O mnie

Mam 39 lat i milion zamiarów odchudzania w przeszłości...:) Wier
zę,
że teraz się uda!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8981
Komentarzy: 137
Założony: 4 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 9 czerwca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Endre

kobieta, 46 lat, Nowe Kęsowo

173 cm, 93.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: powrót do wagi z 2014 - 74 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 października 2013 , Komentarze (1)

Od jutra zaczynam ostrą walkę !

Nastawienie pozytywne, już od dłuższego czasu zresztą:)

Dobrze mi zrobi wyjazd nad morze - liczę , że tam zacznę się również ruszać (co do tej pory mi nie wychodziło) i po powrocie będzie kontynuacja.

 

Życzcie mi powodzenia!

Ja też wam życzę samych spadków! wagi oczywiści i obwodów!

Po weekendzie chcę zamieścić jakieś zdjęcia , ale muszę je najpierw zrobić:)

Co miesiąc jedno zdjęcie w tym samym ubraniu dla porównania chyba będzie najlepsze?:)

3 października 2013 , Komentarze (2)

Zdziwiłam się bardzo jak dietetyczka mnie mierzyła. Skurczyłam się o 2 cm !!!

w szoku jestem i dojść do siebie nie mogę:)

3 października 2013 , Komentarze (1)

Wydawało mi się , że sama sobie poradzę . Jadłam niby mniej, nie jadłam późno itd.

Na wadze po miesiącu bez postępów.

Udałam się zatem do dietetyczki wczoraj.

Po przeanalizowaniu tego co jem, kiedy i jak sama uświadomiłam sobie, że muszę mieć konkretny plan - codziennie co dokładnie mam jeść. Inaczej wydaje mi się tylko, że dobrze się odżywiam...

Od piątku zaczynam wg konkretnego planu , a na razie po swojemu - jem niby mniej:)

 

14 października wyjeżdżam na 6 dni nad morze z moim "Konkubentem" (lubię go tak nazywać - strasznie się denerwuje hehe)

Biorę kijki, basen i sauny są na miejscu. Mam zamiar aktywnie spędzić ten czas, relaksować się w SPA i trzymać dietę oczywiście.

Po powrocie zacznę z dzieciakami jeździć na basen - im też się przyda:)

Zamawiam orbitreka z Allegro:)

 

 

27 września 2013 , Komentarze (1)

Natyrałam się w ciągu tego wyjazdu służbowego jak wół:( Prawie mi mózg fikołki wykręcał.

Efekt negatywny był taki, że nie było ani czasu, ani możliwości aby jeść choć trochę w ciągu dnia:(

Więc od śniadania w hotelu trzeba było przeciągnąć aż do późnej kolacji.

A że głód był niemiłosierny to jadłam .... i winko popijałam...

Od nowa czas zacząć.

na wagę nie wchodzę bo strach.

 

20 września 2013 , Komentarze (3)

Daję radę!

Sama nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Nie straciłam motywacji! Wręcz przeciwnie. Chyba w głowie w końcu mi się poprzestawiało, klepki na swoje miejsce wróciły

Nie schudłam jeszcze dużo, ale już lepiej się czuję. Spodnie jakieś takie wygodniejsze się zrobiły. FAJNE UCZUCIE

Pamiętam czasy, kiedy ważyłam 63 kg i wydawało mi się , że jestem gruba.

Teraz mam 25 kg więcej. Jak można było się tak zapuścić!

Przede mną następny wyjazd służbowy. Postanowiłam się do niego dietowo przygotować.

Biorę ze sobą:

Jogurty pitne - jest zimno więc nie powinny się zepsuć

Owoce _  jabłka, gruszki, śliwki

Woda mineralna oczywiście

 

Po powrocie postanawiam w końcu ruszyć tyłek, bo jak na razie nie ćwiczę nie biegam NIE RUSZAM SIĘ W OGÓLE...

Bez tego chyba skutecznie wyszczuplić się nie da niestety

Postanowiłam:

Codziennie bieżnia - zacznę od 30 min

Skakanka - 200 - 300 skoków

Rower - póki jest pogoda.

Zastanawiam się nad zakupem albo rowerka stacjonarnego, albo orbitreka na zimę. Nie wiem co jest lepsze pod względem skuteczności w zrzucaniu kilogramów?

Może jesteście w stanie doradzić??? Byłabym wdzięczna

 

 

 

 

 

17 września 2013 , Komentarze (2)

Zważyłam się dziś nie licząc specjalnie na spadek wagi. Raczej miałam nadzieję, że nie utyłam... a tu proszę

 - 1,1 kg

Nie mogę uwierzyć!

