Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Uwielbiam gotować, no i oczywiście jeść :D. Ostatnio staram się optymistycznie podchodzić do życia i tego całego odchudzania. Mam nadzieję, że dzięki ulepszeniu swojej diety na nowo ożywię swoją pasję do gotowania i uzyskam wymarzoną sylwetkę :).

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 28847
Komentarzy: 652
Założony: 24 lutego 2013
Ostatni wpis: 22 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
granolaa

kobieta, 30 lat, Truckers Hitch

181 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lipca 2013 , Komentarze (10)

Cześć!

Właściwie to nic nowego się u mnie nie dzieje poza tym, że obwód uda coraz mniejszy :D. Teraz to 58 cm, kurczę już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio tyle miałam :) 5,5 cm od początku procesu chudnięcia. W talii 65 :). Siostra w weekend bardzo moje nogi komplementowała i powiedziała, że sama też chyba na siłkę pójdzie, bo ją zmotywowałam. Super. Ja właściwie poza ćwiczeniami nic takiego nie robię. Jem wszystko, a w weekendy to rzadko przestrzegam jakichkolwiek zasad żywieniowych ;p. Najważniejsze, że polubiłam ruch i zdrowe jedzenie. Teraz to już dla mnie normalne. Na śniadanie jem przeróżnie pyszne rzeczy, ostatnio na przykład odkryłam płatki orkiszowe, albo jęczmienne, żeby owsianka się nie znudziła :). Owocami sezonowymi to się wprost zażeram, tak, wiem, że dużo cukru i bla bla bla... Szczerze mówiąc nie bardzo mnie to obchodzi :). Ja chudnę jedząc nawet słodycze, jak się chce to można, jak widać :)

W piątek jechałam sobie na rowerze i jakiś facet jadący samochodem zatrzymał się i spytał o drogę. Na koniec rzucił 'fajne masz nogi', haha nie mogłam normalnie :). Aż mi się śmiać chciało. Dobra, wiem, że dużo lepiej wyglądają, ale żeby od obcych komplementy dostawać. Spoko. Ciekawe co będzie, jak osiągnę swój cel, a to już nie długo powinno nastąpić .

Dzisiaj siostra ze szwagrem zaproponowali mi wspólne wakacje. Nie bardzo mi się podoba ten pomysł, nie muszę chyba nawet wyjaśniać dlaczego. Na wypad ze znajomymi nie ma szans. Jak zapewne pamiętacie - wszyscy zajęci, a ja 'singielka'. Problematyczne trochę.

Nie wiem, szczerze mówiąc, czy długo zabawię na Vitalii. Na pewno teraz przez jakiś czas wpisy będą rzadko. Nie mam jakoś cierpliwości na angażowanie się tutaj. Nie wiem, może w międzyczasie się coś zmieni, ale na razie tak postanowiłam. To bardziej portal dla osób dietujących, a ja totalnie zmieniłam styl życia po prostu. Nie przestrzegam żadnej diety. Fakt jem dosyć zdrowo, ale często też po prostu to, na co mam ochotę i niekoniecznie jest niskokalorycznie ;p.

Na razie się z Wami żegnam, nie wiem, na jak długo. Korzystajcie z wakacji i nie przesadzajcie z dietą. Jak widzicie nie odchudzając się też można schudnąć :). Teraz śmigam na rower.



Niech moc będzie z Wami :)!

1 lipca 2013 , Komentarze (15)

Witajcie!

Ostatnio intensywnie myślałam nad spędzeniem jakoś konkretnie moich wakacji. Nie jest teraz zbyt dobrze, bo spędzam większość czasu w domu, a miesiąc praktycznie przeleciał mi przez palce :/. Na początku miałam nadzieję na jakiś wypad ze znajomymi, ale w tej kwestii też lipa. Moje przyjaciółki mają już plany na wakacje ze swoimi chłopakami, a ja nienawidzę czuć się jak przyzwoitka, albo piąte koło u wozu. Kurde, jakoś żałośnie to zabrzmiało, ale taka jest brutalna prawda ;p. 

