Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Florentinaa

kobieta, 59 lat, Warszawa

160 cm, 63.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: nawet jeśli bym zawaliła, to tylko chwilowo, serio!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 lutego 2016 , Komentarze (6)

Zaraz ide na spacer z psami wiec pisze zameldować, że waga sie trzyma z malymi milimetrami w obie strony, to mnie stresowało zawsze i przynaglało do pojscia nizej bo wtedy bezpieczniej ze jak cos to niewiele.

swoja droga to zabawne, ze budze sie z ciekawoscią, ile waze, to zupelnie jak poprzednio na vitalii w zeszłym roku. Teraz marze by zejsc ponizej 68 i to mnie powstrzymuje przed czekoladkami w pokoju dziecka i daktylami w kuchni;-)

trzymam sie juz diety i to oczywiscie przynosi wyrazne sukcesiki, bo najpierw zaczynalam pedagogicznie z soba od ruszania sie;-) powoli co skutkuje. Nie umiem chyba zaczac sama dietą bo u mnie kwestia nerwów i emocji, jak spadaja - zażeram. Jak sie ruszam, jest odrazu latwiej chocby ten ruch byl znikomy - jak widze, co tu panie vitalijki wyrabiaja, to wstyd mówic ze sie ruszałam...

ale w koncu robie co moge i widac cos;-)

17 lutego 2016 , Komentarze (8)

Jest lepiej, i poleciałam z wagi truchtem po laptop by to tu zapisać, bo glupio obdzwaniac znajomych i informowac, ze sie schudlo niecały kilogram, ale naprawde sie bardzo ciesze, bo to kolejna cyfra w dól. 

nie wiem, czy tez tak macie, ale ja tez poprzednio gdy schudłam kolejne choc troche, dopiero czułam, ze tamten poprzedni zrzucony kg jest naprawde, a nie na chwile, bo zaraz moze wrocic. Mam spore poczucie labilnosci wagi, ze tak ot, troche, i zaraz moze wrocic. Chcialabym juz nie skakac z wagą. w zeszły roku przeciez dzieki vitaliowemu wsparciu doszłam do 65 a tu powrot w pół roku.

A wlasciwie nie wiem, ile trzeba wytrwac w jednej wadze by byla stabilna?  A moze juz w ogole musze caly czas uwazac?

zapisuje to co mi przychodzi do glowy ze zrobilam wczoraj i spadlo 0.4kg

1. ruch ponad 10000 kroków (w tym spacery dwa prawie godzina i truchtanie 15 min) (to z przerazenia ze zjadłam czekoladkę o 17)

2. caly dzien trzymalam sie mniej wiecej diety, ale zjadlam w nerwach czekoladke o 17, ale w przerazeniu ze ja zjadlam - juz nic potem poza kawą. 

3. wody wypilam na pewno ponad butelke muszynianki.

dziś więc piję wodę już, patrze na diete i zaraz ide przepraszać rowerek

15 lutego 2016 , Komentarze (6)

Drogie, staram sie. Schudłam od aktualnych wpisów 1 kg moze nie duzo, ale patrzac na poczatki tym razem - jestem usatysfakcjonowana. Chcialabym dodać - po przemysleniu zarowno ostatniego czasu jak i wpisu Dalajlamy na jednym z pamietnikow - ze vitalia i Wy to duza pomoc. Codziennosc od lat to nie zarabianie pieniedzy,by odzyskac zdrowie wlasne, jak ocenia  ludzi dalekich od siebie wyluzowany Dalajlama ale dbanie o dom, rodzine, dzieci rodzone i przyjete z dalszej rodziny chore, wspieranie rodziny skomplikowanej, bieganie po szpitalach, i wydawanie mnóstwo pieniedzy nie na zdrowie, nie na siebie w ogole, jak mysli Dalajlama, ale na osoby bliskie. Vitalia tez jest dobra bo dieta jest niedroga. Ciuchy mam od kolezanek, bo rzadko z second handu, kosmetyki stare  lub niedrogie, i ciesze sie ze moge dzieki vitalii zadbac o siebie. I chcialabym - zainspirowana wpisem Dalajlamy podziekowac wszystkim, ze sa uwazniejsze osoby tu, uprzejmiejsze, bardziej empatyczne niz Dalajlama, wrazliwsze - i bardziej pomocne. 