Dostałam mega pozytywnego Powera. Super uczucie, aż chce się żyć!

Wymyśliłam sobie etapy mojego odchudzania:

1. wrzesień :         - 2 kg

2. październik :    - 4 kg

3. listopad :           - 3 kg

4. grudzień :         - 3 kg

czyli w sumie :  - 12 kg do końca roku...

Już mam - 1,1 kg we wrześniu, więc cel prawie osiągnięty. Wydaje się nawet, że go przekroczę!

 Super zajebiście!

 

 

16 września 2013 , Skomentuj

Wyjazd służbowy zawsze kończył się w moim przypadku objadaniem i końcem diety po powrocie.

Ale nie tym razem. Co prawda na wyjeździe nie było możliwości , aby zafundować sobie posiłki 5 x dziennie w małych ilościach. Nie było na to czasu niestety. Jadłam więc śniadanie i kolację późną porą, ale na szczęście nie w dużych ilościach.

Wróciłam w niedzielę dość późno, ale też postarałam się nie opróżniać lodówki. Zjadłam małe co nie co.

Jestem dumna z siebie

Ważę się w środę, ale nie sądzę abym schudła niestety. Pocieszeniem może być , że na przykład nie przytyłam.

Postanowiłam sobie, że nie kupie sobie na razie nic do ubrania, póki nie osiągnę celu : 79,9. Mam tyle ubrań, że generalnie nie mam potrzeb zakupowych...

Ale jak tylko osiągnę ten cel - wtedy robię MEGA ZAKUPY!!!

Nie mogę się doczekać, a na teraz trzeba brać się do roboty, bo waga sama nie zejdzie...

 

11 września 2013 , Komentarze (4)

Nie wiem co się dzieje, czuję się jakby pszczoły mnie pokąsały... Spuchłam, mam ochotę wbić szpilę w ciało, aby upuścić to co się tam zgromadziło. Tragedia!

Od tygodnia jestem na diecie i to naprawdę bez odpuszczania sobie i nawet małych grzeszków.

I co? I niestety waga stoi w miejscu jak zaczarowana!!!:(  88,7

Kiedy nadejdzie ten cudowny czas kiedy zobaczę 7 na tej cholernej wadze!

Co prawda mam "trudne kobiece dni" i cały czas żyję nadzieją, że to właśnie ON za tym stoi.

Na szczęście nie mam zamiaru się poddać!

I z tego jestem najbardziej dumna

 

 

 

10 września 2013 , Skomentuj

Mam nie cały tydzień diety za sobą !. Jeszcze się nie ważyłam, zrobię to jutro. Nie sądzę, że będzie to duży spadek, ale czuję jakby ktoś powoli ze mnie powietrze spuszczał:)

Lżej się robi, lżej!

Przede mną następne wyzwanie i sprawdzenie mojej "silnej" woli - wyjazd służbowy, który dotąd kończył się odpuszczeniem dla diety.

Tym razem tego nie zrobię. Biorę do auta jabłka, gruszki, zgrzewkę wody i jakieś jogurty i koniec z hotelowym jedzeniem, szwedzkim stołem. Wiecie jak to się kończy...

 

Już potrafię wyobrazić sobie jak będę się czuła za 10 kg, skoro teraz już mi lżej:)

Mam motywację, jak nigdy dotąd. I cały czas pracuję nad zmianą swojego myślenia i podejścia do diety.

Dziś ciężki dzień, trzeba zabierać się do roboty!

 

 

8 września 2013 , Komentarze (3)

Weekend minął bez obżarstwa i odpuszczania sobie !:)

Prócz kilku drinków nie skusiłam się ani na tłuste kiełbachy, ani na inne niezbyt sprzyjające diecie smakołyki.

Impreza skończyła się ok 2 nad ranem. Jak zwykle sprzątanie pozostało dla mnie, ale robiłam to wspólnie z przyjaciółką , więc było super wesoło i przyjemnie. Zresztą przedłużyłyśmy sobie tę nooc o jakąś godzinkę na małe ploteczki:)

Rano pobudka o 7.30 , więc cały dzień trochę przetrącona byłam. Szczególnie, że na obiad wspaniałomyślnie zaprosiłam teściów i mamę.

Też nie skusiłam się na smakowite kotleciki w panierce (które uwielbiam). Dla mnie było lightowo.

Jeden kawałek swojskiego jabłecznika, bez lukru.

Ruch dziś to tylko spacer z dziećmi, ale za to długi. Więc biorąc pod uwagę nieprzespaną noc i przedpołudnie przy garach, to i tak nieźle...

Chyba naprawdę uda się tym razem.