Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Uwielbiam gotować, no i oczywiście jeść :D. Ostatnio staram się optymistycznie podchodzić do życia i tego całego odchudzania. Mam nadzieję, że dzięki ulepszeniu swojej diety na nowo ożywię swoją pasję do gotowania i uzyskam wymarzoną sylwetkę :).

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 28857
Komentarzy: 652
Założony: 24 lutego 2013
Ostatni wpis: 22 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
granolaa

kobieta, 30 lat, Truckers Hitch

181 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 października 2013 , Komentarze (5)

Cześć!

Już trochę się ogarnęłam. Może te ostatnie rozpacze to po prostu pms, który mnie właśnie dręczy. Nieważne.

Na pewno mogę stwierdzić, że jestem dużo silniejsza niż kiedyś. Miałam słaby weekend, ale już się pozbierałam. Od poniedziałku znów ćwiczę i nie wpieprzam byle czego :).

I przestało mnie tak irytować moje ciało. Stwierdziłam, że jest dużo kobiet, które mają
grubsze uda ode mnie, a do tego wiele innych mankamentów i się tym nie przejmują. Mają dystans i umieją siebie akceptować.

A mi tego tak jakby brakuje. Wiem, że nie wyglądam źle, ale nie umiem do końca czuć się ze sobą dobrze, a przynajmniej takie momenty zdarzają się na prawdę rzadko.

Strasznie zmęczona dziś jestem, ale chyba zaliczyłam kartkówkę z matmy i zrobiłam prace na grafikę inżynierską.
Jeej, ale te studia męczące.

Na razie spadam. Idę coś zjeść, a potem pouczyć się fizyki </3.



Trzymajcie się!

19 października 2013 , Komentarze (6)

Hej, hej.

Wybaczcie, że się ostatnio nie odzywałam, ale musiałam się przestawić na nowy tryb życia i ciężko było mi wygospodarować nawet kilka minut. Ale już powoli się dostosowuję, więc może wpisy będą częściej

Ostatnio już powoli zaczynałam się jarać tym, że jednak w wakacje trochę schudłam. Że w sumie to ładnie wyglądam. Lecz ostatnio będąc u koleżanki usłyszałam od jej dziadków , że w porównaniu do niej (a przytyła ostatnio sporo i myślałam, że jest nawet trochę grubsza ode mnie) to 'tak lepiej wyglądam i jestem takiego słusznego wzrostu'. Na pierwszy rzut oka to nic, co mogłoby urazić, ale wierzcie mi - przy odpowiedniej intonacji głosu i w kontekście całej rozmowy to znaczyło mniej więcej 'jesteś gruba, a do tego masz wzrost faceta'. No k***a przecież wstawiałam tu swoje zdjęcia z wakacji i dostałam pozytywne komentarze. Nawet jeszcze trochę schudłam od tamtego czasu, ale jak widać to nie wystarczy. Chyba na zawsze pozostanę wielkoludem z wielką dupą i grubymi nogami. A wiecie, co jest najgorsze, że ostatnio się naprawdę starałam. Co z tego, że miałam masę rzeczy do zrobienia i ledwo żyłam. Mimo to wstawałam rano godzinę wcześniej, żeby poćwiczyć na pieprzonym stepperze i robić cholerne brzuszki.  I do tego te 180 cm wzrostu. Mam ochotę się zapaść pod ziemię. Chciałabym być z 10 cm niższa i 20 kg chudsza, może wtedy bardziej bym siebie akceptowała.

Nienawidzę swojego wzrostu i figury. Co z tego, że szczupła talia, że ładne ramiona, smukłe łydki i tak nikt tego nie zauważa. Wszyscy skupiają się na nieproporcjonalnym tyłku i udach. Mam dość. Czuję się jak wieloryb, choć BMI 20,76 mówi, że wszystko ok. 

Od jutra spróbuję trochę krócej ćwiczyć i jeść ok.1600 kcal, może tak będzie lepiej. Nie wiem, czy jeszcze mi coś pomoże. Jakbym miała pieniądze to zrobiłabym liposukcję, czy coś.

