Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Florentinaa

kobieta, 59 lat, Warszawa

160 cm, 63.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: nawet jeśli bym zawaliła, to tylko chwilowo, serio!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 stycznia 2016 , Komentarze (7)

Dzien przerwy wyszedł sam, od rana w biegu i potem praca i potem pod drzwiami rodzina (wyszłam z pracy najszybciej jak moglam) wiec moglabym jezdzic kolo 21 co wprawdzie mi sie zdarzało ale padnieta bylam i dniem przejeta i zestresowana i nieco rozlozona wiec prysznic i jakies filmiku czesc i padlam

tak mysle ze musze zakladac jak kiedys ze jest dzien albo moze nawet dwa gdy nie cwicze - i ze to nie zawala sprawy, bo jesli bede wyduszac z siebie codzienne usilowania to w koncu uznam ze nie daje rady (bo nie daje) wiec moze lepiej zalozyc ze jak dzien czy dwa wypada to normalne (poprzednio jak robilam cwiczenia  dane przez vitalie odhaczylam ze weekend nie robie nic. wyszlo madrze, bo czasem w sobote robilam cos zaleglego z tygodnia a generalnie weekend rodzinnie nielatwo wyciac sie na godzine nieraz )

rano sie obudzilam w poczuciu ze nie schudlam w tym tygodniu ale jestem dzieki codziennym cwiczeniom zywsza i chetna

wiec narazie;-)

28 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Po wczorajszych akcjach nie moglam zasnac, ale w sie ze rowerkowalam. To jakos pociesza - poczucie wytrwania. Dziś rano wzielam sie za rowerek zaraz po odwiezieniu córki do szkoły bo balam sie ze jak zajme sie czyms innym to potem bede przekladac. jak to mi czesto wychodzi...

No wiec juz jezdzilam 45 minut z niejakimi oporami - wlaczylam sobie downton abbey którego nigdy nie widzialam wczesniej i milo sie jezdzilo i poczulam sie silniejsza w tym, zaraz policzę który to dzień. 

Nie, wcale nie schudlam ale czuje sie silniejsza i sprawniejsza. Okropnie brzuch moj wisi wiec mysle o cwiczeniach na brzuch ale narazie nie chcialabym za duzo zaczynac bo juz raz z tym padlam. 

ale czuje sie o wiele, wiele lepiej - bo po chorobie ledwie moglam wstawac chodzilam jakas bledna itd. biore teraz rozne witaminy i rowerkuje. 

niestety, przyznaje jak juz wczesniej wlasciwie codziennie cos niestety podjadalam - ale rowerkuje dalej. 

trzymajcie sie, cokolwiek robicie, trzymajmy sie

27 stycznia 2016 , Komentarze (3)

dzis od 6 szybko do pracy, wrocilam po 18 i dom akcje wysluchawszy pana męza przypomnialam sobie Vivian i poszlam na rowerek, jak tylko zabral dziecko na korepetycje. Jezdzilam 46 minut i jest lepiej lepiej lepiej

Jutro bede jezdzic 45 min na rowerku i z cala pewnoscią bedzie dobrze. 

Narazie z dieta kiepsko, trudno mi jak wszyscy podaja donosza i czestuja ale dzis bylam ciut chyba jednak dzielna bo wiekszosc podanych mi czekoladek rozdalam, zjadlam trzy. Niestety poza tym jadlam i jak poczestowano ciastkami zjadlam az dwa. No ale ufam ze bedzie lepiej

brzuch na rowerku jest okropnie widoczny

do jutra

26 stycznia 2016 , Komentarze (4)

... tak powiedziała Vivian.

no wiec ma racje, jesli chodzi o mnie, a jestem pewnie tak oryginalna jak wszyscy.

