nie zawsze w naszym życiu jest różowo.

No, ale zacznę od początku. W styczniu tamtego roku zmarł tragicznie mój tato.
Lód się zarwał 4 m od brzegu, jak wracał z ryb do domu. Jutro będzie pierwsza rocznica. Kilka lat przed tym zdarzeniem moi rodzice się rozstali i wyprowadziłam się z mamą i bratem do innej miejscowości. Jednak cały czas utrzymywaliśmy kontakt. Tato przyjeżdżał do nas, my do niego. Wszyscy razem spędzaliśmy święta, grillowaliśmy bawiliśmy się i było fajnie. I rodzice postanowili, że tato sprzeda dom, my mieszkanie i zamieszkamy razem. Wszyscy już się cieszyli do momentu kiedy dostałam SMS " Kochana tak mi przykro. Jesteśmy z Tobą"
I pomyślałam k... o co chodzi? Zadzwoniła do mnie mama, że wszyscy taty szukają bo dzień wcześniej nie wrócił z ryb. Dzień wcześniej, a nikt nas nie powiadomił...

Organizacją pogrzebu zajął się taty brat. Ja z bratem nie wiedzieliśmy nawet za co się zabrać i wujek też po prostu nie liczył się z naszym zdaniem. Na pogrzebie przy trumnie stał wujek, jego rodzina i nasz babcia z dziadkiem. Dla nas pod namiotem już nie było miejsca, więc staliśmy z ludźmi, całkiem z boku.

Po pogrzebie wujek wydzwaniał do nas żeby jak najszybciej pojechać i otworzyć testament bo bez nas nie było takiej możliwości. No i pojechaliśmy i co?
Pierwszy testament na mnie i na brata, a drugi na wujka i babcie.
Wujek z babcią po separacji rodziców wsadzili tatę w auto i kazali zmienić testament, a mój tato wtedy był wściekły na mamę, że odeszła i testament zmienił.
Drugi jest ważny.

U notariusza wujek do nas mówi " Słuchajcie tato uposażył mnie w PZU dostanę 20 000 to podpiszcie tutaj,  że się zrzekacie praw to ja wam to dam"...
Dostał 60 000 ubezpieczenia bo tato był na 30 000 ubezpieczony, a za nieszczęśliwy wypadek wypłacają 200%. My nie dostaliśmy ani złotówki.
A ten człowiek zapytał jeszcze u notariusza " Gdzie są moje pieniądze za pogrzeb?"
Bo on zapłacił i podzielił koszty. Babcia odrzuciła spadek bo powiedzieliśmy jej, że tak czy tak my z wujkiem w sądzie to załatwimy, a nie chcieliśmy jej ciągać:)

No i wujek zapewniał i płakał, że on nas nie skrzywdzi, co za hipokryta...
Po tacie nie mam ani jednej pamiątki... zapytałam wujka czy możemy jakąś rzecz zabrać a on do mnie " zależy jaką" no i ja nie wiedziałam co na to odpowiedzieć bo mnie zatkało i mówię " yy no może mój brat będzie chciał zegarek po tacie" a on mówi " zegarek to ma dziadek no i zostaliśmy z niczym.

I teraz finał
Wujek sprzedał dom ponad 50 000 taniej niż mieszkania w tej miejscowości. A dom przechodził gruntowny remont w 2000 roku w stylu ocieplanie, centralne, okna, podłogi ściany wszystko. Więc to nie była rudera.  Sprzedać sprzedał, a resztę wziął pod stołem. Podzielił według niego tyle ile powinniśmy dostać i nam przesłał te pieniądze na konto.
My z bratem nie zgodziliśmy się na jego wycenę i czekaliśmy i tak i tak na termin rozprawy. No i jego adwokat zadzwonił do naszego żeby zawrzeć ugodę. No on musiał nam jeszcze 12 tysięcy dopłacać, ale sprawę zakończyliśmy.

W końcu po roku czasu otrzymaliśmy pieniądze i to nie to co się nam należało, ale połowę bo połowę zabrał wujek. 
Na następny dzień zadzwoniła babcia do brata, że jak my możemy się tak zachowywać, skoro my tatę zostawiliśmy, nie opiekowaliśmy się nim i nie odzywaliśmy. BRAK MI SŁÓW na te oskarżenia. Bo żadne z nich nie jest prawdą...
Na święta na wigilię zadzwoniliśmy do babci złożyć życzenia i chcieliśmy pojechać ją odwiedzić ( brat kupił babci i dziadkowi już prezenty) a ona do nas że nie chce nas widzieć... babcia w wigilię...

