Powolutku, stopniowo zmierzam do wagi pierwszego marzenia, czyli do 118,XY kg. Kiedy już za nogi złapię pierwsze marzenie będę wiedział na ''101%'', że nie grozi mi operacyjne leczenie otyłości.
Znajomi (1)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 8836 |
Komentarzy: | 45 |
Założony: | 24 maja 2013 |
Ostatni wpis: | 5 października 2015 |
mężczyzna, 67 lat, Białogard
175 cm, 135.00 kg więcej o mnie
Powolutku, stopniowo zmierzam do wagi pierwszego marzenia, czyli do 118,XY kg. Kiedy już za nogi złapię pierwsze marzenie będę wiedział na ''101%'', że nie grozi mi operacyjne leczenie otyłości.
Absurdem jest na portalu vitalii - portalu dla grubasów, rzeczywiście otyłych śladowe ilości, rzeczywiście otyłych, którzy w psychikę mają wpisaną niepohamowaną tragedię żarłoczności, której proszę nie mylić z łakomstwem. Bardzo ciekaw jestem czy któraś z vitalijek, czy któryś z vitaliczyków zaczął sukcesy odchudzania od wagi 142,20 kg (którą miał żarłok osipowicz wiosny 2006) lub od większych kilogramów.
124,50kg(spadek 2,10kg po 5. dniach
odchudzania....)
Powolutku, ale zbliżam do mojego tu i teraz marzenia, czyli do 118 kg wagi mego ciała. SUPERtragicznie było wiosną 2006 roku gdy waga wskazała 142,00 kg i pojechałem na diecie 600 kcal do jesieni 2006, a mój wysiłek został nagrodzony wagą ciała 89 kg. Jednak zostałem opętany żarłocznością jo-jo. Siląc się na obiektywizm, pomimo defektu jo-jo, pozytywny był spadek (142,20 kg - 89 kg=)53 kg wagi mojego ciała, bo po pierwsze wahadło jo-jo już nigdy nie odbiło powyżej 135,XY kg, a po drugie w tym roku 2006 jako pierwszym roku po 1987 uwierzyłem w to, że ja żarłok mogę, przynajmniej na jakiś czas, wykazać się silną wolą stosowania niskokalorycznej diety. I tak od roku 2007 na jakiś czas zaciskałem pięści gdy waga ciała mego wskazywała 132 kg a nawet 135 kg. A potem odrabiałem stracone kilogramy. I tak doszedłem w roku 2014 do listopadowego wpisu ''132,80 kg Deja vu(e) z 2013roku'' w tym, vitalii pamiętniku.
126,60kg po dwumiesięcznym zawieszeniu Bonarski's
diet
Dnia, a raczej nocą o godzinie 04:22 zaważyłem 126,60 kg. Przez te dwa miesiące dietetycznie rozpuściłem się jak dziadowski bicz (przytyłem 5kg) Najwyższy czas zacząć pierwszy dzień Bonarski's diet, którą to diet zasygnalizowałem we wcześniejszych wpisach tego pamiętnika. Po cichu marzę realnie by w tym drugim zrywie dopółtoramiesięcznej diety cud zejść do około 118,00 kg wagi... Niższej wagi mojego ciała moja wizja nie sięga dzisiaj tu i teraz o godzinie 04:43 dnia 2 marca 2015. I na tym bym zakończył schyłkowonocny wpis bo w przeciwieństwie do wielu blogerów (nie myślę tu o Paniach vitalijkach) od jakiegoś czasu czuję respekt przed słowem pisanym na afiszu. (Jak mówi przysłowie: jak nie potrafisz nie pchaj się na afisz.)
pojutrze ''kambek'' do cuddiety
Obawiam się godziny prawdy-obawiam się wskazań wagi (ileż ta waga wskaże 2 marca 2015?!?) po zawieszeniu Bonarski`s Diet, które to zawieszenie trwało dwa miesiące. Tuż przed zawieszeniem miesięcznej Bonarski`s Diet waga wskazywała 121,30 kg , a przed zaczęciem diety cud B ta sama waga łazienkowa wskazywała 132,80 kg.
zawieszenie cuddiety, ale bez nadkaloryczności
22 grudnia 2014 roku zawiesiłem dietę, ale bez nadkaloryczności, chociaż nie ważę i nie przeliczam na kalorie posiłków. Najgorsze to to, że nie udały się powroty do kapusty kiszonej i gotowanej marchwi. Przyjdzie ważyć i przeliczać posiłki. Jednak tak szczerze mówiąc nie mam pomysłu jak zgubić następne ponad 10 kg (132,80 kg - 121,30 kg). Bo tu i teraz o godzinie 05:00 2015-01-02 ważę 122,40 kg, czyli jest wstępnie tragicznie. Nie mam pomysłu, nie mam rozwiązania- znam tylko maksymalny rozkład pór posiłków: 05:00, 08:00, 11:00, 14:00, 17:00, 20:00.
dopadło mnie jo-jo po 35 dniach skuteczniej diety
Dopadło mnie jo-jo 20 grudnia 2014 roku po 35 dniach skutecznej diety. Na kapustę kiszoną i marchew nie mogę patrzeć. 20 grudnia pochłonąłem około 2 500 kcal. Poległem. A do tego za trzy dni wigilia... Pękłem. Boję się wejść na wagę. A może by tak tej nocy 20/21 grudnia 2014 spiąć się, zacisnąć pięści i krzyknąć: Ja nie dam rady, ja? Tak, trzeba nie przerywać walki odchudzającej... Kiedyś, Panie i Dziewczyny, pobudzony tragedią przerwania diety odchudzającej spłodziłbym długi wpis, ale od jakiegoś czasu wyrosłem od wywnętrzania się, a także jestem świadom, że rozpisując się można rozcieńczyć istotę problemu.
dopadło mnie jo-jo po 35 dniach skuteczniej diety
Dopadło mnie jo-jo 20 grudnia 2014 roku po 35 dniach skutecznej diety. Na kapustę kiszoną i marchew nie mogę patrzeć. 20 grudnia pochłonąłem około 2 500 kcal. Poległem. A do tego za trzy dni wigilia... Pękłem. Boję się wejść na wagę. A może by tak tej nocy 20/21 grudnia 2014 spiąć się, zacisnąć pięści i krzyknąć: Ja nie dam rady, ja? Tak, trzeba nie przerywać walki odchudzającej... Kiedyś, Panie i Dziewczyny, pobudzony tragedią przerwania diety odchudzającej spłodziłbym długi wpis, ale od jakiegoś czasu wyrosłem od wywnętrzania się, a także jestem świadom, że rozpisując się można rozcieńczyć istotę problemu.
1??,??kg(ubytek1?,??kg)stan plateau
Niestety mam złe wieści. Wprawdzie nie ma czegoś najgorszego, czyli defektu jo-jo, ale jest źle-to znaczy ma miejsce stan plateau, a nawet waga wskazuje więcej niż 121,30kg.