Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

lubię literaturę i sztuki piękne. Do odchudzania skłoniło mnie to ,że chcę wyglądać tak jak kiedyś,a nie być tłustą babą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 85865
Komentarzy: 3678
Założony: 1 marca 2014
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
iwonaanna2014

kobieta, 68 lat,

163 cm, 98.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

3 grudnia 2014 , Komentarze (14)

:)Moje kochane Dziewuszki,

4 grudnia - moja pierwsza tomografia pooperacyjna, zobaczymy co tam u mnie w środku się dzieje. Mam wielkiego stracha. O godz. 8.00 rano będę już pić jeden kontrast a drugi podadzą mi dożylnie. To badanie dosyć długo trwa - ostatnim razem to aż mi się chciało stamtąd uciec, bo nie wytrzymywałam nerwowo.  Na razie nic mi nie powiedzą , tylko dopiero 12 grudnia lekarka moja, pod której jestem opieką wszystko mi powie.Podenerwuję się  jeszcze tydzień zanim coś się dowiem. (tajemnica)

Mamie napuchła buzia , bierze antybiotyk, zaczęły jej znowu puchnąć nogi ,a przez 2 miesiące nie puchły. Całkiem nie wiem dlaczego.

Proszę trzymajcie kciuki, żeby było dobrze z tym badaniem.

Serdecznie was pozdrawiam ♥ :) <3

29 listopada 2014 , Komentarze (25)

:(Moje kochane  dziewuszki

chyba się  rozklejam, 4 grudnia mam tomografię, ale tego dnia nic mi nie powiedzą ,tylko dopiero 12 grudnia - na spotkaniu z moja lekarką. Atmosfera staje sie nerwowa, w nocy obudził mnie straszny sen ,ze umieram, czułam ,że siły całkiem że mnie opadają.

Moja mama cały czas chce jechać do domu, pojedziemy do Polski na Boże Narodzenie, pobędzie u siebie w domu , niech spróbuje jak sobie poradzi. Ja codziennie ją przekonywałam ,żeby została u mnie ,bo ma tu najlepszą opiekę,ale ona twierdzi ,że teraz jak jej się prawie wszystko poprzypominało może funkcjonować sama przy pomocy opiekunki i mojej siostry. No zobaczymy jak to będzie. Rzeczywiście pamięć się polepszyła, ale chodzenie jest słabe - na pewno nie będzie mogął sam wychodzic z domu tylko pod opieka drugiej osoby. Mama  ma teraz w sobie dużo optymizmu ,że sobie poradzi. Mówi ,że wielu osób starszych od niej i bardziej chorych jest samodzielnych. Widzę u niej tę siłę psychiczna, ale żeby się nie przeliczyła.Po prostu rwie sie do życia. Pobyt u mnie traktuje jako chwilowe 'sanatorium ". Powiem Wam szczerze,że nie będę jej juz dłużej przekonywać ,żeby została u mnie bo im bardziej ja ją przekonuję tym bardziej ona nie chce . Mówi ,że nie chce być zniewolona i chce sama sobą rozporządzać. zawsze była osoba samodzielna i władczym lwem , pod spod tego jest znaku i takiemu człowiekowi naprawdę trudno jest sie pogodzic ze starościa i kalectwem.Ja sama jestem chora i nie mam siły z nią walczyć. Niech się sama przekona jak jej się będzie mieszkało u siebie  i jak sobie poradzi.Ale o tym dowiemy sie po świętach. A ja tymczasem zamartwiam sie o moje wyniki - szkoda ,ze tak długo trzeba będzie na nie czekać.

Jesli chodzi o wagę - to zowu przytyłam.