A tak z innej beczki to przedwczoraj byłam na integracyjnym wyjściu ludzi z mojego kierunku i w tej kwestii też porażka. Przyszło kilka osób i to wg mnie trochę dziwnych. Nie, żebym była jakaś nietolerancyjna, ale polityczne rozkminy na wieczornym piwie jakoś mnie nie kręcą.

Wszystko nie tak miało być. W moim życiu miały być zmiany, ale na lepsze. A teraz jest raczej odwrotnie. Nawet wątpię, czy te studia były dobrym wyborem. Póki co próbuję przetrwać. Dobrze, że przyjaciółka jest ze mną w grupie, bo byłoby kiepsko.

Wybaczcie, że nie jest pozytywnie, ale musiałam się gdzieś wyżalić. Chwilowo mam wszystkiego dość i zwątpiłam w swoje możliwości i sens tych wszystkich wysiłków. 

Idę sprzątać i uczyć się chemii na poniedziałkowe kolokwium. Nie ma to jak miło spędzona sobota.

Przynajmniej Wam życzę miłego dnia i nakopcie mi do tego otłuszczonego dupska, bo chyba tego potrzebuję.

6 października 2013 , Komentarze (7)

Witajcie!

Trochę się wkurzam, bo 2 razy w tym tygodniu przegięłam ze słodyczami. A już od 2 tygodni był spokój :/. Pocieszam się, że to może przez gwałtowną zmianę trybu życia? Przynajmniej, pomimo, że nie narzekałam na brak zajęć zrobiłam wszystkie zaplanowane ćwiczenia. A to już coś. 

Muszę w tym tygodniu ogarnąć jakieś dobre miejsce, w którym tak 2-3 razy w tygodniu będę mogła zjeść coś konkretniejszego niż kanapkę, bo plan zajęć nie pozwala mi na powrót do domu w przerwie. Ale to nie powinno być trudne.

Źle się czuję, bo się przeziębiłam i mam mega katar, a muszę się dziś trochę pouczyć. Czuję się, jakby głowa miała mi zaraz eksplodować, Paskudne choróbsko.

Z pozytywnych rzeczy jeszcze dodam,  że znów udało mi się trochę pojeździć samochodem i czuję się coraz pewniej. Oby tak dalej.

Na razie kończę, bo w moim obecnym stanie nic już mądrego nie napiszę :).

Trzymajcie się!

2 października 2013 , Komentarze (7)

Hej!

Piszę już oficjalnie jako studentka :). Na razie jeszcze nic nie ogarniam dopiero zapoznaję się z ludźmi i uczelnią. Plan mam nawet niezły, przede wszystkim ze względu na wolne piątki :D. Zaplanowałam sobie już czas na ćwiczenia, niestety kilka razy w tygodniu będę musiała przestawić się na poranne stepperowanie. Czas ćwiczeń skróciłam do ok. 45-50 min, żeby spokojnie się ze wszystkim wyrobić. Poza tym większość dnia teraz spędzam w ruchu, dużo chodzę, czasem dojeżdżam do pociągu rowerem, także wszystko się powinno wyrównać.

Najgorzej z jedzeniem. Mam mało czasu na przygotowywanie posiłków, ale za jakiś czas na pewno zacznę sobie radzić lepiej. Planuję kupno lunchboxa i robienie różnych sałatek, kanapek etc. W tym tygodniu moje żywnienie niestety opiera się na jabłkach i jakichś przypadkowych rzeczach, no ale to tylko chwilowe.


Na pierwszych zajęciach z matematyki prowadzący zrobił nam swego rodzaju kartkówkę. Na szczęście nie zaliczenie jej nie ma żadnych konsekwencji, jednak dla mnie to i tak trochę dziwne. Coś czuję, że w weekend czeka mnie wielka powtórka, bo prawie wszystko  pozapominałam ;<.