Na wszystkich świętych kupiliśmy znicz piękny witrażowy i co?
Wyrzucili...

Dzisiaj jest dzień babci, jutro dziadka i nie zadzwonię... Ci ludzie skrzywdzili mnie jak nikt inny. Wiem, że babcię i dziadka mam już tylko jednych, ale ile razy można przyjmować takie ciosy? Człowiek nie jest ze stali, a to że są starsi nie jest żadnych usprawiedliwieniem.
Stracili syna, a przez swoje zachowanie stracili wnuki...
Jutro jadę na msze za tatę i pewnie wszyscy będą, ale nie będę z nimi rozmawiać.
W naszym przypadku wszystko już zostało powiedziane...

I wiecie co jest najśmieszniejsze? Że jak my się dowiedzieliśmy, że testament nie jest na nas, że wujek nie dał nam ani złotówki z ubezpieczenia, że oni od nas oczekują, że postawimy pomnik... to my się nie pogniewaliśmy tylko dalej odwiedzialiśmy i rozmawialiśmy.

Kocham moją babcię i dziadka, ale widocznie jest między nami mur nie do pokonania. Pomodlę się za nich w dniu ich święta, bo na chwilę obecną nic mi innego nie pozostaje...

18 stycznia 2014 , Komentarze (40)

Tak było:

a tak jest:

Możecie mi powiedzieć jaki to jest typ figury?:)

18 stycznia 2014 , Komentarze (4)

...każda z nas może dziś zostać Miss:D

Tak jak obiecałam, ciąg dalszy nastąpił.

Moja przyjaciółka mieszka w Niemczech. Ostatnio przyjechał do niej kuzyn.Pojechałam ją odwiedzić i miałyśmy zrobić jakiś obiad.
Okazało się, że kuzyn przyjechał z dziewczyną no i wiecie jak to jest. Nowa dziewczyna, nie wiadomo jaka i nie wiadomo czy się z nią dogadamy.


Przyjaciółka moja (Ania) poznała ją dzień wcześniej i napisała mi, żebym się nie denerwowała bo dziewczyna jest normalna i można się z nią dogadać.
Stresik dalej był, ale mniejszy. Pojechałam i co się okazuje? Że naprawdę fajna babka, uśmiechnięta, chętna do pomocy dziewczyna i nie siedziała z kuzynem tylko cały czas z nami coś robiła.  Byłam w szoku, bo kuzyn dziewczyny miał straszne i dlatego byłam tak negatywnie nastawiona. Wszystkie były takie ą i ę. Wiecie o co chodzi:D


No i jak już się poznałyśmy i pogadałyśmy to ja z Anką jak zawsze " No to pa! Widzimy się za kilka godzin" I wybierałyśmy się na zakupy. Zawsze jak się długo nie widzimy to później lecimy razem na zakupy i ZAWSZE Anka mówi, że ona nie ma nic do kupienia a kupuje więcej ode mnie:D


I w tym momencie nasza nowa koleżanka powiedziała, że ona nie będzie siedzieć z chłopakami i jedzie z nami. My troszkę zaskoczone, bo nie brałyśmy tego pod uwagę, ale zadowolone, bo im więcej dziewczyn  tym więcej porad i opinii i rąk do szukania nowych zdobyczy.

A mężczyźni zostali w domu. I taki oto był ich komentarz:D


W pewnym momencie Anka musiała zniknąć na 30min i zostałam z Ewką sam na sam. Zapytałam jak się poznała z kuzynem, czym się zajmuje, gdzie mieszka i wiecie takie rutynowe pytania. No i jak mi powiedziała, że studiuje kosmetologie, ale ogólnie pracuje przy organizowaniu wyborów Miss Polski to mnie zatkało.
Okazało się, że jest ona dwukrotną finalistką Miss Polski i teraz zajeła się organizacją takich imprez i współpracuje ze stacją Polsat.
Wyobraźcie sobie teraz moją minę.

Poznajecie dziewczynę, taką zwykłą normalną dziewczynę i okazuje się, że to jest Miss Polski:D

I teraz oglądałam filmiki z wyborów i zdjęcia z sesji i jej zdjęcia z "vipami".
I tam wygląda zupełnie inaczej.
Kamery i obiektywy robią swoje, a poza tym make up i fryzury robią specjaliści i to oni tak naprawdę tworzą tą fasadę.