Kochane ,serdecznie Was pozdrawiam (kwiatek)

19 listopada 2014 , Komentarze (22)

Kochane Dziewuszki,

mam kłopot, mama podzdrowiała i zaczyna tęsknić za swoim domem . Problem polega na tym ,że tam nie ma sie nia kto zaopiekować, aja muszę byc u siebie w związku z moja choroba. Moja siostra musi pracować, załozyła sklep i musi w nim siedziec od rana do wieczora,  u mnie mama ma najlepiej ,ale tęsni do swojego domu. Nawet moja choroba ją nie zatrzymuje. Prosiłam ,żeby pobyła bobyła ze mną, ale nie chce. Teraz pamięc jej niby wróciła ,fakt ,że nie całkiem , ja uwazam ,ze ona nie moze sama mieszkac bo sobie nie poradzi a ona mysli ,ze sobie poradzi . I co ja mam teraz zrobić, przeciez jej nie zwiążę ! Jej choroba może wrócic ,ona ma 82 lata i do tego źle chodzi. jak ja przekonać , skoro żadne logiczne argumenty do niej nie przemawiają. jestem tym załamana.

A ja w dalszym ciagu tyję, niby nie jem duzo a i tak tyje ,a z moimi nerkami nie moge sobie pozwolic na duzo białka ,raczej dla mnie wskazane sa węglowodany.

Poradżcie cos kochane , może macie jakieś doswiadczenia w zakresie starszych ludzi.

Serdecznie pozdrawiam - Iwonka

12 listopada 2014 , Komentarze (20)

Moje  Kochane:)

Sprawiłyście mi wielką radość swoimi komentarzami, które mnie bardzo pocieszyły. Od razu mam lepszy humor.(dziewczyna)

W końcu tyle ludzi miało te tomografie, troche sie wystraszyłam ,bo od kwietnia to już będzie -trzecia - no ale cóż ,jak trzeba to trzeba ,muszą zobaczyć jak to wszystko po operacji się zagoiło i czy wszystko jest OK.

Mamie dzisiaj się polepszyło , bardzo mnie to ucieszyło, bardzo się boję ,gdy ona  ma zamęt w myślach.Zauważyłam ,że to dzieje się w okolicach snu, zwłaszcza jak jest niewyspana, tak jakby sen przechodził na jawę. 

Wielka zasługę ma mój mąż, że mam się dobrze czuje u nas teraz - bo jest dla mamy bardzo miły, przyjemny i usłużny. Wiadomo ,że między zięciem i teściową może być różnie, bardzo się bałam , bo kiedyś niezbyt za sobą przepadali. Ale ja myślę ,że wspólne nieszczęścia otwierają oczy na to ,że nie ma co sie spierać o jakies głupoty i wyszukiwać sobie wzajemnie błędy, bo są w zyciu ważniejsze sprawy. Kiedyś byłam jak miedzy młotem i kowadłem ,a teraz oni są zupełnie inni.Już nie muszę się bać, żeby godzić jedno z drugim. Na szczęście :)

Dzisiaj zrobiłam ryby , do tego ziemniaczki z wody i warzywa.(losos)(salatka) Mąż poodnosił talerze, a mamusia chce coś robić i zgłosiła się do zmywania a ja dzięki temu mam czas ,żeby do Was pisać.

Wszystkim Wam przesyłam serdeczne buziaczki i usciski :)

11 listopada 2014 , Komentarze (16)

Kochane Dziewczyny:)

Trochę długo nie pisałam, ciagle ktos z domownikow cos ode mnie chce, wiecie ,ze duzo czasu poswięcam mamie . Jak idziemy na spacerek to strasznie wolniutko, bo mama przy rolatorze idzie bardzo wolniutko,a bez niego wcale. 

Podłamałam się ,myslalam ,że mamie jest lepiej, a tu niekoniecznie ,dzisiaj znowu jej się wiele pomieszało.

Wczoraj wyczytałam ,że tomograf komputerowy jest bardzo szkodliwy,jedno badanie miałam w czerwcu, potem pełno prześwietleń w szpitalu przed i po operacji a 4 grudnia następne. Bardzo się boję ,czy nie dostałam przerzutów.Najchętniej to bym na to wcale nie poszła i starała sie o wszystkimzapomnieć. Ale mój syn mówi ,że jakbym nie chciała się leczyć to znaczy ,że go nie kocham . Kocham go oczywiście i będę się  leczyć. 