Ciężki ten październik. Mam jeszcze masę wydatków, muszę kupić fartuch, okulary ochronne, rapidograf (co to w ogóle jest?) i inne dziwne rzeczy.

Na razie zmykam.

Miłego dnia!

25 września 2013 , Komentarze (9)

Hej!

Wstałam dziś wcześnie i od razu wskoczyłam na stepper. Właściwie to nie lubię ćwiczyć rano, bo jestem zamulona i ssie mnie w żołądku, ale czasem inaczej się po prostu nie da. Sporo mam rzeczy do zrobienie i nie wiem, czy potem znalazłabym czas. Na szczęście nie było tak źle, dopiero pod koniec poczułam, jak bardzo mój żołądek domagał się żarła.

Zrobiłam  na śniadanie pudding z chleba orkiszowego z jabłkiem, rodzynkami i serkiem wiejskim. Masakra, taaaki dobry był :). Jeśli ktoś lubi śniadania na słodko (jak ja) to zdecydowanie polecam. Muszę go jeszcze wypróbować z bananem. Mój wyglądał podobnie, tylko miał serek wiejski na wierzchu:


Jutro się umówiłam z siostrą na basen. Bardzo zraziłam się do tego sportu w liceum, gdzie w 1 klasie był on obowiązkowy, a instruktor ciągle na mnie krzyczał i kazał pływać na dużych głębokościach, chociaż tak cholernie się bałam. Kilka razy nawet zachłysnęłam się wodą i totalnie straciłam orientację, myślałam że się topię! Brrr, koszmarne wspomnienia. I do tej pory praktycznie nie umiem pływać, ale się nie zniechęcam, liczę, że sis mnie podszkoli :). Poza tym to dobry spalacz kalorii, więc muszę się przekonać.

Muszę też jutro z mamą jechać po zakupy, bo lodówka świeci pustkami. Rodzina zauważyła, że już trochę sama jeżdżę, więc teraz wszędzie mnie wysyłają w celach szkoleniowych. Nie mogę odmówić, bo wiem, że mi to potrzebne. Jeśli nie będę regularnie wsiadać za kierownicę to nigdy nie nauczę się dobrze prowadzić. Ehh, taki los :)

A teraz już powoli się zbieram, najpierw spotkam się z młodszą koleżanką, dla której mam książkę, potem idę szukać nowych spodni i później się zawijam na te urodziny koleżanki. 

A Wy trzymajcie się ciepło w ten jesienny dzień :)

23 września 2013 , Komentarze (7)

Hej!

Jak zapowiedziałam, tak zrobiłam i w weekend pierwszy raz jeździłam własnym samochodem dłużej niż 30 min :D. Cieszę się, że to zrobiłam, ale przekonałam się, że jeszcze wiele mi brakuje, żeby być dobrym kierowcą. W każdym razie samochód ani pasażerowie nie ucierpieli, więc ok.

Jabłka pod kruszonką zrobiłam, ale nie wyszły takie, jak chciałam. Moja ulubiona jabłonka w tym roku zastrajkowała i nie ma na niej owoców. Musiałam więc użyć kupnych jabłek, a to już nie to samo. Szkoda.


W środę wybieram się ze znajomymi świętować urodziny koleżanki, a w piątek podobno mój kierunek ma spotkanie integracyjne. Nie wiem, czy na nie pójdę. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia i niezbyt przepadam za takimi integracjami, choć może tym razem będzie fajnie? Zobaczę, jak mi nastrój podpowie.

30 września mam obowiązkowy dzień wstępny na uczelni. Oznacza to 6,5 godziny wykładów BHP. Cudownie, nie ma to jak szybkie zetknięcie z rzeczywistością. 

Trochę się już ogarnęłam z jedzeniem i czuję się ze sobą całkiem nieźle. Jeszcze tylko trochę pracy i w ogóle będzie idealnie. Teraz będzie trudniej ze zbilansowanymi posiłkami i ćwiczeniami, bo będę miała na pewno sporo zajęć. Ale mam już doświadczenie, w końcu przez całe LO dojeżdżałam pociągiem i jeśli chciałam to potrafiłam znaleźć czas na wiele rzeczy. Będzie ciężko, już to czuję.