Na razie nie mam pracy, więc nie wiem, ile będę w stanie zarobić na jakiś ewentualny samotny (?) wyjazd. To jest dobijające nie mieć nikogo, kto jest w takiej samej sytuacji. Czuję, jakby coś nie tak ze mną było. Kiedy spotykamy się w naszym starym, babskim gronie wszystkie koleżanki automatycznie zaczynają rozprawiać na temat swoich wybranków, a ja tylko się uśmiecham i staram się udawać zainteresowaną. Nie wiem, może rzeczywiście jestem jakaś dziwna. Tylko dlaczego? Nie jestem brzydka, teraz schudłam, więc już w ogóle jest fajnie. Dbam o siebie, chyba całkiem nieźle się ubieram, nie mam  problemów z nawiązywaniem kontaktów. A jednak...


Smutno mi trochę ostatnio. Chciałabym mieć kogoś, z kim wspólnie mogłabym spędzać czas. Nawet nie chodzi o chłopaka, przydałaby się chociaż taka przyjaciółka od serca, z którą zawsze mogłabym się spotkać i pogadać. Ale nie mam. 

Morał tej historii jest taki, że jeśli chcę jakoś fajnie i nie nudno spędzić te wakacje to muszę liczyć wyłącznie na siebie ;p.Nie wiem jeszcze, co zrobię, bo trochę boję się tak zupełnie sama gdzieś wypuścić. Mam jeszcze jedną przyjaciółkę, która tez jest sama, ale nie wiem, czy oda mi się ją zwerbować do jakiegoś wspólnego przedsięwzięcia. Zobaczymy.

Póki co to w środę idę świętować urodziny 2-óch koleżanek, pewnie znowu będę się trochę dziwnie czuła, ale lepsze to niż zaleganie w domu.

A tak z innej beczki to rozjaśnianie wyszło naprawdę super. Mam teraz naprawdę fajny kolor włosów i jednocześnie mi się nie poniszczyły. Polecam rozjaśnianie metodą kąpieli rozjaśniającej.



Na razie.

28 czerwca 2013 , Komentarze (10)

Hej!

Tak na początek dietetycznie :). Zatem stan w udzie na dziś to 58,5 cm, czyli -1cm od poprzedniego mierzenia. Z ciekawości to Wam napiszę, że zmierzyłam też talię i spadło z 71 cm do 66cm, czyli całkiem ładnie. Siostra do mnie ostatnio ze szczęką opadniętą powiedziała 'ale ci nooogi schudły' :D. Szkoda, że tylko ona to zauważyła, ale na to, żeby wszyscy widzieli różnicę, jak widać trzeba więcej czasu...

Dzisiaj wyniki matur. Szału nie ma, czapek z głów zrywać nie musicie ;p. Jednakże niczego szczególnego też się nie spodziewałam, bo żadna ze mnie pilna uczennica. Myślę, że powinno wystarczyć i na coś tam się dostanę :). A wygląda to tak:

polski 64%
matematyka 90%
niemiecki 98%
chemia [podstawa] 68%
biologia [rozszerzenia] 42%

Teraz już mam z tym kompletny spokój, tylko dokończyć rekrutację, zrobić zdjęcie i po sprawie. Jak widzicie prowadzenie zdrowego stylu życia też mi jakoś wychodzi. Szkoda tylko, że wakacyjne plany szlag trafił :/. Nie wiem, co ja teraz będę robić. Z pracy zrezygnowałam, bo ze mnie robili idiotę i ogólnie niespecjalne mieli podejście do pracowników. Szukam dalej, ale jak dotychczas z miernym skutkiem...

To na razie tyle. Weekend raczej mało 'fit' będzie, w końcu trzeba poświętować wyniki :).


Do napisania!

22 czerwca 2013 , Komentarze (14)

Hej!

Tyle teraz pysznych owoców i warzyw, że aż ciężko czasem zdecydować, co by tu zjeść. Podoba mi się to. Wczoraj 'opiłam się' smoothie truskawkowym, mniam! I nawet oduczyłam się dodawania do niego cukru :).


Miałam w ten weekend pracować, ale pani koordynatorka mnie olewa mimo licznych telefonów, więc trudno. Niech mi tylko zapłacą to, co już wypracowałam i odchodzę stamtąd, szukam innej pracy. Wkurzyło mnie to, jak chcą, żebym poważnie podchodziła do pracy to niech oni też mnie poważnie traktują.