Nie wiem jak mam sobie ztym wszystkim poradzic ,nawet nie moge sie zwierzyc mojej mamie,która zawsze była moją najlepszą przyjaciółką. Od pewnego czasu wszystko zaczęlo się w moim życiu psuć i to wszystko naraz ze wszystkich stron.Myslałam ,ze los jakos dozuje smutki a widze ,że czasem wszystko leci serią po człowieku. I jak to wytrzymać . Z tego wszystkiego to jeszcze dotyłam do 90 kg - bo myśle- a jakii sens ma moje odchudzanie jak może wprzyszłym miesiącu dowiem sie z moich badań czegos strasznego a wtedy przynajmniej będzie z czego chudnąć. Jednak nie lubie byc gruba i w ogóle cięzko sie poruszać. Z kolei diety białkowej nie zastosuje ,bo nie chce zaszkodzic sobie zdrowotnie.Za duzo gimnastykować sie nie moge , bo to dopiero 3 miesiace po operacji ,a można tak bardziej ćwiczyc dopiero po pół roku. 

I co ja mam teraz zrobić ?????

Serdecznie Was pozdrawiam<3 - Iwonka

21 października 2014 , Komentarze (12)

Moje kochane,

dziś z mamusią piekłyśmy jablecznik ,wyszedł fantastyczny. Ciasta było bardzo malutko a jabłek mnóstwo. Taki słodko- kwaśny jaki lubię.

Mamusi w dużym stopniu wróciła pamięć, doskonale pamięta wszelkie przepisy. juz mozemy rozmawiać absolutnie normalnie a przeciez kiedyś ,jeszcze kilka tygodni temu mnie nie poznawala. Neurolog mówił ,że to Alzheimer- nie bardzo mi sie chce to wierzyc ,bo przeciez chyba by sobie nie przypominała tylko zapominała cały czas. Nie zawsze mozna wierzyc lekarzom. Zresztą organizm człowieka jest wielka tajemnicą i czasem a własciwie zawsze robi co chce. Ja zawsze dbałam o siebie, zawsze byłam i jestem abstynentką, nigdy nie paliłam, prowadziłam zdrowy tryb życia i co i nic to nie pomogło.

Dzień dzis pogodowo był paskudny , burza i ulewny deszcz,a chciałysmy wyjść na spacer.Teraz naszym głównym opiekunem i dostawca jedzenia ze sklepu jest mój mąż, bo jedna i druga -nie możemy dżwigać. Tylko ,ze on kupuje raczej takie jedzonko jakie jemu odpowiada - na ale jakoś musimy się z tym pogodzić -to z kartki co mu piszę to oczywiście też  kupuje np.(losos)(kurczak)(salatka), ale kupuje też(tort)(czekolada)(ser)(homar)

Jak bedzie ładna pogoda to wybiore sie z mamą rolatorem do sklepu i rolator będzie zamiast nas wiózł zakupy.

Całuski dla Was kochane i najepsze pozdrowienia :)

18 października 2014 , Komentarze (7)

Kochane Dziewczyny :)

Jakoś się przyzwyczajamy do wspólnego mieszkania z mamą ( ostatni raz mieszkaliśmy rzem 17 lat temu - to kawał czasu). Każdy ma przecież jakieś swoje przyzwyczajenia.

Ale nie jest źle, prawdę mówiąc to ja teraz nie mam swojego kąta, bo mój pokój odałam mamie. Muszę się do tego przyzwyczaić.Tak jak kiedys bardzo rzadko siedziałam w salonie to teraz często w nim przesiaduję przy komputerze.

Nachodzą mnie ciche lęki o moją chorobe. W grudniu mam mieć tomografie kontrolne i wizytę kontrolna u mojej lekarki. To będzie pierwsza tomografia po operacji - bardzo się boję ,czy coś nie urosło i czy się nie przerzuciło. Jak coś będzie to znaczy, że będzie źle. Im szybciej po operacji coś się dzieje tym gorzej. 