Bardzo dziekuje wszystkim, którzy nie sa dalajlamą.

9 lutego 2016 , Komentarze (7)

jechalam 45 minut, pokazalo 200 kalorii. Trudno mi ocenic, czy to duzo czy malo, ale zapisuje by widziec jakis postep.

8 lutego 2016 , Skomentuj

Weekend w pracy i wyjazdach wiec jedzenie jak to na wyjazdach ale i tak niezle bo nie dawało sie dojadac i podjadac...

dzis jezdzilam na rowerku. 45 min, idzie mi coraz lepiej, mimo przerw - (nie dalam rady absolutnie ostatnie 4 dni pracowalam jak wół roboczy, wczoraj od 9 w tlumie ludzi, odwiezli mnie po polnocy ciut,) ale dzis rano melduje, rowerek. I  idzie mi zupelnie, zupelnie lepiej, lepsza kondycja, pamietam ze  bylam bardzo zadowolona ale i spocona pierwsze dni jezdzac - teraz jade ciut szybciej i bez specjalnego wysilku i lepiej sie czuje w ogole...

postanawiam zapisywac tez  ilosc spalonych kalorii 200, zawsze to jakis miernik, nawet jesli umowny, no i jezdze interwalami, jak radzilyscie. 

praktycznie tez moglabym jezdzic szybciej, ale rzucam te interwaly miedzy 15 a 21, ale nie wyzej. Pewnie jak schudne troche i nabiore sil, bede jezdzic czesciej

Córka namawia mnie na kupienie wioślarza, (to jakas nowa faza życia) i zastanawiam sie bo nie mam doswiadczen ani kogo spytac...

aha i bylam na spacerze, niezbyt szybkim, w sumie 45 min

5 lutego 2016 , Komentarze (5)

Wczoraj padło wlasciwie wszystko ale dzis sie staram. spacer 45 min z psami i córką przewietrzyl mysli - u mnie wychodzi bardzo stara prawda ze zaczac trzeba cokolwiek i powoli pełznąc dalej

trzymam sie diety choc jeszcze niedokladnie ale i tak widac postep w glowie i kondycji

wczoraj obrzydliwa uprzejma miła serdeczna starsza pani ciagle podtykala jedzenie i pączki wielkie... dlaczego ludzie nie sluchają czyichś potrzeb tylko musza realizowac swoje kosztem innych?  bo dlaczego po trzy -  cztery raz wszystkie panie mówily ze chętnie, dziekują, powoli, same itd,  a ta podtykała bez przerwy z mina rozżaloną komentując ze nie bierzemy...

no nic.   dzis powoli sie ogarniam, byla skakanka, jem niezle, jeszcze rowerek upchne

4 lutego 2016 , Komentarze (6)

.... ponieważ zobaczylam ze nie chudne i przestraszylam sie siebie samej ze sie zniechece to odrazu rano wypilam wiecej wody  zjadlam sniadanie wg diety cos niestety ale bardzo malego podjadlam wiec polecialam na spacer z suka gotową do wyjscia do dwu godzin i potem wzielam sie za skakanke. Wiec nawet jesli popoludniu musze isc na tłusty czwartek firmowy to i tak jestem w nienajgorszej wersji. Na rowerek nie poszlam jeszcze tylko dlatego, ze stoi przed pokojem córki która ma ferie i jest chora wiec niech spi. 