Ale nie ma tego złego... Dziś się wybieram na małe zakupy, muszę coś kupić tacie na Dzień Ojca :). Ostatnio strasznie polubiłam sukienki! Zwykle chodziłam ubrana bardziej w ciemne kolory i spodnie, a teraz mi się kiecek zachciało :). Tyle teraz wyprzedaży, że naprawdę fajne rzeczy można kupić i nie wydać dużo. Będę też rozjaśniać włosy, zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie spróbuję sama, bo od jakiegoś czasu nie ufam fryzjerom (chyba, że wyjdzie jakaś makabra to wtedy polecę do pierwszego lepszego :D).

Rzadziej teraz dodaję wpisy.Wybaczcie też, że nie zawsze Was odwiedzam. W końcu mam wakacje, od Vitalii trochę też. Co oczywiście nie oznacza, że odpuszczam zdrowy tryb życia. Cały czas realizuję swoje zamierzenia - ćwiczę 6x w tygodniu i zdrowo się odżywiam. Wpada co prawda czasem jakieś piwo, czy lody, ale zawsze w ramach posiłku i wtedy też staram się więcej ruszać. Nie zakładałam poza tym jakiejś ortodoksyjnej diety, więc ok. Liczę kalorie tak 'pi razy drzwi', żeby wiedzieć mniej więcej ile jem. Mieszczę się w przedziale 1500-1800. Także nieźle wziąwszy pod uwagę, że codziennie spalam ponad 500.

A teraz spadam poćwiczyć.



Miłego dnia!

17 czerwca 2013 , Komentarze (14)

Witajcie!

Ostatnio nie miałam czasu ani chęci do dodawania wpisów. Do tego w weekend pracowałam, a gdy wracałam to miałam ochotę na korzystanie z pogody, a nie ślęczenie przed kompem.

Poprzednio jarałam się zgubionymi 3 cm z uda. Teraz są już 4. Ostatnio było 60,5 dzisiaj 59,5, a to oznacza, że do mojego celu zostało jedynie 3,5 cm. Czyli jestem już za połową, teraz pójdzie z górki :).

Dzisiaj wybrałam się na spacer z koleżanką i nawet odważyłam się na szorty. Mama powiedziała, że jakoś mnie 'ubyło' . Z jedzeniem wszystko ok, z ćwiczeniami również. Dodałam do stepperowania brzuszki i teraz nawet, gdy się najem to pozostaje płaski i zgrabny. Boczki też prawie zniknęły. Może nie jest to jakaś super metamorfoza, jaką widać po ludziach, którzy chudną po 15 kilo i więcej. Taką utratę widać na pierwszy rzut oka, a moje drobne zmiany po prostu poprawiają mi nastrój. Nie muszę już się 'maskować' ubraniami, czy martwić się, że nie wchodzę w stare ubrania. Niby niewiele, ale dla mnie jednak bardzo dużo. 

Dostałam od siostry sukienkę i bałam się, że będzie za ciasna, a ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że będę musiała dobrać jakiś pasek, bo mam za luźno w talii :). Upolowałam jeszcze ostatnio 2 pary balerinek (kocham te buty!) - jedne czarne i jedne w kolorze nude, do wszystkiego pasują. 

Poza tym pokonałam wiele barier psychicznych. Miałam przecież masakryczne problemy z kompulsywnym jedzeniem, o odchudzaniu już nie wspominając.

Robię dla siebie i rodziny zdrowe i pyszne obiady. Jem więcej warzyw, a coraz mniej słodkiego. Czyli wszystko zmierza w dobrym kierunku. Chyba się trochę uzależniłam od serka wiejskiego, ale co tam :D. Jem go dosłownie ze wszystkim i nigdy nie mam dość. Może kiedyś się znudzi :).

Jak na razie to spędzam lato w mieście (no może nie całkiem, bo w nim nie mieszkam bezpośrednio), w środę może się wybiorę z przyjaciółkami do ogrodu botanicznego?


Do napisania :)!

12 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Cześć!

Znalazłam sobie pracę jako hostessa (a raczej przyjaciółka mi ją wypatrzyła :)). Nic wielkiego, ale od czegoś trzeba zacząć. Zwłaszcza, że nie mam żadnego doświadczenia i muszę wyrobić książeczkę sanepidowską. Ale nie jest źle 10 zł brutto za godzinę i jutro podpisuję umowę na 4 akcje po 3 dni, także jakieś tam pieniądze będą. Chcę jeszcze jak najszybciej jakąś pracę w tygodniu załapać i będzie gruby hajs :D.