Moja mama nic o tym nie wie, mysli ,że to była taka sobie operacja na coś niegroźnego i to już koniec kłopotów.A to przecież nic nie wiadomo, jestem skazana na ciągły lęk. Czasem mam ochotę jej powiedzieć prawdę, ale nie chcę jej martwić, może znowu z nerwów straciłaby pamięć i wtedy byłoby jeszcze gorzej.

Nigdy wczesniej nie myslałam ,że życie może byc az takie trudne i skomplikowane.

Serdecznie Was pozdrawiam :)

Acha - utyłam i do tego mam dużo wody w sobie. 

13 października 2014 , Komentarze (10)

:)Kochane Dziewczyny,

Dziś ufarbowałam sobie włosy i mamie też ufarbuję. Zrobimy sobie także brwi henną.

Ostatnio utyłam, najpierw przed operacja lekarka kazała mi jeść sporo, bo przeważnie potem ludzie chudną, ja nie schudłam za bardzo. potem były klopoty z rana to się miałam dobrze odżywiać ,zeby rana sie zrosła. A na nerki nie wolno jeść duzo produktow białkowych więc odpada mi dieta np. tylko białka + warzywa bo to by mnie " rozchorowało" . W moim przypadku muszę jeść kalorycznie, żeby być silną. Do 6 miesięcy trwa okres rekonwalescencji . W tej chwili liczy sie dla mnie bardziej życie niż figura, choć muszę przyznać ,że wiadomo ,że lepiej sie czuje jako w miarę proporcjonalna a nie ": zbyt dobrze odzywiona": Muszę przykrócić ciastka - które mąż ostatnio często kupuje, on sam je lubi a mnie kusza i podjadam.

Dzisiaj na główne danie kurczak(kurczak)(salatka) i brokuł.

Serdecznie Was pozdrawiam :)<3

12 października 2014 , Komentarze (4)

:)Kochane Dziewczyny ,

Jakoś sobie radzimy, byłam wczoraj w klinice w sprawie mojej choroby mam sie oszczędzac minimum do pół roku, bo jednak to była bardzo duza operacja i zanim te wszystkie mięśnie ,nerwy itp sie pozrastaja a połowa nerki będzie własciwie pracowac to musi potrwać. Mam bardzo miłą lekarke chirurg- urolog - onkolog, mloda babeczka a bardzo zdolna i dusza człowiek. Ja siedziałam w poczekalni przed gabinetem a ona sama do mnie doszła ,przytuliła mnie i pocieszała. naprawde dodała mi tym duzo sił i zaznaczam ,ze to jest leczenie na ubezpieczenie - bezpłatne. Ona wie w jakiej jestem trudnej sytuacji, bo najgorzej to jest psychicznie przetrwać taka chorobę. Podobno nadzieja daje najwiecej zdrowia,najgorzej jak sie ktos załamie. ja wczoraj połozyłam się nerwowa i efekt był ,szybko sie obudziłam z wielkim strachem,zawołałam męża i dopiero on mnie uspokoił - bo serce mi latało jak szalone.

Na szczęście mojej mamusi polepszyło się z pamięcią, jest z nią bardzo dobry kontakt ,logicznie mówi ,ale nie wszystko pamieta ,chyba niektóre rzeczy całkiem zniknęły,na szczęście pamieta dobre rzeczy a złych nie . Chyba nastapiło wyparcie i złe wspomnienia zniknęły. To nawet bardzo dobrze - niech sobie spokojnie żyje z dobrymi wspomnieniami.poszłybysmy na spacer ale ktos musi nam przenieść rolator przez próg budynku,bo ja po ostatnim przenoeszeniu chyba sobie coś osłabiłam i wole ponownie nie ryzykować.

