Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie jestem sobą w tym ciele. Kocham życie, kocham wyglądać pięknie i czuć się dobrze. Oto moja motywacja.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12407
Komentarzy: 317
Założony: 31 lipca 2013
Ostatni wpis: 29 października 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Niebieski_Wafelek

kobieta, 38 lat, Częstochowa

163 cm, 80.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do sylwestra 75 kg :)

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 września 2013 , Skomentuj

Dostałam szału, gdy pod koniec pisania cały wpis mi się usunął, wrrrrr.
Byłam wściekła, ale jednocześnie świadoma, że nie mogę pozwolić sobie na zaległości w sprawozdaniach, które mnie dyscyplinują...
Dzisiaj same fotomenu z kilku ostatnich dni - brakuje mi ostatnio czasu na pisanie, gotowanie i ćwiczenia :(

CZWARTKOWE FOTOMENU

Śniadanie:
Mleko, mini drożdżówka z serem, nektarynka
ok. 360kcal



II Śniadanie:
Dwa kartoniki z twarożkiem i warzywami oraz jajkiem
ok. 200kcal



Obiad:
Zupa krem z brokułów, ziemniaków i fasoli z łyżką jogurtu
ok. 300kcal



Podwieczorek:
Fantasia ananasowo-kokosowa
ok. 170kcal

Kolacja:
Jajecznica z dwóch jajek, kartonik, pomidor
ok. 250



Dzień:
ok. 1280kcal

PIĄTKOWE MENU:

Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 330kcal



II Śniadanie:
Activia śliwkowa, wafelek ryżowy z dżemem wiśniowym, śliwki
ok. 250kcal



III Śniadanie:
Maślanka straciatella, gruszka, figa, śliwka, ciastko owsiane z czekoladą
ok. 400kcal



Obiad:
Zupa krem brokułowo-ziemniaczano-fasolowa z jogurtem naturalnym
ok. 300kcal



Kolacja:
Dwa kartoniki ze śledziem w pomidorach, kalarepka, pomidorki koktajlowe
ok. 300kcal



Dzień:
ok. 1580kcal

SOBOTNIE MENU:

Śniadanie:
Platki z mlekiem
ok. 330kcal



II Śniadanie:
Pół grahamki z plasterkiem sera wędzonego i pomidorem, dwie parówki z szynki
ok. 470kcal



Tego dnia odbyłam długi (15km) marsz i nie miałam okazji jeść regularnie i porządnie. Wieczorem było sporo grzechów, także doliczam do obu śniadań ok.1000kcal.

Dzień:
ok. 1800kcal




19 września 2013 , Komentarze (6)

Kurka wodna, cały wpis mi się usunął :(
W takim razie w telegraficznym skrócie: tydzień bardzo grzeszny, dużo słodkiego i alkohol, zero ćwiczeń przez 3 dni.
Wszystkiemu winny jest PMS oraz bardzo ciężkie dni w pracy, które wypompowały mnie do reszty.
Co gorsza PMS-owi zawdzięczam również milion pryszczy i straszną chandrę :(
Na szczęście dziś powinien przestać mnie bolec brzuch i postaram się wrócić na drogę światłości ;)



Poniedziałkowe menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 300kcal



II Śniadanie:
Serek Twarogowy Waniliowy, Koktajl z chudej maślanki, jeżyn i banana
ok. 350kcal



Obiad:
Rosół z makaronem, marchewką i gotowanym mięskiem kurczaka
ok. 350kcal



Kolacja:
Gołąbek drobiowy z brązowym ryżem i kaszą jaglaną oraz sosem pomidorowym
ok. 200kcal


Podjadanie:
Czekolada mleczna z orzechami (180kcal), dwa drinki z żubrówki i soku jabłkowego (470kcal)
ok. 650kcal

Dzień:
ok. 1850kcal

Wtorkowe menu:
Śniadanie:
Pół drożdżówki z serem, mleko, maliny, ufo, śliwka
ok. 350kcal



II Śniadanie:
Activia cytrynowa, marchewka, maliny, śliwka, jabłko
ok. 250kcal



Obiad:
Barszczyk ukraiński: rosół + buraczki + ziemniaczki + fasola czerwona + gotowane mięsko kurczaka + jogurt naturalny
ok. 300 kcal(?)