Wszystko idzie dobrze, nie objadam się, ładnie ćwiczę i powolutku chudnę. Wczoraj dostałam @, jednak to już dla mnie nie jest wymówką :). Czasem mam większy apetyt, czasem mniejszy, ale jem mniej więcej podobnie i cały czas pysznie i różnorodnie.
Moje ulubione ostatnio produkty to serek wiejski i pestki dyni. No kocham po prostu :D. Dzisiaj na śniadanie wszamałam sobie wiejski z prażonymi pestkami (2 łyżki) i łyżeczką miodu, a do tego kromka ciemnego chleba z odrobiną masła, chudą wędliną i keczupem. Było smakowicie i sycąco, w sam raz na aktywny dzień.

Doszły pocztą moje książki (jeszcze z okazji Dnia Dziecka). Super się czyta, więc będę miała, co robić w wolnych chwilach. 

A 28.06 już wyniki matur. Brrrrrr... Boję się, że zrąbałam, ale i tak nic już nie zrobię. Pozostaje mi przyjąć je z podniesioną głową ;p. 




Trzymajcie się :)

7 czerwca 2013 , Komentarze (11)

Witajcie :)

Ostatnie 2 dni spędziłam dosyć intensywnie. Cały czas na nogach. I dobrze, myślałam, że już sczeznę w tym domu. Fajnie, że się pogoda ładna robi, oby się tylko w weekend utrzymała :). Grille, spacery, no nie wiem, w każdym razie na pewno będzie miła odmiana po tej ostatniej szarudze.

Już nie 'boję się' rodzinnych spotkań, czy wyjść na miasto. To, że zjem coś niezdrowego nie oznacza, że muszę 'iść na całość' i pochłaniać, ile się da. Poza tym zawsze przecież można zjeść zdrowszy zamiennik, albo zrezygnować z niektórych zbędnych dodatków. Na przykład dzisiaj byłam z siostrą na tortilli, ale poprosiłam o sos jogurtowy zamiast majonezowego i wzięłam opcję z grillowanym kurczakiem. I w ten sposób można sobie skomponować całkiem zdrowy obiad.  Poza tym różne odstępstwa dobrze mi robią (nie rzucam się kompulsywnie na żarcie), i jak się można przekonać po poprzednim wpisie nie przeszkadzają w zrzucaniu cm, nawet z ud :). Może nie chudnę oszałamiająco szybko, ale myślę, że całkiem rozsądnie i bez wyrzeczeń. Mam siłę na ćwiczenia i jem to, co lubię. 

Uzupełniłam też swoje kosmetyczne zapasy. Trochę znudził mi się peeling i balsam Lirene. Poczytałam trochę opinii i ocen i zdecydowałam się teraz na taki zestaw:


Obydwie te rzeczy bardzo mi się podobają. Scrub bardzo fajnie wygładza skórę, a balsam szybko się wchłania i ma przyjemną konsystencję. Jedyny minus to małe opakowanie, coś czuję, że niedługo znowu będę musiała go kupić, bo naprawdę mnie zainteresował. Ogólnie stan mojej skóry znacznie się poprawił od kiedy zaczęłam regularnie używać peelingów i balsamów.

Na razie tyle, nic ciekawszego nie mam do napisania :). Wstawiam za to kilka apetycznych fotek.





Miłego weekendu!


5 czerwca 2013 , Komentarze (18)

Hej!

Dzisiaj postanowiłam sobie zmierzyć udziska i wyszło, że zeszłam z 63,5 cm na 60,5 cm, także spadeczek o 3 cm. Całkiem fajnie, zważywszy na to, że z moją dietą bywa różnie. Dzisiaj na przykład wtrynżoliłam po obiedzie 3 paski gorzkiej czekolady i kilka biszkoptów. Za to w ramach pokuty nie jem kolacji :D. Chandra niestety nie odpuszcza, większość dnia snuję się bez celu po domu i mam tylko ochotę spać i jeść. Dobrze, że jutro popołudnie spędzam na mieście z przyjaciółkami, może się w końcu trochę obudzę.


Wiem, że nadal uda są grube, ale i tak jest lepiej. Postawiłam sobie za cel osiągnąć w obwodzie 56 cm. Jestem typową gruszką, więc reszta wymiarów mnie za bardzo nie obchodzi, bo poza nogami resztę mam w miarę szczupłą. Może jak już osiągnę swój cel to z czystej ciekawości podam inne wymiary.