W domu nerwowo i nie chce sie dac wkrecic, bo mi to bardzo bardzo latwo przychodzi. Poza tym jak jestem zestresowana to jem, 

Wiec postanowilam ze narazie dieta za chwile, ale jezdze codziennie na rowerku i dzis tez 45 minut. Jezdze rano bo tak naprawde jesli  uznaje ze jest duzo do zrobienia i mam zaleglosci (co jest faktem) to wieczorem albo padam, albo komus przeszkadzam, choc rowerek nieglosny wcale. Wiec na pewno potrzebuje jezdzic rano bo wtedy mam lepszy dzien i odrazu sie czuje spokojnie no i poczucie ze cos zrobilam. Zwlekam sie z lozka pije wode i jezdze. Pierwszy raz sie udalo z przejecia ze jest rowerek. Drugi raz z atrakcyjnosci i dumy a trzeci juz tzreba bylo sie postarac. Czwarty tez. Dzis wsiadlam troche z poczucia winy - wczoraj postawiono przed nami talerz z ciasteczkami domowej roboty i uległam - nie trzeba bylo jesc czterech. Ale uznalam ze jezdze chocbym sie obzarla, tak w dwie szuflady wkladam jezdzenie - do drugiej diete. bo jak zaczne przestawac bo cos zjadlam, to musialabym za czesto przerywać. Tez sie tak pocieszam ze jak bede ciagle jezdzic bede mniej nerwowa i bedzie mniej kompulsywnego jedzenia. 

no wiec powtarzam sobie a propos ciasteczek ze jezdze nie tylko dlatego ze sie odchudzam ale i dlatego ze 

1. lepiej sie czuje

2. jestem mniej nerwowa

3. mam czas dla siebie

4. jestem silniejsza

5. jestem dumna z siebie

to tak jakby sie okazalo ze nie chudne

wiec dzis jechalam 45 min nieco wolniej w sensie nie blizej 20 ale powyzej 15  bo zaczelam czuc kolano. 

ciesze sie ze jechalam te 45 min

narazie

25 stycznia 2016 , Komentarze (17)

No wiec wczoraj nie bylo rowerku, ale tez nie bylo na to 5 min, chyba ze po teatrze o 23 ale padalam. 

Ale uznalam, ze jak nie zrobie sobie jednego dnia wolnego, to moze sie okazac, ze zniechecam sie bo ideału nie ma. Wiec ustanawiam sobie, ze mam jezdzic 6 dni w tygodniu. Zobaczymy. Faktycznie w srode tez nie bede mogla, delegacja wyjezdzam o 7 rano i wroce wieczorem. No ale bede mogla to jakos poukladac.

Dzis rano wiec wsiadlam na rowerek, to zabawne obserwowac siebie - idzie mi łatwiej, ale trzeba sie pilnowac, by nie skrócić, choc kondycja juz ciut lepsza - male ciut, bo po rowerku choc sie nie wysilam bardzo, jade rownym tempem ponizej 20 powyzej 16 to po rowerku nadaje sie wylacznie pod prysznic. 

I chcialam zameldować ze brzuch mam jak w ciazy, 

Na pytania, czy nie wdzialam tego przed rowerkiem - odpowiadam, ze widzialam i nie widzialam;-). A teraz mi zaczelo przeszkadzac ;-)

Poza tym to moze glupie, ale pierwsze sukcesy tych 45 min na rowerku - po tych czterech dniach jezdzenia - 

1. czuje sie mocniejsza 

2. czuje sie sprawniejsza (tłusta jestem dalej)

3. emocjonalnie odporniejsza

4. bardziej zadowolona z siebie i mniej podatna na humory kogos z rodziny

Realnie widze, ze moj rowerek słuzy rodzinie;-)  naucze ich ze mam ten czas dla siebie i dla zdrowia  - sama widze ze juz teraz tak niewiele dni i  jestem mniej nerwowa, bardziej zdystansowana - lepiej mi,  robię sie spokojniejsza, łatwiej mi nie robic problemu z ... problemu (realnego, ale mozna go rozdmuchac albo skrocic czy rozplaszczyc)

 Moze i mniej oczekuje od innych, bo wlasnie mam swoje przyjemnosci. Jak to mowi Vivian 2015 : Rowerek jest dobry na kazdy stres:)

24 stycznia 2016 , Komentarze (13)

Takie hasło dała mi Patih i tego sie bede trzymać: 

dbaj o siebie i swój wolny czas, dzieci poczekają, świat poczeka :)

za duzo stresu konczy sie u mnie zażeraniem (to adekwatne slowo) słodyczy etc. 

wiec teraz jedno dziecko ma samo dojsc, czy dojechac do domu po zajeciach drugie wiezie pan maż, a ja jade z kolezanką na opere.