Podwieczorek:
Pomidor, ogórek, marchewka, ogórek małosolny, 2 kartoniki żytnie
ok. 150kcal



podjadanie:
Czekolada mleczna z orzechami (200kcal), ciasteczka zbożowe (400kcal)
ok. 600kcal

Dzień:
ok. 1650kcal

Środowe menu:
Śniadanie:
Naleśniki z serkiem waniliowym, dżemem i malinami (3sztuki)
ok. 750kcal



Obiad:
Barszczyk ukraiński
ok. 300kcal



Podwieczorek:
Prince Polo
ok. 200kcal

Kolacja:
Barszczyk ukraiński
ok. 300kcal

Podjadanie:
Drink z żubrówki i soku pomarańczowego (200kcal)

Dzień:
ok. 1650kcal


16 września 2013 , Komentarze (5)



Od wczoraj miotam się z kąta w kąt, tak strasznie chce mi się słodkiej pysznej czekolady!
Pierwszy raz od początku diety mam taki "słodyczowy" problem.
Koniec końców wczoraj zaspokoiłam swój apetyt garścią mieszanki studenckiej i kilkoma płatkami śniadaniowymi z polewą czekoladową ale obawiam się że dzisiaj już będę musiała sobie coś po prostu kupić...
Myślę, że jest to zasługą PMSu, który ostro daje mi tym razem w kość.



Weekendowe menu:

Sobota
Śniadanie:
Płatki z mlekiem i połową banana
ok. 350kcal



II Śniadanie:
Activia owsianka, jeżyny, śliwki, marchewka
ok. 230kcal



Obiad:
Makaron z łyżką o.rz. i przyprawami włoskimi oraz pieczarkami, pomidor
ok. 350kcal



Podwieczorek:
Sok żurawinowo-jabłkowy, wafel ryżowy z dżemem wiśniowym, śliwka, jeżyny
ok. 250kcal



Kolacja:
2 wafelki ryżowe z pastą z twarożku chudego, jogurtu, rzodkiewki i szczypiorku; rzodkiewka, ogórek, wędzona pałka z kurczaka
ok. 220kcal



Po powrocie z pracy byłam tak zmęczona i tak głodna że zjadłam jeszcze 4 takie pałki (400kcal) i ciasteczko owsiane z czekoladą (140kcal)

Dzień:
ok. 1940kcal

Ćwiczenia:
Brak (12h w pracy wycieńczyło mnie do cna)



Niedzielne menu
Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 300kcal



II Śniadanie:
Koktajl z jeżyn, banana i maślanki (wypiłam 2 takie kubki)
ok. 350kcal



Przekąska:
Garść mieszanki studenckiej, kilka płatków Fitness w mlecznej polewie
ok. 300 kcal

Obiad:
Rosół z makaronem, marchewka i kawałkami gotowanego kurczaka
ok. 350kcal



Podwieczorek:
Gołąbek z brązowym ryżem i kaszą jaglaną oraz mieloną piersią kurczaka, sos pomidorowy
ok. 200kcal



Kolacja:
2 x żytnia Wasaz twarożkiem z rzodkiewka i szypiorkiem, jajko, pół pomidora, ogórki konserwowe na ostro
ok. 300kcal



Dzień:
ok. 1800kcal

Ćwiczenia:
-40 min z Cindy



13 września 2013 , Komentarze (7)

 Normalnie jak nie jestem przesądna tak dzisiaj faktycznie był pechowy dzień, a raczej Dzień Świra...
W pracy był Mega Młyn, mnóstwo pracy, każdy czegoś chciał i wszystkie komputery nam padły...
Masakra, klientom nie dało się wytłumaczyć, że nie mogę czegoś kupić czy odebrać swojego zamówienia, dużo osób przyjechało po coś z 50km i wszyscy na nas z pięściami...
A kochani informatycy mówili przez telefon siedząc przy kawce "spokojnie dziewczyny, co się tak denerwujecie"....
Coś strasznego.
Ciekawe czy do jutra uda im się coś wykombinować bo robota się tylko piętrzy...
Ta sytuacja odbiła się na moim odżywianiu dzisiejszym i jadłam zamiast co 3 to co ok. 4,5 godz i to w strasznym biegu (obiad zjadłam w 3 minuty hehe).

Wczorajsze menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem i malinami
ok. 350kcal



II Śniadanie:
Galaretka Agrestowa, Activia Cytrynowa, Nektarynka
ok. 250kcal



Obiad:
Kasza jaglana duszona z pieczarkami, kalafiorem, marchewką i płatkami czosnku; grillowana pierś
ok. 350kcal



Podwieczorek:
Ciastko owsiane z czekoladą, śliwka, marchewka, ogórek gruntowy, jeżyny
ok. 250kcal



Kolacja:
2 grzanki z razowca z serkiem topionym, pomidorem i ogórkiem konserwowym
ok. 250kcal



Dzień:
ok. 1450kcal

Ćwiczenia:
-40 min z Cindy
-27 squatów
-17 pompek "na dwa"
-27 brzuszków prostych
-27 brzuszków "na dwa"
-27 powtórzeń na dolne partie brzucha x 2 serie
-27 brzuszków skośnych na prawo
-27 brzuszków skośnych na lewo