Moje osiągnięcie to w znacznej mierze zasługa steppera bocznego i walki z kompulsywnym objadaniem. Ćwiczę na nim 5-6 razy w tygodniu. Na początku spalałam 350 kcal, później stopniowo zwiększałam, aż doszłam do spalania 500 kcal (a jak mam powera, to zdarza się nawet więcej:)). 

To tylko tyle, bo mi się przypomniało, że miałam się zmierzyć na końcu maja, a tu już na dobre się czerwiec zaczął.

Do napisania :)

4 czerwca 2013 , Komentarze (13)

Witam wszystkich!

Już wariuję od tej pogody. W normalnych warunkach pewnie nie byłoby opcji ciągłego siedzenia w domu, ale nic nikomu się nie chcę, więc i ja mam wszystko gdzieś. Muszę się zobaczyć w tym tygodniu z przyjaciółką, choć sama nie wiem, czy mam w ogóle ochotę gdzieś wychodzić. Nie wiem czemu tak źle się czuję. Nie mogę przecież wszystkiego zwalać na pogodę, bez przesady w zeszłym tygodniu było ok. Teraz ciągle czuję się otępiała, zaspana i zmęczona. Masakra. Marazm. Niechciejstwo. Nazwijcie to, jak chcecie, ale muszę z tego jakoś wyjść, bo będzie krucho.

Mimo wszystko ćwiczę dalej, codziennie ok. 1 godzinę. Tradycyjnie spalam 500 kcal na stepperze i się rozciągam. Tylko, że w ostatnich dniach męczę się tym niesamowicie. Wczoraj nawet mi coś w kolanie i plecach dokuczało. Normalnie, jak u jakiejś 80-latki ;p. Trzymam się też moich jedzeniowych wytycznych. Jutro na śniadanie planuję kaszę mannę z dodatkami, bo obawiam się, że kochana owsianka może mi się w końcu znudzić.


Pracy dalej szukam, nawet mam już jedną konkretną ofertę, ale ciągle rozglądam się za czymś lepszym. A właściwie to pewnie mi się teraz nie chce pracować, a takie poszukiwania to dobra wymówka. Nie wiem, może potrzebowałam jeszcze trochę odpoczynku. W końcu w roku szkolnym rzadko docierałam do domu przed 18, a potem zawsze miliard rzeczy do zrobienia. Kiedyś w końcu trzeba odreagować. Zresztą nieważne. Grunt to ogarnąć się przez ten tydzień.

Mam nadzieję, że jutro już będzie lepiej. Oby. I Wam życzę miłego wieczoru i jutrzejszego dnia :).


Trzymajcie się!

2 czerwca 2013 , Komentarze (8)

Hej!

No niestety, tak jak mówiłam ten weekend nie był zbyt udany jeśli chodzi o prowadzenie zdrowego stylu życia ;p. O ile w czwartek jeszcze się zmobilizowałam do zapierdzielania na stepperze przez godzinę o 22, to piątek i sobota były kompletnym chilloutem i dosładzaniem się. Na szczęście z moich luźnych kalorycznych obliczeń wynika, że mniej więcej mieściłam się w zapotrzebowaniu. Poza tym w piątek pół dnia zeszło mi na spacerach, także tragedii nie ma. No ale nie ma się co usprawiedliwiać, tylko dzisiaj już elegancko ćwiczyć i przyhamować z żarłem :).

Miałam dziś jechać do przyjaciółki, ale nic z tego. To miało być spotkanie całej naszej paczki, a oczywiście większość ma jakieś inne zajęcia, więc z tego nici. Pisałam już kiedyś, że im jesteśmy starsze tym ciężej się nam zgrać i dogadać. No trudno, widocznie tak musi być. Pocieszam się, że niedługo studia i szansa na nawiązanie nowych przyjaźni. Zobaczymy, jak to będzie :).

5 czerwca minie miesiąc, od kiedy pozbyłam się kompulsywnego jedzenia. Nie mówię tu o jakichś weekendowych wpadkach, tylko o momentach, w których nie panowałam nad jedzeniem i potrafiłam pochłonąć kilka tysięcy kalorii za jednym zamachem. Nie jest całkiem prosto, czasem nadal muszę mocno nad sobą panować, żeby nie ulec chwilowej słabości, ale już jest dobrze :). Ćwiczę i idę na przód. Mam nadzieję, że te napady już nie wrócą.