Widze teraz - pewnie Wy to samo - ze tak naprawde ratowalam sie na slabe samopoczucie jedzeniem, teraz jak sie wiecej ruszam to zamiast podjadac moge sobie zrobic przerwe na skakanke pare razy podskoczyc albo wesprzec sie spacerem

swoja droga to tez mile - lzej sie idzie na spacer, lżej sie jezdzi na rowerku, ciut zadowolenia z siebie - której by sie nie przydało, tak i mnie. Fakt, ze slodyczami szybciej i mozna w biegu 

ale ja bym sie chciala zmiescic w spodnice

ps. jedna rzecz na pewno działa dobrze - vitaliowe akcje i wpisy pomagaja sie pozbierac emocjonalnie w sytuacjach rodzinnych, bo tak niezaleznie od spraw waznych i bardzo waznych itd itd jest takie sobie kółko osobne...

4 lutego 2016 , Komentarze (10)

sroda udana -  jezdzilam, spacerowalam 2x z psami, ciut na skakance, no i dieta prawie idealnie. Czuje sie z tym fajnie i pokrzepiona naprawde ze dalam rade ale tu tez pomagalo wbijanie na vitalie. 

No i cos Wam powiem - moze wrazenie, ale mam wrazenie, ze buzie mam szczuplejsza od tego rowerkowania. NIe zmienia to faktu ze waga sie nie zmienila, ale ja sie czuje nieco lepiej i co najwazniejsze moze kondycyjnie, czyli jezdze teraz zmieniajac tempo jak radzilyscie i dochodze bez problemowo do 20/h ale rezygnuje w dol, bo nie chce sie zrobic na wielki wyczyn a potem sobie odpuszczac, chcialabym tępo codziennie jezdzic te 45 min w zmiennym tempie, moze z czasem sobie zwieksze obciazenie, rowerek ma sporo tych mozliwosci chyba do 12 a ja narazie jezdze na trójce, no i tez zaczelam przygladac sie ile przejechalam km i ile kalorii, chyba bede to  zapisywac/

aha i wiecej pije i jest lepiej

no i tez - brzuch w jezdzeniu jest okropnie widoczny;)

ale tez - pamietam swoje wrazenie i teraz tez go nabieram dzieki Wam - wlazenie na vitalie daje urocze poczucie wakacji od codziennosci a raczej stwarza kawałek innej codziennosci i to mi sie podoba...taki rodzaj odpoczynku tez psychicznie 

dobrego dnia wszystkim od rana  naprawde

3 lutego 2016 , Komentarze (10)

No wiec z życzeniami i wsparciem Musztardypoobiedzie wracam do diety. Jeżdżę grzecznie na rowerku i widzę już plusy tego dla siebie (niezależnie od odchudzania, którego z samego 45 min jeżdżenia na rowerku nie widać oczywiście)  i myślę ze na tyle się wzmocniłam ciut by wrócić do diety. Zjadłam śniadanko przepisane i zaraz idę z psem na spacer. Narazie

15 45 - melduje, ze jem to co powinnam i wcale nie jestem głodna, tylko jeszcze rowerek muszę wcisnąć, rano nie chciałam budzić córki i poszłam na spacer po śniadaniu. Pamietam moje zdziwienie z poprzedniego razu, ze nie jestem glodna na diecie, i teraz w sumie wiedzialam ze nie bede glodna. Moze to jakas niechec do diet? albo przyzwyczajenie do przypadkowego jedzenia, brania gdy przyjdzie ochota? 

2 lutego 2016 , Komentarze (1)

Rowerki i spacerki są - widze wyraznie ze rowerek latwiej, łatwo byloby tez jezdzic szybciej lub ciut dluzej ale uznalam ze trzymam sie wersji pierwszej czyli 45 min - bo tyle jestem w stanie a ponoc dopiero od 30 min cos tam>? 

nie chce robic tak ze czase bardzo duzo a czasem nic, chcialabym 45 caly tydzien z wyjatkiem weekendu.  Tzn weekend nieobowiazkowy - zebym nie miala poczucia ze padlam, jak sie nie da - bo tak widze, ze naprawde byloby to klopotliwe/

Od jutra chce pilnowac realnie diety;-)