Dzisiejsze menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem i malinami
ok. 350kcal



II Śniadanie:
Activia Cytrynowa, Jeżyny, Śliwka, Połowa Banana, Pistacje
ok. 300kcal



Obiad:
Kasza z warzywami, Ryba grillowana, Domowej roboty ogórki konserwowe na ostro
ok. 400kcal



Podwieczorek:
Serek twarogowy waniliowy
ok. 210kcal

Kolacja:
2 grzanki z razowca z szynką, pomidorem i ogórkami na ostro
ok. 250kcal



Dzień:
ok. 1510kcal

Ćwiczenia:
-40 min z Cindy
-28 squatów
-18 pompek "na dwa"
-28 brzuszków prostych
-28 brzuszków "na dwa"
-28 powtórzeń na dolne partie brzuchax 2 serie
-28 brzuszków skośnych na prawo
-28 brzuszków skośnych na lewo



12 września 2013 , Komentarze (5)

W końcu "wskazówka" na wadze odrobinę drgnęła.
Od wczoraj podziwiam 2kę zamiast 3ki i choć to niewielka zmiana (3 dag) to dobrze że w tą stronę...
Postanowiłam pod menu dodawac też codzienne sprawozdanie z ćwiczeń, będzie to mój pełny raport :)
Ciekawa jestem jakie Wy macie sposoby na odchudzanie, gdy Wam jest ciężko, gdy bardzo macie ochotę zgrzeszyć lub pominąć jakieś ćwiczenie?
Ja wypracowałam takich kilka swoich sposobów na samą siebie, podzielę się nimi z Wami ;)
- Smażenie "na wodzie" - nie znoszę gotowanych warzyw i mięsa, takie potrawy zniechęcały mnie do trwania w diecie, były mdłe i nieraz powodowały odruchy wymiotne. Uwielbiam smażyć i piec. Czasem podczas smażenia dodaję łyżeczkę oleju rzepakowego, głównie ze względu na jego walory a ni z potrzeby. Na co dzień smażę warzywa lub mięso na wodzie. Wylewam łyżkę wody na patelnię i czekam aż zaczyna wrzeć - wtedy wrzucam porcję jedzonka. W trakcie mogę dodawać po odrobinie wody gdy widzę że cała już wyparowała. Ważne, żeby utrzymać wysoką temperaturę, aby mięso czy warzywa nie zaczęły się dusić tylko żeby zrumieniły się
Jeśli w pracy macie mikrofalówkę a brakuje Wam pomysłu na obiad, to wystarczy kilka ziemniaczków surowych pociętych w kostkę zalać dwoma łyżkami wody i wymieszać z ulubioną przyprawą a potem wrzucić na jakieś 8 min do mikrofali (trzeba ze dwa razy przemieszać w trakcie). Do tego kefirek, surowy ogórek i voila!
- Przyprawy - aby potrawy (głownie warzywa) nie były mdłe dodaję przyprawy - całą ich masę! Ale nie chodzi mi o czystą sół. Raczej wogóle jej nie używam (chyba że solę wodę na ziemniaki itp). Najczęściej jest to Granulowany Czosnek, Przyprawa do Ziemniaków Apetita, Pieprz, Obie Papryki, Zioła Prowansalskie, Suszony Koperek, Cebula Granulowana itp itd. Mogę tak pisać do wieczora. Potrawy są przepyszne a wiele przypraw przyspiesza przemianę materii (podobno). Ponadto odkrywam nowe smaki, kupuję ciekawostki rynkowe, jak np. płatki czosnku czy przyprawę do deserów w młynku - idealna do posypania jogurtu naturalnego!!!
- Kolorowy Talerze - Zawsze przeglądając zdjęcia zdrowej żywności nabierałam na nią apetytu. Złota pierś, zielono-czerwone warzywka - mmmm. Postanowiłam zachęcać samą siebie to układania żywności tak różnorodnie, aby ślinka mi ciekła na sam widok. Stąd często na moim talerzu widzicie po trochu kilka rodzajów warzyw i owoców. Każde garstka ma inny smak i nie zdąży mi się znudzić zanim przejdę do kolejnej i ani się obejrzę a już jestem najedzona
- Inspiracje - Kiedy brakuje mi pomysłów i znudzi mi się moje menu zaglądam do pamiętników innych Vitalijek lub szukam zdjęć w internecie - to zawsze działa! Często zapominam o wielu zdrowych produktach, które urozmaicą dietkę
W dodatku przeglądanie pamiętników innych osób, które dzielnie walczą zawsze pobudza moją motywację!
- Kawa zamiast podjadania - choć nie jest najzdrowszym zamiennikiem (tym bardziej że zawsze piję ją z pełnotłustym mleczkiem) to jest dla mnie najlepszą alternatywą gdy chce mi się czegoś słodkiego lub gdy jestem głodna między posiłkami. Dodatkowo pobudza trawienie (oj bardzoooo) i bądź co bądź to dodatkowa porcja płynu dla organizmu! Myślę, że gdyby nie ta kawa to nie przetrwałabym diety.... I zamiast np. 250kcal w batoniku spożywam jakieś 50kcal w mleczku - dobry Deal
- Kąpiel przyjacielem diety - wieczorami, gdy najbardziej rośnie chęć na podjadanie, najpierw sobie ćwiczę a potem wskakuję pod prysznic, który mnie relaksuje i oczyszcza. Potem balsam do ciała, krem do twarzy, mycie zębów.... I znika cały mój apetyt Jest to wyraźny sygnał dla mnie że dzień dobiegł końca i pora spać. Niby głupie i oczywiste a działa. W przeszłości na prysznic decydowałam się bardzo późno w nocy, po wciągnięciu paki chipsów i wypiciu dwóch piw. Kąpałam się szybko i nie poświęcałam czasu samej sobie. Teraz wiem ile może zdziałać codzienne rozmyślanie o swoich celach i planach, utwierdzanie się w postanowieniach... Ta godzinka w łazience z samą sobą teraz jest obowiązkowa!!!
- Z zamkniętymi oczami - może Wam się to wyda głupie, ale łatwiej ćwiczy mi się czy biega gdy zamykam oczy. Nic mnie nie rozprasza, wsłuchuję się w bicie swojego serca i wyrównuję rytm ćwiczeń. O wiele staranniej przykładam się do napinania poszczególnych partii mięśni, ćwiczę oddech i myślę o tym że dotrwam, że to nie takie trudne. Często gdy postępuję w ten sposób, nawet nie wiem, kiedy ćwiczenia dobiegają końca. Te same, które z otwartymi oczami (i masą bodźców jednocześnie) wykonuję z ogromnym trudem... Polecam!