Zawsze miałam kompleksy patrząc na te dziewczyny, ale po tym weekendzie wszystkie prysły jak bańka mydlana:P
Nie ma co gonić za takim wymysłem, tylko za realnym celem.
 A podsumowaniem niech będzie cytat Coco Chanel
"Nie ma kobiet brzydkich, są tylko kobiety zaniedbane."

 

15 stycznia 2014 , Komentarze (27)

Hej!

Byłam wczoraj na zakupach w Niemczech w NY i znalazłam spodnie za niecałe 10€.  Koleżanka X spytała jaki rozmiar to powiedziałam, że największy. Wzięłam 32 i poszłam do przymierzalni. Jak wyszłam, to ona powiedziała, że są zdecydowanie za dużo. I  koleżanka Y mówi "Ja mam 31 to weź 31" Będą dobre. Ale koleżanka X stwierdziła, że przyniesie mi 30 i słuchajcie były dobre!!!

 Koleżanka Y w szoku, bo zawsze była chudsza ode mnie:D A ja myślałam, że z radości zacznę latać:D

Tutaj macie moją nową zdobycz.


Ciąg dalszy nastąpi:D
Bo koleżanka X jest finalistką Miss Polski i poznałam ją wczoraj:P
Jest co opowiadać:D

PS Waga na pasku aktualna.

12 stycznia 2014 , Komentarze (15)

No ok. Przeczytałam wasze komentarze na forum na temat moich nóg i macie racje. Nie będę się przejmować głupim gadaniem, że są za krótkie. Mogły ( i były) dużo gorsze, a teraz powoli zaczynam je lubić. I mam nadzieję, że mężczyznom też będą się podobać:P




8 stycznia 2014 , Komentarze (12)

Heeej!

No i nadszedł ukochany moment. Co prawda trwało to troszkę dłużej niż planowałam( nie przewidziałam świąt i sylwestra), ale udało się z 85kg zrobiło się 75kg. Jupi!!!

Radość ogromna. I coraz większa motywacja gdy patrzę w lustro, gdy ubrania robią się luźniejsze i gdy słyszę "wooow Ty schudłaś".

Pierwszy raz w życiu po prawie trzech miesiącach diety nie jestem ani zmęczona, ani znudzona tylko CHCE WIĘCEJ!

W nowym roku zapisałam się na siłownie i to była najlepsza decyzja jaką podjęłam.
Zmotywowałam moją przyjaciółkę do ćwiczeń i latamy razem.
Widzę po sobie, że mam po prostu więcej energii do życia dziewczyny.

Poszłam się zapisać na siłownie no i poszłam na bieżnie. Na bieżni obok był taki "koksik", no ale ja jak gdyby nigdy nic wskoczyłam i tak po 5 minutach marszu przeszłam do biegu. Biegnę 5 min on się spojrzał no, ale ok. Biegnę 10 min, patrzy się i dalej biegnie, chociaż widzę że już nie może:D No po 20 moich minutach biegu zatrzymał się i patrzy z niedowierzeniem, że ja przyszłam pierwszy raz i jak gdyby nigdy nic sobie biegnę. Dziewczyny gdybyście zobaczyły jego minę hahahah:D
Padłam:D Śmiałam się jeszcze z tego jak wychodziłam z siłowni:D

Poza tym ostatnio byłam z koleżanką i akurat był trening zawodników MMA i się tłukli bez koszulek.... <mniam> :D My byłyśmy na bieżni, ale w lustrze nam się ich sala odbijała i widziałyśmy:D Prawie z tej bieżni spadłam haha:D


No i żeby nie było, że jest tak pięknie to dostałam okres... 
Jedyne co mogę robić to leżeć i pachnieć serio. Mama przychodzi tylko czasami sprawdzić czy żyje.

Zostanę w domu kilka dni i później powrót na siłownie.
Już się nie mogę doczekać.
Nigdy nie myślałam, że ja spocona, bez makijażu mogę się komuś podobać, a chłopacy tam flirtują i to ładnie:D Aż normalnie chce się tam chodzić!:D


Cel 2: -10kg osiągnięty.
Do celu trzeciego zostało 5 kg. Jeszcze dwa miesiące i będzie dobrze. Musi być!

Do roboty niedobroty:*

PS Na siłowni zdarzają się takie przypadki, ale na szczęście rzadko :D