Jak wroce - rowerek. bedzie pozno, ale od rana nie dalo sie - no chyba ze dajecie mi w niedziele wolne od rowerku. Niedziela u mnie trudna

narazie

23 stycznia 2016 , Komentarze (8)

No wiec w polowie robienia obiadu uznalam ze musze sie Wam pochwalić:

dzis trzeci dzien jezdze na rowerku. Bylam tak wzmocniona wczorajszym wieczornym wlasnym zwierzaniem sie Wam, ze jak dzis rano (9) jedno dziecko chcialo cos tam z kurtkami, powiedzialam ze sniadanie na stole a ja najpierw z sokiem ide do rowerku i za 45 min bede przytomna. Drugie dziecko chcialo ogladac ze mna Kopciuszka wiec zaprosilam by wzielo  lap i ogladalo przy mnie i tak sie stalo. W polowie jezdzenia dziecko przyszło i melduje, ze cos tam - powiedzialam ile czasu mam do konca. 

Tak pomyslalam sobie - wychowuje dzieci ale najbardziej siebie bo wiec 45 minut jezdzilam i dzis. 

No i teraz pije wiecej wody ciagle chce mi sie pic.

oczywiscie jezdze powoli do 20- 21 km na godzine, ale chyba jednak szybciej niz wczoraj, bo pokazuje wiecej kalorii spalonych (nastepnym razem, jak zmeczona czekajac na przesiadke bede rozwazala paczka, przypomnijcie mi ze to godzina jazdy)

Wieczorem do znajomych - o diecie nie ma mowy zawsze robia cos nie dietowego ale za to jutro jezdze na rowerku. To jak mantra i podstawa. 

no i spacer z psami. 

Dziewczyny - jest lepiej - 

23 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Witajcie wyrozumiałe dusze i ciała;-)

U mnie ufam ze pozytywne wydarzenie choc wiecie jak to jest.  Stary rowerek odmowil wspolpracy juz sporo temu i ciagle mialam namowic męza by kupił nowy. W koncu wyszedlszy z zapalenia  pluc które pare tygodni mnie tłukło uznałam ze skoro jeszcze pozyję to po co mam byc gruba.  Skonczyłam z patrzeniem na stary zepsuty rowerek i kupiłam nowy przez internet. Przyszedł, nie bez trudu i nerwow złozyłam - ostatecznie wsparł wezwany przymilnie sąsiad - i przejechalam wczoraj 40 min. Uznajmy ze to nowy poczatek;-)

Dzis - sukcesik mały ale cieszy. Dzis na rowerku moim 45 min. (wczoraj 40). Wyraznie szlo mi lzej.  Uwazam to za postep skoro drugi dzien - wiem ze to malo ale jutro mam nadzieje na trzeci.   Wiem ze jak za duzo od siebie naraz wymagam to padam, nie chce pasc, to wymyslilam ze jade  na programie 3 (bardzo lekki) i niespecjalnie sie wysilajac,tak, by bylo powyzej 15 km do 20  km na godzinę, by sie nie zmeczyc za duzo, narazie chcialabym nabrac nowego nawyku, wyrabiac wytrwalosc i kondycję. Bo oslablam i ciapowata jestem... i jeszcze tydzien temu po antybiotykach glownie polegiwalam w kazdym wolnym czasie.