Wtorkowe menu:

Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 300kcal



II Śniadanie:
Soczek marchwiowy, maliny, ananas, nektarynka, mieszanka studencka
ok. 400kcal



Obiad:
Tortilla z grillowaną piersią, sałatą, pomidorem i ogórkiem oraz sosem czosnkowym na jogurcie naturalnym mmmm
ok. 350 kcal



Kolacja:
2 kromki razowca z serkiem Almette, sałatą, pomidorem i jajkiem
ok. 330kcal



Strasznie chciało mi się czegoś słodkiego, więc ukradłam mężowi z lodówki taki deserek w formie musu karmelowy (93kcal).

Dzień:
ok. 1470kcal

Ćwiczenia:
-40 min z Cindy
-26 squatów
-16 pompek "na dwa"
-26 brzuszków prostych
-26 brzuszków "na dwa"
-26 powtórzeń na dolne partie brzucha
-26 brzuszków skośnych na prawo
-26 brzuszków skośnych na lewo
-20 brzuszków obustronnych "na cztery"

Środowe menu:

Śniadanie:
Płatki z mlekiem i malinami
ok. 340kcal



Obiad:
Tortilla z grillowaną piersią, sałatą, pomidorem i ogórkiem oraz sosem czosnkowym na jogurcie naturalnym mmmm
ok. 350kcal



Podwieczorek:
Serek twarogowy Straciatella, Arbuz, galaretka agrestowa
ok. 400 kcal



Kolacja:
4 wafle ryżowe paprykowe, kromka razowca z serkiem almette - bez zdjęcia i kolacja zjedzona bardzo późno i bardzo w biegu........... (340kcal)

Dzień:
ok. 1430kcal

Ćwiczenia:
-40 min z Cindy
-szybki marsz przez godzinę (duża odległość pod górkę)

9 września 2013 , Komentarze (11)

Nie sądzę, żeby mi się udało do końca września zejśc do wagi 80kg.
Zastój mnie nie opuszcza, choć dzisiaj waga litościwie pomimo niegrzecznej niedzieli pokazała dziś w końcu kilka deko mniej.
Za mało to jednak statystycznie aby zrzucić ponad 3 kilo...
No trudno, nie spieszy mi się aż tak bardzo, może być w październiku...
Zastanawia mnie, czemu moje wymiary kompletnie nie zmieniły się od początku diety...
Wydaje mi się, że mierzę się zawsze w tych samych miejscach a centymetr nie współpracuje.
Na szczęście po ciuchach widzę różnicę - większość spodni leci mi z tyłka, więc jest super.
Oby do przodu!!!



