Wczoraj minął roczek mojego synusia. Odstawiamy powoli karmienie, więc mogę swobodnie przejść na dietę. Mogę a nawet muszę, bo po odstawieniu zapotrzebowanie energetyczne spada z 2500 kcal do 2000 kcal i łatwo utyć ...a tego bym przecież nie chciała.
Małemu wyprawiliśmy urodziny. Kupiliśmy śliczny tort, pokucharzyłam troszeczkę i zaprosiłam najbliższą rodzinę i chrzesnych;) Czas nie wiadomo kiedy minął.Dziś wracamy już do normalnego życia. Nie wiem jak to zrobilam, ale łącznie zjadłam 9 kawałków tortu:/ ale na tym koniec! Odstawiam słodycze i wracam do ćwiczeń! Niestety przez ostatnie 2 miesiące wogóle się nie ruszałam. Najpierw chorowałam, później miałam sporo pracy a jeszcze później wymyślałam kolejne powody żeby nie zrobić nic dla siebie...Cóż, nie było to zbyt rozsądne, ale najważniejsze to uświadomić sobie w czym tkwi błąd. Za 2 miesiące wracam do pracy i muszę wyglądać świetnie.
PLANY DO KOŃCA CZERWCA:
- zbliżyć się do wagi 58 kg
-poprawić się w angielskim
- zmienić nawyki jedzeniowe i wyeliminować słodycze i słodkie gazowane napoje
- podszkolić się przed powrotem do pracy
- uzupełnić garderobę i zacząć ubierać się bardziej elegancko (buty na obcasie!)
- zadbać o paznokcie i włosy
-zacząć regularnie ćwiczyć - przynajmniej 3 razy w tygodniu.
Ciekawe ile z tych punków uda mi się odchaczyć. Trzymajcie za mnie kciuki!