Powiem Wam szczerze ,ze utyłam 5 kg i musze to zlikwidować, niby tylko 5 kg a bola mnie kolana ,cięzko mi sie wstaje z krzesła i w ogóle brzuch mam troche za duzy. Trzeba przykrócic jedzenie . Mąż ostatnio chciał nam zrobic przyjemność i często kupował torty(tort) i nie mogłam sie im oprzec do tego słodkie owoce i załatwione . Od dzis przestawiam sie na mniej kaloryczne jedzenie- na obiad bedzie ryba pieczona w piekarniku i brokuły (losos)

Serdecznie Was pozdrawiam :)

7 października 2014 , Komentarze (14)

Kochane dziewczyny :)

Zauważyłam, że znowu jedyną przyjemnościa stało się dla mnie jedzenie.

Wiecie, że miałam duzo kłopotów ze swoim zdrowiem i że zdrowiem mojej mamy. U mamy na szczęście się polepszyło. Aż to jest niepojęte, że mozna wszystko zapomnieć i potem po kilku tygodniach znowu stać się sobą i sobie przypomnieć.Powiem Wam szczerze ,że myslałam ,że juz nigdy moja mama nie odzyska pamięci . To było straszne , w ogóle nas dzieci i wnukow nie rozpoznawała. ja codziennie opowiadałam jej o rodzinie o rzeczach ,ktore sa potrzebne w życiu codziennym, powoli zaczęła kontaktować i dziś naprawde możemy rozmawiać normalnie. Tak naprawdę to nie wiadomo co jej się stało, w czasie tych upałów ,ktore były w Polsce zasłabła i mózg jej sie niedotlenił, bardzo źle się czuła,a potem to juz było tylko gorzej i wtedy wszystko zapomniała. Teraz to jest 5 tygodni od tego okropnego kryzysu. mama jest u mnie i chyba u mnie zostanie na zawsze. Bo boje sie ,że jak będzie sama w domu to się wystraszy i znowu wszystko zapomni. Zauwazyłam ,że wlasnie gdy sie zdenerwuje ,czy czegos wystraszy natychmiast przestaje pamiętać. W mojej sytuacji ,gdy ja jestem po ciężkiej operacji to był i jest najgorszy moment ,zeby sie kims opiekować. Ale nie ma innego wyjścia. Boli mnie brzuch i rana gdy tylko sie schylam ,cos szybciej staram sie zrobić. Koleżanki, mówia ,że powinnam jechac do sanatorium ,zająć sie sobą ,ale ja nie moge tak zrobic ,gdy moja mama potrzebuje pomocy. Domownicy mi pomagają, mąż znosi zakupy, odkurza ,myje podłogi, syn robi pranie i zawiesza. nawet mamusia mowi ,żeby jej dawac wszystko co jest do obierania ; ziemniaki, warzywa - dzisiaj nawet zrobiła sałatke jak za dawnych czasów. I tak wszyscy nieszczęśnicy ,mąż cukrzyk - po oeracji raka, mamusia - wiadomo, ja po swojej operacji - jedni drugim pomagamy sobie wzajemnie i jakos to sie toczy. W domu jest mila atmosfera ,nikt na nikogo nie patrzy wilkiem  tylko z zyczliwością. Duża tu zasługa mojegomęża bo przewaznie wiadomo żaden maż nie lubi w domu tesciowej,ale on jakoś sie poprawił. kiedys nie lubili sie z moją mamą. Na szczęście moja mama zapomniala to ,że kiedyś go nie lubiła i teraz go chwali ,że to taki dobry mąż. Chce mi się śmiać, bo kiedyś było zupełnie inaczej, wyszukiwała jego wady.  Gdyby była w domu niezgoda nie wytrzymalibyśmy tej sytuacji.  Czasem jak się wali to sie wali ze wszystkich stron - choroby i nieszczęścia. Trzeba to przetrzymać ,bo przecież kiedys musi się polepszyć,ale bardzo duzo zależy od nas samych,naszego spokoju,dobrej woli, dobrego serca. 

Serdecznie Was pozdrawiam Kochane dziewczyny  :)