Sobotnie menu:

Śniadanie:
Płatki z mlekiem i połową banana
ok. 330kcal



II Śniadanie:
Serek twarogowy waniliowy, jabłuszko, śliwka, połowa banana
ok. 330kcal



Obiad:
Gotowane ziemniaczki polane mizerią na jogurcie naturalnym
ok. 230kcal



Kolacja:
Mieszanka salat z sosem sałatkowym na bazie o.rz. i połową pomidora, różyczka surowego kalafiora, 2 kromki razowca z wędzoną piersią
ok. 400kcal



Dzień:
ok. 1290kcal

Niedzielne menu:

Śniadanie:
Otręby z mlekiem i połową banana
ok. 330kcal



II Śniadanie:
Sałatka owocowa (arbuz, ananas,nektarynka) polany jogurtem cytrynowym
ok. 330kcal



Obiad:
Na mieście - naleśnik z serem i pieczarkami
ok. 500kcal (?)

Kolacja:
Pizza ze znajomymi (2 kawałki) z serem i pieczarkami
ok. 800kcal

I pozostałe grzechy niedzieli: 4 piwa (1000kcal), lody czekoladowe (250kcal) i trzy wafle ryżowe serowe (150kcal)=1400kcal dodatkowo...

Dzień:
ok. 3360kcal



Dzisiejsze menu:

Śniadanie:
Otręby i płatki owsiane z mlekiem i małym bananem
ok. 380kcal



II Śniadanie:
Mała bułeczka z ziarnami i dżemem wiśniowym, ananas, garść mieszanki studenckiej
ok. 450kcal



Obiad:
Ziemniaki gotowane polane mizerią na jogurcie naturalnym, papryka
ok. 300kcal



Podwieczorek:
Arbuz, Activia cytrynowa, mini wafel ryżowy (soku marchwiowego nie wypiłam)
ok. 260kcal



Kolacja:
Jajecznica z dwóch jajek, 2 kromki razowca z serkiem almette i ogórkiem konserwowym
ok. 400kcal



Dzień:
ok. 1790kcal


6 września 2013 , Komentarze (4)

Od przeszło tygodnia waga ani drgnie.
Zawsze tak było mniej więcej po około 3-4 tygodniach dietowania.
Waga się buntuje i nie chce się dłużej ze mną przyjaźnić.
Zawsze oznaczało to prędzej czy później obrażenie się na odchudzanie...
Zrzucone dotychczas 3-4 kilo w dwa miesiące nadrabiałam "z górką".
Teraz byłam na to przygotowana
 Z góry "zaplanowałam" czas na przestoje (stąd moje cele są mniejsze z biegiem czasu, np. od 1.10 do 30.12 tylko 5 kg do zrzucenia...).
Oczywiście nie jest miło stawać kolejnego poranka (nie umiem się oduczyć codziennego - ba! nawet kilka razy w ciągu dnia! - ważenia) i nie zobaczyć żadnych postępów.
Dietę trzymam, ćwiczę ze zwiększoną zapalczywością, nie pozwalam sobie na osłabienie motywacji.
Pocieszam się, że to chwilowe, że mięśnie które właśnie urabiam też zaczynają swoje ważyć, że nawet jeśli miałabym już nigdy nie schudnąć ani deka to chociaż nie przytyję!
I jest dobrze, jestem taka szczęśliwa, że stałam się taką mądrą dziewczynką
Byle do przodu!!!



Wczorajsze menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem ,połową banana i malinami
ok. 380kcal



II Śniadanie:
Serek twarogowy waniliowy, śliwka, połowa banana, marchewka, dwie garści malin
ok. 380kcal



Obiad:
Ryż brązowy z curry i fasolą czerwoną, grillowana pierś, ogórki małosolne, marchewka
ok. 350kcal



Podwieczorek:
Wędzona pierś, kalarepka, śliwka, 5 mini sucharków, połowa Ufoka
ok. 250kcal



Kolacja:
Szklanka soku pomarańczowego (było już bardzo późno, po 22 jak wróciłam z pracy)
ok. 120kcal

Dzień:
ok. 1480kcal



Dzisiejsze menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 280kcal



II Śniadanie:
Serek twarogowy Straciatella, marchewka, kromka razowca z wędzoną piersią i ogórkiem konserwowym (była też gruszka, ale nie zjadłam bo była za dojrzała i za słodka dla mnie...)
ok. 370kcal



Obiad:
Spagetti pełnoziarniste z sosem Bolognese i pieczarkami-mmmmm
ok. 300kcal



Kolacja:
Dwa cienkie wafelki ryżowe prowansalskie, mieszanka sałat z fetą, papryką i sosem sałatkowym na bazie o.rz., różyczka surowego kalafiora
ok. 300kcal



Dzień:
ok. 1250kcal


4 września 2013 , Komentarze (4)