Tymczasem spadam sobie szykować kolację :)

Miłego wieczoru!

19 września 2013 , Komentarze (7)

Witajcie!

Tak, tak, zdecydowanie za bardzo się rozleniwiłam. Poza tym od miesięcy nie jeździłam samochodem, boję się, że w końcu zapomnę. Na szczęście w sobotę siostra przyjeżdża i obiecała, że wybierzemy się gdzieś na przejażdżkę, żebym mogła doskonalić swe umiejętności :). Na razie wolę mieć doświadczonego kierowce obok siebie, bo prowadzę jeszcze dosyć niepewnie. Poza tym mój samochód był u mechanika i jest już zupełnie sprawny, więc szkoda nie skorzystać. Na studiach będzie się z pewnością baaardzo przydawał. 

Planuję też w weekend zrobić jabłka pod kruszonką. W końcu to mniej kalorii niż szarlotka, a ostatnio strasznie mam na nią ochotę.


Wciąż nie mogę się jakoś zebrać po powrocie z wakacji. Dobija mnie ta pogoda. A niby to ostatnie dni lata. Dnia upływają na czytaniu, oglądaniu filmów i seriali. Ogólnie to grzeję dupsko na kanapie z małymi przerwami na ćwiczenia i przygotowywanie posiłków. W przyszłym tygodniu za to czeka mnie kilka spraw do załatwienia, muszę się trochę uaktywnić przed początkiem roku akademickiego.

Jedyne z czego jestem ostatnio zadowolona to aktywność fizyczna. Steppera nie odpuszczam. Chyba niedługo będę musiała kupić nowy, bo obecnemu trzeba ciągle coś dokręcać, smarować, poprawiać itd. Na szczęście nie był drogi, kupiłam go tylko na próbę, teraz rozejrzę się za jakimś porządniejszym.

Teraz planuję rozprawić się z moimi napadami jedzenia. Niestety nadal się zdarzają, raz mniejsze, raz większe, ale są. A miało ich nie być. Wprawdzie staram się to potem spalić, ale to nie jest wyjście. Nie chcę uprawić sportu dla spalania kcal, tylko dla zdrowia, a póki zdarzają mi się obżarstwa to w w pierwszej kolejności chcę po prostu jak najwięcej spalić. Trochę chore, brzmi jak jakaś bulimiczna dedukcja. 

Czasem Vitalia mnie wkurza i nie mam ochoty tu pisać (tak jest w sumie dosyć często :)). Jednak w gruncie rzeczy ten pamiętnik bywa pomocny. Zdarza się, że potrzebuję gdzieś wylać swoje dietetyczne frustracje, albo pochwalić się jakimś osiągnięciem, a to chyba właściwie miejsce. No i jest tu kilka osób, które myślą podobnie, jak ja. To są właśnie powody, dla których nie zamykam pamiętnika, choć czasem naprawdę mam na to ochotę (zwłaszcza po lekturze niektórych wątków na forum).

Myślę, że na jakiś czas wrócę tutaj tak konkretnie. Chyba tego potrzebuję. Nie wiem, czy ma to związek z ogarniającym mnie jesienno-melancholijnym nastrojem, ale z pewnością przyda mi się miejsce do zapisywania swoich przemyśleń i motywowania do zdrowego stylu życia.


Miłego wieczoru :)

18 września 2013 , Komentarze (6)

Hej!

Znów wieki tutaj nie pisałam, sporo się działo. Dopiero co wróciłam z Chorwacji i były to jedne z najlepszych wakacji w moim życiu. Niby byłam bez żadnych znajomych, ale w tym samym domku letniskowym mieszkała moja siostra ze swoim mężem i odkryłam, że mimo różnicy wieku świetnie się rozumiemy i dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Co do jedzenia to nie było idealnie, ale starałam się zachować jakiś umiar. Nie ważyłam się, ale cm bez zmian, więc chyba dobrze :). 
Niestety ostatnio powróciły napady obżarstwa, ale przynajmniej nie rezygnuję z ćwiczeń.