Bardzo, bardzo sie ciesze i dzis poszło mi psychicznie latwiej niz wczoraj. Tak mysle ze jutro jak sie uda sprobuje mozliwie rano,  bo dzis taki nielatwy nerwowy dzien od 5 rano  i smiesznie, ale dopiero przypomnialam sobie ze mam jechac rowerkiem po poludniu . Nie bylo tak, ze zdecydowanie nie chcialam czy nie mialam zamiaru, tylko tyle sie działo w domu ze po prostu nie przyszło mi do głowy - brak nawyku wyszedł. Wiec jak nagle pomyslalam, ze rowerek stoi  to o 17 zameldowalam córce zupelnie na luzie - ze ide na rowerek na pol godziny - co tez sukcesik bo kiedys bym sie wstydziła.  Jakos mi to spokojnie wyszlo i córka tak tez to przyjela.  Odruchowo uznalam ze nalezy mi sie i juz, jak innym radio czy telewizor. Jak mnie ktos z domownikow wołał przed czasem nie przerwalam wcale, rzucilam z rowerku zdanie, ze jeszczze 3 minuty,  bo bardzo chcialam by bylo te 45 czyli wiecej o 5 minut - moze to drobiazg,ale jakos mnie to cieszylo...

Taki tez sposob na spedzenie czasu odpoczynkowo zamiast podjadania chwila dla siebie, tak wiec teraz piszac pomyslalam - zaczynam sama sobie ukladac ze rowerek nalezy mi sie jak prysznic wieczorem. tak by bylo fajnie.

Dzieki - milo bylo Wam o tym opowiadac;-)

10 listopada 2015 , Komentarze (10)

WItajcie, dzis polecialam do wagi rano ( Pira wczoraj kazała) i okazalo sie ze nawet tak minimalne żólwie akcje wznoszą podnoszą i unoszą. Dzis 69, 8 co oznacza drgnięcie wagi od bardzo dawna. 

Ucieszylam sie i poczułam podniesiona - i zaraz sprawdzilam najnizsza wage na vitalii - z tych dni, gdy waga byla moim pewnym pocieszeniem bo codziennie bylo ciut nizej - doszlam do 64,9 wiec wcale, wcale niedaleko. Przy okazji doszlam do wniosku - latwiej mi bedzie teraz, nie wiem dlaczego, ale z vitalii widac to, co w sumie juz pamietam - latwiej spadam z wagi i tluszczu i robie sie mobilna jesienią. To dobry news - na swieta bede ladniejsza i milsza dla siebie samej.

Dziewczyny dzis bedzie dobry dzien. Słowo.

9 listopada 2015 , Komentarze (2)

Witajcie, anioly towarzyszace, niewidoczne i skuteczne

no wiec sie staram, i sie udaje, moze dlatego, ze tak male kroki. Sama czuje, ze jak ruszylabym z kopyta to przy aktualnej sytuacji bym szybko sie potknela. Dopiero dzis moge powiedziec, ze od wczoraj wieczora koniec kataru koniec gardlowych spraw, ciut cos tam, ale nikle, i nie mam goraczki etc. 

Baaaaaaaardzo duzo roboty bylo i jak sie podleczylam, to do roboty, tak co dwa dni na dzien, dwa i moglam sie polozyc na dzien, dwa, i znowu na dzien albo dwa do roboty na caly dzien takie puzzle. Ale udalo sie przezyc dzieki temu ze nie robilam poza tym nic, w sensie - ledwie pranie wieszalam, a i to scedowalam na corki dwa razy. 

wiec moze efektow na wadze wielkich nie ma, ale za to - zrobilam sie zywsza, energiczniejsza, mysle o wroceniu do cwiczen 30 minutowych, ale chyba najpierw zaczne od  10 minut. 

I smieszne, ale prawdziwe, ze wlasnie realnosc tych malych krokow mnie rozruszala i teraz mozna ciut wiecej. I o ile zaczynalam z poczuciem niewiary ale proby to teraz mysle, czuje, ze bedzie naprawde coraz lepiej i szczerze mysle, ze wierze, ze wroce do vitaliowego sukcesiku i go nawet przesune. 

Bardzo dzieki, ze jestescie.  kobieta slaba, zagoniona, zmeczona, z obowiazkami potrzebue wsparcia, i juz