Ileś to milionów prób za mną, diet, książek i artykułów...
Muszę powiedzieć, że zdołałam wzbogacić swoją wiedzę dotyczącą odżywiania niesamowicie.
Białka, tłuszcze, węglowodany... Nie jest to dla mnie już chińszczyzna.
Wiem naprawdę dużo i potrafię wyciągać wnioski.
Staram się stosować do większości zaleceń wciąż powracając do mojej skarbnicy w głowie.
Coraz rzadziej zdarza mi się czytać "nowinki", które mnie zaskakują.
Najczęściej kiwam tylko potakująco głową i uśmiecham się do siebie "przecież ja to wiem, ameryki przede mną nie odkryliście".
To bardzo miłe uczucie, jednocześnie zawstydza mnie trochę że znając podstawy pozwalałam sobie na bardzo niezdrowe odżywianie...
Często popełniałam pewne błędy, sprowadzające mnie na manowce - po przeczytaniu o jakiejś sensacyjnej diecie czy sposobie na schudnięcie (np. nie jedz ziemniaków czy chleba) albo czyjejś historii odchudzania, brałam wszystko zbyt dosłownie.
Próbowałam się dopasować do tych "dobrych" rad i szybko potem traciłam zapał.
Miałam pewną koleżankę, która schudła w ciągu kilku miesięcy ponad 20 kilogramów, wyglądała jak super szprycha - bardzo jej zazdrościłam.
Twierdziła że zawdzięcza to... sokowi pomidorowemu.
A dokładnie picie butelki takiego soku to był jej rytuał zamiast każdego drugiego śniadania.
Oczywiście zbastowała też z tłustym jedzeniem, ale to właśnie sok z pomidorów dawał jej krzepę i sycił...
W całym jej mieszkaniu walały się zgrzewki soku pomidorowego i pomimo swojej niechęci (nienawidzę tego soku) postanowiła spróbować.
Oczywiście po kilku pierwszych buteleczkach, które piłam z prawdziwym obrzydzeniem, dałam sobie spokój.
I ze swoją dietą, którą do tamtej pory stosowałam, też - no bo nie ma sensu, i tak się nie uda...
Przestałam tak robić.
Słucham siebie i swojego organizmu.
Jeśli mam ochotę na zjedzenie ziemniaków to je jem i żadne artykuły dotyczące tego, jak tłuczącym i zbędnym są produktem mnie nie odstraszają.
Tym bardziej, że bardzo często zdarza mi się po pół roku wypatrzyć artykuł, w którym naukowcy twierdzą że właśnie ziemniaki są super warzywem na diecie i powinnyśmy je wcinać...
Masakra i pranie mózgu!!
Takie kontrrartykułu dotyczyły już: ziemniaków, chleba, kukurydzy, oleju, ananasów, ćwiczeń a nawet wody czy... piwa.
Basta!
Jem to, co sama uważam za zdrowe i to co mi przy okazji smakuje po to by nie stracić chęci na takie odżywianie.
Dzięki temu co przyzwyczajam się do nowych smaków i często decyduję się (a nawet zakochuję się) w warzywach, które niegdyś wywoływały u mnie odruch wymiotny.
Ale wszystko pomalutku.
Jeśli nie mam ochotę na wcinanie na obiad gotowanego kalafiora czy gotowanej marchewki to tego nie robię, w zamian wcinam surowe warzywa, które konsystencją bardziej mi odpowiadają i tyle.
To samo tyczy się ćwiczeń - nie próbuję się przeforsować i kilkunastu lat lenistwa odbić sobie w jeden tydzień, to nie zda egzaminu.
Zamiast codziennego biegania, które sprawia mi wielki problem, zaczynam od moich ulubionych ćwiczeń siłowych i króciutkich treningów cardio.
Dzięki przyjemnej formie wysiłku szybko nabieram ochoty na więcej, ot tak naturalnie, bez zmuszania się.
Myślę, że nawet jeśli w żółwim tempie, to dzięki takiemu zdrowemu podejściu uzyskam kiedyś upragnioną sylwetkę a zdrowy styl życia przylgnie do mnie na dobre i przestanę je traktować jak karę...
Koniec z naśladownictwem, niech towarzyszą mi jedynie inspiracje

Wczorajsze menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem i połową banana
ok. 350kcal



II Śniadanie:
Serek Twarogowy Waniliowy, Połowa Banana, Marchewka, Nektarynka
ok. 330kcal



Obiad:
Grillowana kostka z mintaja x 2, duszone ziemniaczki z cukinią, papryką i grzybami
ok. 300kcal



Podwieczorek:
Activia naturalna, wafelek ryżowy, gruszka, marchewka, sok jeżynowo-jabłkowy
ok. 300kcal