Zaczęłam zauważać plusy własnej sylwetki i ogólnie lepiej się poczułam. W końcu skoro odważyłam się paradować w bikini to tym bardziej nie powinnam mieć kompleksów w ubraniu. Wiem, że mam grube uda i szerokie biodra, ale z drugiej strony widzę też niezły brzuch i super talię. Także jako całokształt chyba źle nie wyglądam. 

Dobra, koniec słodzenia samej sobie. Chciałabym jeszcze trochę poprawić sylwetkę, a przede wszystkim powrócić do ogarnięcia zdrowego jedzenia. Nie idzie mi to zupełnie. Pewnie bez ćwiczeń już bym utyła, ale całe szczęście, że mam stepper.

Chcę dodawać częstsze wpisy (czyt. częściej niż raz w miesiącu :D), ale nie wiem, jak z tym będzie. W końcu zbliża się początek studiów i znów trzeba będzie angażować się w milion spraw na raz. Mimo to obiecałam sobie, że będę w miarę zdrowo jeść i nie odpuszczę codziennej dawki ruchu.

Dziwnie się ostatnio czuję. Nic mi się nie chce. Czas przecieka mi przez palce. Nie umiem dobrze wykorzystać ostatnich dni wakacji. Nawet nie czuję żadnej ekscytacji rozpoczęciem studiów. jakby mnie ktoś 'wyprał z emocji' (cóż za dramatyczne stwierdzeni :)). Narzekam i pierdzielę głupoty. Może to przez pogodę. W końcu dopiero co wróciłam z wakacji w 30 stopniowym ciepełku i pięknej aurze.

To tylko znak, że PORA SIĘ OGARNĄĆ I TO NA 10000000 PROCENT!

Życzę wszystkim powodzenia w dietetycznych zmaganiach :)

Edit: zdjęcia już usunęłam, jednak zależy mi na anonimowości :)

7 sierpnia 2013 , Komentarze (12)

Witajcie!

Dawno nie pisałam, nieprawdaż ;p? A to z kilku powodów:
1) nie miałam ochoty
2) nie działo się nic specjalnego
3) rozważam odejście stąd (od dłuższego czasu mam wrażenie, że ten pamiętnik mi nie pomaga i szkoda czasu na jego prowadzenie, ale nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji)
4) ostatnio mimo, że się staram - zdrowo jem i dużo ćwiczę centymetr wciąż pokazuje tyle samo; trochę mnie to denerwuje

Skoro już wyjaśniłam powody mojej nieobecności, to teraz kilka słów 'o życiu'. Długo kombinowałam, nad tym, jak mam spędzić wakacje. Rodzie też koniecznie chcieli mnie gdzieś wysłać, no bo w końcu 'po maturze mi się należy' (podejrzewam, że chcą trochę ode mnie odpocząć), ale co tu zrobić, kiedy znajomi są zajęci swoimi związkami i nie wyjazdy im w głowie? Wpadłam więc na pomysł, że pojadę gdzieś sama. Do Chorwacji konkretnie. Tzn., może nie całkiem sama, bo w tym czasie będzie tam moja siostra ze swoim mężem. Ale to chyba niewiele ma do rzeczy. Mieszkać będę sama, mogę robić, co mi się tylko podoba. Grzać tyłek na plaży i raczyć się miejscowymi trunkami, które są podobno bardzo smaczne ;p. Jednym słowem będę mogła się od wszystkiego oderwać w najlepszym towarzystwie pod słońcem - SWOIM WŁASNYM. Hehe, żałośnie to zabrzmiało, ale na tę chwilę i tak wydaje mi się to niezłym pomysłem.



