tylko tutaj mogę się wyżalić bo nie mam bliskiej osoby przyjaciółki która mogła by mnie wysłuchać ...wczoraj od bliskiej osoby czyli ojca usłyszałam że jestem zerem bo jestem bezrobotna i na jego utrzymaniu niestety niby mam dach nad głową , co zjeść ale co z tego jak czuje się jak pasożyt dosłownie
aż się wczoraj popłakałam z bezsilności tak nie mogłam spać ciągle o tym myślałam ,a dziś mam taki dół .............
chciałabym się wyprowadzić i odejść ale nie mam pracy .....żeby coś wynająć
najgorsze że słuchając tych słów i tej wiecznej krytyki że wszystko robię żle, do niczego się nie nadaję i ogólnie jestem do bani tracę moje poczucie własnej wartości a teraz się zastanawiam czy jeszcze jakieś resztki jeszcze zostały chyba tylko okruchy albo i nic ...
mamie wykrzyczałam że mam tego dość że już nie daję rady tak żyć a ona mi powiedziała że chcę uciec i ją zostawić ( mam niepełnosprawną siostrę )a co mam to znosić co ona ten mobbing psychiczny ja tak nie umie tego strawić tych ciągłych humorów ,czepiania się krzyków a potem co jak niby nic się nie stało udawać tak jest wszystko w porządku( najlepiej wszystko zostaje w czterech ścianach bo nikt ma o tym nie wiedzieć śmiechu warte jak by to była tajemnica poliszynela , nie mów złe o ojcu jak ja go nienawidzę nie brakuje mi jego obecności a jak go nie ma bo gdzieś wyjedzie to jestem szczęśliwa że go nie ma i mógłby dla mnie nie wracać )
a potem za tydzień lub za kilka dni znowu jest to samo i tak w kółko macieju
to jak siedzenie na bombie nie wiesz kiedy to wybuchnie jak tak już nie chce żyć bo się wykończę ..
.siedzi z nami bo na mamę i siostrę musiałby oddać pół swojej emerytury dlatego się nie rozwodzi cała nasza rodzina to fikcja
czasami chciałabym żeby to wszystko runęło , posypało się w pizdu ...................... i to by się skończyło