Kolacja:
Podłużna bułka ziarnista z pomidorem
ok. 250kcal



Dzień:
ok. 1530kcal

Dzisiejsze menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem połową banana i malinami
ok. 400kcal



II Śniadanie:
Maliny, połowa banana, połowa jogurtu naturalnego Activia, otręby, cynamn
ok. 200kcal



Obiad:
Łyżka ryżu brązowego z curry i czerwoną fasolą, grillowaną piersią, tzatziki na jogurcie i ogórkami małosolnymi
ok. 350kcal



Podwieczorek:
Dwa wafelki ryżowe z pomidorem i ogórkiem małosolnym, polowa jabłuszka
ok. 100kcal



Kolacja:
kilka różyczek surowego kalafiora, szklanka soku pomarańczowego (bez zdj.)
ok. 180kcal

Dzień:
ok. 1230kcal

Do codziennych porannych ćwiczeń z Cindy dołożyłam wieczorne ćwiczenia:
- Squaty x 20
- Pompki na dwa etapy x 10
- Brzuszki proste x 20
- Brzuszki proste na dwa etapy x 20
- Podnoszenie zgiętych nóg na dolne mięśnie brzucha x 20
- Skośne brzuchy x 40 (po 20 powtórzeń na każdą stronę)
- Brzuszki czteroetapowe x 20 (po 10 powtórzeń na każdą stronę)
Codziennie postaram się robić po 1 powtórzenie więcej ;)



Zainspirowało mnie przeglądanie zdjęć dziewczyn które bardzo się zmieniły i zawalczyły o swoje umięśnione brzuchy i ramiona...



2 września 2013 , Komentarze (7)

Minął miesiąc i jest ponad 5kg mniej.
Dosyć dużo jak na ten okres ale świadoma jestem, że pierwsze kilogramy lecą najszybciej.
Nie widzę narazie różnicy w wyglądzie, wymiary też praktycznie wogóle się nie zmieniły.
Ale cieszę się, że moja motywacja wogóle nie niknie, pilnuję ćwiczeń i daję sobie z nimi bez problemu radę.
Ze zdrowym jedzeniem nie mam problemów, choć nie brakowało mniejszych i większych grzeszków.
Ponieważ moim celem było osiągnięcie z końcem sierpnia wagi 84kg, mogę ten miesiąc spokojnie zaliczyć do udanych.
Kolejnym celem jaki chciałabym osiągnąc to 80kg do końca września - może się nie udać, ponieważ w tym miesiącu zapewne będzie zastój ale jestem na to psychicznie przygotowana ;)
Postaram się jutro lub pojutrze wkleić zdjęcie swojego ciałka, które jak już wspominałam puki co nie różni się od tego sprzed miesiąca - chciałabym jednak monitować swoje postępy również wizualnie...

Sobotnie menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 330kcal



II Śniadanie:
Pucharek przekładany z malin, borówek, otrąb i jogurtu naturalnego
ok. 300kcal



Obiad:
Połowa Calzone z brokułami, gyrosem, serem, cebulą i sosem czosnkowym
ok. 800kcal(?)



Poza tym piwko :)

Dzień:
ok. 1660kcal

Niedzielne menu:
Śniadanie:
3 naleśniki z serkiem waniliowym, malinami i borówkami
ok. 700kcal



II Śniadanie:
3/4 czekolady mlecznej z migdałami z Biedronki ;)
ok. 400kcal



Obiad:
Rosół, ziemniaczki zapiekane z łyżką masła roślinnego
ok. 500kcal



Podwieczorek:
Prince Polo XXl
ok. 275kcal


2 piwa, paluszki.... 600kcal

Dzień:
ok. 2475kcal

Dzisiejsze menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem i połową banana
ok. 400kcal



II Śniadanie:
2 wafelki z dżemem, nektarynka, jabłuszko, marchewka
ok. 200kcal



Obiad:
Rosół z makaronem i mięsem z gotowanego udka kurczaka
ok. 450kcal



Kolacja:
Sałatka z fetą i sosem sałatkowym, wędzona pierś, dwa wafelki ryżowe
ok. 300kcal



Dzień:
ok. 1350kcal

31 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Pamiętam, gdy jakieś dwa lata temu ujrzałam zdjęcia tej ultra szczupłej, filigranowej blondynki  na plotkarskich portalach internetowych.



Byłam w szoku.
Był to szok tak głęboki, że myślami byłam przy tej sprawie od momentu gdy zobaczyłam owe zdjęcia i to dziś bardzo to przeżywam.



Nigdy nie zapomnę, jak przeglądałyśmy kolejne artykuły z koleżanką w pracy, z których krzyczały teksty w stylu "kocham siebie taką, jaką jestem teraz", "ja i mój chłopak uwielbiamy moje krągłości" i tym podobne bzdury.



