kocham gotowanie, dobre jedzenie, lubie swoją pracę, mimo że dojeżdżam do niej godzine, przez co mam mniej czasu wieczorami dla rodziny, jestem zadowolona ze swojego życia, czuję się kochana, lubiana i przede wszystkim akceptowana, dzięki czemu akceptuję sama siebie :)
jeden dzień więcej zjadłam i aż tyle do góry? 1,5kg???? no chyba, że to ma związek z nadchodzącymi ciężkimi dniami...oby! tej wersji mam zamiar się trzymać do końca dnia, żeby się nie zdołować :(
niewyspana, ogrom roboty w pracy, wszystko się sypie, wrrrrr...
na wage nie wchodziłam, bo nie mialam akurat dzis pod ręką, ale to może i dobrze, bo pewnie bym się zalamala :(
bylam u rodziców wczoraj- nie jadlam w sumie dużo, ale zjadlam kilka niedozwolonych rzeczy- kawalek babki, kawę z ajerkoniakiem, 3 ptasie mleczka...ale dzis mam trening w planie, moze jeszcze uda mi sie na kijki wyjśc, to to odrobie :)
spadeczek coraz większy, coraz bliżej mam do kroku 1, odłoże wtedy 100zł za dzielne odchudzania i pozbywanie się balastu, i tak przy każdym kroku będę robić, a gdy przyjdzie krok 7, będzie ładna sumka :) wtedy zaszaleję!
czas na śniadanie- dziś według mojego planu mogę zjeść o 9.30, jajka bez tłuszczu, chleb orkiszowy i jakieś warzywko dorzucę, może paprykę?
obiecałam sobie, że w adwent będę chodzić do kościoła, ale po wczorajszych wygibasach kuchennych ledwo łaże...bleee, ledwo wsiądę do auta i dojade do rodziców. tam pewnie polegnę na kanapie na cały dzień i będę rozpaczać nad moimi pękniętymi plecami :(
dziś robocza sobota, czyli poremontowe sprzątanie kuchni, upakowanie wszystkiego na nowo w szafkach, w planach na obiad: zapiekanka jarzynowa z jajkiem i suchą kiełbasą :)
jedzonko na mojej diecie IGpro jest super! no i mozliwosc wymiany posiłków to coś dla mnie- zwlaszcza w ostatnich dniach, gdy bylam calkowicie bez kuchni (no dobra, lodówka podłączona w przedpokoju a czajnik elektryczny kolo balkonu na podlodze, ale nic poza tym)
skusiłam sie wczoraj na kolacje na 2 male kotlety mielone, smażone.minus ze smazone, plus ze miescily sie w moich ustaleniach dietkowych :) wiec nie bylo zle
dzis piec będe mieć podłączony (w sumie po 3,czy nawet 4 tygodniach) i zrobie warzywa z patelni! a może pieczaki duszone? albo gulasz drobiowy? fritatte? kurcze nie wiem jeszcze, ale będzie na CIEPŁO
wczoraj byłam u przyjacióki w szpitalu, jest w 8 miesiącu ciąży, pierwszy raz dotknęłam brzucha i czulam jak maluch kopie, a potem weszłam na badanie ktg i słyszałam serduszko. aż się poryczałam ze wzruszenia...to dodalo mi kopa do dalszego odchudzania! bo obiecaliśmy sobie z moim lubym, że jak zejde do 80kg robimi małego urwisa :) jeszce TYLKO 15kilo...
ale za to spotkałam koleżankę ze studiów, nie widziałyśmy się 4 lata. nie poznała mnie, pochwaliła, że bardzo ładnie wyglądam, że dużo musiałam schudnąc...no tak...4 lata temu ważyłam 136kg! dziś jestem lżejsza o 40 :)
weszłam na wagę bez emocji, ale schodząc z niej skakalam z radości :)
waga na dziś: 95,6 (czyli od wczoraj spadek 0,9kg) ważę się codziennie niestety- nawyk, pozostałość po dukanie ;)
na śniadanie miałam zaplanowaną bulkę z serkiem i marchewką- no obłęd! nigdy nie pomyślalam, żeby na kanapkę dac marchew. bardzo dobre, a do tego ogórek zielony i mamy kolorowo na talerzu. od razu więcej słońca w ten paskudny dzień!
nastawienie do odchudzania- bardzo pozytywne, a moja ambasadorka ciągle mnie pilnuje, nawet w pracy się poświęciła i zjadla moja porcję ptysiów urodzinowych naszej koleżanki ;) no ale jej nadmiar kilogramów nie grozi
troche mi dziś serducho wali, ale myślę, że to z pogoda związane.