Co poza tym? Jeśli chodzi o jedzenie to trzymam się swoich wytycznych, ale na razie bez skutku. Dotarłam pod ścianę, którą na prawdę ciężko przebić. Inna sprawa to to, że jestem w dużej mierze zadowolona ze swojego wyglądu. Tylko ta górna część ud dalej gruba :(. Reszta naprawdę całkiem nieźle się prezentuje (no może poza bezcyckowiem, ale tu wystarczy dobry stanik ;p). Mama ostatnio stwierdziła, że 'wychudłam'. Może to i prawdę, bo ramiona mam naprawdę szczupłe, obojczyki wystają, talia wąska. Jedynie te uda - jak zaklęte. Jeśli załapię się na jakąś fotkę w Chorwacji to może wrzucę, żebyście mogły mnie zobaczyć w całości.

Ale ja się nie poddam. To, co już osiągnęłam jest dla mnie wystarczającą motywacją. Nie chcę wrócić do tego co było. Pamiętam, jak źle się wtedy czułam, bez energii, chęci do czegokolwiek, a do tego ciągłe problemy ze wzdęciami itd. Zła i gruba się czułam po prostu. Zaakceptowałam to, że bez względu na to, czy wymiary się zmniejszają, czy też nie już na zawsze muszę wkomponować ćwiczenia do mojego 'planu dnia' i w miarę zdrowo jeść, bo inaczej po prostu siądzie mi samopoczucie. A to jest najgorsze.Teraz nawet z wciąż grubymi udami jest mi tak lekko i fajnie. Nie myślę już o wystających boczkach, czy fałdkach na brzuchu, bo ich po prostu nie ma :). No i mam cichą nadzieję, że i uda w końcu się kiedyś zmniejszą. Poza tym przekonałam się, że zdrowe odżywianie może być naprawdę przyjemne. Najbardziej lubię chyba wymyślać przeróżne śniadania pełne owoców i innych zdrowych pyszności :).



Nie wiem, czy będzie jeszcze jakiś wpis przed wyjazdem. Z góry przepraszam za brak regularności w komentarzach, jednak cały czas trzymam za Was kciuki.

Trzymajcie się, do napisania :)

12 lipca 2013 , Komentarze (15)

Witajcie!

Dzisiejszy wpis dodaję głównie dlatego, że przyszła moja 'koleżanka', za którą nie przepadam i nie mam ochoty słuchać jej pierdzielenia. To taka typowa dziewczyna ze wsi, znamy się z podstawówki i jest moją sąsiadką. Czasem przychodzi, a ja się wtedy staram czymś zająć, niech się z nią rodzice pomęczą. Oni uważają, że ta 'koleżanka' jest pokrzywdzona przez los i są zobowiązani nieść jej coś w stylu 'oświecenia'. Niech sobie niosą, ja nie mam zamiaru. Udaję, że robią coś niezwykle ważnego na kompie :P.

Dostałam się na technologię żywności i żywienie człowieka <3. Myślałam, że się nie załapię, ale akurat punktów starczyło mi 'na styk'. Haha, nie wyobrażam sobie siebie za 5 lat jako mgr.inż. W każdym razie cieszę się, kierunek wydaje mi się dosyć praktyczny i ciekawy - byle wytrwać na studiach :).

Dzisiaj zaczął mi się okres i mam huśtawki nastrojów, a już od tygodnia chodzę wkurzona i dużo jem. Staram się uprawiać sport 2 godziny dziennie, żeby spalić te dodatkowe kalorie. I chyba się udaje,bo nie zauważyłam żadnych negatywnych zmian w wyglądzie, a wręcz przeciwnie. Nogi mam teraz dosyć jędrne i umięśnione. Jeszcze nie są szczupłe, ale wszystko w swoim czasie :).

Zrobiłam wczoraj duże zakupy ubraniowe. Fajnie widzieć, jak ubrania leżą coraz lepiej. Niedługo będzie świetnie :). 

To tyle. Zaraz planuję iść na rower. Rano był już stepper i brzuszki, także elegancko. szkoda tylko, że wpierniczyłam trochę za dużo masła orzechowego, ale cóż uwielbiam je :). Za godzinę będzie już spalone.

Na razie!