Zarzekałam się wtedy, że to jakieś kłamstwa, że nie jest możliwe to, aby była szczęśliwa w tym stanie.



Koleżanki natomiast twierdziły, że może ona akurat lubi siebie większą, że widocznie to jej nie przeszkadza... Bla Bla...
Nie wierzyłam w to.



Co prawda znam kogoś, kto waży ponad 100 kilo i naprawdę szczerze akceptuje siebie, ładnie wygląda i nie zamierza walczyć z wagą.
Znajdą się takie osoby i chwała im za to (podziwiam je, chociaż z drugiej strony praca nad sobą to też nic wstydliwego - wręcz przeciwnie!), jednak jest to niewielki odsetek będący wyjątkiem, który tylko potwierdza regułę.



Większość osób źle czuje się, będąc otyłym, są to często osoby uwięzione w swoim wielorybim ciele tak jak ja.
A co dopiero taka piękna dziewczyna, która całe życie była drobniutka i bardzo kobieca - nie musiala całe życie, tak jak ja, przyzwyczajać się do swojej tuszy.
Mnie jest łatwiej.
I nagle, po tych dwudziestu-kilku latach bycia chudzinką, widzi swoje odbicie w lustrze, przypominające świnkę Pigi.



Widzi wszystkie zwały tłuszczu, cellulit, pyzatą buzię.
Ogląda swoje zdjęcia z niedalekiej przeszłości, swoje piękne zgrabne ciuszki i nie wpada w czarną rozpacz?
Nie wierzę.



Pozdaje, czym jest zadyszka podczas chodzenia czy problem z pomalowaniem paznokci u stóp.
Wie już, czym jest nadmierna potliwość, stany depresyjne i wahania nastroju związane z nieprawidłowym odchudzaniem.
Wokół słyszy same słowa krytyki i widzi litujące się nad nią spojrzenia - te same, które kiedyś podziwiały ją jak posągową piękność...
I co, jest szczęśliwa?



Nikt mi tego nie wmówi...
Pamiętam jak dziś, że zarzekałam się (ba, nawet chciałam się założyć!), że za jakiś czas usłyszymy o odchudzającej się lub już szczupłej Christinie, którą stać na osobistych trenerów i dietetyczki.
No ale, czy szczęśliwa z powodu swojej tuszy kobieta zacznie się odchudzać? Po co?
Heheh, czasem przeraża mnie to że zawsze mam rację.
Otóż Panie i Panowie, Aguilera schudła właśnie 15kilogramów i wygląda świetnie.
Podobno przeżywała osobistą tragedię wyglądając jak słonik, a jej "szczęście" było tylko maską - kto by pomyślał?



Jednak wiem, że choć schudła, bardzo się zmieniła.
Taka zmiana musi pozostawić po sobie ślad, bo jest to trauma nie mniejsza niż po ciężkim wypadku gdy nie wiesz, czy znów będziesz mógł chodzić.
Niech ktoś spróbuje zaprzeczyć...



Menu z czwartku:

Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 300kcal



II Śniadanie:
Dwa małe wafelki ryżowe, chudy twaróg z cynamonem, marchewka, małe jabłuszko
ok. 200kcal



Obiad:
Grillowana pierś, ryż brązowy z warzywami, surówka z pomidora i cebuli
ok. 250kcal



Podwieczorek:
Dwa małe wafelki ryżowe, chudy twaróg z cynamonem, marchewka, małe jabłuszko
ok. 200kcal



Kolacja:
brak

Miałam fatalny (!!!) dzień w pracy, pewna jędza dobrowadza mnie do szału.
Aby się pocieszyć kupiłam butelkę czerwonego półsłodkiego wina i wciągnęłam je całe przed telewizorem, podgryzając paluszki i wafle ryżowe smakowe - było mi tego trzeba...
Kosztowało mnie to ok. 1000-1300kcal

Dzień:
ok. 2100kcal

Wczorajsze menu:

Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 300kcal



II Śniadanie:
2 grzanki z razowca z sałatą lodową, żółtym serek, pomidorem i ogórkiem konserwowym
ok. 250kcal



Obiad:
Razowe spagetti z warzywami, dwie grillowane kostki z mintaja, mizeria ze śmietaną 12%
ok. 400kcal



Podwieczorek:
Serek twarogowy straciatella (bez foto)
ok. 200kcal

Kolacja:
Dwie grzanki z razowca, z serem i pomidoremsałatą lodową i ogórkiem
ok. 250kcal



Odchorowałam to wino z wczoraj, oj odchorowałam...
Doliczyc muszę cudowny zimniutki sok pomarańczowy jaki wypiłam podczas spaceru ok. 130kcal i 3 gałki lodów waniliowych ok. 300kcal...

Dzień:
ok. 1830kcal